Ale akurat dla nich nie oglądam, najmniej ciekawe postaci w serialu, poza tym jedna szybko znika z ekranu.
Tylko i wyłącznie dla James Purefoya, ależ ja mam słabość do niego.
Pierwszy raz zobaczyłam go w 2002 w "Resident Evil", a potem to już oglądałam co się dało.
Brawurowo odegrał Marka Antoniusza w "Rome", a teraz taka postać!
dzieciaki,a ja ogladam tylko i wyłącznie dlatego,ze mam nadzieje na interesujący serial z ciekawą fabułą.
Jeśli liczba w Twoim nicku przestawia rok Twojego urodzenia, to jesteś jedynie rok ode mnie starszy, więc daruj sobie teksty z "dzieciakami".
Swoją drogą, czepiactwo bez powodu, to bardzo brzydka cecha.
nie czepiam :) ale wiesz, posty o tym,ze obejrzy sie daną produkcje, dla jednej osoby jest słabe. Masz mimo to dobry gust serialowy.
Człowieku, mam jajniki, progesteron robi swoje. :D :D
A że Purefoy jest świetnym aktorem i dodatkowo dobrze wygląda, to co złego w tym, że mam na kim oko zawiesić? ;)
Bacon jest również świetnym aktorem, ale przy Purefoy'u jest już z lekka przysuszonym badylkiem..
Już nie mówiąc o tym, że od razu wiadomo czyja kreacja wg scenarzystów z założenia ma być ciekawsza - przystojnego profesora z morderczymi upodobaniami, czy zmarnowanego przez życie alkoholika, który tylko ślepym fartem złapał tego pierwszego.
Serial jest świetny, czekałam na niego odkąd tylko dowiedziałam się, że coś takiego wychodzi, ale muszę być szczera. Do niego przyciągnął mnie najpierw Purefoy, potem tematyka, a na samym końcu - po obejrzeniu pilota - fabuła. Najnormalniejsza w świecie kolejka.
,,Człowieku, mam jajniki, progesteron robi swoje. :D :D'' i to zdanie wystarczy, zebym puknął sie w czoło i tak jak piszesz, nie czepiał się:) pozdrówki
Jesu, czy wam ktoś płaci za te wszystkie wpisy? Albo, kur...a, same, wielkie peany ku czci kompletnie nie wyróżniającego się niczym serialu, albo jakiś durny troll walnie mniej lub bardziej przemyślany prowokacyjny bełkot nie poparty żadnym uzasadnieniem. Tymczasem prawda jest taka, że "The Following" to w dużej mierze gniot. Obejrzałem "pilota" i... dałem sobie spokój z resztą. Klisza za kliszą, schemat goni schemat i kliszą pogania, tudzież innym stereotypem. Jak już emerytowany agent czy inny stróż prawa, to przepisowo musi być: a) zziajany, b) zmęczony, c)obowiązkowo musi żłopać czystą, d) mimo wszystko pozostając niezłym "madafaką" Znacie to? Bardzo dobrze znamy. Jeżeli już psychol to naturalnie obowiązkowo cyniczny uśmiech skierowany do adwersarza w myśl nieśmiertelnej idei: "Co ty, kur...a, wiesz o zabijaniu, brachu", plus posiłkowanie się literaturą, zwłaszcza horrorem gotyckim, żeby nie było najmniejszych wątpliwości, oczywiście na usta cisną mu się też najrozmaitsze mniejsze lub większe sentencje. Taki to gostek musi być złotousty. Niby niejaki John Doe był podobny a jakże inny i skur...syna się zapamiętywało. No i oczywiście dialog pomiędzy agentem a głównym złym. "Ona musiała umrzeć, nie było innej rady, tak było w planie... każdy powinien mieć przyjaciół,ja będę twoim przyjacielem...." Co to, kur...a, jest? Współcześnie realizowany serial policyjny czy może parodia "X-Files". Wiadomo, że w "Archiwum" tego typu sytuacje pokazano o niebo lepiej i to jakieś 10 lat temu z hakiem. Na koniec agent podchodzi do złego i... wyłamuje mu paluszek. Ojojojoj, jak boli? No, zawsze to jakaś odpowiedź na mordowanie młodych kobiet i wykłuwanie im oczu.
Pewną jasną stroną jest mimo wszystko Kevin Bacon. Gość jest ok, ma solidny aktorski warsztat, ogląda się go a zwłaszcza słucha z przyjemnością i bez bólu. Za to Purefoy jest po prostu BEZNADZIEJNY. Naprawdę bardzo daleko mu do miana świetnego aktora, wbrew temu co napisałaś boskapienkowska. W czym niby zasadza się ta jego świetność? Może w tym, że w każdej roli przy nieomal każdej kwestii nosi tą swoją wykrzywioną półgębkiem niedogoloną mordę? Może i w "Rzymie" był niezły, jednak aktora poznaje się po zestawie ról a nie tylko tej jednej, nawet jeżeli była naprawdę dobra. Rozumiem, że u płci przeciwnej zyskuje na starcie przez swój niewątpliwie przystojny wygląd, no ale to jednak tylko powłoka. W byciu dobrym aktorem nie można wyłącznie dobrze prezentować się przed kamerą.
Swoją drogą, wracając jeszcze do fabuła pilota. Bardzo jestem ciekaw jakim sposobem Carrol zdołał zadźgać kilku uzbrojonych strażników i to w jednym pomieszczeniu? Normalnie, skończony Ninja, kur..a, pierd....ony cud! I to jeszcze w taki sposób, że żaden ani pisną, zero krzyku, walki, łoskotu, hałasu... Cała reszta personelu w błogiej nieświadomości. No ale wszyscy pierdzą, że zajebisty serial! Pytam się bardzo grzecznie: W czym?
Przy okazji. Czy organizacja zrzeszająca gejów i lesbijki już oprotestowała wątek pary pedałów, którzy okazali się być psycholami?
Zapominasz o jednej, podstawowej kwestii - to czy serial się podoba czy nie, to sprawa indywidualna, subiektywna - kwestia gustu. Tak samo to, czy mam kogoś za dobrego aktora, czy nie. Więc rozumiem wypowiedzenie swojego zdania, ale już zupełnie nie rozumiem wjeżdżania na zdanie innych.
W konkretną dyskusję nad pozostałymi aspektami, które wymieniłeś, wdam się jutro, bo suszę włosie i uciekam. ;)
Pozdrawiam!
Pewnie, możesz sobie nawet uwielbiać "Kac Wavę". A ja miałbym wtedy prawo użyć wobec Ciebie słowa powszechnie uważanego za nieparlamentarne. Słabości "The Following" są ewidentne.
teraz rzadko o dobry serial,ten chyba sobie odpuszczę,od siebie polecam inny(oprócz spartacusa którego uwielbiasz)czyli Breaking Bad,serial nietuzinkowy,bardzo oryginalny,dla mnie indywiduum....
po 6 odcinku stwierdzam że ten serial nie ma scenariusza, pisany jest z odcinka na odcinek. bezsens goni bezsens. kewin bejkon nie uratuje tak debilnego scenariusza.