Teorii jest kilka, a jedna z nich mówi, że cofając się w czasie i zmieniając coś, tworzymy tylko nową wersje wydarzeń, ale winnej już rzeczywistości.

to też by było niezbyt dobre dla bohaterów. Bo wcale nie uratowaliby swoich rodzin i przyjaciół, przynajmniej nie w tej rzeczywistości, w której oni żyli...

A może ta nasza rzeczywistość, w której teraz żyjemy jest właśnie skutkiem ich podróży w czasie i gdyby nie oni wszsytko wyglądałoby zupełnie inaczej. Kto wie, może te wszystkie wojny i tragednie spowodowane są tym, że za ileś tam lat, ktoś się przeniesie w przeszłość i coś namiesza i przez to dzieje się to co się dzieje.

wojny i tragedie są spowodowane chciwością i bezwzględnością ludzi rządzących, tzw. 'elit', o których zasięgu działań nie mamy pojęcia,a nie przez podróże w czasie... nie robią już dobrych seriali, lubie troche sf, ale w kółko tylko ratowanie ziemi, cofanie sie w czasie, flashpointy, wampiry i zombie, nikt już nie robi dobrych komedii??

No więc jestem po obejrzeniu pierwszego odcinka z którego jasno wynika, że przenoszą się w czasie i tworzą inną rzeczywistość.
Nie ma więc mowy o naprawie swojego świata.

prawda. z drugiej strony ostatnia scena z rysunkami na kamieniach sugeruje coś zupełnie innego...

ale co najważniejsze uratowali siebie a oto tu chodzi

"Śmierć jednego człowieka to tragedia. Śmierć milionów ludzi to statystyka."
J.S

dokladnie to samo chcialem napisac - jak to dr bishop ujal w 1 z odc fringe - the road not travelled. to chyba nwet tytul tego odc byl ;)

Przy tak dużej różnicy czasowej wpływ zmiany czasu byłby znikomy (jeśli jakikolwiek). Wyobraźmy sobie fale jakie powstają po wrzuceniu do kałuży (czas) kamienia (przemieszczenie się w czasie). Może to zmienić właściwie całą strukturę naczynia. Kiedy ten sam kamień wrzucimy do brodzika, powstanie względnie duża fala. Później wrzucimy go do coraz większego zbiornika wodnego i okaże się w rezultacie, że wrzucenie kamienia na środek oceanu skończy się zwykłym "plum".

nie mogę się z tym zgodzić. Nawet cofnięcie się w czasie o 1000 lat i powiedzmy zabicie JEDNEJ osoby może zmienić losy cywilizacji. Np. zabicie pradziadka einsteina. W sytuacji w której cywilizacja przesuwa się o 85 milionów lat, zmiany powinny być kolosalne. Być może nikt z obecnych w przyszłości ludzi nigdy się nie narodzi?

Poza tym, dodatkowe 85 milionów lat na rozwoj technologii... Niewyobrażalne zmiany. Tak więc jak dla mnie, efekt powinien być wręcz odwrotny do efektu kręgów w sadzawce (im dalej, tym poważniejsze skutki).

Och, pospieszyłem się. Wyjaśniają to w pilocie. Wybrali najprostszą drogę - nowy wymiar / strumień czasowy. Niby ok, chociaż dla ludzi którzy zostali w 2149 roku nie ma to żadnego znaczenia w takim razie :P

moim zdaniem i jedna hipoteza jak i kolejna alternatywna może posiadać ziarno prawdy (o ile mozna tak gdybać o teorii czasu)
zakładamy, że cofamy się w czasie tak jak zrobili to w serialu (inny strumień czasu - inna rzeczywistość) to nie ważne co zrobimy to cywilizacja 2149 i tak zginie - oni mają tylko jedną bramę do alternatywnej przeszłości na ziemi - patrz: Terra Nova i tam mogą się teleportować wybierając dany punkt w czasie - to pokazuje serial
ale co sie stanie jeżeli w alternatywnym świcie w przyszłości będzie za 85 milionów lat tak rozwinięty i bedize mozna sie dowolnie gdzie i kiedy sie chce teleportować? jaki to będzie miało wpływ na istotę czasu - czy powstaną kolejne ścieżki czasu czy będzie jedno wielkie jebudu.
Pytanie do serialu: co oznaczaja te symbole na skałach? Czy ktoś cofną sie przed przybyciem ludzi i stworzeniem "Nowej Ziemi"?

nie wiadomo. to jakieś matematyczne równania, czy jaka cholera. Może coś co będzie otwierać drzwi pomiędzy wymiarami w obie strony?

to nie byłoby głupie, Michaio Kako zajmujący się teorią strun kiedyś wypowiadał się na temat alternatywnych wymiarów. Drzwi pomięzy wymiarami w serialu familijnym u Spielberga? Ciekawe

touche ;)

Teoretycznie każda próba zmiany przyszłości po podróży w przeszłość jest niemożliwa. Nastąpi przeskok na inna linię czasową.
Wystąpił by wówczas paradoks a mianowicie po co kogoś wysyłać w przeszłość w celu naprawienie przyszłości skoro ta osoba jeszcze przed wysłaniem musiała zmienić co trzeba ( w końcu przeszłość już była) więc wysyłanie nie było by potrzebne - ot takie kółko. Zatem podróż w przeszłość o ile jest możliwa tworzy odrębną odnogę linii czasu nie mającej nic wspólnego z poprzednia.
A w serialu było powiedziane że znajdują się w przeszłości w innej linii czasowej (rozmowa Maddy i Josha przy sondzie która została wysłana w przeszłość i nigdy nie odnaleziona w przyszłości) a celem ekspedycji Terra Nova nie jest pomoc rodzinom czy przyjaciołom ale próbą ratunku ludzkości przed wymarciem. Nowy początek.

P.S. Te symbole na skałach rysuje syn Taylora aby przypomnieć ojcu o prawdziwym celu Terra Nova(końcówka odcinka , rozmowa szóstek nad strumieniem.)

P.S.2 A odnośnie kolosalnych zmian jakie miały by wystąpić. W tym temacie to można tylko pogdybać były by wielkie albo małe lub sam wszechświat sam przywrócił by równowagę i prawidłowa kolej rzeczy. Oraz zawsze Obserwatorzy mogą co nieco naprawić :D

Z tego co pamiętam to mowa była o jakiejś alternatywnej linii czasowej przy okazji pokazywania pierwszej sondy. Także z tego by wynikało, że ich poczynania nie mają odniesienia do ichniejszego roku 2145 bo to zupełnie inna "strefa czasowa" coś jak świat równoległy, tyle że bez ludzi.

Przecież jest powiedziane, że stworzyli inną linię czasu.

inne wytlumaczenie glosi, ze jak cofasz sie w czasie to nic nie zmienisz, po prostu robisz to, co bylo ciegielka na drodze ku temu by ow ciag wydarzen znalazl taki sam koniec jak ten znany tobie, ergo ten sam, ktory chcesz zmienic. tak bylo np. w loscie i tym gosciu co chcial uratowac te dziewczyne, w ktorej sie kochal. w koncu sie cofnal w czasie i probowal ja - wtedy byla jeszcza mala dziewczynka - tak nastraszyc by ta juz nigdy nie wrocila na wyspe. a wrocila i nawet potem mu o tym wspominala, ze chyba wlasnie jego kiedys spotkala na wyspie jak byla mala...