Ja też się bałem, ale co w tym dokładnie było straszne - nie wiem. Może lokalizacja oczu Arktosa? A może to, że zawsze lubiłem zimę i nie podobało mi się, że prawie wszystko z nią związane jest tam złe? A może dlatego, że większość bohaterów to mówiące zwierzaki, a może dubbingu? Tak czy inaczej, uważam, że teraz Arktos jest super, jego legendarna (lecz ponoć naciągnięta, niestety) kwestia jest kapitalna i w ogóle jest on najbardziej pozytywny z całej bandy, bo pozostali (nawet Tabaluga, choć jest też "władcą") to raczej anarchiści, a najgorsze rządy są lepsze od anarchii. Od tego momentu nie lubię Tomasza Grochoczyńskiego w rolach czarnych charakterów, ale do tych dobrych to raczej jest fajny.