...i przyznam, że moja perspektywa postrzegania filmu jak i głównych bohaterów zmieniła
się o 180 stopni.
1. Zacznę może od Lany Lang ( Kristin Kreuk ), w pierwszych sezonach faworyzowałem
niesłychanie ją, jednak z biegiem czasu zaczęła się robić upierdliwie denerwująca i po
czasie spostrzegałem w niej same wady ( chwała, za spokojny 9 sezon pozbawiony tej
mordki ). Mam nadzieje, że już nie wróci.
2. Lex Luthor ( Michael Rosenbaum )! Cholera nie cierpiałem go przez te wszystkie
intrygi i jego obsesje, ale... ten serial bez niego to już nie to samo. ( Lex come back )
3. Chloe Sullivan ( Allison Mack ) bynajmniej dla mnie jest dziwna xD. Najpierw
meteorytowy dziwoląg, następnie "cyber komputer", dalej zagubiona w wirtualnym
świecie "super haker" ( skąd u niej te umiejętności? Chyba nie pozostałości Brainiaca )
która zamknęła się w wieży i zgrywa Watsona Mr. pięknego Green Arrow. Ehh. Jednak
przyznam z bólem, że bez tego blond gremlina Smallville nie byłoby takie samo.
4. Erica Durance tj. Lois Lane, ta kobieta trzyma mnie jak magnes przy tym serialu.
Wręcz uwielbiam ją, czasem jest denerwująca, ale jak jej nie wybaczyć? Ocena tej
postaci na 5+
5. Clark Kent ( Tom Welling )... Nasza wisienka na torcie, sierota. Przez całe 8 sezonów
popełniał błąd za błędem no i jeszcze błędem. Odrobił to na początku 9 sezonu, gdy
rozpoczął trening z Jor-El, jednak tego też zaprzestał i dalej nasz ptaszek nie wzbija się w
przestworza i dalej się myli, ehh tak to już bywa z naszymi bohaterami.
Ogólnie Smallville zmieniło się nie do poznania, to już nie jest ten sam serial co w 2001
roku. Jednak przez bardzo wyboistą ścieżkę dotarł do niezłego poziomu. Trzeba przyznać,
że tanim kosztem da się zrobić coś dobrego. Mam tylko skromną nadzieje, że sezon 10,
jeśli okaże się ostatnim. Złączy to wszystko pięknie w całość i odejdzie w zapomnienie z
dużym szacunkiem.
słyszałam, że 10 sezon ma być podobno najlepszy ze wszystkich. nie oglądałam nigdy tego serialu, ale z tego co wiem to bywało z nim bardzo różnie, więc to chyba dobra wiadomość
Zgadzam się z Twoim podsumowaniem. Fajnie to wszystko ująłeś. Z tym, że...Lois raczej nigdy mnie nie denerwowała.;)
"bez tego blond gremlina Smallville nie byłoby takie samo."
Nie mogłem z tego...ale masz słuszność;) Po tylu sezonach stała się nierozłączną częścią serialu i powinno się znaleźć dla niej jakieś rozsądne miejsce w finale.;)
Tiffanys, nigdzie nie słyszałem takiego osądu. Myślę, że będzie tak jak zwykle, dla jednych będzie najlepszy, dla drugich najgorszy. Nie da się tego jeszcze przewidzieć.;) Każdemu podoba się coś innego, a każdy sezon tego serialu różni się od siebie tematycznie.;)
Myślę, że powinien taki być. Ale to pod warunkiem, że wynagrodzą czekanie na pewne zdarzenia w serialu.;)
No cóż, ja powiem tak: Przy pierwszym sezonie miałem ochotę dać sobie siana, ale powolutku było coraz lepiej. A co do postaci to:
1. Zawsze chciałem jednego: żeby ktoś wykończył Lanę! Jak mnie wkurzała ta postać. Jakże fajnie się oglądało sezon dziewiąty bez jej udziału.
2. Tu mogę się mylić, ale uważam, że Lex stał się czarnym charakterem przede wszystkim z winy Clarka. W początkowych sezonach Luthor zawsze mu pomagał, a ten jakoś miał to koło nosa (Przykład w odcinku sez. trzeciego, gdy to ojciec Lexa chciał, by uznano syna za wariata - Clark mógł pomóc Lexowi, wiedział, że ten jest faszerowany lekami, ale i tak się nań wypiął, i pozwolił, by jego rzekomego przyjaciela zamknięto.) Kent miał też do niego pretensje, że nie mówi mu prawdy, a sam ukrywał przed Luthorem wiele rzeczy.
A reszta...reszta jest milczeniem :)
1."Zawsze chciałem jednego: żeby ktoś wykończył Lanę! Jak mnie wkurzała ta postać. Jakże fajnie się oglądało sezon dziewiąty bez jej udziału."
Dokładnie. Mam tak samo.:) Sezon 9 zyskał w moich oczach, między innymi właśnie przez brak tej, znielubionej przeze mnie postaci.;)
2. Myślę, że Lex zawsze, już od 1 sezonu kierował się sobą i nie był tak do końca szczery w swych intencjach. Bardzo dobrze to ukrywał, nawet przed samym sobą, ale taka jest prawda. Kiedy poślubił Lanę, odebrał Clarkowi prawdziwą miłość i sam ją zyskał ( tak mu się przynajmniej zdawało ) Clarkowi umarł tata i rodzina Kentów przestała być ideałem radości i szczęśliwości, nic go już przy tej przyjaźni nie trzymało, a sam doszedł do wniosku, że może być szczęśliwszy uwalniając swą gorszą stronę. Zdecydowanie pozwolił swej dobrej stronie odejść w siną dal.;) Także według mnie właśnie tak wyglądała ta jego przemiana.;)
Dokładnie, gdy Lex przeżywał prawdziwy dramat ze swoją osobowością ( ukazanie postaci małego Aleksandra próbującego nakierować Lex'a na dobrą drogę). Jednak Lex wrzuca do kominka Aleksandra i w tym momencie traci jakiekolwiek dobro i staje się złem wcielonym.
Tak na marginesie czy wiadomo coś, o tym czy pojawi się słynna postać okrutnego Darkseid'a?
Jeszcze jedno, jak uwarzacie kto jest gorszy ( patrząc na zły i okrutny charakter ) Darkseid czy Lex?
Być może macie Panowie rację. Mi się jednak zawsze wydawało, że gdyby Clark był lepszym przyjacielem, to Lex by tej "gorszej strony" nie uwolnił. Wg mnie widział, że Clark jako przyjaciel był mocno taki sobie, i to spowodowało u niego, nazwijmy to, przejściem na "ciemną stronę"
W spojlerach z ostatniego sezonu, pisze, że dawny przeciwnik Clarka będzie przyczyną jego załamania osobowościowego. Kto wie, może właśnie chodzi o Lexa, może właśnie zostanie poruszony ten wątek Myślę, że jest ziarno prawdy w tym co Ty napisałeś Domin X i w tym co ja stwierdziłem.;) Wszystko co działo się z nim w sezonach 1-7 miało jakiś tam wpływ na jego przemianę.;) O tym był/jest w końcu serial.;) O zmianach jakie zachodzą w bohaterach i ich dojrzewaniu.;)
Najlepsze zakończenie naszej krótkiej dyskusji :) Na marginesie dodam, iż mam nadzieję, że tym dawnym przeciwnikiem będzie akurat Lex, i to grany przez Michaela Rosenbauma :)
No już w pierwszych sezonach dowiadujemy się, że Lex będzie największym wrogiem "Człowieka ze stali". W wielu odcinkach było to pokazane, np. hieroglify z jaskini i sztylet, który miał pęknąć kiedy złapie za niego największy wróg Clarka. Jednak sztylet chwycił Lex, jak i Lionel... Lionel nie żyje więc zostaje nam Lex.
Ale szczerze wątpie, żeby w 10 sezonie odbyła się walka pomiędzy Lexem a Clarkiem, bardziej obstawiałbym w strone Darkseida.
Co będzie to będzie, ale zdecydowanie powinna pojawić się jakaś konfrontacja i twórcy muszą o tym doskonale wiedzieć.:) Nie może być tak, że ostatnimi słowami Lexa są: "Kochałem Cię jak brata, wybacz". To powinno być raczej coś w stylu: "Nienawidzę supermana". Wtedy zakończyłaby się podróż Lexa Luthora w Smallville. Owszem, potwierdzonym jest iż głównym przeciwnikiem sezonu 10 będzie Darkseid, ale to przecież wcale nie wyklucza obecności Lexa w tym sezonie. Powiedziałbym, że....jego postać powinna odegrać ważną rolę w dojrzewaniu Clarka i bycia tym kim ma się stać. Trzeba powiedzieć sobie krótko: Zakończenie tego serialu nie będzie można nazwać pełnym, jeśli nie pojawi się w nim Lex Luthor. Taka jest prawda. Obstawiałbym, że dziecko ze zwiastuna i te brzydactwa z rurkami to są klony Lexa. ( To dziecko bardzo przypomina małego Lexa ) Wy też tak uważacie??