Co za beznadziejny finał, masakra, i ten cliffhanger :D Obawiałem się właśnie "5 lat później" itd, i jednak to zrobili ... A wątek bunkra? Cudownie wiedzieć kto żyje, kto nie, co tam się działo itd, aż 3 minuty odcinka na to poświecili w tym połowa to gadki szmatki Octavii z bratem, meh. Byłem przekonany, że chociaż finał będzie fajny, a tu takie pierdoły, oczywiście, wszystko musiało się rozpierniczyć, po to, żeby na koniec i tak walnąć taki wymuszony happy end, a już myślałem, że twórcy będą mieli jaja, i Clarke godnie pożegna się z serialem, ale nie .. musieli przebić scenę z Octavią i klifem ;) No i to jak wszystko im wychodzi w ostatniej sekundzie, poważnie? To ma być budowanie napięcia? Nie mogło by im chociaż raz coś normalnie wyjść, albo w końcu nie wyjść, a nie takie bzdety? Jakim cudem ona niby to przeżyła, albo ta cała Madi, gdzie ona niby się schowała? Skoro nigdzie niby nie było bezpiecznych miejsc, a tu wyjdzie na to, że jednak z 25% populacji na powierzchni przetrwało?! Ten odcinek to jakiś żart? Pisze pod wpływem emocji, więc może być nie czytelnie, ale trudno.
Podzielcie się swoimi opiniami!
Serial mimo wszystko mi sie podoba ale to nie znaczy, ze kiedy pojawia sie taki duzy blad to mam go ignorowac, tylko mowie, ze tworcy popelnili w tym blad, probuje to udowodnic bo niektorzy podchodza do tego bezkrytycznie i nie potrafia zaakceptowac prawdy.
Ale to nie duży błąd bo został on wyjaśniony, tylko ty tego do wiadomości nie chcesz przyjąć, bo jak, bo gdzie (to w końcu SCIENCE FICTION!). Poza tym serial ma dawać radochę a nie co chwile wyłapywać niezgodności z rzeczywistością, jeszcze fakt że to science fiction gdzie prawie wszystko może być możliwe, to już w ogóle twoje czepialstwo jest nie na miejscu.
Czy ty nie rozumiesz? Wytlumaczyli tyle, ze czarna krew odwraca skutki choroby popromiennej ale trupa nie mozesz wyleczyc. Przeczytaj jeszcze raz moj komentarz powyzej albo wez ksiazke od fizyki, co z tego, ze to sci-fi- gatunek nie tlumaczy wszystkiego. Jesli nagle z nikad w the 100 pojawilyby sie latajace zielono-fioletowe swinie to tez bys to tlumaczyla gatunkiem?!
No właśnie nie tylko mówili o tym że czarna krew odwraca skutki choroby popromiennej, to właśnie ty powinieneś jeszcze raz obejrzeć serial. ;d Poza tym jeśli reżyser chce latające świnie to niech będą mi to nie przeszkadza, a jesli tobie tak to radzę się zająć porządniejszymi sprawami jak np. czytanie książek od fizyki, a serial tego gatunku zostawić w spokoju. :D
Dlaczego tak ciezko zaakceptowac wam, ze tworcy serialu poplenili blad? Kazdy serial ma wieksze lub mniejsze bledy wiec nie widze na sile upierania sie przy fakcie, ze jednak nie ma tu bledu kiedy dokladnie tlumacze na czym ten blad polega. Trup to trup- jesli ktos sie usmazy tak, ze nic z niego nie zostanie to nawet w hardcore sci-fi nie staraja sie tego pomijac. W filmach i serialach sci-fi dzieja sie rozne dziwne rzeczy ale 90% z nich ma sens poniewaz tworcy buduja wokol niej dobre wytlumaczenie- nie tym razem.
A dla mnie nie ma błędu i idź się upierać przy swoim gdzie indziej. Ja oglądam serial dla relaksu, nie po to by szukać w nim na siłę błędów i wszędzie upierać się przy swoim - nie pasuje wypad, a nie gitarę ludziom będziesz zawracał. Dla ciebie trup dla mnie cud i koniec. Z Bogiem!
Przecież to według serialu była specjalna komora gdzie niby mogli napromieniować w jej środku człowieka aż do 4000 czegoś tam (czyli tyle ile przy uderzeniu fali). Z tym pierwszym kolesiem doszli do 2000, czyli tłumaczyli, że do tylu ile czarny deszcz, a potem się sfajczył, bo czegoś tam nie odsączyli.
Czy to jest zgodne z zasadami fizyki czy nie to kompletnie nie ma się co spierać, bo to film science fiction, a więc takich wydziwień jest wiele.
Jednak w serialu wytłumaczyli to widzom, a czy ty weźmiesz książkę i doczytasz czy zbudowanie takiej komory jest możliwe to już twoja sprawa.
Przypominam, że trzeci sezon opierał się o połknięciu jakieś magnetycznej płytki i przeniesieniu umysłu do jakiegoś miasta świateł. To według fizyki jest możliwe?
Aż nie wiem do której wiadomości załączyć moje przemyślenia na temat ostatniego odcinka więc odpowiem pod głównym postem jako iż w nim się pojawia się główna krytyka a osobiście jestem zachwycony finałem :)
Osobiście uważam że odcinek trzymał w napięciu do samego końca, znaczy ja wiem jak musiało się skończyć wyprawa w kosmos bo inaczej wszystko to nie miało by sensu, ale staram się zawsze oglądając tego typu produkcje wyobrazić sobie, że jestem uczestnikiem tych wydarzeń i nie mam pojęcia co się stanie, mogę umrzeć w każdej chwili i trzymam się ostatek nadziei i tlenu. Wtedy odcinek trzyma nas w napięciu i polecam każdemu oglądac tego typu seriale przygodowe jako uczenistnik wydarzeń a nie jako widz siedzący sobie w wygodnej kanapie w Polsce A.D 2017. Tak czy siak odcinek mega udany, głownie ze względu własnie na dialogi (nie mówię o tych w bunkrze ale o wszystkich innych). Było w nich pełno uczuć, emocji. Każdy chyba w momencie gdy Clark mówiła do Bellemiego "musisz to usłyszeć" od razu wstrzymał oddech. Jeśli się obejrzał 4 sezony serialu, ponad koło 60h oglądania i nagle pada taka kwestia z ust głównej bohaterki do głownego bohatera których się swata od 2 sezonu (a może nawet i od 1?) to trzyma w napięciu. I Bellamy w końcu usłyszał od Octavii że ta go kocha, było to dla niego cholernie ważne. Wielokrotnie w złości Octavia mówiła bratu okropne rzeczy po tym jak był po częsci wspólwinny śmierci Lincolna. 2 sezony zgrzytów, braku wybaczenia i w końcu upragnione "Kocham Cię". I to też nie robi wrażenia z punktu widzenia widza siedzącego na kanapie. Ale robi gdy wczujemy się w tą sytuacje, wczujemy się w emocje Bellamiego. Na prawdę świetne, emocjonalne dialogi.
Akcja była, podróż kosmiczna była (śliczna scena rozłączania pierwszego członu rakiety!), widok napromieniowanej planety, Clark ratująca naszych bohaterów (pewnie każdy ma swojego ulubionego bohatera na orbicie teraz, moim od 2 sezonu była Raven i nadal pozostaje).
I teraz zakończenie - zawsze gdy się zastanawiamy nad tym czy zakończenie było dobre czy złe trzeba się zastanowić czy lepsze będzie gdy zrobimy je inaczej. I prosta odpowiedź: nie :) 2 rzeczy kluczowe: scena z 6 lat później baaardzo dobra, tutaj autor głownego postu mówił że miał nadzieje że nie będzie sceny 6 lat później... ale dlaczego? Właśnie bez tej sceny zakończenie byłoby dużo gorsze. Dowiadujemy się czegoś na przyszły sezon, podsyca nasze oczekiwanie, pozostawia wiele pytań (co z ludźmi z bunkrem się działo, co działo się na orbicie, kim jest ta nowa dziewczyna, jak się ocalała?) To są pytania która pojawia się w związku z tą sceną i tworzą ciekawość. Bo gdyby nie było tej sceny wszystko byłoby w kategorii "co się wydarzy" a wydarzyć może się wszystko. Dużo ciekawszym pytaniem jest "co się wydarzyło"! Gdyż wiemy że coś się wydarzyło ale nie mamy na to wpływu gdyż już jest to przeszłoscią i chcemy się teraz dowiedzieć co się wydarzyło i co się wydarzy :) A to znacznie ciekawsze :)
No i druga sprawa - czy Clark powinna przeżyć? Podobna zasada, co by było gdybyśmy ją uśmiercili: 1. Nie byłoby sceny z Ziemi (zakładając resztę scenariusza taką samą czyli brak info z bunkra i brak info z orbity - tajemnice). 2. Nie byłoby kulminacji relacji Bellamy-Clark (która w następnym sezonie może ruszyć z kopyta... a może Bellamy będzie z Raven? W końcu w 2 sezonie bodajże mieli małą przygodę ze sobą. Myślę że przez 5-6 lat mogłoby się to zmienić. Trójkaty miłosne można lubić bądź nie, ale trzeba przyznać że jednym z najlepszych wątków jeśli chodzi o te miłosne w serialu The 100 była sytuacja Clark, Raven i ten gość (już nawet zapomniałem jak się nazywał xD) który umarł z rąk Clark. Był to na prawdę poruszający i mocny wątek a scenę z zabójstwem z miłości uważam za najlepszy moment z całych 4 sezonów. I nie jestem w tym zdaniu odosobniony. Także fajnie gdyby jakoś nas jeszcze twórcy w 5 sezonie za nos powodzili, że Bellamy teraz będzie z Raven ale pod koniec zrozumie że mimo wszystko przez te 6 lat ciągle myślał o Clark... myślę że wątki miłosne (pomimo że może niektórzy tym rzygają) to są ważnym elementem naszego codziennego życia i takie sytuacje na pewno miałyby znaczenie także w świecie po "końcu świata". Wydaje mi się że miłość nie umiera tak łatwo :)
No więc cóż, uważam że fakt iż Clark żyje świetnym rozwiązaniem fabularnym. Poza tym fajnie mieć kogoś tak dosłownie na Ziemi z tych bohaterów których znamy.
No i jeszcze fakt iż nie wiemy co się działo przez 6 lat w bunkrze i na orbicie - FANTASTYCZNE. Bo teraz dowiemy się o tym z retrospekcji jak już jeden z użytkowników zasygnalizował. A retrospekcje w pierwszym sezonie The 100 były czymś co sprawdzało się znakomicie. Swietnie sprawdzały się także w Zagubionych i tak samo myśle świetnie sprawdzą sie tutaj. Szczególnie jeśli ktoś z głowną świetnie to jakoś scenariuszowo połączy z teraźniejszością typu coś się będzie działo w teraźniejszości, my nie będziemy wiedzieć dlaczego ta osoba tak postąpiła i za chwile wskakuje retrospekcja z 2 lat wcześniej i dowiadujemy się o jakimś zdarzeniu który zmienia sposób postępowania naszego bohatera. Jednym słowem stwarza to dodatkowe możliwości na wszelkiego rodzaju ciekawe zwroty akcji :)
No i tajemnicza korporacja z końcówki... przez chwilę już myślałem że kosmici :D Ale bardzo mi się to podoba, chociaż "przewóz więźniów". Serio? Cały świat jest w ruinach jeszcze komuś się chce kogoś ubezwłasnowolniać? Dziwne. Ale cóż, ostatni odcinek pozostawił mnie w wielkim oczekiwaniu na 5 sezon i o to chyba chodziło :)
Pozdrawiam!
Ps. co do dziewczyny z epilogu to myśle że po prostu gdy zobaczyła wielką falę ognia nacierającą na nią zaczęła uciekać i dotarła przypadkiem do tego bunkra. Cóż, prawdpodobne? Jasne, czy możliwe? Tak. Więc nie ma problemu :)
Zgadzam się z tobą! czytałam gdzieś, ze podobno Bellamy bedzie w zwiazku z kimś kogo nie za bardzo lubimy dlatego też jeśli wyladują na ziemi jak uśmiercą jego dziewczyne płakać nie będziemy, co innego gdyby chodzilo o raven :) Mi się wydaję ,ze Clarke i Bellamy nie będą razem te sceny razem z nimi w 4 sezonie miały tylko zachęcić jeszcze bardziej te osoby, które pragna ich zwiazku(należe do nich) i przyczynić się do jeszcze większego rozgłosu serialu badz spekulacjach na ich temat bo badzmy szczerzy na nie których stronach pełne jest ich momentów i wszystkie analizowane. Clarke nigdy nie zrobiła kroku w przód jesli chodzi o romantyczny związek praktycznie zawsze każdy jej gest był na płaszczyznie przyjażni ;/ Po za tym kręci z samymi dziewczynami w ostatnich sezonach może jej biseksualizm zmienił się homoseksualizm, stwierdzia ze woli bardziej dziewczyny? kto tam wie. Co do Madi(tej dziewczyny co widzimy w ostatnich minutach z clarke) ich zwiazek jest zdecydowanie na płaszczyznie matka-córka, zresztą czytałam jak wypowiadał się twórca na ten temat, podobno ten ich zwiazek bedzie miał duze oddziaływanie na decyzje Clarke
Chociaż w sumie gadała do niego przez 6 lat moze uświadomiła sobie jak wiele dla niej znaczy i nie myśli o nim tylko jak o przyjacielu chyba, ze spikneła się też z kims. Wszystko w rękach twórców.
A nie sądzicie, że w tym transporcie więźniów będą nasi bohaterowie, którzy wylecieli w kosmos? To moje pierwsze skojarzenie, ze ktoś dostał się na Arke i ich schwytał. Przetrzymywali ich z jakiegoś powodu i dlatego nie wrócili po 5 latach. Teraz Ci "obcy" zdecydowali się odesłać ich na ziemię...
https://www.instagram.com/p/BUpQaSbA54C/?taken-by=bobmorley_ig tutaj jest wytłumaczone o co chodzi ze statkiem
Cholernie mnie zaciekawił ten link z wytłumaczeniem o co chodzi ze statkiem ale będę na tyle silny że nie kliknę xD Już sobie raz popsułem nieco zabawę przy spoilerze przy oglądaniu Westworld i nie mam zamiaru powtórzyć tego błędu :-)
Że niby mam już wiedzieć kto to jest z oglądania serialu? W takim razie stawiam na korporacje która wybudowała bunkier, tą od tego faceta co wierzył w koniec świata. Padła tam chyba nazwa jakieś firmy. Ale proszę mi nie odpowiadać czy mam racje, wolę się jakoś zaskoczyć :) W sumie to by też tłumaczyło w jakimś stopniu ciszę z bunkra przez te 6 lat. Nadal nie wiem co może oznaczać "transport więźniów" w świecie pozbawionym wszystkiego. Że niby na niewolników chcą ich zrobić? Toż to gdyby zaoferowali im dobrowolną wspólpracę w odbudowie świata to pewnie by się zgodzili jako że tamci posiadają odpowiednią technologię. Innego powodu nie mogę wymyślić.
Wybacz, muszę - jak masz możliwość to zobacz 5 odcinek 4 sezonu. Rozmowa Abby i Jacksona - zaczyna się od ok 2 minuty tego odcinka. Jak nie, to przypomnij sobie jak Raven miała omamy że jest w stanie nieważkości. W tym momencie była o tym mowa... i to nie jest spoiler, dla kogoś kto już widział ten sezon :D Pozdrawiam.
nie czytam nawet bo boję się że coś odkryję :D Chociaż z pewnością zwrócę uwagę na ten odcinek (dotąd doczytałem ;p) gdy będę robił sobie maraton 4 sezonu przed sezonem 5 :) Pozdrawiam!
Co do wątku miłosnego to ja uparcie trzymam kciuki za Clarke i Bella!:) myślę, że on na pewbo ją kocha, a ona mimo, ze błądzi w poszukiwaniu kobiet :P tak naprawdę kocha jego. Przez 6 lat do niego mówiła, jest mu tak oddana, jak nikomu. To nie może być tylko przyjaźń, chociaż ona sama może tego nie rozumieć. Jestem jak najbardziej za stworzeniem jakiegoś miłosnego trójkąta z nimi w roli głównej ;)
To jest niemożliwe i absurdalne. Ta mała ma jakieś 15 lat, biorąc pod uwagę to że minęło 6 lat musiała ją urodzić dość dawno temu. A poza tym Clark ostatnimi czasy sypiała wyłącznie z kobietami, więc ta teoria już kompletnie jest bezsensu. :D Jak wspomniałam wyżej w serialu wstępnie powiedzieli że dziewczynka jest czarnokrwistą, jak się z Clark poznała tego dowiemy się zapewne w kolejnym sezonie.
Oczywiście w serialu tak realnym, szybszy wzrost zmutowanej dziewczynki nie jest możliwy :)
Poza tym jej relacje z Bellamym uległy polepszeniu
A Clarke wielokrotnie udowadniała, że nie ma problemu, by komuś zagrzać łoże :P
Mała jest Natblida po matce :)
Teoria jak każda inna :)
Teoria nawet jak na ten serial jest absurdalna. Clark nie sypiała z mężczyznami od czasów Fina, myślisz że jakby miała romans z facetem by tego nie pokazali. I co ma relacja z Bell do tego, polepszyła się, ale nie na tyle by oboje wylądowali w łóżku. :D Nadblidą mogło być każde dziecko nie tylko dziecko Clark ;D No ludzie myślcie trochę. :P
Absurdalna teoria i już obalona przez reżysera, który w wywiadzie mówił, że Clarke spotkała tą małą gdzieś podczas swoich podróży i teraz jest między nimi relacja matka - córka, ale tylko relacja, a nie że ją urodziła.
W sumie całość odcinka dość przewidywalna ale końcówka to jedno wielkie wtf :D Pomijam fakt,że po przejściu radioaktywnej burzy po 5 latach mamy bujny las w kadrze jak by nic się nie stało to i pytania jak Clark przeżyła te 5 lat i kim jest ta dziewczynka bo na córkę za stara. Może kolejny sezon będzie przeplatany retrospekcjami z tych 5 lat. I skąd się wziął ten transport ! Z innej planety? Nagle się okaże się gdzieś była ludzka kolonia o której nikt nie wiedział? :D
Po 5 mamy bujny las, bo od poczatku mowili, ze napromieniowane bedzie 96% ziemi, zapewne Clarke znalazla te 4%, aby moc zdobyc pozywienie i dlatego akurat tam przylecial ten transport. Transport ten to wiezniowie z kosmosu, ktorych porwano z ziemi, aby Becca mogla stworzyc w kosmosie dzieki nim nighblood.
Na końcu Clarke mówi nawet, żeby Bell celował w zielone punkt na ziemi, bo reszta jest do niczego(ziemi). Becca to zrobiła nie dzięki nim, tylko dla nich, żeby przetrwali promieniowanie w kolonii karnej. Mowa była o kopalni i letargu. Nie zmienia to faktu, że po wydostaniu z bunkra "nowego" klanu Octavii, będzie więcej czarno krwistych, do duszy "D