To chyba najbardziej nudne, kliszowe, pozbawione jakiegokolwiek napięcia i polotu dzieło w całym uniwersum Marvela. Może gdyby odcinki trwały trochę dłużej i było ich jakieś 2-4 więcej udałoby się więcej wycisnąć z tej historii choć odrobine więcej, a tak... Nawet Samuel L Jackson sprawia wrażenie jakby był na planie za karę, a zamiast Emilii Clarke można by zatrudnić kłodę drewna i wyszłoby na to samo. Tylko pamięć o "dawnym" Marvelu sprawia, że jestem w stanie dać temu tworowi piątkę.