Spodziewałam się czegoś znacznie lepszego :( Serialu nie ratuje nawet Lee Min Ho, który gra tu znacznie poniżej swoich możliwości aktorskich, jakby bardziej skupiał się na tym, żeby ładnie wygadać, niż nadać postać charakter... Banalna, niczym nie zaskakująca fabuła, a prowadzenie narracji wygląda tak, jakby reżyser chciał ją dopasować do netflixowego widza, co nie do końca wyszło. Zagorzałe fanki LMH nie będą zawiedzione, ale jeśli ktoś spodziewa się trzymającej w napięciu, dobrej i zaskakującej produkcji, raczej się rozczaruje.
Faktycznie też spodziewałam się czegoś bardziej ekscytującego ale sama fabuła była ciekawa i moim zdaniem wcale nie przewidywalna. Może za mało fantastyków obejrzałam:)
Jak dla mnie serial był prawie idealny. Zależy chyba czego się szukało. Ciekawa koncepcja, sporo elementów fantasy, solidny wątek romantyczny, kilka niezłych scen akcji, posiadający szczęście i umiejętności główny bohater. Te elementy nie stworzą prawie nigdy wybitnego serialu ale dla mnie idealnie pasuje na stresujący tydzień. Piękna historia z dramatem i intrygami. To, że intryga mogła być bardziej zawiła czy mniej przewidywalna, nie powiem, ze nie ale z drugiej strony Ci przeciwko którym się intrygowało dość solidnie radzili sobie z problemami co jest w pewnym sensie nowością w tego typu seriach gdzie przeważnie wszyscy ciągle się mylą i popełniają błędy a na koniec to jakoś się udaje czasami lepiej a czasami gorzej.
Jedyne co ratuje ten serial to główna bohaterka, która nie jest rozmemłaną mimozą, jak to się czasem zdarza w ichnich produkcjach. Ogólnie gdzieś tak od 11-tego odcinka mam wrażenie, że ktoś inny zaczął pisać scenariusz i się zrobił bałagan, z którego potem nie bardzo wiedziano jak wybrnąć. Co do standardów netflixowych - za mało poprawności politycznej ;).