Po dwóch dobrych sezonach nie spodziewałam się AŻ TAK WIELKIEGO rozczarowania. Cały trzeci sezon wydaje się jakąś kiepską podróbką tego serialu. A dialogi.. w większości głupie, pocięte, bez większego sensu, nic nie wnoszące. Aż szkoda gadać, a moje nadzieje zostały kompletnie zawiedzione nowym sezonem. Czułam się jakbym oglądała serial zrobiony i napisany przez kompletnie inna ekipę, nic się nie klei, wiało nudą, brakowało emocji, ciekawości co do fabuły, a postacie zostały w większości mocno spłycone - Ricky miał taką przemianę w 2 sezonie, a w 3 wydaje się być jeszcze bardziej skrzywiony niż w 1, z różnicą, że w początkowym sezonie miało to sens, a tu mamy dziwny regres. Cały sezon Carmy wzdycha do Claire, aż do porzygu, jakby to był jedyny ciekawy wątek jaki można z nim było napisać. Tiny było mało, ale jej odcinek był jednym z lepszych tego sezonu. O Sugar się nie wypowiem, nigdy jej nie lubiłam, ale odcinek o porodzie znudził mnie bardzo, bo był tylko i wyłącznie o tym, a relacja z matką była przedstawiona w jakiś dziwny, nieszczery sposób, mimo dobrego odcinka z drugiego sezonu, o rodzinnych relacjach. A! CI BRACIA FAK, to najbardziej irytujące postaci całego serialu, ich rozmów było za dużo, nie były śmieszne, nic nie wnosiły, a pojawiały się częściej niż rozmowy Syd z Carmym.. no żenada, gdy tylko pojawiali się na ekranie, to moje skupienie spadało do zera.
Podsumowując, ogromne rozczarowanie, ciężko przełknąć taki spadek jakości serialu. To była najbardziej przeze mnie wyczekiwana premiera tego roku, a zamiast kolejnego dobrego sezonu, dostałam gniot. Ale szkoda zmieniać oceny całości, bo pierwsze dwa sezony polubiłam.