Co się dzieje? Jaha robi za Jezusa, Clarke nie może się zdecydować co woli, Raven fajny tyłek, masakra ziemian oraz leśne przygody Murphego i jego mutantki.
Ja cię bardzo przepraszam, ale uprzejmie cię informuję, że kobiety rzadko "legają z każdym, kto wystarczy, że jest chętny", tylko albo z tym, z kim chcą, albo z tym, z kim niestety muszą, często wbrew swojej woli.
Dlatego choćby przed Lexą paradował tłum roznegliżowanych ślicznotek, a jej się podoba Clarke, to zignoruje ów tłum i będzie latać za Blondi.
Tak samo Clarke nie jest puszczalska, jeżeli dobrze kojarzę kochała się tylko z Finnem, do którego żywiła uczucia (z wzajemnością), pocałowała Lexę, którą była zafascynowana ( z wzajemnością) i przespała się z tą Ziemianką, która w mrocznym okresie jej życie jako jedyna okazała jej pomoc i dobroć (jestem w stanie sobie wyobrazić jak złakniona tego była Clarke w tym czasie i można spokojnie założyć, że i ta Ziemianka nie pogardziła odrobiną czułości).
Teraz nie idzie do łóżka z Lexą, gdyż ta ją zraniła i teraz mają okres odbudowywania zaufania, wydawało mi się, że jest to OCZYWISTE.
Raz oskarżasz Clarke, że jest s tych, co "da każdemu", a zaraz potem oburzasz się, że jeszcze "nie dała" Leksie. To może zdecyduj się, ma "dawać" czy ma "nie dawać"? Jest cnotką, czy się puszcza?
To był bardzo seksistowski post drogi kolego. Wstydziłbyś się coś takiego napisać. Obawiam się, że naoglądałeś się innych seriali, w których to, co piszesz doskonale pasuje... do MĘŻCZYZN (to, co piszesz o Leksie i Clarke pasuje do uroczych panów Vikings, GoT, czy Versailles)
>:D
Napisałem że udaję cnotkę a nią nie jest. O "Spartacusie" zapomniałaś ;-) a "Versailles" teraz na pewno sprawdzę przekonałaś mnie ;-D
Po prostu aktorowi głupio już grać postać Bellamyiego, każda scena z nim to ta sama mina w stylu 'ja pie#$#$#dzu.. litości!"
Dziękuję, po tym odcinku upewniam się, że nie oglądam dalej 3 sezonu póki nie wyjdzie w całości. Nie będę sobie psuć nerwów. Chciałam jeszcze dodać że zgadzam się ze wszystkim co napisała Emo (hejka!) i że teraz to ja już kompletnie nie rozumiem motywacji poszczególnych postaci, które zachowują się jakby w ciągu co najwyżej kilku odcinków zmienili swoje charaktery o 180 stopni tylko po to, żeby niektórych bohaterów oczernić i koniecznie 'szokować' widza. Życze powodzenia z 3 sezonem, ja na razie pasuję.
ps. pamięta ktoś, jak w 2 sezonie w początkowych odcinkach tuż po ataku Ziemian na ich obóz w finale 1 sezonu Bellamy nie chciał zabijać tego groundera, którego wypytywali o Clarke i miał jej zegarek? Mimo że wtedy miałby dość dobry powód by to zrobić bo przecież byli wrogami i w tej bitwie zginęło wielu jego przyjaciół, kompanów itd więc czemu miałby zostawiać go żywego? Przecież to był tylko jeden, maleńki człowieczek z wrogiego klanu. Ale wtedy jeszcze twórcy chcieli żeby Bellamy był cool i zwalili wszystko na Finna który jakieś kilka dni wcześniej był bardzo pokojowo nastawionym człowiekiem, no ale tak było im wygodnie, cóż poradzić. A teraz Bellamy nagle zamienia się z odcinka na odcinek w hejtera groundersów od tak, mimo że to zupełnie bez sensu z powodów, które wymieniało się tysiac razy. Takie jego zachowanie miałoby sens właśnie w tamtym momencie serialu, bo wtedy rzeczywiście ziemianie i arkowcy byli prawdziwymi wrogami, którzy się nienawidzili i nie było jeszcze mowy o żadnym pokoju, ALE NIE TERAZ. Robią z niego idiotę, debila który zwala wszystko na innych i niszczą ten rozwój, który sami wykreowali przez te 2 sezony. Rozumiecie o czym mówię?:)
btw. Lincoln nie ma praktycznie żadnego wątku tylko krząta się po ekranie i chyba nie mają na niego pomysłu. Czy tylko ja tak sądzę? Gdzie Monty? lol
pps. Raven przez cały 2 sezon użerała się z tą nogą i znowu to samo. Chyba na nią też nie mają pomysłu.
Proszę, nie niszczcie Montyego, tylko on mi został, błagam. On jest najjaśniejszym punktem tego sezonu, błagam.
Hejka!
Bellamy cały drugi sezon był uosobieniem zdrowego rozsądku i ogarnięcia, był w tym wręcz troszku.. nudny :D
A teraz? Poza tym miał sam spory udział w ostatniej masakrze, bo bez wahania poleciał za Grounderką, którą ledwo co znał, a teraz przykładowo szmaci Groundera, którego zna od długiego czasu, jakby to on również przyłożył do tej masakry rękę. Nie wspominając o tym, że leciał na ratunek Clarke jak porąbany, a teraz obwinia ją o całe zło. No nie wiem, brak w tym wszystkim jakiegoś wątku przewodniego, celu, jest taki chaos w działaniu bohaterów - ale! o dziwo nie u wszystkich. Jakimś cudem jedni są prowadzeni dość spójnie. Widocznie The 100 jak TWD i ostatnio GoT zaczyna stosować sprytny zabieg zmiany bohatera dostosowując do wymogów udziwnionego scenariusza, a nie zmieniać scenariusz dostosowując do bohatera.
I masz rację, robią z niego idiotę. Jakby był zbyt tępy do ogarnięcia kwestii istnienia kilku klanów, ich wzajemnych walk miedzy sobą, że na przykład owe klany mogą mieć rozbieżne cele, ba! że pojedynczy Groundersi z tego samego klanu mogą mieć inne cele! W ARKADII LUDZIE MAJA ROZBIEŻNE CELE, ale wg Bellamy'go za błąd jednego ma odpowiadać cała osada! Ha! To nawet tu wygrywają Ziemianie, bo po masakrze wioski zadowolili się pojedynczą śmiercią Finna - a Bellamy w takiej samej sytuacji (nie takiej samej, w wiosce zginęło więcej ludzi w tym dzieci) dokonuje masakry 300 osób!!
Lincoln ma ledwo zaznaczony wątek, a szkoda, bo widać po nim inteligencję i opanowanie, a także szerokie horyzonty na miarę Lexy. Mógłby być w Arkadii tym, kim jest Clarke u Lexy. Niestety sprowadzają go do robienia wściekłych min.
Jak to ktoś na tumblrze napisał: Arkadia nie różni się od Ziemian. Dlaczego? Bo najbardziej pozytywni, najlepsi, najbardziej współczujący, empatyczni, skłonni do ustępstw, do poświęcenia ludzie oddali swoje życie jeszcze w kosmosie. Na Ziemi wylądowali najbardziej bezwzględni, zdeterminowani, nastawieni na walkę, na przetrwanie za wszelką cenę - nawet kosztem innych. Ci w kosmosie poświęcali SIEBIE dla dobra swoich ludzi, ci na Ziemi poświęcają INNYCH dla dobra swoich ludzi.
I teraz to z nich wychodzi.
Ciekawe co zrobi Monty jak wróci do domu i zobaczy mamuśkę po ciemnej stronie mocy.
Bo z Bellem to chyba próbowali to wszystko uwiarygodnić wielką traumą po stracie dziewczyny. Nie wiem, taki berserk, w stylu Finna z 2. sezonu. Tyle że wymagałoby to rozwijania wątku dziewczyny przez więcej niż cztery odcinki. A to, że nie ma się co do niej przywiązywać, było oczywiste. Te sceny, jak ze sobą rozmawiali pod Mt. Weather, kojarzyły mi się z filmami wojennymi, w których żołnierz pisze list do domu i przekazuje koledze, a ten zapewnia, że to nie będzie potrzebne, bo na pewno nic się nie stanie :) No i reakcja Bella na wiadomość o tragedii, coś jakby: "aha, ups, ale przejdźmy do sedna: to co Clarke, zostajesz?". A teraz nagle dramat. Jedynym logicznym wyjaśnieniem jest to, że Bell był i pozostał tępy, a jego wersja z 2. sezonu to taki przebłysk - efekt dobrego zarządzania :) Jakkolwiek wcześniej tak nie myślałam, bo również wydawało mi się, że po prostu dojrzał.
Ogólnie szkoda trochę, tez mam wrażenie, że scenarzyści w tym sezonie trochę odpłynęli od rzeczywistości. Do tej pory lubiłam ten serial za to, że dało się zrozumieć postępki bohaterów - niezależnie od tego, czy oceniało się je pozytywnie. Trudne czasy, trudne wybory i takie tam. A teraz, mam wrażenie, że to się rozpływa, a tym samym odbiera całą frajdę, skoro wszystko sprowadza się do dziur w scenariuszu.
Matka Montiego to prawdziwe zaskoczenie, też z niecierpliwością czekam na jej dalsze losy i na powrót Kpt. Vane'a, który mam nadzieję uratuje Lexę przed prawdopodobnie niezbyt miłymi skutkami jej pokojowych zamierzeń. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to ratunek ostateczny :P
Pełna zgoda, jego zachowanie można by było jakoś zrozumieć, gdyby jego uczucie do dziewczyny było pokazane jakoś bardziej niż "letnie" (zaiste chyba większym uczuciem ja darzę śmiejżelki) i gdyby po jej śmierci pokazano jego żałobę. Dziewczynę pokazano chyba dwa razy (?), więc również widzowie nie mieli okazji się do niej przywiązać i tym bardziej popierać jego działań. Ja na przykład, mimo że ją polubiłam, wydawała się taka dorosła!, nawet nie pamiętam jej imienia.
Dla mnie w sezonie drugim to też był Bellamy wersja dojrzała. Wszak tyle namącił, narobił bydła w sezonie 1, ale w pewnym momencie przyszło otrzeźwienie i Bell zaczął odrabiać straty spowodowane jego bezmyślnym zachowaniem. Można też było pokusić się o zrozumienie go, jako kogoś, kto na stacji żył w ciągłym strachu i stresie, pod ciągłą kontrolą narzuconą przez innych, matkę jak i sam sobie, żeby nie zdradzić obecności siostry. Po wylądowaniu, wreszcie poczuł czym jest wolność i mu z deka odbiło. Ale potem jednak ogarnął się i stał się porządny i opiekuńczy, co można uznać za jego wrodzone cechy (wszak nigdy nie zbuntował się na stacji i cały czas opiekował się siostrą).
Więc co się teraz dzieje?
Dokładnie! Już pod koniec 1 sezonu zaczęli wybielać Bella robiąc z niego serio jednego z najporządniejszych ludzi z serialu (i to też stało się o tym, jak Bellamy stał się ulubieńcem fanów, ehh), przez cały 2 sezon nie robi żadnej złej, karygodnej rzeczy, dopóki nie jest do tego ZMUSZONY żeby przetrwać/uratować innych i w dodatku poucza innych. Serio, uosobienie dobroci i spokoju. Nawet pokazywał tyle razy, że umie panować nad emocjami, kiedy było trzeba. 3 sezon, 3 odcinki, i zmiana nastawienia o 180 stopni. Choćbym nie wiem jak na to spojrzała, to nie potrafię tego pojąć. Jedyny zarzut jakim obrzucił Clarke Bell a był moim zdaniem trafny to ten, że pozwolilła spuścić bombę na Tondc i na Octavię, która jest jego siostrą, którą on kocha najbardziej, a blondi zabrała dupę w troki. Tu miał rację, ale reszta kompletnie nie pasuje do jego charakteru z całych dwóch sezonów. Tak samo jak zachowanie Finna nie pasowało do jego rozwoju w 1 sezonie.
Btw. Lexa ma ciekawą przeszłość :D https://www.youtube.com/watch?v=kXrlyAc_Ij4 Od razu skojarzył mi się ten teledysk z momentem kiedy komandor mówi blondi ''Nie widziałaś jeszcze, jak walczę'' beka:D I te komentarze! Haha
Odcinek wkurzyl mnie niesamowicie. Bell przebil Jahe w rankingu znienawidzonych postaci, i tak jak w 1szym sezonie, nie moge go zniesc. Skopal sprawe, a za swoje akcje obwinia Clarke, ze go zostawila. W 2gim sezonie udaje wielkodusznego i "wybacza" Clekr zbrodnie z MW, ze niby tez jest wspolwinny, bo zrobili to razem, ale teraz, nie, cala wina lezy po stronie Clarke. I jeszcze ta manipulacja placzem, zeby zakuc Clarke w kajdanki i zaciagnac ja do Pike'a. Nie wiem jakim cudem fanki Bellarke doszukuja sie w tym romantyzmu. Ugh! Denerwuje mnie tez wybielanie Bellamiego, przez fandom i przez scenarzystow. "Uratowal" Indre? Czy uratowaniem ma byc nie dobijanie rannej osoby, do ktorej sie samemu strzelalo? Nie rozumiem, czemu Finn byl/jest tak znienawidzony w fandomie, kiedy to, co zrobil Bell przekracza zbrodnie Finna kilkakrotnie. Ale Bellowi zawsze sie wybacza...
Lexa tez chyba stracila rozum. Clarke zmanipulowala ja, by nie atakowala Arkadii, a Lexa zgodzila sie zupelnie nie kalkulujac zyskow i strat. Koalicja wisi na wlosku, a ona wybacza Sku crew wymordownie 300 ludzi, bo Clarke ladnie ja poprosila. Lexa bardzo duzo ryzykuje w imie milosci, kiedy powinna byla zostawic przy zyciu tych, ktorzy zgodzili sie byc 13 klanem, a reszte bez skrupulow wybic. Wszyscy moga sie od niej teraz odwrocic, i jedyne osoby, ktore ja popra to Clarke, Octavia i byc moze o ironio Ice Nation.
Raven przyjela "komunie" i boje sie myslec, jak to sie dla niej skonczy. To chyba postac, nad ktora JR uwielbia sie znecac. Szkoda mi jej. Z drugiej strony boje sie o inne konsekwencje - Allie wybila ludzkosc za pomoca broni nuklearnej, a Raven jest specjalistka od wybuchow. I teraz jest w szeregach Allie. Przyszlosc nie zapowiada sie swietlanie.
Octavia jako jedyna nigdy mnie chyab nie zawiodla i nie wkurzyla. Powinna zabrac Lincolna i spierniczac z Arkadii. Lexa z pewnoscia wybaczyla by mu i przyela z powrotem do Trikru pod naciskami Clarke, a w Arkadii nastroje sa takie, ze Lincolna moze czekac rychla smierc.
Odcinek całkowicie popierniczony. 45 minut niespójności. Lexa zamiast rozumem myśli waginą, 300 osób zginęło jak można nie myśleć o odwecie? Dlaczego Kane nie ostrzegł Indry przez radio? Jakim cudem 10 osób zabiło 300? Pike jako lider naraża swoimi bezmyślnymi działaniami wszystkich w Arkadii, jak można być takim kretynem? Bell zdolność samodzielnego myślenia to już chyba dawno gdzieś zutylizował. Mojżesz i jego cybernetyczna psiapsióła robi za dilera, zbiera wyznawców, i na dodatek przekabacił Raven. Clarke znowu ryczy... nie no.... totalne rozczarowanie... dno do kwadratu. Gdzie jest Jasper? nadal rozpacza nad prochami Finna? Monty też gdzieś zaginał w akcji, mam nadzieję że biedaczek się tych lasach nie zagubił.
Jedyne co było ciekawe to wątek Johna i "święty symbol" a tak poza tym odcinek to całkowite nieporozumienie, Jason ciekawie zaczął sezon a teraz niepotrzebnie gmatwa całą fabułę - ogólnie tendencja spadkowa.
Jason miał jak już mówił pod koniec drugiego wyraźny plan na s3 który miał się toczyć wokoło CoLu. W przerwie jednak po wielu pochwałach za Clexe i ogólnie za samą postać Lexy chyba musiał trochę te plany zweryfikować w wakacje tak by podzielić sezon miedzy CoL i Ziemian.
Niestety przy opowiadaniu swojej historii chciałby w jakimś stopniu zadowolić jednocześnie oba rywalizujące fandomy co nigdy dobrze się nie kończy. Jeśli zdecydował się na jedną opcje Clexę w tym przypadku i zrobienie z Bella trochę mroczniejszej postaci to niech się tego trzyma i jedzie dalej.
Myślę że JR miał jasno określone jak ma się ten sezon skończyć, pisał chyba już w maju/czerwcu o tym i po drodze robi wszystko by pozostałe wydarzenia do tego dopasować i na tym naginaniu w wielu przypadkach historii dużo teraz traci. I co najgorsze dla niego jako osoby która zna zakończenie to wybory postaci(Bell/Pike/Lexa) mają sens ale dla nas którzy na bieżąco się z nimi stykamy są one jego pozbawione. Ale on nie potrafi tego zrozumieć i woli się obrazić i bronić ślepo swoich wyborów na twitterze zamiast słuchać racji fanów serialu...
''Niestety przy opowiadaniu swojej historii chciałby w jakimś stopniu zadowolić jednocześnie oba rywalizujące fandomy co nigdy dobrze się nie kończy''
hmm zadowalając oba fandomy i robiąc z Bella debila, totalnie cofając jego rozwój?Nie wiem jakim tokiem myślenia on się w takim razie kieruje. Tak, jestem bardzo zadowolona, pewnie widać to po moich komentarzach :P
Nie napisałem że to robi tylko że chciałby. Przepłakana scena z odcinka między nimi biorąc pod uwagę komentarze z twittera zdecydowanie była odbierana przez fandom Bellarke jako cudo nad cudami i duży krok w kierunku przyszłości tego pairingu...gdy dla mnie ta scena plus następna z prowadzeniem Clarke do Pike miała dokładnie przeciwny wydźwięk.
W wielu postach pisałem że to co robi Jason z Bellem to głupota ale jeśli miałby taki pozostać tzn mroczniejszy ale konsekwentny w tym to ok...ale po tym jak tylko go "zepsuli" od razu usprawiedliwiali i zapowiadali że będzie bohaterem pod koniec i to dla mnie totalna porażka. To co w następnym sezonie znowu znowu będzie "dobry" czy nie?? Zresztą Lexę też psują chcąc dać fanom Clexe bo jak 3-4 odcinek był dla mnie ok w tym względzie tak ten mi się nie podobał z Clarke jako "wielką manipulatorką" w scenach z Bellem i właśnie Lexą , którą wie że owineła sobie wokół palca...
Co do wojny fandomów pisałem to już pod koniec zeszłego sezonu, że jak ma być z kimś Clarke to niech będzie i po sprawie a ten opowiada jedna historię a drugim ciągle piszę jeszcze nie, jeszcze nie teraz...pewnie jakiś tam scen "Bellarkowych" będzie więcej w sezonie tak by zrównoważyć te jak wiemy dość mocno Clexowe
Dla mnie chyba nie ma odwrotu od tego co Bellamy zrobił. Z zimną krwią zabił 300 niewinnych ludzi, którzy byli tam by ich bronić. Ktoś może powiedzieć, że to samo zrobiła Clarke, ale to się jednak różni. Ona robiła to, bo nie miała wyboru, musiała wybierać ''mniejsza zło'', nigdy nie robiła tego z zimną krwią, tak jak oni. Zwalanie tego czynu i innych na nią przez Bella rujnuje moje wyobrażenie na temat tego pairingu i na ten etap niemożliwym jest dla mnie żeby ich shippować. Nie rozumiem jak po czymś takim mogą robić z niego bohatera.
Z tego co widziałam z wycieku, Clexa wyląduje niedługo w łóżku, wtedy Clarke będzie miała już całkowitą kontrolę nad Lexą i jej waginą :D
btw. widział ktoś zwiastun następnego odcinka? Beznadzieja, szykuje się pełny odcinek o CoL i magicznych tableteczkach Mojżesza i jego panny. W głównych rolach naćpana Raven, Jaha, Allie i Jasper. Chociaż nie będę oglądać, postanowiłam że czekam do końca sezonu :D
Zwiastun widziałam, wątek dot. CoL zupełnie mi nie leży, nie pasuje do ogółu serialu. Szkoda że został rozpoczęty. Jak tak dalej pójdzie pół obsady będzie chodzić naćpana a wątki które były ciekawe zejdą na dalszy tor. Jason całkowicie odleciał jak scenariusz pisał xD
Nie można wszystkich uszczęśliwić bo... w efekcie nie uszczęśliwia się nikogo. Jeśli JR miał z góry ustalony plan na trzeci sezon do powinien się go trzymać i kropka. Jeśli tak dalej pójdzie to trzeci sezon będzie gorszy od pierwszego.
pokładałam nadzieje w 3 sezonie, a zastanawiam się czy nie odpocząć na jakiś czas od the 100 albo wgl rzucić ten serial, ale po kolei
po pierwsze co oni zrobili z Bellamym? I nie mam tu na myśli , tylko tego sezonu. Może to mało popularna opinia , ale według mnie
Bell najlepszy był w 1 sezonie, uwielbiałam jego arogancje, naprawdę miał wtedy jakiś charakter, może nie zawsze podobało mi się to co robi, ale przynajmniej jego motywy były jasne, był interesującą i przede wszystkim spójną postaciom. Na początku chciał tylko chronić swoją dupe, ale powoli dojrzewał do bycia przywódcą, po czym w 2 sezonie zrobili z niego chłopca na posyłki. Zero własnego myślenia. Jedynie w finale gdy pomógł Clarke pociągnąć za ten drążek w MW miałam nadziej, że może coś jeszcze z niego będzie.. ale NIEEE teraz Bell już wgl stracił resztki mózgu, najpierw wierzy na słowo lasce z klatki, która już raz go wystawiła, po czym podorzą ślepo za Pike'm, kolesiem trochę znikąd i wyżyna 300 ziemian od tak, chociaż wie o sojuszu, wie ze to Ice Nation stało za atakiem na jego ludzi.. ale nie powyrzynajmy ziemian, chociaż we wcześniejszym sezonie twórcy przekonywali nas, że Bell chce unikać przelewu krwi za wszelką cenę
kolejną zniszczoną postacią jest Lexa, naprawdę jako postać ją polubiłam, miała charakter, wiedziała czego chce - dobra swoich ludzi, teraz jedyne co ma w głowie to jak dobrać się do majtek Clarke, wiec pokornie robi wszystko o co blondi ją poprosi. Rozumiem, że mogłaby odpuść zemstę na całej Arkadii (już raz zrobiła taki deal śmierć Finna za jej kilkunastu poległych ludzi) ale z zimną krwią powinna zatłuc tą 10 która z bronią wystrzelała jej ludzi (wysłanych z misją POKOJOWĄ). Biedny Finnek się pewnie w grobie przewraca, jaka szkoda że Heda nie zabujała się w Clarke przed jego egzekucja :((( jak u Bella niespójność, niespójność , głupota goni głupotę. Rozumiem że Lexa ma być prekursorką zmian, rewolucjonistkom, ale chyba powinna wiedzieć ,że nie może od tak palnąć "blood not must have blood" i wszystkie klany "ok, ok spoko skoro tak mówisz", Pike'a i ta 10 strzelców powinna zapłacić, przynajmniej takie powinno być ultimatum ze strony Lexy, jeśli chce zacząć jakąś rewolucje, to jako mądry przywódca, dbający o swoich (a na taką była kreowana) powinna wiedzieć, że należy robić to stopniowo
Clarke nigdy nie lubiłam, ale w tym sezonie mnie szczególnie drażni. Opuściła Arkadia, bo sama tak chciała - oddała przywództwo, nawet by nie wiedziała co się dzieje, gdyby Lexa jej do siebie nie zaciągneła. Ale oczywiście gdy tylko wróciła, od razu znowu jest szefową i teraz słuchać mają sie jej nie tylko jej ludzie ale i Lexa. Bo przecież wystarczy iść do Bellamiego rzucić "i'm sorry" i głupie uśmieszki i znów róbmy wszystko tak jak ja chce.. arhhgkg!
Co do innych postaci nie chce mi się wchodzić w szczegóły, ale Abby i Kane, w kosmosie zabijają się o przywództwo, teraz od tak oddają władze kolesiowi, który dopiero co wyszedł z lasu i nic nie wie o sytuacji politycznej jaka panuje, na resztę postaci chyba nie ma pomysłu, Octavia bardziej ziemska od ziemian (tylko od początku nie wiem dlaczego? ale ok..), Lincoln gdzieś się pałęta, Jasper płacze w koncie, Murphy zapowiadał się ciekawie ale przyczepili do niego jakaś laskę i znów zrobiło się miałko i nijak, Raven straciła całą swoją werwę i jeszcze wplątują ją w ten idiotyczny wątek City of Lights..
A no tak jeszcze przecież Jaha, nasz poczciwy Jaha.. jedynie co będzie robił przez ten sezon to najwidoczniej włóczenie się i próba sprzedaży dragów paru dzieciakom..
Nie rozumiem dlaczego wszyscy myślą że Clarke zmanipulowała Lexę. Decyzja Lexy kompletnie mnie nie dziwi biorąc pod uwagę zeszły sezon. Lexa straciła wielu ludzi z rąk ludu z gór w tym w Tondoc ( także 300) a pomimo to zawarła z nimi umowę, rezygnując z odwetu. Nia zamordowała jej kochankę a pomimo to Lexa przyjęła Ice Nation do jej koalicji. Lexa jest typem władcy który woli unikać wojen z myślą o jej ludziach co nie znaczy iż winni jak Pike nie zostaną ukarani. Lexa na początku odcinak miała zamiar wymordować wszystkich w obozie, Clarke przekonała ją aby tego nie robiła tłumacząc jej iż wojna może przemienić się w niezłą jadkę. Nie zapominajcie iż Arkersi mają broń maszynową co podkreśliła scena z Indrą. Lexa nie jest głupia i wie że straty w jej ludziach były by ogromne co było również zawarte w skrypcie w tej scenie.
Wiem że wpis stary ale skomentuje. Lexe trzeba zrozumieć( sama trzymałam kciuki aby rozwaliła Arkadie), ona pragnęła pokoju, Titus mówił nawet że ona jest pierwszym przywódcą, który zjednoczył 12 klanów aby właśnie unikać wojen. Oczywiście Clarke trochę tutaj zagrała pragnieniem pokoju przez Lexe a ta jej zaufała. Pozatym Lexa szanowała i lubiła Kane'a, Octavie, Raven, Abby, nie chciała ich zabijać, może liczyła że Clarke coś zdziała?
Bellamy zachował się jak kawał du.pka, zabił 300 ziemian bo ludzie lodu zabili mu dziewczynę? Co tam że Lexa wysłała tych 300 wojowników żeby chronić Arkadie, Bell zachowywał się jak osioł bez rozumu, robił wszystko co jego Pan Pike mu kazał, mi zbrzydła ta postać właśnie w 3 sezonie
Dzięki za wpis, rzuciłem ten serial dawno temu, chyba gdzieś na początku 4 sezonu albo pod koniec 3go. Będę fajnie wspominał za dobre momenty, ale nie mogłem oglądać czegoś na co realny wpływ miała fanbaza serialu, wymuszanie zdarzeń przez fanów/ki i jeszcze gorsze dostosowywanie się twórców