Czy ktoś może mi powiedzieć co takiego widzi Toby w Kate? Pomijam tuszę, bo wygląd nie powinien być decydujący w wyborze partnera, ale Kate to tak irytująca postać, że ciężko mi patrzeć na uczucie jakim ją darzy ten wesołek. Niemal cały czas babka chodzi z miną srającego kota, skupia się na swoich problemach, zupełnie nic nie dając mu w zamian. Koleś miał atak serca i jaka jest jej reakcja? Strach przed operacją zmniejszenia żołądka. Cały czas go odpycha, nie dzieli się "sobą" tak jak powinno się to robić wobec partnera, trzyma go na dystans. Ciągle tylko "ja ja i ja". A on tylko biega wokół niej, wymyśla różne rzeczy byleby poprawić jej nastrój. Dla mnie ich związek to ulica jednokierunkowa. Facet zasługuje na dużo, dużo więcej.
Najbardziej irytująca postać w tym serialu. W USA cisną (czy tam cisnęli, bo dawno nie czytałem komentarzy) na Toby'ego, a to Kate jest tą, która robi najwięcej szumu i kręci beznadziejną dramę. Nie mogę patrzeć na tę babę. Nie chodzi o wygląd, a o całokształt.
Z tego co widziałem w jakimś wywiadzie, mają zrobić w S2 wątek, gdzie weźmie się mocno za siebie. Aktorka, która ją gra ma bardzo schudnąć do tej roli. Może jak zrzuci te kilogramy, to przestanie być takim wrzodem na dupie.
Zawsze w tych serialach trafiają się sezony, gdzie role się odwracają. Postać, którą lubiło się na początku, potem staje się irytująca, a ta najbardziej znienawidzona robi się znośna albo nawet da się ją polubić.
Mam wrażenie, że w kolejnych sezonach, to z Randalla, który jest najlepszą postacią z tej trójki zrobią kompletnego frajera. Może zdradzi żonę albo zacznie się uważać za pępek świata itp. Bo on jak na razie wydaje się mieć najbardziej poukładane życie rodzinne (nie licząc akcji ze śmiercią ojca). Kevin już raczej swój potencjał dupkowatości wyczerpał w przeszłości (rozstanie z Sophie, którą chyba zdradził i skakanie z kwiatka na kwiatek).
Może po prostu Toby jest typem zdobywcy i kręciło go długotrwałe zabieganie o Kate? Serial pokazał nam, że jest to wrażliwy romantyczny koleś, właściwie trochę przypominający Jack'a, stąd myślę, że zupełnie nie w jego stylu byłoby poddać się po pierwszym lepszym fochu Kate. Aczkolwiek też już były momenty, gdzie Toby się irytował i z tego co pamiętam to on wyszedł z pomysłem, aby ślub jednak przełożyć do czasu, aż będą gotowi. Także kto wie, jak to się potoczy.
Do tego wydaje mi się, że Toby jest już o wiele dalej w myśleniu o sobie, życiu i wadze niż Kate. Dlatego cierpliwie czeka, aż ta się przed nim otworzy, bo sam kiedyś przerabiał to, co ona i czuł się podobnie podle.
Początkowo Kate też mnie wkurzała. Ale spójrzcie, że od najmłodszych lat waga była jej problemem, do tego konkurowanie o tatusia z idealną mamą - owszem, każda dziewczynka przeżywa okres fascynacji ojcem i jest to przejściowe, ale tutaj dodatkowo zaburzone przez wygląd Kate i Bec. Nadal nie wiemy jaki był udział Kate w śmierci Jack'a - czy faktycznie był jakiś, czy jest to tylko jej wyolbrzymienie. Do tego Kevin - w początkowych odcinkach wydaje się, jakby Kate była jego mózgiem, a ten nie był zdolny do podjęcia żadnej decyzji bez wcześniejszej konsultacji z siostrą. Do pewnego momentu, dopóki nie uświadomi jej tego Toby, jest wręcz wykorzystywana przez Kevina i od niego uzależniona. Mam wrażenie, że u tej postaci są jakieś istotne problemy emocjonalne związane z przeszłością i relacjami w rodzinie, a waga jest tylko tłem i konsekwencją.
Nie sądzę, by Toby był typem zdobywcy. To określenie kojarzy mi się ze stosowaniem wszelkich metod, byleby zdobyć daną kobietę, łącznie z fałszem, mówieniem tego co kobieta chce słyszeć itd. A on jest po prostu mega autentyczny, nie gra, nie udaje. W ogóle jestem pełen uznania jak poradził sobie z depresją i myślami samobójczymi. Nie ma lepszej metody niż zacząć cieszyć się małymi rzeczami i moim zdaniem Kate go w tym hamuje. Patrząc po byłej żonie i Kate uważam że facet po prostu wybiera nieodpowiednie dla siebie kobiety.
U mnie było na odwrót: najpierw Kate mnie nie wkurzała, ale gdy tylko weszła w związek z Toby'm, zaczęła być irytująca. Temat jej wagi na pewno jest skomplikowany i długi, ale myślę że zamiast siedzieć z osobami podobnymi do siebie na jakiś spotkaniach, powinna zwyczajnie zatrudnić trenera personalnego (tym bardziej, że ją na to stać). Przecież widać, że ta grupa ludzi w żaden sposób na nią nie wpływa, nie motywuje. Szuka wymówek do tego by przestać się odchudzać (jak w scenie ważenia). Już pomijam fakt, że sama strata wagi nic jej nie da, dużo większy bałagan ma w głowie i na tym powinna się skupić. Ma narzeczonego, który w dodatku ją akceptuje taką jaka jest więc tu nie chodzi o to żeby schudnąć dla niego czy dla zdrowia, ona chce schudnąć dla "świata", świata który z powodu wagi odrzucił ją gdy była dzieckiem (wiele scen z tym związanych przewinęło się przez pierwszy sezon). Jedyny dobry tekst sztucznej Olivii dotyczył właśnie Kate: nic się nie zmieni po utracie wagi jeśli Kate nie zaakceptuje samej siebie.
A jeszcze odnośnie Toby'ego to chciałbym zwrócić uwagę na zbyt przesadną dramatyczność jego zabiegu mającego wyeliminować arytmię. Ten zabieg nazywa się ablacją, sam ją przeszedłem w 2010 roku. Nie jest na pewno przyjemny bo czuje się te cieniutkie rurki, które lekarz wprowadza przez żyły, ale na pewno nie jest aż tak niebezpieczny dla zdrowia jak to przedstawiono, tym bardziej że Toby miał malutką dziurkę między komorami (tak samo jak ja) i wcześniej arytmia nie dawała o sobie znać. Ale to tylko malutka dygresja odnośnie kwestii, którą znam dobrze i która nie została właściwie pokazana :)
Ja właśnie nie odczułam, aby to był jakiś dramatyczny zabieg. Raczej odniosłam wrażenie, że to Toby chce aby to wyglądało gorzej niż w rzeczywistości przez typowe dla niego przesadzanie, aby wzbudzić zainteresowanie i przejęcie się Kate, bo jak na pobyt w szpitalu swojego ukochanego to jej reakcja była dość hmmm słaba.
W ogóle co do Toby'ego to mam jakieś przeczucie, że nie wiemy wszystkiego o tej postaci, że za chwilę okaże się, że to nie jest taki jednowymiarowy wesołek, który odważnie walczy z depresją. Coś mi mówi, że jeszcze zobaczymy jego ciemniejszą stronę. Co sądzicie?
Mnie wkurzała, bo początkowo myślałam, że jest jak większość otyłych ludzi, których spotkałam - sama doprowadziła się do stanu, w którym jest, a teraz oskarża cały świat wokół za swoją wagę. Wraz z kolejnymi odcinkami przekonałam się, że tak nie jest. Że tak samo jak w przypadku Kevina czy Randalla jej obecny kształt to wynik wielu zdarzeń z przeszłości i jest to bardziej skomplikowane niż przytycie i zrzucenie kilku kilogramów.