Tego filmu za młodu nie dawało się oglądać. Aktorzy byli dwa lata starsi ode mnie. Film w ogóle nie przystawał do naszej młodzieńczej energii. Zanim zaczęła się następna scena, człowiek zapominał, co było w poprzedniej, a potem już miał dość pustego ekranu i mdłej muzyki i szedł w połowie odcinka na podwórko. Cipowata dziewczyna wyglądająca jakby nie potrafiła sobie nawet butów zawiązać, a każdą kwestię wypowiadała z opóźnieniem oraz chłopak zachowujący się, jakby był nabzdyczony na wszystko. Ale przede wszystkim straszna, potwornie nudna muzyka i głównie pustawe krajobrazy ciągnące się całymi minutami. Do tego drewniane dialogi. Czego chcieć więcej. To najgorsza produkcja Jędryki. Nikt z nas tego nie chciał oglądać. Dziś trochę inaczej patrzę na ten film, rozumiem romantyczną ideę, którą chcieli wcielić twórcy w życie i wartościowy przekaz, ale totalnie nie wyszło. Flaki z olejem i straszne nudy. Tolek Banan to była petarda, o której wszyscy dyskutowali i zakładali własne "bandy", ale nie film krajoznawczy promujący mazurskie pastwiska z ohydną muzyką.