Jestem przy 2 odcinku, gdzie byłe uczennice opowiadają o tym jak były molestowane w szkole.Zastanawiam się jak ktoś przy zdrowych zmysłach mógł uwierzyć (jak jedna z dziewczyn), że te praktyki seksualne mogą jej jakoś duchowo pomóc, przecież ona były wychowywane w wierze katolickiej, musiała wiedzieć czym jest chociażby celibat czy wstrzemięźliwość seksualna. Wiem, że to były inne czasy ale bez przesady. To się nie trzyma kupy. Tyle brutalnie wykorzystywanych dziewczyn, żadna by się nie zbuntowała przez tyle czasu? Mogły tam zwyczajnie nie iść. To co te kobiety opowiadają w ogóle nie jest logiczne. Uczennice były publicznie wywoływane do gabinetu więc wiedziały o sobie nawzajem. Mogły też zmienić szkołę na mniej prestiżową ale wolną od zboczeńców. To wszystko brzmi bardzo dziwnie...