Serial the 100 oglądałam z zaciekawieniem. Nie inaczej było z ostatnim odcinkiem 4 sezonu. Jednak po mimo dużej sympatii do tego serialu, niektóre rzeczy po prostu mnie raziły.
Pierwszą z nich jest fakt, że Clarke przeżyła, choć jak pokazuje serial czarna krew wcale jej nie chroniła przed śmiercią. To samo tyczy się dziewczynki, która była z Clarke.
Jak mogliśmy zauważyć pod koniec finałowego odcinka fala promieniowania zniszczyła wszystko. W jaki więc sposób samochód w którym (jak myślę) mieszka Clarke wraz z wspomnianą wcześniej dziewczynką , nie został nawet uszkodzony
Po za tym czym się żywiły i co piły? Skąd miały broń?
Takich pytań można by jeszcze dużo zadawać, ale po mimo tego oceniam jako dobry, warty zobaczenia ;)
Czarna krew chroniła przed śmiercią. Luna też zachorowała od promieniowania, miała poparzenia, ale jej organizm się szybko na to uodpornił i wyleczył. Przecież Clarke nawet w ostatnim odcinku mówiła, że musiało kilka dni minąć, żeby Luna się uodporniła. Robili testy z jej (Luny) szpikiem, ten koleś co mu pierwszemu wszczepili nie wytrzymał 2000 i się spalił, ale potem coś zmienili i przy drugiej próbie to Clarke sobie to wstrzyknęła, ale nie zdązyli sprawdzić, bo jej matka rozwaliła inkubator w którym mogli ją napromieniować.
Potem też wymiotowała krwią, była poparzona, ale widocznie jak u Luny organizm się uodpornił. A dziewczynkę jak mówił reżyser w wywiadzie spotkała gdzieś podczas swoich podróży i widocznie ona musiała też mieć czarną krew.
Bardziej denerwujące w tym odcinku było to, że będąc na górze słupa "fala śmierci" była już obok niej, a pomimo tego zdążyła z niego zejść i jeszcze dobiec do bunkra.
A co do jedzenia to być może pokażą to tak, że nie cała ziemia została zniszczona, a Clarke odporna na promieniowanie przecież mogła normalnie tam chodzić.
Z tą krwią to faktycznie masz racje. Ja też właśnie zastanawiałam się jak zdążyła tak szybko zejść i jeszcze uciec. Trochę niedopracowane.. no i jeszcze ten samochód.