Jest pewnikiem, że "zaaklimatyzowani" w Polsce Ukraińcy stworzą wcześniej czy później coś podobnego do Black Lives Matter. I będą jak oni zrzucać pomniki polskich bohaterów. Zgodnie z nagradzaną propagandą takich "tuz" intelektualnych, jak Holland, Stuhr, czy Tokarczuk. Nie tylko zresztą te "osoby eksperckie" przekonują świat do polskiego "kolonializmu" na Ukrainie, do niewolnictwa uprawianego przez Polskę, ale też sprzedajni polscy historycy, oraz ciemni poradzieccy "historycy" ukraińscy.
Film zwyczajnie nudny, bez fabuły, aktorsko słabiutki i generalnie o wojnie politycznej między radykalnymi ideologiami. Zupełnie nieprzekonujący do niczego, ale ważne, że "porusza" problem jak zwykle ciężko pokrzywdzonych Afroamerykanów. Przekręcając obraz z pospolitego damskiego boksera, gwałciciela i dilera - na poczciwego, czarnoskórego, wykształconego Afro prześladowanego przez białych rasistów.