Średni odcinek, terminator zostaje wysłany przez pomyłkę do 1920, buduje tam swoiste imperium, i zamurowuje się w budynku, aby w 2010 zabić nowego gubernatora Kaliforni(jakaś aluzja)...choć nie wiem co Skynet miałby na tym zyskać. Świetnie zagrała Summer, widać, że humanizacja Cameron przebiega coraz szybciej, myślę, że wreszcie wyjaśniło się co oznaczają 3 kropki które widziała Sara....a Riley to puszczalska:-))) Dosyć oryginalny odcinek ale poziomem odbiegał od pozostałych w drugim sezonie...
co racja to racja :) Dużo dialogu było w tym odcinku. Najbardziej mi się spodobało, jak cameron rozwaliła tego terminatora:)
Widac Cameron szybko sie uczy, czasem bylo widac w jej oczach smutek ;pp
Riley, ze tez Cameron jej nie rozwali, tylko ona to moze zrobic;)
Cameron chyba za szybko rozwala kolejnych Terminatorów. Wydaje mi się, że ostatnio każdy odcinek ma zupełnie inny klimat niż poprzednie. Może reżyserzy eksperymentują? Jak dotąd najlepiej był zrobiony odcinek 8 jak dla mnie.
Już lepiej niech je rozwala niż od każdego dostaje łomot, jak to było w 1 sezonie i na początku drugiego, począwszy od Cromartiego po tego z bunkra i elektrowni...
Proszę ładnie Trailer 12 Odcinka TSCC PT "Alpine Fields"
http://pl.youtube.com/watch?v=B1-fbGbP6pA
Sądząc po trailerze zapowiada się świetnie. Zdaje się znowu będzie coś o przyszłości i może więcej akcji. Zrozumiałem tyle, że ktoś ma przyjść i kogoś zabić. Ciekawe kto i kogo (pewnie Johna :P) ma zabić.
Nawiązująć jeszcze do odcinka 11. Jak Cameron poznała tego gościa - Erica? Nie pamiętam go z poprzednich części.
Bo go nie było w poprzedniej części, każdy odcinek ma innego scenarzystę i jeden coś zacznie, a drugi nie skończy i wprowadza coś nowego...Alpine Fields to jedna z misji napisana krwią na ścianie...mają ochraniać kogoś kto jest bliski Derekowi w przyszłości.
"Sądząc po trailerze zapowiada się świetnie. Zdaje się znowu będzie coś o przyszłości i może więcej akcji. Zrozumiałem tyle, że ktoś ma przyjść i kogoś zabić. Ciekawe kto i kogo (pewnie Johna :P) ma zabić. "
Czy to jest temat o 12 odcinku?
odcinek byłby jednym z lepszych gdyby nie parę minusów
plusy:
+ nie licząc bójki Johna i całusa z Riley to w odcinku i tak najwięcej obserwujemy Cameron ;)
+ klimatyczne wstawki z przeszłości
+ więcej dialogów niż w poprzednich odcinkach (nie mówię, że tak ma być w każdym odcinku bo stałoby to się nudne, ale raz na jakiś czas... w końcu serial miał rzucić nowe światło na historię Terminatora)
+ widzimy, że Skynet też popełnia błędy
+ obserwujemy człowiecze cechy u androidów (głównie u Cameron, ale zauważcie że terminator z przeszłości miał dobre pomysły na rozwinięcie interesu, obracał się i pracował wśród ludzi - co z tego, że czasem kogoś zabił :P)
i minusy:
- gość na wózku pojawił się z bomby, tak jak nagle zniknął i pojawiła się ta kobietka (ciekawe czy zobaczymy ją w innych odcinkach)
- jeżeli to ma być wyjaśnienie tych trzech kropek to niezbyt emocjonujące
- oby jakoś racjonalnie wyjaśnili opcję z tym gubernatorem, bo na razie tylko wprowadzili dziwny wątek
- i błagam, skończcie z tym związkiem Johna i Riley bo scen kiedy oni są razem nie da się oglądać, oby Cameron jak najszybciej ją rozwaliła
to chyba wszystko, choć znając życie pominąłem wiele rzeczy, o których chciałem napisać ;)
Hehe, już myślałem, że tylko ja nie mogę patrzeć na Riley.:) Niech ktoś ją uśmierci.:D Nie ważne jak. Niech potrąci ją autobus, udławi się pestką, nawet niech porwą ją kosmici. Oby tylko zniknęła. Jest zwyczajnie beznadziejna. Znając jednak życie, będziemy torturowani jej obecnością. Plecy lali grającej tę postać widać są tak duże, ze twórcy prędzej pozbędą się Cameron, czy nawet Sarah, ale nie, tandetnej Riley.
Teraz o czymś przyjemniejszym.:)
Jak widać Cameron, to całkiem cwana bestyjka :D. Umie się wtopić. Potrafi nawet się zaprzyjaźnić z człowiekiem:). Potwierdza tym samym, że jest modelem raczej szpiegowskim, chociaż ostatnio nieźle sobie radzi w walce:) Nareszcie przestała dostawać łomot od innych termków:) Właściwie to mogła by zacząć kolekcjonować "poroża":D. Jest też jeszcze jedna ciekawostka. Typ modelu- Cameron. Nawet T 888 nie wiedzą jakim jest modelem.:) Sytuacja jeszcze z I serii, gdy ścigała T888 tego, który dobrał się do grupki Derka. Wyświetliło mu się "nieznany model". Raczej nietypowe. Skoro nawet współbracia Cameron nie mają w swojej bazie danych jej typu modelu, to musi być on objęty dość dużą tajemnicą, lub po prostu bardzo nowatorki.
To niesamowite, że Riley wzbudza takie same odczucia na całym świecie jak Twoje (i moje też ;) ). Amerykanie i fani z innych krajów również chcieliby się jej pozbyć :P
Cameron to jakiś eksperymentalny model stworzony w przyszłości przez Skynet. Zdaje się, że ten model nie był jeszcze do końca przetestowany kiedy został schwytany przez ludzi i przeprogramowany na Cameron. Jej model to TOK-715 albo TOK-716. Sam nie wiem.
http://www.fox.com/terminator/images/posters/large/TSCC_21_lg.jpg
w prawym-górnym rogu: _CLASS: TOK715 ;)
To ja ku uciesze ogółu coś Wam napiszę.....
Ale to będzie SPOILER...................
Więc kto chce cieszyć się kolejnymi odcinkami serialu bez wiedzy co w nich będzie proszę nie czytać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odcinek 13 będzie ostatnim w którym wystąpi Leven Rambin (Riley)....zostanie skasowana...prawdopodobnie przez Cameron:-))))
Co do Cameronki naszej, rzeczywiście jej istnienie okryte jest tajemnicą, już scenarzyści raz w odcinku "Allison from Palmdale" odkryli rąbek tajemnicy, ta scena między Allison i Cameron i ich rozmowa to najbardziej tajemniczy, nurtujący i ciekawy wątek tego serialu..."Nie tylko zostałaś wybrana przez Johna, ale też przez nas"..."niektórzy z nas chcą pokoju" i tu jest największa tajemnica, po co została stworzona Cameron, do czego John wybrał Allison, kurczę jeśli scenarzyści by z tego dobrze wybrnęli i pokazali o co tam chodziło i jak Cameron idzie do obozu Johna to serial stał by się jeszcze lepszy, to byłby "gwoźdź" całej serii, i naprawdę nie rozumie polityki scenarzystów którzy porzucają wątki od tak sobie, chyba, że czekają na koniec sezonu i puszczą jakąś bombę abyśmy obejrzeli 3 sezon.
Fataliti- no tak my wiemy, ale w serialu nawet terminatory nie znają oznaczenia jej modelu.:) Poza tym samo oznaczenie niewiele mówi. T888, T801, T1000 czy nawet TX pozwala mieć wyobrażenie o danym modelu. W przypadku Cameron mamy tylko TOK 715, i już:) Nic więcej oprócz numerku. Co najwyżej przypuszczenie, że to model raczej infiltracyjny, ale z drugiej strony sama określiła się jako "konstrukcja bojowa", więc? :)
peesem- to najlepszy prezent jaki mogłem dostać na mikołaja:D. Na ten odcinek kupie sobie specjalnie podwójną porcję piwa, i przegryzki :D
No i potrafi nawet jeść :D Niewiele, ale zawsze coś:D tylko ruda jak na razie potrafiła wypić malutki łyk wody.
A Vick nawet współżył z kobieta, więc Cameron tez by potrafiła z człowiekiem.....
Weź pod uwagę, to, że Vickowi było nieco łatwiej. W Cameron, że tak określę należało by się zagłębić. :D. Tu może być problem :D. Myślę, że facet mógłby się nieco zdziwić natrafiwszy na coś metalicznego i zimnego:D Chociaż możliwe, że wyposażono ją w odpowiedni osprzęt:). Jest to możliwe, jako, że miała być wierną kopią partnerki Johna:D
Hie hie, swoją drogą, ciekawe jakie opcje wyświetliły by się Cameron,
- classic
- oral
- anal
- footjob :D:D
Myślę, że wyświetliłoby się jej coś jak Turkowi
f(x) = ?
Raczej nie ma takich opcji w oprogramowaniu :P Miłość Cameron do Johna jest inna. O ile to nie jest jakieś makro w stylu
"Jeśli (John chce cię znisczyć lub zabić lub wyłączyć niepotrzebnie) wtedy { płacz i mów mu, że go kochasz }"
Jeśli to nie makro to bardziej prawdopodobne, że kocha Johna nie ze względu za ciało czy inne tego typu walory tylko ze wzgędu na jego umysł. W końcu maszyna raczej nie ma instynktu przedlużenia gatunku itp. Co innego jeśli chodzi o Johna bo to w końcu człowiek więc ulega pokusom ale na szczęście się trzyma chłopak. Jesli chodzi o mnie to bym wolał Allison ;)
No, tak, ale nie chodzi, o miłość czy bardziej pożądanie Cameron w stosunku do Johna, tylko o to jak by się zachowała w przypadku gdyby John nie wytrzymał i się do niej dobierał :) Skoro jak wspomniał peesem Vick był w stanie się kochać z "żoną" myślę, że i Cameron ma odpowiednie algorytmy:) Tym bardziej, że jest modelem ponoć jeszcze bardziej "ludzkim" Terminatory to nie Turki. Pod tym względem są już znacznie doskonalsze. Turek nie rozumie śmierci człowieka. Terminatory już tak. Tym bardziej te zaawansowane, jak właśnie Cameron:) Chyba każdy wolałby Allison.:), ale ona nie żyje. Zamiast tego John ma pod nosem jej kopię. Ludzka natura jest taka, że przywiązujemy się do pewnych rzeczy, wyglądu, zachowań itp.Dlatego, też John prawdopodobnie ma słabość do Cameron. Nawet ten John z przeszłości:)
ps:
716 - mają inny kształt spoilerów :D:D
Wczoraj na AXN-ie pokazali że sobie żyły podcięła.Ona naprawdę jest jakaś psychiczna.John ma przez nią problemy,np.wpuściła mu do domu terminatora...A mówił jej że nie...
I w ogóle poszła do tej Jesse co ona myśli,że przyjaciółkami zostaną.?
-No chyba nie.!
Jednym słowem wkurza mnie ona...
A i zapomniałam dodać.
Trzeba mieć nierówno pod sufitem żeby się ciąć zwłaszcza u "chłopaka" w domu-łazience.
Ja na miejscu Johna to bym ją zakatrupiła za ubrudzenie łazienki xD
Nie no ale to mógłby być jej koniec.
Mnie osobiście odcinek się podobał. Przede wszystkim, oczywiście, ze względu na duży udział gry Summer w całości zdjęć, jak również interesujące elementy retro - cyborg ubrany jak Al Capone z pistoletem automatycznym Thompsona w ręku! I ten motyw ze Starkiem w stanie stazy - zabudowanym w ścianie. Ten sam garnitur, ten sam pistolet!! Ja pierdut! Dla mnie to było boskie, po części dlatego, że uwielbiam ten pistolet maszynowy :). Chociaż ma piekielny rozrzut, jak wszystkie Thompsony tamtych czasów :D.
Bardziej by mi się jednak podobało, gdyby cyborg przeniósł się nie do USA lat 20', ale do Trzeciej Rzeszy początków wojny, i ganiał w mundurze SS i pistoletem maszynowym MP-40, no ewentualnie gdyby przeniósł się do ZSRR i ściskał dłoń Stalina, a potem poginał z pepeszą po Kremlu - normalnie, gdybym coś takiego ujrzał, z podjarania wyskoczyłbym przez okno przyciskając do piersi laptopa. Hahaha! Uwielbiam te klimaty!!
Inna rzecz: zaiste świetna gra Summer jako Cameron została tutaj w odpowiedniej dozie ukazana, choć, ma się rozumieć, jej na ekranie nigdy dość :). Ja tam osobiście mógłbym patrzeć na nią bez przerwy. Z tej postaci bije taki Gotyk, taki urok, że sklepienie mi szumi i dreszcze po układzie twórczo-bodźco-przewodzącym serca mi łażą! Normalnie palpitacja w kosmos! Cudne oczy, piękne usta, śliczna twarz, zgrabne ciało i niesamowity charakter, achhh... Im więcej Cameron w każdym odcinku, tym lepiej. A najlepsze jest to, że jej odtwórczyni znajduje złoty środek pomiędzy zachowaniem czysto mechanicznym, a ludzkim. Summer świetnie potrafi grać umiarkowane poruszanie się maszyny kroczącej (widać, że trochę sztywno chodzi;), a przy wypowiedziach ma czasami odpowiednie opóźnienia charakterystyczne dla algorytmów decyzyjnych a jeszcze bardziej - algorytmów losowych (wiem co nieco o tym, bo pisałem niedawno grę, w której takie 'lagi' występują, kiedy komputer 'myśli', głównie na zasadach losowych, czy nas np. zaatakować, czy może iść na kawkę - im dłuższy 'lag' tym bardziej należy się go bać - przepraszam za odbiegnięcie od tematu;), które moim zdaniem są konieczne do wykorzystania, jeśliby chcieć stworzyć sztuczną inteligencję. Odnośnie ludzkiej strony, rozbraja mnie jej szczerość. No i w ogóle ona jest taka słodka, że aż trudno to określić... Kiedy powiedziała temu typowi na wózku, że ma nawroty raka i ten ją zrugał, wyglądała jakby naprawdę żałowała, że go zraniła, ale jakby nie do końca wiedziała, o co chodzi w żałowaniu swojego postępowania... I zrobiła wtedy taką śliczną minę. Z resztą, kiedy ona takich nie robi? A jak się ciepło uśmiecha... Mrrr... Nie wiem, jak Glau potrafi tak dobrze grać, ale niech gra dalej :D.
Odnośnie jeszcze Riley - moi przedmówcy mają całkowitą rację. Kiedy występują intymniejsze sceny między nią a Johnem, po prostu kładę palec na kursorze w prawo (oglądam Terminatory w Subedit Playerze;) i puszczam, kiedy zmienia się scena. Co za okropna baba, ja chędożę! Gorsza od mojej ostatniej doktor na ćwiczeniach z biochemii ;))). Biedny odtwórca roli Johna... :P Na pewno wolałby, żeby na miejscu owej blondi była Summer :DDDDD. No, ale przeczytałem spoiler do trzynastego odcinka i... widzę światełko w tunelu. :D
Summer Glau górą, hell-yeah! Ave Summer, heil Cameron! Viva la TOK series machines ;;;)))).
Ja tam jestem za :D. Zrobimy przy okazji pikietę pod budynkiem dystrybutora (Fox), znajdziemy odtwórczynię Riley i obrzucimy ją zbukami ;))). A Summer będziemy gloryfikować na kolanach, chłoszcząc się ruzgą, he he :D.
Oczywiście wszystkie zdania oprócz pierwszego to joke ;PPPP.
Cameron jest świetna, zresztą to zasługa aktorki. Summer naprawdę potrafi grać ta, by zyskiwać przychylność widza. Oglądałem "Serenity" i tam również była jedną z moich ulubionych postaci. Poza tym ta dziewczyna jest naprawdę słodka, gdy się miękną kolana.:) Poważnie. Znam tylko 3 aktorki, których uśmiech mnie całkowicie zniewala. Beckinsale, Hathaway, i właśnie Summer:) (Kolejność przypadkowa:)), ale tylko Summer jest idealna do roli Cameron. :) Dziewczyna świetnie gra androida, nawet nie wiem czy nie lepiej od Arniego. Poważną konkurencją jest dla niej Manson.:) Także jest rewelacyjna.:),ale Summer ma w sobie to coś:) Nie wiem do końca co, ale jednak:D
Arniego nikt nie pobije :). Z resztą on był po prostu innym typem cyborga - twardzielem, zabijaką, niewzruszonym likwidatorem celów, który umie zarepetować śrutówkę nie dotykając nawet rękojeści przeładowania (jakoś tak śmiesznie nią wywijał w dwójce;))). A Cameron ma być właśnie taką, przynajmniej tak to interpretuję, zniewalającą istotą, na którą patrząc zapomina się, że jest maszyną, do czasu aż po raz kolejny nie zacznie naparzać się z jakimś narwanym mordercą ze stali (albo nie zacznie się jej intensywnie przyglądać celem wychwycenia drobnych niuansów mechanicznego chodu i latencji przy wypowiedziach - o tym wspominałem w innym poście:)). Zatem po prostu jedno nie jest lepsze od drugiego, oni są po prostu różni :). A że lubię panie, zwłaszcza takie urodziwe jak Summer, to mogę powiedzieć za Twoją sugestią, że rzeczywiście jest lepsza od Schwarziego :). Szczególnie mogę to powiedzieć po którymś (nie pamiętam dokładnie) odcinku pierwszej serii, w którym Cameron infiltrowała szkołę baletową. Końcowa scena, w której pokazany jest jej taniec w pustym, słabo oświetlonym pokoju zwyczajnie mnie rozbroiła. Dostałem paraliżu mięśni szczęki i odmóżdżenia z odkorowania, tak się wzruszyłem :D. I głowę bym dał, że tańczyła do Chopina, ale, kurde, nie mam co do tego pewności. W sumie nie jestem patriotą, wszak taki szczególik - jeżeli to rzeczywiście był Chopin - dodałby do sceny szczególnego smaczku - jakoby Summer była bliska Polsce, he he ;). Swoją drogą bardzo dobrze, że wykorzystali jej niezwykły talent baletniczy.
Ku końcowi idąc, gdy obejrzałem kilka pierwszych odcinków, wejrzałem właśnie na filmweb, żeby obczaić, kto to taki ta Summer Glau. Czytam i czytam i widzę, że grała w "Serenity". Wówczas krótka zwiecha... I od razu pojąłem, dlaczego ten film mi się podobał, he he, właśnie przez nią :D. No, ale fabuła i całość wykonania też była świetna. Moje klimaty - połączenie s-f dziejącej się w kosmosie + nieumarli :D. Jak już gdzieś wspomniałem, mam w moim skromnym dorobku amatorskiego programowania grę ekonomiczno-strategiczną o nazwie "Undead Universe", gdzie ZSRR odrodzony po wojnie atomowej prowadzi kosmiczne batalie przeciw morderczym flotyllom nieumarłych :D.
Odnośnie Manson - nie. Według mnie ona jest brzydka :). Ale to tylko moja opinia.
Podsumowując: Summer Glau jest po prostu Ś W I E T N A ! !
Chodziło mi o grę Manson.:) Uroda to kwestia gustu.:) Mnie np kręcą panie o takim kolorze włosów:) Czyli rudzielce :D
Jednak jeżeli chodzi o grę, to Manson wypada bardzo dobrze. Jej postać (mimo, że po drugiej stronie barykady) daje się lubić. Czego nie można powiedzieć, np. Riley:D
No, trzeba przyznać, że Manson również ma talent :). Świetnie odnalazła się w swojej roli. A Riley to po prostu... no nie wiem... do piachu ;))))))). Ona jest nie dość, że brzydka, to jeszcze nawiedzona. Podczas kiedy Cameron jest nie nawiedzona, ale uduchowiona :D:D:D. Taki jest mój osąd, he he he :D.
Na nasze i serialu szczęście koniec Riley jest bliski.:) Osobiście mam nadzieję, że zrobi to Cameron, w dodatku brutalnie i nie spiesząc się:D. Niestety, najprawdopodobniej Riley zginie bohatersko. Tak, czy owak najważniejsze, że już jej nie będzie. Oby tylko pogłoski o jej odejściu się potwierdziły:)
No, absolutnie się zgadzam. Cameron ma powody, żeby mścić się na Riley i pozbyć się jej w sposób możliwie, hmmm... finezyjny :). W końcu to między innymi przez nią jej uczucia zostały zranione i przez dużą część sezonu wyglądała na zdołowaną (i w sumie trochę takowa była) :P. Ja myślę, że w pogłoski napisane przez Towarzysza, eeee... no, tego z Terminatorem w avatarze (przepraszam za niepamięć nicka) można wierzyć i trzynasty odcinek wielce nas wszystkich ucieszy :).
Pozdrawiam!
No i niestety Riley będzie jednak żyć...przynajmniej do końca sezonu:-(
Informacja którą podałem nie sprawdzi się....
Friedman(producent i scenarzysta) wypowiedział się o drugiej połowie sezonu...
"The Connors will continue their fight aganist Skynet on a new night, and creator Josh Friedman says. 'that a lot of things revealed in the first 13 episodes will absolutely be paid off in the back nine.' That includes Cameron (Summer Glau) and her mechanical defects, the rommance between John (Thomas Dekker) and Riley (Levin Rambin) and the death of a major character before seasons end."
Ktoś zginie przed końcem sezonu i to ktoś z głównych postaci, wiadomo, że nie Sara i nie John, Cameron też nie, więc albo Riley albo Derek.
A Cameron znów będzie szwankować....
Wg. historii o terminatorach Sara nie dożyła wojny, gdyż zmarła na raka (chyba, że się tu mylę). Może więc koniec sezonu będzie bliski dnia sądu i właśnie Sara odejdzie? Jednakże Twoje spekulacje i tak wydają mi się bardziej prawdopodobne.
Hmmm,, może to być także ruda lub Ellison. Mimo wszystko można ich zaliczyć do głównych postaci II sezonu:) Jest także jeszcze Jessie.:)
No, odnośnie "ginięcia", Cameron zginąć nie może, bo właściwie, jako ogół, nie jest istotą żywą, he he he ;), nie wspominając już rudej mimetycznej :D.
W sprawie Riley zaś... W sumie, mój kumpel z roku mówił niedawno, że nawet "mógłby takiego terminatora zagrać" (gość wygląda trochę jak naziol ;). Wobec tego wystarczy go tylko wkręcić do fabuły, odpowiednio "zaprogramować" i spokojnie sobie z nią poradzi ;D.
Wczoraj na AXN leciał niby 10 odcinek, ale z waszego opisu wynika, że nadali przez pomyłkę 11. Ciekawe czy 10 będzie w przyszłym tygodniu, czy też przeskoczą dalej. Mam pytanie, jak rozumiecie wyjaśnienie 3 kropek? Mam jakieś zaćmienie albo co, ale nie znalazłem w tym odcinku żadnego rozwiązania. Czy chodzi Wam o te 3 pączki?
Wyjaśnienie 3 kropek nie ma do teraz, teraz czyli 18 odcinka...ale będzie wyjaśnione w finale, obiecał to Friedman...
Behemoth_CCCP
Podpisuję się obiema łapkami pod Twoimi słowami, a te 2 fragmenty są jakby z mych ust wyjęte:
"Odnośnie ludzkiej strony, rozbraja mnie jej szczerość. No i w ogóle ona jest taka słodka, że aż trudno to określić... Kiedy powiedziała temu typowi na wózku, że ma nawroty raka i ten ją zrugał, wyglądała jakby naprawdę żałowała, że go zraniła, ale jakby nie do końca wiedziała, o co chodzi w żałowaniu swojego postępowania... I zrobiła wtedy taką śliczną minę. Z resztą, kiedy ona takich nie robi? A jak się ciepło uśmiecha... Mrrr... Nie wiem, jak Glau potrafi tak dobrze grać, ale niech gra dalej :D."
"Końcowa scena, w której pokazany jest jej taniec w pustym, słabo oświetlonym pokoju zwyczajnie mnie rozbroiła. Dostałem paraliżu mięśni szczęki i odmóżdżenia z odkorowania, tak się wzruszyłem :D. I głowę bym dał, że tańczyła do Chopina"
11. epizod jest moim ulubionym ze wszystkich, już wiemy co Cameron robi, gdy John śni o niej, a Sara o Kyle'u ;) Dziewczę się kształci i gra na nosie Skynetowi ;) Ten "typ na wózku" był wspaniały i cholernie wiarygodny, a Cameron nauczyła się więcej o człowieczeństwie od niego, niż od Johna, który przez Riley zaczął strzelać fochy. I gdy mówiła, że Eric jest jej jedynym przyjacielem, sądzę że to było coś więcej niż zwykła gadka na udobruchanie.
A co do baletu i Chopina, to był zdaje się epizod 7 i tańczyła do "Nokturn cis-moll" naszego mistrza. To był piękny moment, gdy Sara zza kadru mówiła, że poznając naszą [ludzką] naturę, AI stanie się nami i nie będzie musiało nas niszczyć. Obserwowałam tą scenę jak Derek - w lekkim szoku, z niedowierzaniem i ze łzami oczach. Oto siła świetnego aktorstwa i wielkiej muzyki :)
pozdrawiam fanów "Kronik" i Behemotha ;)
Również pozdrawiam, cześć Tobie i Chwała! I dziękuję zarazem za potwierdzenie informacji odnośnie twórczości imć. Fryderyka Chopina :D.
peesemka napisała: "Dosyć oryginalny odcinek ale poziomem odbiegał od pozostałych w drugim sezonie... "
Ma się rozumieć że odbiegał na plus ? Jak dla mnie jeden z dwóch najlepszych odcinków w ogóle. Historię Johna i blondyny można pominąć ale reszta to spełnienie marzeń niejednego fana Terminatorów.
Każdy chyba marzył o umieszczeniu akcji w odleglejszej przeszłości. Tu mieliśmy 1920, czasy prohibicji, gangsterów. Rewelacja.
Wspaniale wyeksponowana Cameron, w ogóle ten serial powinien nazywać się "Kroniki Cameron Phillips". Dlatego to świetny odcinek.
1. Jestem płci męskiej....
2. Od 8 odcinka odbiegał, bo tamten był najlepszy w serii.....
1. A to przepraszam, zmylił mnie awatarek.
2. Ósmy to była ta historia w stylu Trapeza ? Skończona masakrą w kościele :) To właśnie mój drugi ulubiony odcinek bo reszta to raczej oglądana z obowiązku :)
Sezon był dobry właśnie do odcinka z 1920 roku, potem nudaaaaa.....ale 16 i 17 jest już super....i będzie jeszcze lepiej, mam nadzieję, że sezon skończy się widowiskowo...bo na następny sezon nie wogle co liczyć....