Nieprawdopodobne, że ktoś dotrwał do 6 sezonu tej gęstej cukrowej waty. Co najdziwniejsze, zaczęło się naprawdę nieźle. Pomieszanie linii czasowych i psychologiczna droga życiowa bohaterów była wciągająca. Myślę, że przy maksymalnym skondensowaniu treści w 1 sezonie serial wypadłby naprawdę dobrze. Niestety nawarstwiająca się z odcinka na odcinek warstwa lukru i kompletnej abstrakcji sprawia, że produkcja nadaje się jedynie jako asysta do gotowania obiadu, a może nawet do tej czynności jest zbyt nijaka.
Serial serwuje widzom jako życiowy przekaz tak absurdalne sytuacje jak osiąganie celów typu kupno samochodu na który nie stać bohaterów lub udana adopcja dziecka, wyłącznie dzięki gorącym przemowom niczym z pamiętnika 15 latki.
Oprócz tego wyjątkowo męczące, zupełnie nierealne postacie. Ciężko stwierdzić które z nich wypadały w tym torcie najbardziej upiornie, ale według mnie o pierwsze miejsce walczą:
1. Rozkochani w sobie, idealni do bólu rodzice, którzy nawet po 12 godzinach pracy bawią się z dziećmi w bitwy na poduszki i mają energię na super ważne rozmowy i wyznania miłości.
2. Perfekcyjne dzieci Randalla (?) zachowujące się jak roboty.
3. Wiecznie niezadowolona Kate, która lamentuje z powodu takich debilizmów jak brak jakiejś koszulki i inne kretynizmy.
Podsumowując, można obejrzeć jako sielankowy odmóżdżacz z nutą pseudodramatu i tylko w tej kategorii można oceniać tą produkcje jako niezłą.