widziałem tego pilota i z całym szacunkiem... Takiego gówna to ja dawno nie widziałem. Żałosna gra aktorów, żałośnie dobrani aktorzy... Sarah popierdala w miniówie... Terminator są bardziej śmieszni niż budzący symapatie czy antypadie, fabuła zerowa...
Nie wiem po co to kręcili. Ja bym przestał na tym!!! A na miescu Camerona bym zrobił wojne o to, że kaleczą jego dzieło.
Nic dodać. Popieram w 100%, pilot serialu jest żałosny że aż nie wierzę własnym oczom.
żeby mieć zdanie to muszę oglądać chyba nie? Dam szansę temu serialowi do 5-7 odcinka, jak się nic nie zmieni to przestaję. Podobnie z resztą zrobiłem z Heroes, po 4 odcinku dałem se spokuj
Ja również powoli tracę wiare w ten serial w odcinki 3 praktycznie nic sie nie dzieje ale może rozkręci się w 4 odcinku jak cameron zrobi jakąś akcje w szkole
Po 5? Trochę późno, jego strata nie moja. Lost się rozkręcił po 10 minutach, podobnie Prison Break, Dexter, Californication, The Sopranos i kilka jeszcze innych. Jak serial rozkręca się 5 odcinków to świadczy o marnocie scenarzystów (każą mi czekać ponad miesiąc na coś fajnego? Odcinek jest co tydzień przecież)
film jest fajnie narracjonowany, jest w nim dużo ciekawych opowieści o historii świata, chodzi mi o detonacje ładunku nuklearnego w Los Alamos, Sarah opowiada o Openhaimerze, Heisenbergu, Paulim( skonstruowali bombę atomową, szczególnie ta kwestia w której Bainbridge
Mi się ten serial naprawdę podoba ... Polecam go !!
A się jeszcze rozwinie !! Ludzie to są pierwsze odcinki dopiero :) !! Dajci mu szansę, ja już i tak zaakceptowałem ten serial i jest " na półce " moich ulubionych :P
zgadzam się że film np. SF powinien ludzi typowo zabawić, jeśli ktoś nie ma wyobraźni niech nie ogląda SF'ów i tyle.....po kłopocie.
Zabawić to złe słowo. Wiem że to przejście w drugą stronę, ale czy ktoś na
Terminatorze 1 się śmiał?
Nie oszukujmy się, że w całym natłoku ochów i achów sam pomysł na TERMINATORA od poczatków 1984 roku to kompletna bzdura. Uwielbiam S-F ale nie durne. Niech mi ktoś sensownie odpowie. Proszę bez wyzwisk...konkrety. Po pierwsze: Co z tego, ze uratują Johna w teraźniejszosci. Przecież ta przyszłość ( nazwijmy umownie nr1 ), z której zostały wysłane roboty już przepadła. Rozumiem, ze mogą uratowac przyszłośc nr2? ;). Zawsze coś. Druga sprawa: Przecież mogliby tak wysyłać co chwile robota żeby uśmiercił Johna na przykład miesiąc wcześniej i wtedy przyszłość nr3 tez poszłaby w cholerę. Po trzecie: Dlaczego nie wysłali robota 150 lat do tyłu żeby załatwił pra pra babkę Johna. Przecież w czasach dziekiego zachodu nikt już by mu tego nie utrudnił. Historyjka o ratowaniu Johna w 1000000000 alternatywnych przeszlości, teraźniejszosci, przyszłości to kompletna bzdura. Jedna z bardziej naiwnych i bezsensownych w historii filmu S-F. NIech ktoś zamiast od razu zmieszać mniez błotem przemyśli to co napisałem. Jeśli chodzi o serial. Przeciętny szablonik bez zaskoczenia według utartych schematów. Bez emocji, napięcia. Taki filmik, ktory leci w tle podczas prasowania.
Aaa nie mówiąc już o barrrrrrrrrrdzo groźnych terminatorach. W serialu wyglądają raczej jak z parodii. Są śmieszni. Najlepszy był ten z poczatku, który pojawił się we śnie Sary. Z twarzą kmiotka wyglądał jak przeniesiony z "Panoramy Racławickiej". Terminatorzyca-ochroniarka - niezła lipa. Jakoś nie budzi zaufania. Na miejscu Connora wolałbym zeby mnie ochraniał Arnold ;)
Dokładnie tak jest. Przemyślenia miałem podobne już po pierwszym Terminatorze z 1984 roku. Gdy nastawiasz się na coś inteligentnego i skłaniającego do myślenia, to radzę trzymać się od terminatorów jak najdalej (i właściwie od 99% innych filmów sci-fi). A gdy nastawiasz się głównie na akcję i film, który ja zwę odmóżdżaczem, to całkiem przyjemnie ogląda się takiego Terminatora.
Niestety problem z twórcami filmów jest taki, że inteligencją nie grzeszą i zawsze robią filmy pełne błędów logicznych. 95% ludzi tych błędów w ogóle nie widzi, i potem filmy te biją kokosy, co motywuje twórców do robienia kolejnych efekciarskich gniotów. Niestety tak jest, że dobre filmy sci-fi to niskobudżetowe niszowe produkcje. Po prostu nie ma sensu wkładać dużej kasy w produkcje, których odbiorcami będzie ledwie 5% widzów.
Zapominasz tylko po co jest kino i film. To ma dostarczać rozrywki. Idąc do kina widz chce się oderwać od rzeczywistości. Chce rozrywki a nie dopatrywać się kolejnych szczegółów i błędów. Nie potrzebne mu też super, mega realistyczne odwzierciedlenie realnego życia, bo ma to na co dzień. Chcesz mieć pełen, realizm i logikę, oglądaj filmy przyrodnicze i dokumentalne.
Podoba mi się też zwrot "odmóżdżanie". Po prostu genialny zwrot. Idalny dla proroków zwaistujących apokalipse i upadek. Oglądjąc filmy odmóżdżacie, sie grając w gry odmóżdżacie się. Stajecie się bezwolnymi zobie. Grajcie i oglądajcie tylko produkty ambitne, niosące ponadczasowe przesłania, morały. Zastanawiam się tylko kto jest bardziej odmóżdżony. Ten kto potrafi się oderwać od codziennej szarośći i się zabawić, chociażby w kinie, czy ten kto ciąglesiedzi w jendym i tym samym.
Ale przyznaj, że można się bawić inteligentnie lub bezsensownie. Ja wolę opcję numer 1. Poza tym akcja, oderwanie od rzeczywistości wcale nie musi nie iśc w parze z jakąs mądrą fabułą, a nie totalną głupotą.
Tylko gdzie jest ta granica? Co nazwać totalną głupotą a co nie.? I dlaczego akurat dany pogląd ma byc lepszy od innych. Dla jednych skoki na bungee, czy zjazd rowerem z góry będzie debilizmem, dla innych jest to świetne hobby i wcale nie uważają się za debili. Ten serial nie wybija się, ale też nie jest takim kompletnym dnem, szmabem, syfem czy jak tam jeszcze jest określany. Trzyma się średnej. Został przychylnie przyjęty i taka jest większość opinii. Czy to ocznacza, że tamci ludzie są głupi, niedorozwinięci, a osoby plujące na serial to osoby o wysokiej wrażliwośći estetycznej?? Szczerze wątpię. Serial przyjął się dobrze moze właśnie dlatego, że ludzie powoli mają już dość kolejnych "lostów", "prison breaków", "gotowych na wszystko" itp, itp. Zresztą te seriale również nie są pozbawione wielu błędów (w tym także logicznych), a gra aktorska do wyżyn nie należy i pozostawia do życzenia.
Ja rozumiem, że filmy mogą mieć jakieś małoznaczące niedociągnięcia. Ale weźmy dla przykładu jeden z wielu tysięcy rażących błędów. Dlaczego w 99% filmach o bitwach kosmicznych, słychać odgłosy wystrzałów i eksplozji w przestrzeni kosmicznej? Przecież w próżni dźwięk się nie rozchodzi. Dźwięk to drganie cząstek. Jak nie ma cząstek, to co drga?
O wiele przyjemniej oglądałoby się efekciarski film, który nie byłby wewnętrznie sprzeczny, niż film naszpikowany błędami. Dlaczego zawsze muszę wybierać między logicznie spójnym, a efekciarskim filmem. Ja bym chciał oglądać filmy, które zarówno są spójne logicznie jak i efekciarskie. A takich niestety tyle co kot napłakał.
No wlaśnie jeśli chodzi o rozchodzenie się dzwięku. Ja bym powiedział tak. Niech on się rozchodzi podczas efektownych bitew w STAR WARS - bez niego straciłyby wiele z uroku, a przeciez wiemy, ze to..."dawno dawno temu w odległej galaktyce" :). Natomiast nie mogę zrozumieć kiedy pojawiają się w filmach typu MISJA NA MARSA ( tak to pseudonaukowa historyjka ) ale skoro twórcy starali się nadac mu autentyczny ton ( podobno korzystali z doświadczeń konstruktorów i naukowców NASA zajmujących się przyszłością człowieka w kosmosie, powinni byli o tym prawie fizyki pamietac. Rażącą niekonsekwencją w tym temacie wykazali się realizatorzy APOLLO13 gdzie historia była wręcz paradokumentalnym obrazem tego co zdarzyło się podczas pechowej misji. Czterdzieści lat temu powstał film, który jest jednym z najważniejszych w historii kina S-F ale także historii filmu w ogole. Wszystkie sceny rozgrywające się w próżni były pozbawione dzwięku. Film na tym nie stracił, a nwet zyskał. Mowa o ODYSEII KOSMICZNEJ 2001. Ciekawe bo od czasu kiedy to widziałem (ok. 1990 ) nie widziałem juz nigdy filmu, w którym próżnia byłaby próznią :)
dokładnie. Co jak co ale twórcy filmów SF mają chyba jakąś organiczną blokadę przed wyrzeknięciem się dźwięku w scenach w próżni. Choćmy nie wiem jak film miał być realistyczny, to dźwięk w próżni musi być i basta. Odyseja to jeden z nielicznych chlubnych wyjątków.
Totalną glupotą jest coś co nawet człowiek nie mający specjalnej wyobraźni i wiedzy byłby w stanie ocenić jako bezsensowne. Wystarczy mu tylko delikatnie pomóc. Podsunąc temat. Wątpie żeby jakiś zagorzały fan S-F , który uznaje tylko mordobicie i strzelanie z laserowych pistoletów nie pokręciłby głową i jednak nie starał zastanowić czy faktycznie poruszona w Terminatorze kwestia ratowania poszczególnych przyszłości ma sens. Ja uwielbiam kino S-F ale wolę to, po którym wyjdę z kina mając głowe pełną zarówno efektownych scen ale i ciekawej trzymającej się kupy historii. Przecież kino fantastyczne nie musi być pozbawione logiki. Mi się Terminator 2 od strony technicznej, widowiskowej podobał, natomiast historia jest idiotyczna i uważam za jedną z najbardziej naciąganych i glupich ( nawet w kategorii fantastyki ) historyjek silących się na pseudonaukową teorie. Wystarczyłoby wysyłac złego terminatora co minutę, a on niszczyłby kazdą następująca po minucie przyszłośc. Zrozumiałe? :)
Tylko, że tak to można wyeliminować właściwie każdy film o podróży w czasie. Bo zabijając nawet mrówkę w przeszłości można zmienić bieg historii.
Nie da się zrobić całkowicie logicznej fabuły o prodrózach w czasie. Właściwie to każdy film możba by tak skończyć. Nawet wychwalany "lost" czy "prison break". Wystarczy podsunąć temat do zastanawiania sie. I nagle jak ręką odjoł człowiek zaczyna zauważać niedociągnięcia, błedy, niekonsekwencje, brak logiki w wielu miejscach.
Jeśli chodzi o STAR WARS co z tego, że "dawno dawno temu w odległej galaktyce". Ponoć fizyka jest taka sama wszędzie. Tym bardziej, że na planetach w tym filmie obowiązują podstawowe zasady fizyki, ale już w kosmosie nie?? I tu się da wytłumaczyć utratą uroku, ale już w innym filmie nie?
Skoro więc czepiamy się wszystkich szczegółów w terminatorze (niedługo dojdzie do tego, ze nawet kolor ubrań będzie krytykowany) to czepiajmy się też w innych serialach, np "lost"
Film jest tylko filmem. Jest zabawą. Służy do rozrywki. Nauką niech zajmą się naukowcy w instytutach. Czy w końcu dotarło??
Co ma mrówka do historii ludzkości? Poza tym napisałem o prawach fizyki w filmach S-F z przymróżeniem oka ( do takich widowisk S-F należy STAR WARS ) jak i o filmach, które powinny mieć trochę więcej wspólnego z rzeczywistością jak APOLLO 13 - no przepraszam. Ustosunkowałeś się tylko do części wypowiedzi zwiazanej ze STAR WARS kontrując ją, a zaznaczyłem że to efektowna bajka, rozrywkowe kino S-F. nie wspominam o LOSTACH bo jakoś nie jestem w temacie natomiast mogę powiedzieć, ze w mojej opinii jakoś te czasowe manipulacje były łatwiejsze do przełknięcia w WEHIKULE CZAS jak w TERMINATORZE gdzie są osią wszystkich zdarzeń. W dalszym ciągu podzieliłbym S-F na logiczne i nielogiczne mimo, iz to wciąż fantastyka. Pozdrawiam. Przepraszam ale nie chce mi sie juz pisac :)
Co do Losta, to serial zapowiadał się dobrze, ale też koniec końców wyszedł z niego serial małologiczny, i do tego taki, w którym sami twórcy zaczęli się gubić.
Co do logiczności/nielogiczności w Terminatorach:
1.) Ciąg przyczynowo skutkowy. Tu się prawie przyczepić nie można. Z wyjątkiem tego, że każdy system komputerowy, który ma zniszczyć ludzkość zawsze nazywa się SkyNet i zawsze produkuje identyczne maszyny. Bez względu na to kto i kiedy go stworzył.
2.) Logika myślenia maszyn. Totalnie bezsensowna. Jak już kolega wcześniej napisał, maszynom nic nie dałoby utworzenie nowej linii czasowej. Ich historia była jaka była, nowa historia nie będzie ich dotyczyć. Zapobieganie ma tylko sens dla ludzi, dla których te wydarzenia jeszcze nie nastąpiły.
3.) Od kiedy to śmierć jednego człowieka może zmienić całkowicie losy globalnej wojny? W czym on taki wyjątkowy? Zginie jeden przywódca, to na jego miejsce przyjdzie drugi. Przecież bez Johnna ludzie też walczyliby z maszynami.
4.) Nie da się powstrzymać powstania sztucznej inteligencji. Bohaterowie mogą tylko przesuwać to w czasie. Ale cywilizacja rozwija się na całym świecie. Powstanie inteligentnych maszyn jest nieuniknione. Chyba, że zniszczymy całą cywilizację przed tym wydarzeniem. Jedyne co można uniknąć to wojny z maszynami, ale nie samych maszyn. Koniec końców i tak naszą cywilizację będą tworzyły istoty w połowie biologiczne, w połowie elektroniczne, gdyż takie połączenie jest najbardziej korzystne. Ale przekształcenie się cywilizacji w coś takiego niekoniecznie wymaga wojny. Może być to płynny i powolny proces trwający kilkadziesiąt lat. Oczywiście wojna też może wybuchnąć.
5.) Najdurniejsza rzecz. Dlaczego metal może podróżować w czasie tylko wtedy gdy jest okryty kupą mięsa, czy inną żywą tkanką? To jest dla mnie niepojęte. Czym różnią się jedne atomy od innych i dlaczego okrycie ich w przestrzeni trójwymiarowej ma im umożliwić podróż w czterech wymiarach? To chyba najgłupsze co można było wymyśleć.
Co do samych podróży w czasie. Z tego co na razie wiadomo, do utworzenia tunelu czasoprzestrzennego wymagane byłoby użycie energii Wielkiego Wybuchu, czyli całego Wszechświata. Załóżmy jednak, że jeden człowiek dałby radę stworzyć wehikuł czasu wykorzystując jedynie skromne zasoby energii, jakich używa ludzkość. Zaprzeczałoby to tylko i aż jednemu. Otóż nie zalała nas fala turystów z przyszłości. Jeśli jeden człowiek może stworzyć wehikuł, to uda się to wielu ludziom. Cała historia ludzkości byłaby wtedy jednym wielkim chaosem, w których nieskończona liczba ludzi cały czas podróżowałoby w czasie i tworzyła nowe wersje historii. W każdym dniu istnienia Wszechświata pojawialiby się ludzie z różnych epok. Do tego każde dowolne miejsce we Wszechświecie byłoby pełne ludzi. Wystarczy, że polecisz do najbliższego systemu gwiezdnego. Cofniesz się w czasie i utworzysz tam kipiącą życiem planetę. Następnie Twoi potomkowie polecą do kolejnego systemu, i znowu cofną się w czasie. Ludzie z różnych zakątków Wszechświata by się w ten sposób spotykali i cofali ciągle w czasie co chwila tworząc coraz to dziwniejsze historie, w których to stworzenie jednego wynalazku w dowolnym momencie historii, byłoby równoznaczne z jego istnieniem w każdym dowolnym momencie w przeszłości. Wynalazki istniałyby zanim byłyby wynalezione.
Aż ciężko pisać o możliwości posiadania technologii podróży w czasie przez zwykłych ludzi.
Oczywiście wszystko to byłoby spójnie logiczne, ale kompletnie nieczytelne dla istoty postrzegającej czas linearnie, czyli na przykład dla ludzi.
Niet :) Po prostu nie ma tutaj możliwości edytowania postów, zatem byłem zmuszony dopisać zdanie w nowym.
Ja wiem czemu nie ma turystów z przyszłości, o których mówisz.
Widzę takie możliwości:
1. Nie ma jeszcze takiej czy innej przyszłości dla naszego wymiaru (to chyba logiczne? ;) więc kto miałby nas odwiedzać?
Wiele równoległych rzeczywistości znajduje się na podobnym do naszego etapie rozwoju technologicznego, na którym jeszcze nie udała się (podobnie jak nam) podróż w przeszłość ani w przyszłość.
2. Ludzkość przestała istnieć przed wynalezieniem sposobu na podróż w czasie :] Najprawdopodobniej wcześniej sami się wykończymy niż zrobią z nami porządek maszyny :]
Ale Terminator też jest bajką, tak samo jak Srar Wars, nie rozumiem więc dlaczego od niego oczekujesz czegoś więcej. Jednocześnie tłumacząc niedociągniecia w star warsie bajkowatościa. Terminator też jest rozrywkowym kinem akcji, a niby czym ma byc??
Co ma mrówka? Czepiasz się podróży w czasie i związków przyczynowo-skutkowych. Proste. Ktoś kto cofnie się w czasie mozę uratować zwierzaka kóry później np: zabije einsteina i co?? nie zmieni przyszłości? Dalej. Jeśli ktoś cofnie się jeszcze dalej i przypadkowo zatlucze jaszczurkę, dzięki której przeżyje większy stworek, który później zeżre praprzdzoka wszysktich ludzi, to nie zmieni się historia?? Ludzie pewnie powstaną bo ewolucja do tego doprowadzi, ale już to będą inne osobniki. Każda więc zmiana przeszłości nawet najdrobniejsza powoduje zmianę przyszłości.
Czy śmierć jednoego człowieka może zmienić historię i losy globalnej wojny?? Mamy świetny przykład rozumowania z II wojny i proby zamachu na Hitlera. Jego śmierć niczego by nie zmieniła, a mimo to podjeto próbę.
Dla mnie Star Wars to jeden z większych gniotów, jakie kiedylwiek powstały. To jest maksymalizacja steku najbardziej absurdalnych bzdur w jednym filmie. Star Wars nie dorasta do pięt Terminatorowi, mimo że ten też ma sporo błędów. Jednak ich ilość jest znikoma w porównaniu z liczbą błędów w SW.
Witam
Zgadzam się z Tobąw zupełności, przez 4 serie prisona jakoś jescze przetrwałem, ale przy 4 lost zaczęło mi sie robić conajmniej niedobrze;-)
Pozdrawiam
Nie będę mieszał ciebie z błotem bo myślę że masz rację. Oczywiście cała idea podróży w czasie, samo to jest dalece naciągane i w związku z tym seria z założenia spala na panewce. Podobnie z całą resztą zarzutów które napisałeś, masz rację że bezsensowne są działania terminatorów skoro ta przyszłość już się dokonała. Wydaje mi się że twórcy przyjęli że czasoprzestrzeń rozwija się liniowo (czyli nie ma przyszłości n1, nr2, n3 itd. tylko jedna i tak sama przyszłość) ale jednocześnie pomijają cały tzw.paradoks dziadka i zapętlenie się czasoprzestrzeni i wszystkich tych wydarzeń. O ile czasoprzestrzeń jest liniowa, aż nie do pojęcia jest masa zależności między przeszłością a przyszłością opowieści. Szczytem paradoksu jest już wysłanie przez Connora w przeszłość własnego ojca żeby go spłodził. Jak to jest możliwe? Skoro go wysłał to znaczy że ktoś już go kiedyś spłodził tak? Mniejsza o przykłady. Zgadzam się też z tym co piszesz że maszyny mogłyby wysyłać nowego terminatora do zlikwidowania Connora co tydzień, albo codziennie, albo co godzinę nawet, czemu nie? Czemu nie posłać od razu 100 egzemplarzy, czemu tylko jeden? Czemu nie wysłać atomówki zaszytej wewnątrz terminatora która rozwali całe miasto bez konieczności zawracania sobie głowy odszukiwaniem go? Ogólnie wszystko to sprawia że z samego założenia cała seria jest mało realna i naciągana ale...
... no właśnie, ale pomijając samo to założenie, przymykając oko na ten rażący warunek brzegowy, cała reszta jest super :-)
... oczywiście nie mówię tu o serialu, z którego twoją oceną się zgadzam. zgodnie z tematem wątku: "Słowa nie opiszą tego syfu"
Z tymi przenosinami w czasie to nie jest tak, chociaż "dzień sądu" został powstrzymany, to i tak w przyszłości toczy się wojna, SKYNET nie decyduje o losach świata, ale ciągle toczy się wojny, terminatorzy są ukryci, toczą bitwy z ludzmi o panowanie nad światem i z ukrycia wysyłają kolejnych terminatorów, więc ciąg zdarzeń wydaje się dość logiczny
Wybacz, ale nie bardzo rozumiem Twoją wypowiedź.
"Z tymi przenosinami w czasie to nie jest tak, chociaż "dzień sądu" został powstrzymany, to i tak w przyszłości toczy się wojna"
Po pierwsze, w przyszłości nigdy nic się nie toczy. W przyszłości będzie coś się toczyć. Przyszłość nie dzieje się teraz. Ona będzie się działa.
Po drugie, skoro Dzień Sądu został powstrzymany, to w przyszłości wojny nie będzie, zatem nikt z niej nie przybędzie. Jeśli Dzień Sądu został tylko przesunięty, to wojna będzie. Proste.
Reszty Twojej wypowiedzi nie dam rady skomentować, ponieważ jeszcze bardziej jej nie rozumiem, niż tej, którą zacytowałem.
W T2 dzień sądu miał nastąpić w 1997 roku, więc z przyszłości został przysłany Arnie, i udało się powstrzymać wojnę, zmienić przyszłość. Ale jak mówi serial Skynet i tak został zbudowany w 2011, więc przyszłość znów została zmieniona, więc z racji tego przysłano nowego blaszaka.....
w przyszłości nigdy nic się nie toczy. W przyszłości będzie coś się toczyć. Przyszłość nie dzieje się teraz. Ona będzie się działa...niby tak...ale oglądając terminatora i inne SF wiesz dokładnie że każda czynność w teraźniejszości zmienia przyszłość, zniszczą SKYNET będzie wojna, nie zniszczą to nie będzie....proste, tak przyszłość sie nie dzieje teraz, będzie się działa ale w terminatorze jak wiesz mają wgląd w przyszłość ehhhhh....
Po drugie, skoro Dzień Sądu został powstrzymany, to w przyszłości wojny nie będzie.... no przyszłość zostałą zmieniona, poprzez zbudowanie SKYNETU w 2011..proste
twoje wywody nie są bynajmniej ani proste ani jasne. Przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś i się zastanów czy to ma jakikolwiek sens.
Piszesz:
"niszczą SKYNET będzie wojna, nie zniszczą to nie będzie....proste"
No wątpię, wcale nie proste. Twój tok myślenia jest strasznie pogwatmany i ciężko zrozumieć o co ci chodzi. Trudno komentować takie wypowiedzi, co zauważył już SOŁTYS. Wyrażaj się jaśniej.
zgodze sie w 100%. mimo kompletnego braku jakiejkolwiek logiki w kwestii podrozy w czasie w terminatorze i zmiany przyszlosci ten film ma jednak w sobie cos takiego co nie pozwala mi o nim zapomniec. dlatego zawsze przymykam oko na kwestie wszystkich paradoksow i ciesze sie filmem ;)
PS
serial slaby i tyle. film mimo wszystko jak dla mnie kultowy.
Ludzie do was nadal nie dotarło. To tylko filmy. Kto ogląda film z ksiązkami od fizyki, tabelami, laptopami w ręce i analizami??. Trzeba być nienormalnym. Czytając niektóre wypowiedzi, w któych przytaczane są prawie wzory matematyczne, zastanawiam się czy osoby te nie powinny się leczyć.
Okreslanie jakiegoś serialu syfem tylko dlatego, że się nie spodobał jest żałosne. Mógłbym to samo napisać np o "lost" Dle mnie ten serial to stek bzdur i bredni. Jendak nie krzyczę wszem i wobec, że to syf.
Ciągle nawijacie o podóżach w czasie. Ja osobiście uważam, że podróże w czasie są po prostu niemożliwe i nigdy nie będą. Nie będzie się można cofnąć o 200 lat i pochodzić po ulicach. Przyszłośc sama się nie kształtuje. Jest wynikiem działan i wydarzeń. Tak więc nawet najmniejsza ingerencja w nią powoduje zmiany. Zawsze coś potoczy się inaczej. Będą inne skutki, inne wydarzenia po drodze. Jest teroria zwana "efektem motyla" (był nawet taki dilm,) zabicie w przeszłośći motyla może doprowadzić do ogromnych zmian dotyczących nawet całego toku ewolucji.
Każdy film o podrózach w czasie jest więc od razu jakby z "urzędu" nielogiczny. Nie zmienia to jednak faktu, że fajnie ogląda mi się takie filmy i przede wszyskim nie analizuję wszysktiego bo to jest bez sensu.
Poza tym jaki serial czy film odzwierciedla rzeczywistość. Serial "chirurdzy" przwdziwi lekarze pokładają się ze śmiechu widząc co się tam dzieje, tak samo filmy o strażakach, czy policji. Jeszcze raz powtarzam żadnego filmu, czy serialu nie należy brać na 100% poważnie, nie należy analizować naukowo każdego detalu. To jest chore. I każdy kto tak robi powinien się zastanowić nad leczeniem.
zamiast miotać zarzutami to byś raczej wczytał się w to co tutaj piszemy. Nikt (może prawie nikt) nie napisał że "terminator to gówniany film bo są w nim podróże w czasie". Większość ludzi wypowiadających się tutaj uznała np T2 za kultowy, super film. I ja też tak sądzę, że T2 jest super, ale my tu rozmawialiśmy raczej o tym, czy w ogóle główne założenie że można zmienić przyszłość jest możliwe. Na tym potknęli się twórcy terminatora, zakładając że tak, że czas to jedna linia, zawsze taka sama. Wiadomo, gdyby tego nie zrobili, nie powstałyby świetne filmy, więc jak dla mnie nie jest to jakiś wielki rażący błąd który przekreśla całą sagę, nie robię z tego wielkiego halo. Po prostu luźna dyskusja o możliwościach skoku w czasie, jakby trochę obok całego filmu. spokojnie.
Według teorii względności podróże w czasie są możliwe ale tylko do przyszłości. Według teorii dla cząstki poruszającej się z dużą prędkością czas płynie wolniej. Jeśli więc wysłalibyśmy w kosmos z dużą prędkością człowieka tak aby zatoczył koło wokół jakiegoś punktu i powrócił na ziemię np. po roku to dla układu odniesienia jakim jest w tym przypadku ziemia mogłoby upłynąć X więcej czasu( np.2 lata). W ten sposób moglibyśmy przeskoczyć o rok do przodu. Oczywiście prędkości te musiały by być niewiarygodnie duże (powyżej prędkości światła), a z tego co wiem ciała poruszające się z prędkością światła nie mogą mieć masy (np. fotony). Tak więc człowiek przy tej prędkości spalił by się. I tu pojawiają się niejakie cząsteczki zwane często w literaturze s-fi Tachionami, które mogą poruszać się szybciej niż światło (taki motyw pojawił się w Journeymanie). Naukowcy ostatnio dopuszczają taką możliwość badając nieuchwytne cząstki zwane neutrinami (i to są właśnie chyba Tachiony). Neutriny mają tylko dolną granicę prędkości (według teorii), którą jest prędkość światła. Górna granica nie istnieje! Zakładając więc, że człowiekowi udaję się wykorzystać zerową energię neutrino (podobno jest zerowa!!!) możemy podróżować w czasie :D (ale tylko do przodu ).
Co do podróżowanie w przeszłość to według mojej teorii każdy taki skok powodował by powstawanie nowej niezależnej linii czasu (nazwijmy ją B). Linia czasu z której wykonano skok w przeszłość (nazwijmy ją A) pozostała by niezmienna i skok ten nie miałby wpływu na jej przebieg aż do chwili przesunięcia się na osi czasu do chwili skoku - wtedy linia czasu w której wykonano skok zapętlała by się i czas płynął by w niej w kółko nieskończoną ilość razy. Nowa linia czasowa B powstała w chwili pojawienia się obiektu z przeszłości A w jej przeszłości biegła by dalej niezależnie liniowo. Można więc założyć, że każdy skok w przeszłość powoduje powstawanie nowej gałęzi czasowej B. Gałąź A będzie w pewien sposób upośledzona (ciągle się zapętla), a druga B jest całkowicie nową linią, która ma całą przeszłość pierwszej linii ale jej przyszłość jest już niezależna. Obiekt (np Terminator), który wykonuje taki skok z linii A chce zmienić przyszłość na tej linii i udaje się w przeszłość. Jego pojawienie się w przeszłości sprawia jednak, że powstaje nowa gałąź B, którą dalej podąża Terminator nie mogąc absolutnie zmienić przyszłości w starej gałęzi A. Najlepsze jest to, że Blaszak nie mógł by już nigdy powrócić do swojej linii czasowej A. Zapoczątkował by tylko całkowicie nową linię czasu (B), a stara linia w tym momencie jak wcześniej pisałem jest upośledzona bo zapętla się od miejsca skoku z przyszłości czas zaczyna płynąc w przeszłości aż do momentu w którym skok jest znowu i tak w kółko :D Może więc Terminatorzy podróżują by stworzyć całkowicie nową linię czasu, która będzie dla nich korzystna ? Automatycznie w zarówno nowej linii B jak i starej A pojawią się młody Connor. Chłopak nie przeszkadza maszynom w starej linii czasu. Chcą natomiast całkowicie wyeliminować go z nowej bo wiedzą jaki był kłopotliwy dla ich istnienia. Jednocześnie Terminator pojawiający się w nowej linii jest początkiem inteligentnych maszyn (taki właśnie wątek pojawia się w 2 części Terminatora – Connorom udaję się zlikwidować SKYNET ale resztki robota z przeszłości pozwalają na powstanie inteligentnych maszyn).
Prawdę mówiąc to nawet nie da się zrobić logicznego filmu o podróżach w czasie (poza skokiem do przyszłości bez możliwości powrotu).Myślę, że oglądając Terminatora możemy po prostu dać sobie na wstrzymanie bo film nie jest w stanie wyjaśnić czegoś czego nie potrafią wyjaśnić najwybitniejsi naukowcy. Oglądajmy więc beztrosko i przymknijmy oko na nielogiczność fabuły bo prawdę mówiąc nie możemy być pewni czy przypadkiem ta nielogiczna fabuła w całej swej bezmyślnej głupocie nie jest możliwa :D
Oj, wypocin natworzyłem!!!! Hehe. Sorki za te wywody ale po pijaku ponosi mnie trochę wyobraźnia. Mogłem też pomieszać trochę fakty i teorie ale co tam - chyba nikt się nie obrazi :D
Cóż, pierwszy Twój akapit to niezły stek bzdur. Ale jako, że pisałeś to po pijaku, to Cię jakoś tam usprawiedliwia ;) Na przyszłość jednak posty wrzucaj na trzeźwo.
O co mi chodzi? Poczytaj proszę o teorii względności, bo wszystko pokręciłeś. Po pierwsze, jeśli chodzi o inny upływ czasu to nie ma tutaj mowy o przekraczaniu prędkości światła. Każdy nawet najwolniejszy ruch wpływa na czas. Jednak dopiero jest to zauważalne gołym okiem przy dużych prędkościach, bliskich prędkości światła. To jedno. Druga rzecz, to taka, że podróżnik mający brata bliźniaka, który wróciłby na Ziemię nie byłby ani starszy od niego ani młodszy. Jak wiemy ruch jest względny. Względem bliźniaka na Ziemi, to statek kosmiczny się porusza. Ale względem bliźniaka na statku, statek stoi w miejscu, a Ziemia pędzi z wielką prędkością. Zatem dla bliźniaka A, w miarę wzrostu prędkości, bliźniak B się szybciej starzeje. Ale dla bliźniaka B jest zupełnie odwrotnie. Dla niego bliźniak A starzeje się szybciej. Dopiero kiedy statek kosmiczny zaczyna zwalniać, to wiek bliźniaków zaczyna się "wyrównywać". A kiedy statek wyląduje na Ziemi, czyli prędkość względna będzie wynosiła 0, ich wiek będzie równy.
Wytrzeźwiałem, poczytałem i odpisuję :D
Sołtys piszesz chyba o "paradoksie bliźniąt" jest to eksperyment myślowy, którego sprzeczność ma zaprzeczyć szczególnej teorii względności czyli upraszczając ma przeczyć możliwości podróżowania w czasie. Główne założenia paradoksu bliźniąt (zgodnie ze szczególną teorią względności według której czas w poruszającym się układzie odniesienia płynie wolniej):
1. Bliźniak pozostający na Ziemi spodziewa się, że skoro to jego brat-kosmonauta poruszał się względem niego, to skoro dylatacja czasu jest prawdą, to po powrocie brat-kosmonauta powinien być młodszy
2. Bliźniak-kosmonauta może myśleć podobnie. W jego układzie odniesienia to właśnie brat pozostały na Ziemi poruszał się względem niego, a więc to na Ziemi czas powinien płynąć wolniej, czyli to bliźniak na Ziemi powinien być młodszy od bliźniaka-kosmonauty.
Paradoks bliźniąt też jest bez sensu bo nieprawdą jest, że układy obu braci są równoważne. Tylko z jednym z nich można związać układ inercjalny. Gdyby obaj bracia mieli zawsze poruszać się względem siebie ze stałą prędkością, to nigdy, poza momentem wyruszania kosmonauty w podróż, nie spotkaliby się.
Po przeczytaniu tego co pisałem wczoraj to chyba chodziło mi o to, że zmienianie przeszłości jest niemożliwe ponieważ już się wydarzyła. Możliwe natomiast jest tworzenie nowych alternatywnych przyszłości.
Sołtys oczywiście masz rację, że czas płynie wolniej dla obiektów przy każdej nawet bardzo małej prędkości. Chodziło mi o to, że jeżeli obiekt nie porusza się szybciej niż światło to jest to niezauważalne. Oczywiście nic nie może poruszać się szybciej ale istnieją różne teorie z pogranicza naukowej fantastyki, które dopuszczają możliwość istnienia cząsteczek mogących poruszać się szybciej. Potocznie cząsteczki w wielu w fantastyce naukowej widnieją jako Tachiony. Naukowcy podejrzewają, że tachionami mogą być neutrina czyli, które mają zerowy ładunek elektryczny i masę zbliżoną do zera.
Jeżeli coś źle zrozumiałem to chętnie posłucham bo temat jest ciekawy :D
Ps.
Sołtys, a według ciebie podróżowanie w czasie jest wogóle możliwe?
No, teraz widać, że post pisany na trzeźwo :) Ładnie przedstawiony, że nie mam co dodawać do niego.
A co do PeSa.
"Ps.
Sołtys, a według ciebie podróżowanie w czasie jest wogóle możliwe? "
Nie mam pojęcia. Nigdy nic nie biorę na wiarę albo na "wydaje mi się". Jeśli zostanie to udowodnione, to wtedy będę wiedział, że są możliwe.
Jedyne co wiadome, to to że istoty postrzegające czas linearnie (czyli właściwie wszystkie jakie znamy, i jakie możemy sobie wyobrazić), nie podróżują w czasie w naszym Wszechświecie. Dlaczego? Kilka postów wyżej napisałem jakby wyglądał Wszechświat, gdyby ludzie (lub inne istoty) nauczyły się podróżować w czasie.
Ale czy istnieją jakieś nadumysły egzystujące równocześnie we wszystkich punktach czasu? Istoty działające na zupełnie innej zasadzie niż my, których myśli przepływają między przeszłością, a przyszłością? Istoty, dla których czas przeszły, teraźniejszy i przyszły to właściwie jedno i to samo? Trudno to sobie wyobrazić, ale kto wie, jakie tajemnice kryje w sobie Wszechświat.
Bartek, ponieważ mało jest filmów i seriali pozbawionych błędów logicznych, to zadowalam się tym co jest. Dlatego chętnie oglądam takie Terminatory i im podobne produkcje. Ale nie widzę nic złego w krytykowaniu. Uważam, że wytykanie błędów jest czymś dobrym. W ten sposób można uczulić ludzi na niektóre rażące nielogiczności. Gdy widzowie będą na nie uczuleni, to i być może twórcy filmów i seriali także zaczną kłaść nacisk na eliminowanie absurdów ze swych dzieł. Fakt, że czasem możemy przymknąć oko na jakiś absurd, bez którego cały film nie mógłby powstać. Na przykład te podróże w czasie. Tutaj Terminatory nawet dobrze wypadają, ponieważ wiele innych filmów o podróżach w czasie często w ogóle kupy się nie trzyma. Ale dlaczego oprócz tego w filmie musi być tysiące innych bzdur, bez których mógłby on równie dobrze powstać? Ba, byłby o wiele ciekawszy i wiarygodniejszy. A tak to musimy patrzeć na uwsteczniającą się Cameroon, na pięknie rosnącą tkankę bez żadnej formy, czy na inne dziwoty.
Problem niedorzeczności zabawy z czasem w terminatorze jest zupełnie nielogiczny ( pomimo, iz to S-F ). Chyba można mówic o logice nawet w kontekście rozmowy o SF. To tak jakby stojący na ziemi człowiek ( w filmie S-F oczywiście ) upuścił jabłko, a ono by pofruneło do góry. O to chodzi. Ta zabawa z przeszłością to dla mnie właśnie taki absurd. O innych szczegółach ( ciekły metal, który zamienia się we wlosy, tkankę, materiał, skórę i nabiera miliardów kolorów to już wręcz przepaść głupoty, na którą nabrałby się tylko dzieciak z przedszkola ). Żeby chociaz zmianom podlegalo samo ciało, bez włosów...ale ubranie, łącznie z guzikami, podkoszulka, włosy....to juz przesada. Paaaaa