Jake T. Austin był okay, ale lekko denerwował. Tak, wiem, zaraz zbuntują się tu fanki, które mdleją na jego wygląd. Widzę, że jest rzesza fanek, które są w nim zakochane, ale moim zdaniem szału nie ma. I drogie dziewczyny, trzeba patrzeć również na inne aspekty niż wygląd zewnętrzny. Był takim dupkiem, że go wyrzucili z serialu. Pomyślcie czy naprawdę chcecie mieć idola, który tak zachowuje się wobec innych ludzi, a również wobec fanów.
Jeśli chodzi o nowego Jesusa to wzbudził moją sympatię. Wiadomo, że każdy będzie go porównywać do 'starego', ale nie tędy droga. Ja po prostu nie myślę o Jake'u, tylko traktuję go tak, jakby był od początku.
Oczywiście, że nie jesteś jedyna. Jest nas co najmniej dwie, a myślę, że jeszcze parę osób do naszej elitarnej grupki może dołączyć ;) Nowy Jesus przez dwie minuty wniósł więcej energii i charyzmy niż jego pierwowzór wnosił przez pół sezonu. I co więcej - oczom nie wierzyłam! - wszedł w interakcję z Callie. Pierwsze wrażenie wywarł pozytywne, jeśli chodzi o względy estetyczne, to przecież brzydki też nie jest, także ogólnie myślę, że zmiana nie powinna serialowi zaszkodzić, a może nawet podniesie odrobinę poziom. Liczę w następnym sezonie na wątek, w którym nowy Jesus będzie mógł się aktorsko wykazać i jeszcze bardziej mnie do siebie przekonać.
Normalnie bym się nie wtrącała, ale jako iż serial jest jednym z moich ulubionych to muszę. Cieszę się niezmiernie, że spodobał ci się nowy Jesus! Twoja sprawa i masz prawo wyrazić swoją opinię. Nie rozumiem jednak części w której śmiesz twierdzić, że osoby którym nie przypadł on do gustu to jedynie psychofanki T. Austina? Osobiście nie mam zamiaru oceniać aktora po 2 minutowym wystąpieniu, więc nie powiem ci czy jest lepszy czy gorszy. Problemem nie jest zmiana aktora na gorszego/lepszego tylko zmiana aktora ogólnie gdyż wielu osobom ciężko będzie się przyzwyczaić do nowej twarzy, mimiki, sposobu mówienia itp. Również dla Twojej wiadomości Jake nie został wyrzucony z obsady tylko sam odszedł. Jak już chcesz mieszkać kogoś z błotem to chociaż sprawdź swoje źródła :)
Jeśli o mnie chodzi to postaci Jesusa nigdy nie polubiłam i to nie ze względu na aktora tylko na scenariusz, bo od początku scenarzyści kreowali go na zapatrzonego w siebie lowelasa, który nic ważnego nie wnosił. Praktycznie w ogóle nie odczułam braku tej postaci i sporadyczne rozmowy przez telefon były dla mnie idealnym rozwiązaniem.
Rownież uważam, że dwuminutowy występ to za mało, żeby stwierdzić kto bedzie lepiej grał Jesusa. Lubiłem Jake T. Austina i to jak grał Jesusa, ale według mnie jego wątek był fatalnie napisany. Jedyne co lubiłem w jego wątku to momenty wspólne z Marianną, czyli przygoda z Anną i Lexie. Cała reszta mnie odrzuca. Nowy Jesus wydaje sie fajny, ale jak juz mówiłem, nie mam zamiaru oceniać go po dwuminutowym występie. Osobiście wolałbym Jake T. Austina, aczkolwiek dam szansę nowemu aktorowi i mam nadzieje, że wkoncu dzieki niemu polubię postać Jesusa.
Może trochę przesadziłam ;) Po prostu pisałam to świeżo po czytaniu informacji i dosyć emocjonalnie się wyraziłam. Nie chciałam mieszać go z błotem, po prostu się trochę zdenerwowałam, nie wiedziałam, że z tym wyrzuceniem to plotki.
I jestem świadoma, że nie tylko psychofanki go lubią, wypowiedziałam się w ten sposób, bo stwierdziłam, że jak napiszę, że go nie lubię to właśnie takie osoby będą protestować, dlatego z góry chciałam temu zapobiec.
Według mnie właśnie dlatego ten nowy Jesus nie uchodzi już za takiego ''lowelasa'' i zapatrzoną w siebie osobę. W tym wątku z ich biologicznym ojcem kompletnie taki nie jest. Teraz właśnie angażuje się w sprawy rodzinne a nie tylko lata za dziewczynami jak wtedy kiedy był jeszcze Jake. Chociaż z drugiej strony to pewnie wina scenariusza a nie tego jak kto gra. Jeśli chodzi o całokształt to rzeczywiście bardziej wole tego nowego aktora.
Nie jesteś jedyna ja go lubię nawet bardziej niż poprzedniego. Ten się wydaje taki dojrzalszy w tym co robi i z tą całą sytuacją z jego ojcem. Po tym najnowszym odcinku w ogóle wydaje mi się bardzo w porządku. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić ale teraz myślę, że jest nawet lepiej :)
Przyznam, że na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do Noah Centineo, sama nie wiem czemu, chyba przyzwyczaiłam się już do T. Austina na tyle, że ciężko mi było wyobrazić sobie innego Jesusa.
Jednak po już sporej ilości obejrzanych przeze mnie odcinków uważam, że Noah bardzo dobrze się spisuje jako Jesus, nawet lepiej niż Jake T. Austin, jest też miły dla oka :D
Ja sądzę, że jest do tej roli idealny! Rzadko się zdarza, że lubimy aktora, który zastępuje poprzedniego. Przyznam, że kompletnie zapomniałam że był sobie jakiś tam Jake T. Austin.
Jasne, że jest miły dla oka, ale jest też pewne podobieństwo do Jake'a, przez co nie było jakiegoś 'wielkiego przeskoku', który sprawiłby, że trudno byłoby nam się przyzywczaić do nowego aktora.
Myślę, że twórcy bardzo dobrze to rozegrali. Nie zamienili aktorów 'z dnia na dzień' tylko na jakiś czas wycofali bohatera z serialu i tak oto powrócił odmieniony Jesus :)