Czyli motto tego serialu. Poza tym jest dużo nieścisłości do których trzeba się doczepić.
Zmiany pogody- W jednej scenie jest południe, a tuż za chwilę totalne ciemności, bez żadnego skoku w czasie, po prostu ludzie byli przed chwilą w grupie, rozdzielili się, u jednych południe u drugich noc.
Nieśmiertelność- wszyscy są tu nieśmiertelni i w ogóle jacyś supermani. Dostałeś trzy kule w klatę? Spoko, za dwie godziny będziesz śmigał jak sarenka. Masz kulę w kręgosłupie? Po jej wyjęciu hasasz jak zajączek po dwóch dniach.
Odległości- niby wszystko jest od siebie bardzo oddalone a jednak przejście z miejsca w miejsce trwa 15 minut.
Lokacje- w jednej chwili kilka osób jest na polanie z małymi drzewkami, po chwili w gęstej puszczy gdzie nic nie widać.
No i koniec sezonu powala. Gromadzą wielką żądną krwi armię która chce wszystkich pozabijać, ale wypuszczają 10 osób i wszyscy są happy, wracają do domu. Przecież ich było w środku mega dużo, w tym Żniwiarze którzy potrzebowali detoksu. Przecież nie wyeliminowali problemu tak na prawdę. Niby tamci mieli ten szpik ale być może ich krew dalej byłaby im potrzebna.
Co bardzo bije po oczach, może to seksistowskie, ale dziwi trochę to że bandą dzikusów dowodzi 15- letnia Pocahontas. Resztą również, a to Clarke, a to jej matka, a to Anya.
No i problemy natury "sanitarnej". Nikt nic nie je, nie pije. Te wszystkie ubrania, sprzęt, kamery itd zarówno wśród ludzi z Arki jak i z Góry. Oczywiście każdy jest perfekcyjnie ogolony, włosy ułożone, makijaż na gębie itd.
I kilka innych aspektów których nie będę rozwijał np. kiedy Thelonious wbija do ich obozu, nie wiedzą jak zszedł na ziemię itd, "it's like" "o siema", i lecimy dalej. Albo Bellamy w Górze który robi co chce przez tydzień i nikt go nie widzi.
Ostatecznie serial wciągający, szczególnie sezon pierwszy, drugi niestety trochę ssie. Wykonanie też w porządku chociaż non-stop jest ciemno, co trochę irytuje. Charakteryzacje dobrze zrobione, dużo mięśniaków, dobór aktorów raczej w porządku.