Co sądzicie o zakończeniu 1 sezonu? Jak oceniacie cały serial?
Który odcinek, wątek najbardziej Wam się podobał? No i jakie macie teorie co do dalszych perypetii Jack'a i Bec oraz Wielkiej Trójki w 2 sezonie?
Zakończenie 1 sezonu jak dla mnie było nieco zaskakujące. Nie dlatego, że Jack nie zginął w wypadku samochodowym spowodowanym zmroczeniem alkoholowym (ten scenariusz zupełnie do mnie nie przemawiał), ale dlatego, że wciąż nie znamy przyczyny jego śmierci. Zamiast rozwiązania dostajemy za to kłótnię kochanków, jakiej do tej pory nie było w 1 sezonie. Z jednej strony to co się stało na koniec pokazuje nam, że nawet tak idealnej pary jak J&R nie omijały kryzysy, z drugiej skłania do pytania, czy rzeczywiście J&R byli tacy idealni za jakich ich mieliśmy? Może cały ich związek od początku do końca był naciągany i opierał się jedynie na poświęceniach i rezygnowaniu z marzeń na rzecz nieplanowanej ciąży? A może właśnie na tym polega prawdziwa miłość i życie - na ponoszeniu poświęceń dla wyższej sprawy? Zakończenie zostawiło mnie bez konkretnych odpowiedzi, za to z wewnętrznym rozgrzebaniem.
Ostatni odcinek pokazał za to idealnie to, za co polubiłam ten serial - blaski i cienie życia pewnej rodziny, w której każdy odnajduje coś, co może odnieść do swojej własnej. Problemy dorosłych ludzi, zamiast kolejnej papki o problemach małolatów, z których wcześniej czy później wyrastają. Jak na serial obyczajowy dla mnie mocna 8.
Co do ulubionego wątku z 1 sezonu to niewątpliwie był nim dla mnie wątek Randall'a. To moja ulubiona postać tuż po Jack'u w całym serialu.
Największą klapą jak dla mnie jest wątek Kevina. Nie kupuję tego, ta postać jest zbyt roztrzepana, chaotyczna jak dla mnie. Szybciej łyknęłabym stereotypowego pięknisia aspirującego do zdobycia jak największej ilości fajnych lasek, niż Kevina w obecnej formie.
Jeśli chodzi z kolei o perypetie Kate, to według mnie wątek bardzo na plus, zwłaszcza w czasach, gdzie każda kobieta pragnie być odessana, chuda i idealna. Podoba mi się również to jak Twórcy pokazują krok po kroku, jak Kate stała się osobą otyłą, a przede wszystkim głęboko zakompleksioną.
O czym będzie sezon 2? Podejrzewam, że będzie to większe skupienie się na perypetiach Wielkiej Trójki, a ograniczenie retrospekcji czy też samego wątku miłości J&R. W końcu mamy powrót Kevina do byłej żony, planowanie adopcji przez Randall'a no i marzenia Kate o śpiewaniu. Jak będzie, to się okaże. Już nie mogę się doczekać, a Wy?
Ja troszkę się rozczarowałem, że nie dowiedzieliśmy się jak zginął Jack w ostatnim odcinku. Zakładam, że pierwotnie taki był scenariusz, ale gdy NBC zamówiło dwa kolejne sezony to zapewne dokonano zmian, żeby postać mogła się pojawiać dalej. Co do jego kłótni z żoną to ja stoję w 100% po stronie Jacka. Gość po prostu ma rację. Jeśli żona spędza kilka godzin w pracy z byłym partnerem i jeszcze jedzie z nim w trasę to mąż ma prawo wiedzieć, że to jej były. Tym bardziej, że instynkt go nie zawiódł gdy muzykant próbował pocałować Rebecce. Będzie się martwił? Będzie zazdrosny? Pewnie tak, bo taka rola partnera któremu zależy. Rebecca nie ma prawa do ukrywania takich faktów.
W ogóle uważam, że oni dalej są dla siebie stworzeni. Po prostu dotarli do punktu, do którego dociera każda para z wieloletnim stażem. I gdy większość decyduje się na rozstanie (Miguel) oni dalej walczą o siebie. Nie pozwalają sobie nawet na chwilę słabości (Rebecca odrzucająca byłego, Jack wyśmiewający zaloty sekretarki). Są miłością swojego życia i aż jestem ciekaw co się stało, że Rebecca zdecydowała się po jego śmierci na związek z jego najlepszym przyjacielem. Na ten moment nie pasuje mi to do niej, ale zapewne w drugim sezonie się to wyjaśni.
Co do dzieci to odnośnie Kate napisałem nowy wątek. Jak dla mnie Toby się przy niej marnuje. Kevin natomiast w moim odczuciu posiada jakąś nutkę samodestrukcji. Podświadomie sabotuje każdy swój związek. O ile w przypadku Olivii miał rację (dziewczyna pozująca na autentyczną artystkę jest póki co najbardziej sztuczną postacią w serialu) tak okularnicę po prostu zranił. Jasne, to świetny pomysł gadać o ich związku z byłą na scenie w teatrze, na pewno nikt nie usłyszy :) . Ostatnie odcinki sugerują, że odbudowany związek z Sophie też zostanie przez niego zawalony. Ja rozumiem, że chce go w filmie Ron Howard, ale jeśli dostanie angaż to może zapomnieć o Sophie.
Póki co najlepiej z całej wielkiej trójki spisuje się Randall. Decyzja o rzuceniu pracy mnie osobiście zaskoczyła, bo wszyscy wiemy jak mocno kochał tą robotę. Ciekawe w jaką branżę pójdzie dalej. W domu ok, śmierć ojca bolesna ale przyswojona, generalnie Randall robi wszystko by uniknąć kolejnego załamania nerwowego, tak postępują dorośli ludzie. Nic tylko kibicować mu dalej.
Mam takie same odczucia odnośnie Bec i Miguela. Zachodzę w głowę, co się stało, że tak wybrała? Mam nadzieję, że argumentacja Twórców będzie wiarygodna, bo jeśli to zepsują to cały autentyzm tego serialu, jak i samej pary Jack i Rebecca legnie w gruzach.
Co do Kevina to też się zgadzam. Rozwala każdy swój związek jakby gdzieś w głębi siebie czuł, że to właśnie jest celem bycia z kimś. Może to ze względu na jego ogólną niedojrzałość. On i Kate to jeszcze takie dzieci we mgle i o ile rozumiem to w przypadku Kate (kompleksy na tle wagi, jakiś udział w śmierci ojca, ogólna niepewność z tym związana, złe relacje z matką), tak w przypadku Kevina jest to dla mnie dziwne. Może to wynika też z tego, że Kevin nie ma jeszcze dzieci, takiej stabilnej rodziny jak np. Randall, który zachowuje się bardzo rozsądnie. Aczkolwiek, czy do końca? Rzuca stabilną pracę, jednocześnie pragnąć zaadoptować dziecko. To może się ciekawe rozwinąć.
Co do Kevina to niedojrzałość widać gołym okiem, jak również w pewnym stopniu brak samodzielności (uzależnienie od Kate). Moja teoria, bazująca na kilku scenach z młodości brzmi tak: Kevin zwyczajnie czuje się niedoceniony przez rodziców. Słusznie? Trochę tak. Wystarczy sobie przypomnieć scenę na basenie, chłopak rozpaczliwie zabiegał o atencję rodziców i być może nie zawsze ją otrzymywał. Wiadomo, że mając trójkę dzieci trzeba naprawdę dużo pracy i wyczucia, by po równo obdarzać je uwagą. Tymczasem w moim odczuciu faktycznie Becca i Jack poświęcali nieco więcej atencji Randallowi kosztem dwójki pozostałych. Stąd kiepskie relacje Kevina z Randallem w młodości, spowodowane głównie wściekłością i zazdrością tego pierwszego o rodziców. Z drugiej strony ciężko winić ich, że skupili się na dziecku adoptowanym, pewnie chcieli żeby nigdy nie czuł się mniej kochany niż rodzeństwo, ale trochę przesadzili.
Na potwierdzenie mojej tezy dwa fakty:
1. Tylko Randall potrafił stworzyć prawdziwą rodzinę w dorosłym życiu bo dostał wszystko czego potrzebował od swoich "rodziców". Pozostała dwójka ma wyraźne problemy ze związkami.
2. Kevin został aktorem, czyli pozostała w nim potrzeba akceptacji i oceny przez innych. Nie ma innego bardziej nadającego się do tego zawodu niż aktorstwo. Tu sukces (finansowy i spełnianie się) zależą wyłącznie od tego co sądzą o Tobie inni.
Liczyłem, że jednak pokażą na koniec scenę jak Miguel po niego przyjeżdża, Jack wsiada do samochodu i w drodze do mieszkania Miguela wjeżdżając na skrzyżowanie uderza w jego bok inny rozpędzony samochód, potem czarny ekran i myk. Koniec.
Idealnie by to pasowało. Po kłótni Jack powiedział Beck za co ją kocha, to byłoby takie ich pożegnanie, aż jej łzy popłynęły.
I tłumaczyłoby to poczucie winy Kate, bo to ona nakręciła Jacka, żeby wsiadł za kółko i pojechał do Beck, a on nawalił. Potem ta kłótnia, decyzja o przenosinach do Miguela i w trakcie drogi, trach! Jack ginie.
Gdyby nie to, że pojechał do Beck, upił się itd. nie byłoby kłótni i Jack by nie zginął.
To by wtedy też tłumaczyło dlaczego Beck jest z Miguelem. On przeżyłby wypadek, byłby załamany tym, że jego najlepszy przyjaciel nie żyje, zadawałby sobie pytanie czemu nie on i nawzajem z Beck by się pocieszali, co po dłuższym czasie sprawiłoby, że się spikną.
Cały serial oceniam bardzo pozytywnie. Najlepszy serial w 2016 jak dla mnie.
Postać Randalla jest najbardziej wyrazista, ale znając te seriale, pewnie najdalej w S3 zrobią z niego kompletnego frajera, a to Kevin stanie się faworytem widzów lub Kate. Bo ta dwójka jest średnio lubiana.
Kate chyba najmniej, również przeze mnie. Męczą mnie już te perypetie grubasów. Dziwi mnie, że ten Toby chce z nią być. Ona jest nie do zniesienia z tym swoim ciągłym strzelaniem fochów. Wszystko musi być tak, jak ona chce. Ktoś ostatnio idealnie ją tu na FW podsumował. Nie chcę mi się kolejny raz powtarzać tego samego.
Postać Kevina też bardzo lubię. Może facet nie poukładany, zachowuje się momentami jak nastolatek, ale wreszcie znalazł swoją drogę i teraz myślę, że będzie z nim lepiej. Powrót do byłej żony, praca, o której marzył. Oby tylko po jakimś czasie nie postanowili wykręcić dramy, gdzie Kevinowi włączy się schiza, gdzie postawi pracę ponad związek i znów straci żonę, ale myślę, że do takiego czegoś się nie posuną.
Rzucenie pracy przez Randalla w ogóle mnie nie zaskoczyło. Od paru odcinków widać było, że to wszystko zmierza do tego, a po śmierci ojca już nie było cienia wątpliwości. Zaskoczyło mnie natomiast to, że chce adoptować dziecko.