Nie rozumiem tych wszystkich przykładów, które mają nas przekonać o zdaniu na temat produkcji. Wiadomo, że wysokobudżetowy film niektórym bardziej przypadnie do gustu. Że książka wielu spodoba się bez porównania mocniej, że obrazy dokumentalne lepiej oddają prawdę historyczną. Że taka animacja, to żadna animacja bo pod przykrywką motion capture ukrywają się prawdziwi aktorzy. No to co z tego? Wizja scenarzysty i reżysera była właśnie taka i psioczenie, że to żaden "Szeregowiec Ryan" ani "Kompania braci" mija się, moim zdaniem, z celem. Ocena powinna dotyczyć danej produkcji i ja zawsze biorę pod uwagę, że to jest np. film lub serial telewizyjny, że robiła go firma o ograniczonych zasobach finansowych, że posłużyła się techniką, którą lubię lub nie i tym podobne schematy. Muzyka, montaż, dźwięk... To już indywidualne preferencje oceniane w stosunku do każdego obrazu.