Konwencja tego filmu, to wspomnienia człowieka okresu życia, który wspomina to co przeżył kilkadziesiąt lat wcześniej. Kilka razy jest powiedziane, że nie pamięta, że myli że było inaczej. Dlatego jako widz nie, spodziewam się, że film odzwierciedla rzeczywistość 1:1.
Akcja filmu dzieje się współcześnie, a nie w czasie II wojny światowej. To są tylko retrospekcje człowieka po kilkudziesięciu latach. Nie obejrzałam jeszcze serialu do końca, ale nie wykluczam faktu, że na koniec okaże się, że cała historia odegrała się w umyśle człowieka przybywającego w piekle. Romans, potajemny schadzki, liściki... W czasie wielogodzinnych apeli czy wykańczającej pracy, trzeba o czymś myśleć, o czymś marzyć. Ostatecznie, główny bohater widzi niemieckiego żołnierza w swoim mieszkaniu... Jest on dla niego bardzo realny.
Tak na dobrą sprawę, to jeszcze nie usłyszałam od przeciwników konkretów. Co tam takiego się nie zgadza? Komory gazowe? Strzelanie do ludzi bez powodu? Głód?
Wystarczy znaleźć wypowiedzi dr Wandy Witek-Malickiej na ten temat. Sposoby gazowania są niezgodne z prawdą, relacja Cilki z esesmanem to też wymysł (Morris została przez to pozwane o zniesławienie przez rodzinę Cilki). Autorka książki podczas spisywania dziejów Lalego tak naprawdę nigdy nie przyjechała do Polski, a całą wiedzę historyczną czerpała z Internetu także nawet miejscowości w książce się nie zgadzają…
Historia Cilki jest zawiła i sama Cilka za kolaboracje przesiedziała wiele lat w Gułagu. Sposoby gazowania- czy to ma wpływ na wydźwięk serialu? Autorka czerpiąca wiedzę z internetu - co w tym złego w dobie bibliotek online? Autorka przede wszystkim miała żywe źródło wiedzy w postaci Lalego. I nawet jeśli serial nie jest dokumentem tylko fabularyzowana opowieścią czy w jakikolwiek sposób umniejsza ofiarom obozów? Czy w istotny sposób zakłamuje historie ? Nie odniosłam takiego wrażenia.
Tak, Cilka przez wiele lat odbywała swoją niezasłużoną karę na Syberii, ale czy jest to przyzwoleniem na jej pośmiertne zniesławienie przez autorkę książki? Nie wiem czy zauważyłaś, ale ja się tu odnosiłam tylko i wyłącznie do książki, która początkowo była kategoryzowana jako literatura faktu, jednak po interwencji Muzeum w Auschwitz, Morris wycofała się z tego statementu i dopiero wtedy zaczęła twierdzić, że to książka fabularna.
1. Tak, jak wiemy z historii osoby zsyłane przez Rosję. do gułagów były winne wszystkich zarzucanych im czynów.
2. Tak, przedstawienie komór gazowych jako miejsc, do których SS-mani wlewają płyn z kanistra zatykając przy tym nos świadczy o braku podstawowego researchu.
3. Nie ma nic złego w korzystaniu z bibliotek online. Autorka jednakże korzystała jedynie z Google Maps.
4. Autorka przeprowadziła 1 wywiad z Lalem, który nigdy nie autoryzował swojej wypowiedzi i nie czytał gotowego rękopisu.
5. Owszem. Opowiadanie, że obóz śmierci był miejscem, w którym więźniowie raczyli się czekoladą, opychali kiełbasami, choroby leczyli penicyliną, umawiali na seksy w barakach tudzież uprawiali go na lożach z baldachimem, a w weekendy wypoczywali grając sobie w piłkę na „terenach rekreacyjnych” to zakłamywanie rzeczywistego ludobojstwa i uwłaczanie pamięci zarówno tych, którzy zmarli, jak i ocalencow. I serio - wypadałoby takie rzeczy wiedzieć, jeśli się czytało kiedykolwiek jakąkolwiek obozową literaturę, zamiast „odnosić wrażenie” ze ta szmira nic a nic nie zakłamuje historii