Odcinek bardzo mi się podobał, trzyma w napięciu, więcej akcji niż w poprzednich odcinkach, chociaż trochę w nim błędów np. T-888 wrzuca Cameron przez okno i.....nikogo za oknem nie ma, przychodzi z 3 minuty po tym zdarzeniu. Ale strasznie mi się podobała rola Lauren (Samantha Krutzfeldt) myślę, że powinni uśmiercić Riley i dać za nią Lauren, jest o wiele lepsza i postać ciekawsza, brakowało mi Manson, Ellisona i Johna Henry ale odcinek dobry:-)
IMO to byl najgorszy odcinek ze wszystkich do tej pory :o wogole ten serial z odcinka na odcinek coraz gorszy sie robi :( a szkoda niestety bo zapowiadal sie calkiem niezle...
Dla mnie odcinek również dobry chociaż jak dla mnie było nadal za mało akcji. Najciekawszym wątkiem moim zdaniem było to jak Sarah i Cameron chronili rodzinę Lauren przed terminatorem. Na drugim miejscu stawiam wątek, którego akcja działa się w przyszłości, a reszta jest u mnie na końcu. W tym odcinku najwięsze napięcie wzbudzało we mnie to oczekiwanie na przyjście terminatora no i niewiedza co się dzieje z Cameron. Musieli się nieźle długo prać w tym lesie dopóki nie wleciała przez okno, a wtedy pomyślałem sobie, że pewnie będzie cała rozwalona ale na szczęście nie :) Zauważyłem w tym miejscu jeden błąd. Gdy Sarah zaczęła oglądać Cameron co z nią i sprawdzała czy ma dalej w głowie chip to patrzyła ze złej strony bo po lewej, a tak na prawdę powinna oglądać po prawej. Fajnie również, że pokazali to jak Derek i Jesse się poznali chociaż to już znaliśmy z opowieści z wcześniejszego odcinka.
i to wątek na siłę (aczkolwiek, zabicie dziewczyny przed narodzinami, zanim pomoze dla ruchu oporu swoją krwią, coś jak z T1) :)... Najbardziej mi sie podobała Cameron;) "to człowiek?", "mój błąd" :))))
dobry ten 888 był. Rzucił Cameron na odległość około 200 metrów ehehehehe
Ochrona
Promo 13 odcinka PT "Earthlings welcome here"
http://pl.youtube.com/watch?v=aWve7nzL_O4
Trzeba jednak przyznać, że dziewczyna potrafiła się przyznać do błędu. Uczciwa. :):):)
Patrzcie jaka różnica między postaciami. Riley gdyby była nawet w 99% czasu odcinka pewnie i tak nikt by się nie zainteresował.:) Cameron w sumie była parę chwil, a i tak zostawiła ślad :D:D
Muszę Ci przyznać część racji, gdyż też męczył mnie wątek z narodzinami Sydney. Powinni ten odcinek chyba rozbić na dwa osobne. Gdyby odcinek poświęcony był w większości polowaniu na T888 myślę, że moglibyśmy odczuć lepszy klimat i większe zaciekawienie. Ciekawe czy jeszcze, któryś odcinek będzie tak dobry jak 2x08. 2x13 zapowiada się nieźle ale tak samo pisałem o zwiastunie 2x12, a przeboju nie było.
Hell-yeah! Rapidshare już odpalony, dwunasty odcinek się ściąga! Szkoda, kur.a, że zanim go obejrzę muszę nauczyć się na koło z fizjologii i wejściówę z biochemii... :P
Dobra. Tera ja dodam coś od siebie. :D
Generalnie rzecz ujmując podziwiam scenarzystę tego odcinka, gdyż potrafił skomasować wiele węzłowych wydarzeń oraz, faktycznie, kilka fabuł, w jednym epizodzie trwającym klasycznie około 45 minut. Cierpi na tym strona, że tak to nazwę, tła (np. podróż za dnia ze skażonego mikrobiologicznie bunkra do elektrowni - całkowicie pominięta - chociaż miała być szczególnie niebezpieczna; jak wiadomo z filmu "Terminator", dzień jest po to, aby się ukrywać ze względu na potężne zagrożenie ze strony przeciwnika), ale nie są to straty na tyle poważne, ażeby przesłonić całokształt. Dobre według mnie było to, że wreszcie pokazano nieco większy urywek poatomowej przyszłości, gdyż szczególnie lubię te klimaty i ów aspekt tak filmu jak i serialu.
Lauren - git dziewoja, swoją drogą ciekawe, co z nią będzie dalej na przestrzeni dalszych odcinków.
No i Cameron - jak wspomniał któryś z przedmówców - chociaż nie występowała często i tak stanowiła postać istotną dla fabuły. Chociaż ten błąd z wpadaniem przez okno był tragiczny - T-888 musiałby mieć chyba siłę proporcjonalną do niemieckich dział kolejowych z drugiej wojny, aby tak się zamachnąć :D. No i Cameron musiałaby mieć mocniejszą głowę na takie ewentualności. Tyle już "przeżyła": tyle porażeń elektrycznością, tyle "wzlotów i upadków" (artyleryjskich;)), bezpośrednią eksplozję, dwa wyjęcia jednostki centralnej, całe krocie większych czy mniejszych obrażeń, a wciąż trzyma formę :). Normalnie nie dość, że femme fatale, to jeszcze iron maiden ;DD. Swoją drogą jestem ciekaw w jaki sposób dokonała się w niej samonaprawa obręczy miednicznej (cingulum extermitatis inferioris - o lol, te studia padają mi na czachę) po eksplozji kończącej sezon pierwszy? W 02x01 jej diagnostyka wyraźnie wykazała uszkodzenie tego zespołu elementów, co dodatkowo widoczne było w jej sposobie chodzenia (utykała, jeśli się nie mylę). Potem zaś było już wszystko gicio. Ja obczajam, że tkanki żywe jej się goją, ale żeby elementy szkieletowe? Coś mi się wydaje, że Cameron gra na kodach ;DD. Ale i tak jest słodka, he he :D.
Uch... Czas wracać do fizjologii i sprzężenia thalamo-limbo-sraty-taty-dupa-w-kraty-pallidarnego... :P
Wiesz, jak to w filmach bywa. Pomija się niektóre szczegóły:) Raczej brak czasu w 45 minutowym odcinku, czy nawet ponad 2 godzinnym filmie, na pokazanie każdego szczegółu. :) Raczej pomijane są chwile, gdy facet idzie siusiu, a panna goli pachy :D:D.
Cameron:) No właśnie... problem:) Z Arnim nie było takowego:D
Można go było pokazać z na pół spaloną twarzą, czy urwaną ręką. To jest jednak serial:) W dodatku obecnych czasów:D "Idealnego piękna, żadnych skaz" Cameron jest nastolatką, dziewczyną. Nawet jeżeli, to terminator, musi być piękna. Idealna. Syntetyczna. To, obowiązujący obecnie styl:) Nie do przełknięcia jest sytuacja, w której brakuje jej połowy twarzy, albo ma urwaną rękę. To powinno się już co najmniej kilkakrotnie zdarzyć:). Wystarczy eksplozja z początku II serii? Panna, ma zaledwie kilka zadrapań ma skórze:D:D. Bez jaj. Po czymś takim powinna wyjść ze zlepkami skóry na egzoszkielecie:D. Tutaj, jednak tylko utyka:D. Ciekawostka. Musiał to być bardzo wyrafinowany ładunek. Uszkodził metaliczny szkielet, nie pozostawiając śladu na żywej tkance:D. Zaledwie, parę szramek na buzi:D W t1, po czymś takim Arni wyszedł, jako metalowy szkielet. :D Nawet w T3, efekty takich eksplozji były bardzo widoczne:) Biorąc pod uwagę serial, można by przypuścić założenie, że modele typy Cameron, czy 888, są wręcz niezniszczalne. Ich powłoki nie jest w stanie zniszczyć nić. Nie wspominając już o samym szkielecie:D
No, człowiekowi też się łamią kości, ale niekoniecznie ujawnia się to w powłokach ciała. Nie licząc opuchlizny, krwotoków i odkształceń, oczywiście :PPP. Wszak taka jest prawda: kto by chciał oglądać Cameron z rozoraną twarzą i podskakującą na jednej nodze, bo druga odpadła ("wszyscy!!!" - krzyczy tłum;) :D. Arniego można było obedrzeć ze skóry, sponiewierać, rozczłonkować, ale nie ją, he he ;). Jednak nie wolno zapominać, że T-800 z filmu był starszy ewolucyjnie od TOK-715 (wybaczcie, Towarzysze, jeśli pomyliłem oznaczenie modelu, ooo - już prewencyjnie kajam się i chłoszczę, he he ;), więc miał prawo postradać integument po dłuższym kontakcie z ogniem. Chociaż ubiór Cameron po eksplozji i pożarze też niewiele ucierpiał, więc sam już nie wiem... Pewno jakieś tytanowe włókna wykorzystano w jego produkcji :PPPP. Cóż, takie są prawa serialu. Musi się dużo dziać, ale niewiele może się z kimkolwiek stać. Chyba że scenarzysta pisze danej postaci śmierć. Jedno jest pewne: Cameron idealnie nadaje się jako przenośny komputer - bardziej wytrzymały niż jakikolwiek obecnie promowany, o dłuższym czasie pracy na baterii (Arni z dwójki miał chyba ogniwo na 150 lat:), z tym że klawiatury jej brak, względnie jakiegoś touchpada (czyżby? xD), czytnika dvd-ram i monitora oczywiście :D. Ale może ma tam gdzieś ukryte jakieś sekretne USB 8.0, he he, w miejscu, że się tak wyrażę "kędy wieczna mgła zaciemnia", czyli gdzie słońce za często nie zagląda :D.
Inna sprawa jest taka, że te "parę szramek" jak to określiłeś, które pojawiają się na obliczu Cameron od czasu do czasu, tylko dodają jej uroku. W każdym razie mnie się tak wydaje :D.
I na koniec zgadzam się ze stwierdzeniem: "ich powłoki nie jest w stanie zniszczyć NIĆ". :D No, jeśli nie eksplozja, to NIĆ już na pewno tego nie dokona :D. Oczywiście żartuję sobie. ;))))))))
Pozdrówa.
Heh. ależ w pełni się zgadzam, :) ze szramkami Cameron wygląda jeszcze bardziej słodko :):) Mam wrażenie też, że do tego USB nie jeden chciałby się podłączyć:D:D
Nie bądź taki pewny niektóre Nici mogą zaskoczyć :D:D
Taaaaaa... Nici bywają niezwykle zaskakujące, dobrze prawisz, Towarzyszu :DDD. Swoją drogą, nie ma to jak dobre USB, he he he ;DDDDD.
to najgorszy odcinek jaki do tej pory powstał... nawet nie chce mi się pisać co było w niem nie tak, co zepsuli czy kto zagrał źle... kompletne dno... scenarzysta powinien dostać dożywotni zakaz pisania... zresztą cały serial powoli zaczyna staczać się w dół... szkoda...
A co ci się w nim nie podobało? za mało romasowych wątków i za dużo akcji?
W tym przynajmniej coś się dzieje, w przeciwieństie do większości innych odcinków , w których 90% to było gadanie "kocham/nie kocham... lubie / nie lubie - to był dopiero melodramat! w tym odcinku przynajmniej dzieje się coś ciekawego!
A mnie zastanawia jedna rzecz a mianowicie w przyszłości kiedy siostra Lauren ma - powiedzmy - 18 lat to gdy Derek leży na sali i Lauren podaje mu kroplówkę wcale się nie zmieniła i wygląda tak jak w przeszłości (scena z porodem).