Brak planu, osi czasu, poszarpane sceny, bez ładu i składu. Wielki zawód.
Zgadzam się. Dużo niepotrzebnych scen, niektóre przewijaniem bo kompletnie mnie nie interesowały. Np. rozmowy Faków - ani śmieszne, ani potrzebne. Poród w szpitalu tak samo. Scena z córką Richiego - jedna scena i potem już nic przez cały sezon. To po co ja się pytam?
Poród w szpitalu przepiękny. Relacja matka - córka.
Cudne jest to że Pokazane jest życie prywatne każdego z tych ludzi.
Akurat poród również uważam za piękny na swój sposób, taki nie idealny. A jeśli chodzi o cały sezon to mam wrażenie, że trochę przerost formy nad treścią? Trochę trudno się to ogląda w tej formie. Albo za dużo dużo milczenia albo randomowych rozmów bez "znaczenia dla fabuły". W poprzednich sezonach też to było, ale jednak nie bolało mnie to aż tak i nadawało to jakiejś naturalności. Też przewijałam bo naprawdę niektóre sceny się dłużyły i nie wprowadzały dla mnie do historii już nic, a jednocześnie zastanawiałam się czy przewijając nudną scenę nie przegapię jakiegoś "szczegółu". Jakoś 1 i 2 sezon lepiej mi się oglądało. Podoba mi się gra aktorów (zwłaszcza matki, totalnie widać, że ma z sobą problemy, kupuje to) ale to zaczyna być dla mnie niewystarczające. Za to pozytywnie oceniam odcinek w którym poznajemy historię "Kucharki" ;) .
Strasznie nudny jest 3 sezon. Jestem na 8 odcinku ale nie jestem w stanie skupić uwagi na tym co dzieje się na ekranie.
Zgadzam się, beznadzieny wręcz w próbowaniu do dwóch pierwszych sezonów, te wszystkie pierdy mogliby zamknąć w dwóch odcinkach i lecieć z dalej z tematem
A mnie sie trzeci sezon bardzo podoba. Backstage kuchni, fantastyczne zdjecia, fajne improwizowane rozmowy. Urywki, migawki tworzace niepowtarzalna całosc. Drugi sezon byl dla mnie nudny.
Mam podobne odczucia. Przeciągnięte sceny tych dwóch pomagierów i ich pie*dolenie o niczym strasznie męczące, musiałam przewijać… podobnie ciągnące się w nieskończoność zlepki ujęć ze świata kulinarnego. Wszystko to piękne, artystyczne, pod warunkiem że zaserwowane w odpowiedniej ilości, którą tu przekroczono niestety. No i te ich kłótnie, znowu to samo, przesadzone okropnie. Rozumiem zamysł twórców, że to specjalnie żeby wywołać w widzu frustrację no ale…
Podobał mi się odcinek porodu (cudowna Jamie Lee Curtis) i podobał mi się odcinek szukania pracy przez Tinę.
Aaaa i jeszcze zapomniałam dodać, że strasznie wkurzyło mnie kilka scen, jak dobre jedzenie ląduje w koszu. Mięso w szczególności. Masakra