co myślicie o najświeższym odcinku? ja byłam przerażona, to był istny horror, choć odcinek jest na prawdę dobry. powraca temat Phantom Zone czego wynikiem jest piękna długa walka pod koniec oddcinka (wcięło mnie to w fotel), występuje też Lois, choć moim zdaniem wrzucili jej postać do oddcinka trochę "na siłę" - nie wnosi nic do akcji, szybko zostaje usunięta z akcji. ogólnie oddcinek bardzo mroczny, chyba najmroczniejszy ze wszystkich do tej pory, utrzymany w klimacie komiksowym jak to już ktoś wcześniej nazwał. ogólnie wszystko bardzo szybko się dzieje i mamy również newsa z życia młodej pary. Lana poroniła, a Lex wciąż ukrywa coś na temat dziecka. Clark dalej rozpacza, że Lana wyszła za mąż...
ogólnie oddcinek bardzo mi się podobał, ale jeszcze nigdy nie oddczułam takiego "przygniecenia" klimatem. wszystko serio, smutno i ponuro...
Uuu dobrze wiedziec postaram sie go noca ogladac w pustym pokoju moze podziala na adrenalinke, opowiem jutro czy byl klimacik heheheeh.
odcinek mi się nie podobał, relacje między bohaterami jak między drewnianymi kukłami, właściwie to ich nie było w ogóle. Odcinek skupiał się głównie na walce, czyli motywem za którym nie przepadam, najciekawszy był wątek Lany i poronienia.
Jak dla mnie odcinek jest super.Dawno nie była pokazana walka.Jest mniej Lany co jest plusem ponieważ ostatno było jej za dużo.
mnie caly czas zastanawia co z tym dzieckiem lany przeciez nie mogla tak poprostu poronic. Moze jakos z niej wydobyli to dziecko i teraz sluzy za obiekt eksperymentow?? ;p
Odcinek dobry. W końcu walka miała więcej niż 15 sekund, choć jak odcinek traktujący głównie o walce, to wciąż za mało. Postać CK też fajnie wykreowana. W końcu ujrzeliśmy "Bad" Clarka bez red kryptonitu. Lex jak zawsze knuje i dobra mina do złej gry. Podejrzewam że podając tego szampana Lanie spowodował poronienie. No właśnie Lana. Pierwszy raz licząc od 3 sezonu mnie nie wkurzyła... Powiedziałbym nawet że ciekawiej się na ekranie robiło gdy Lana się pojawiała(czy ja to powiedziałem... nieee to chyba jakiś żart przecież to LANA!!! ehhh a jednak :D ) Natomiast w ogóle do tego odcinak nie pasowała Lois. Wręcz bym powiedział że to ona mnie irytowała pojawiąc się przed oczyma. Właściwie to wleciała do pokoju nie wiadomo skąd, powiedziała że szuka artykułu, później ląduje w klatce z Clarkiem a gdy dochodzi co do czego to mdleje. Niestety przerabialiśmy to już z Laną... Ogólnie zaliczam ten odcinek do udanych, ale raczej nie zapamiętam go tak jak np. "Justice".
8/10
Zgadzam się co do tych drewnianych relacji między bohaterami, niestety to pewna wada Smallville i swego rodzaju cecha charakterystyczna, że rzadko kiedy skupiają się na rozwinięciu portretów psychologicznych postaci (najbardziej pamietam raziła mnie scena z odcinka 5 sezonu, w którym Chloe zastrzeliła kolesia a później uśmiechnięta przybiegła pocieszać Clarka - no litości...:/). Finałowa walka co prawda robiąca wrażenie - znacznie bardziej podobała mi się niż wcześniejsze starcia Clarka z uciekinierami z PZ, które trwały po 2 sekundy, ale reszta odcinka naprawdę marna. Zamiast tej, nie wiem komu potrzebnej, wstawki z Lois i blondyną, zrobionej chyba wyłącznie ku uciesze męskiej częsci widzów;P mogli bardziej skupić się na tym co przeżywa Clark, Chloe, czy ktokolwiek inny, po prostu dać bohaterom troche więcej autentyczności. W takiej formie w jakiej odcinek został zrobiony, rzeczywiście najciekawszy był wątek Lany, za którą wcale nie przepadam.
Owszem odcinek bardzo dobry, ale co tu duzo gadac jak naraze całe sezon 6 daje rade:D
Jednak nie zgodz sie co do mroczności. owszem ejst nieco mroczny, ale nie aż tak jak Jay Jay uważasz. Co do przygnębienia itd to jak dotąd żaden odcinek nie jest w stanie stanąc w konkurencyjnym pościu z odcinkiem w jakim Klark byl w psychiatryku (owszem jak sie okazalo w swojej glowie).
Tam byl dopiero klimaik że szło omdleć znacnzie :D
Osobiście uwielbiam ?Fight Club? ?zarówno książkę Palahniuka, jak i film Finchera, ale jak się okazuje nie tylko ja. Scenarzyści Meyer i Septien także postanowili ukroić trochę tego tortu, tyle tylko, że ich efekt jest gorzej niż przeciętny. Sam pomysł może nie byłby taki najgorszy, wręcz mógł się doczekać ciekawego rozwinięcia, tylko że się niestety nie doczekał. Pojedynków nie uświadczysz prawie żadnych (prócz końcowego) a całość to snucie się w obrębie kamery (specjalista od dźwięku musi wpychać aktorów przed kamerę, bo ci z nudów chcą czym prędzej czmychnąć), majaczenie głupot (smętne dialogi), no i sam Weeling ? o Boziu, a z nim co? Chłopak starał się być w tym odcinku jakiś demoniczny, chciał chyba przedstawić ból na swojej twarzy, ale wyszła z tego raczej niezamierzona komedia. Szkoda słów...
Osobny akapit przeznaczę na scenę porodu, tudzież poronienia. Ja rozumiem, ze fikcja w serialu jest fikcją, ale na Zeusa- nie jestem konowałem, ale z tego co mam pojęcie nieprzytomna kobieta nie urodzi naturalnie dziecka, potrzebne jest do tego cesarskie cięcie i w tym przypadku pewnie powinno być przeprowadzone. Ja rozumiem, żeby miało miejsce poronienie, ale przecież wiemy, że tak nie było. To też w zasadzie zasługuje na osobny rozdział. Ktoś chciał stworzyć sztuczne napięcie mówiąc nam to przed końcem odcinka, niemniej, jednak nawet widz z inteligencją Forresta Gumpa domyśliłby się co się tu kręci. Nie wiem, czy scenarzyści przygód młodego Kal-Ela traktują widza jako bezmyślnego idiotę, którego zaskoczą takim czymś. Niech dadzą lepiej spokój...
Dobra skończę już, jedyny pozytywny aspekt tego odcinka to końcowy pojedynek. Jeśli ktoś nie oglądał jeszcze tego epizodu, proponuję zacząć od 28 minuty, a po pięciu wyłączyć, a następnie wybrać się na spacer. Jest taka piękna pogoda...
Plusy- finałowa konfrontacja
Minusy- reszta, totalne bzdury z bachorem
Moja ocena tego odcinka- 3/10
Nigdy wiecej nie bede czytal Spoilerów hehehe nastawilem sie na coś i lipa.
Nie zeby odcinek byl az taki zle ale... mialem wrazenie ze byly 2 odcinki i z kazdego wycieto pare urywków i polaczono w 1. Tak sie czulem kiedy bylo skakane a to do Kenta a to do Lany.
Klimatu nie czulem walka mi sie podobala, i tak jak ktos wyzej napisał, Zly Clark bez czerwonego kryptonitu mi sie podobal, chlopak byl pewien swego wiedzial co chce i sie nie cackal
Minus calej opowiesci to latwy sposob unikniecia odkrycia Lois atutów Clarka, znów mdleje, chyba wiekszosc tych tam bohaterek gdy byla jakas scena to mdlala a tak samo Lex on zawsze obrywal a Clark robil swoje apozniej mu cos wciskal
Jest ok
6/10
o dokładnie tez mi to przyszło do głowy, niezliczoną ilość razy było tak, że ktoś oberwał i mdlał i Clark mógł sobie walczyć dalej, zawsze to samo ;]
Mogliby wymyslec cos innego, nawet pani od polskiego mowila ze jak piszesz wypracowanie nie uzywaj wiecznie tych samych słów, zwrotów itp a oni wiecznie to powtarzaja. Moze powinni zrior scenek mdlacych zrobic hehe albo do lekarza wyslac ze tak mdleja wiecznie heheh
Odcinek skierowany na rzeźnie. No ale nie nudził mnie. W końcu ciąża Lany się zakończyła... coś jednak się w nim działo, nie powiem, że był taki zły. Na plus mogę zaliczyć spokojnie długą walkę Clarka z Titanem (nie za długą ale długą jak na smallville) oraz nadanie Kentowi nazwy "Man Of Steel" -- symbolika nadal żyje w tym serialu. Kolejny plus to ta przelotnie pokazana blondyna (szkoda że tak krótko pokazana).
Na minusy... kolejny raz zastosowano schemat .... "kilka dni wcześniej, obecnie" no co za dużo to nie zdrowo. Nie podoba mi się takie rozwiązanie.
Kent we furii -- hmm sam nie wiem co o tym myśleć... z jednej strony fajowo go zobaczyć w takim stanie, z drugiej wywołuje to pewien niesmak. No ale cóż, ma prawo Kal-el do lekkiej złości ---- Titanowi się dostało za ślub Lexa z Laną laugh.gif
Lana pod koniec wygląda jakby była na prochach. Co odcinek czarna aura Luthorów niszczy co dobre było w tej dziewczynie... obejrzyjcie sobie Pilota to zobaczycie jak tam wygląda... prześlicznie, a teraz?-- wygląda jak wrak człowieka: zniszczona uroda, psychika.... Luthorowie dopowadzą ją do grobu.... tak właśnie przeczuwam. (Aż mi się jej żal zrobiło. A pojechała by dziewczyna w cholerę z daleka od tego przekletego Smallville i Clarka i wyszła za mąż za jakiegoś normalnego gościa)
Co się stało z dzieckiem? --A skąd do cholery mam wiedzieć? Pewnie Lex pudruje mu już główkę na biało i przygotowuje do walki z Clarkiem -- uwaga Bizarro nadchodzi!!!
Ocena 4/6 --- Jeden z mroczniejszych odcinków sezonu i brutalniejszych.
SPOJLER, nie czytać...
Mack,
hmmm z tego co wiem to Bizzaro ma się pojawić w 21 i 22(finał), zastanawiam się czy to bedzie dziecko Lany i czy rzeczywiscie tak szybko rosło, że trzeba było wyjąć go z niej... co o tym sadzisz?
Ja uważam, że jeszcze zbyt wcześnie aby wyciągać daleko idące wnioski. Jest jednak taka możliwość. Choć cały ten pomysł od początku mi się nie podoba..., prościej by było jakby Lex stworzył tego bizzaro, wtedy była by zgodność z komiksem.
odcinek o nazwie WALKA więc można było domyślać się że będzie nastawiony na bijatyki, i bardzo dobrze! Wreszcie dłuższa walka z efektami :)
Co do schematu "dzień wcześniej" to chociaż i ostatnio też był użyty mi się podobał. Bardzo fajny odcinek.
Wreszcie się coś dzieję...przyznam !! Ale mimo wszystko z odcinka na odcinek wydaję mi się, że scenariusze są wymuszone !! I kolejny raz zadaje sobie pytania na które odpowiedzi będę musiał poczekać. Ile jest jeszcze tych widm ? Czy Lana straciła na serio to dziecko czy może ono żyje ? O co tu chodzi.
Jestem pod wrażeniem, że wreszcie Lois wystąpiła :] Pojawia się co kilka odcinków co mnie bardzo denerwuje...ale no cóż. Moja ocena 6/10
Tak jak czytałem to tak jest.Druga połowa 6 sezonu zdecydowanie lepsza od pierwszej tylko znowu mnie to denerwuje,że Lex musiał maczać w tym wszystkim palce i że Lois musiała zemdleć żeby nie odkryć sekretu Clarka-to juz staje się nudne(tak samo było z Laną).Odcinek oceniam 5/6 a teraz biorę się za kolejny:)