Chce tylko na wstępie wspomnieć, że uważam to za jeden z lepszych seriali jaki oglądnęłam. Do rzeczy.
"The End Of The F*cking Word" popełnia ten sam jak dla mnie rażący błąd co "The Fault In Our Star". To w jaki sposób jest przedstawiona, wspaniała historia. W oby dwóch przypadkach fabuła została specjalnie nakierowana na młodzież oraz na pierwszym planie odgrywa się romans głównych bohaterów. Uważam, że sama przemiana James'a z chcącego mordu psychopaty, do wrażliwego chłopaka, który kocha, jest warta owiele większej uwagi. Oglądając "teotfw" możemy wczuć się w główne postacie i wraz z nimi przeżywać historię ich życia. I to są te plusy, które jak dla mnie przyćmiły główny wątek miłości pomiędzy naszą parką. Problem jaki jest poruszany (czyli jak żyje psychopata) mógłby być przedstawiony w totalnie inny sposób, lecz wtedy nie odniósłby takiego sukcesu oraz niebyłby "dla młodzieży". Choć nie mogę zaprzeczyć, że na ostatnim odcinku, popłakałam się jak małe dziecko. Zgadzam się również z dość popularną opinią, iż nie powinno być 2 sezonu. "The End Of The F*cking Word" ma specjalne miejsce na półce :)