Din Djarin jest osobą wierzącą i zastanówmy się czy ta wiara czyni go dobrym człowiekiem, czy też człowiekiem niedobrym? Ano właśnie. Patrzymy na niego poprzez rytuały takie jak nieściąganie kasku z głowy ale z kodeksu wynikało przecież zajęcie się Bombelkiem, szukanie jego pobratymców i inne działania. Obyczaj nieściągania hełmu zapewnia utrzymanie odrębności danej społeczności. W chwili w której piszę te słowa oczekiwania publiki zostały wywrócone do góry nogami, bo ewolucja miała iść w stronę odrzucenia obyczajów a idzie to w utwierdzeniu. Mamy tu skojarzenia ze społecznościami mającymi swoje ekscentryczne zwyczaje, jak np. Amisze.
Mamy tu analogie takie jak mit o Ariadnie prowadzącej do Minotaura, mamy Tolkiena i wyprawę przez Morię, gdzie czeka Balrog. Mamy Mojżesza i wyprowadzenie. Obecnie uważam, że Ezdrasz i Nehemiasz są tu właściwi i powrót Żydów z niewoli babilońskiej i odnowienie. Powrót ten zwiastuje pojawienie się Mitozaura, uważanego za wymarłego. Mamy tu wypełnianie się na naszych oczach starożytnych proroctw. Jak to w baśniach bajęda okazuje się prawdą. Tu można robić wyliczenia: kto został wyprorokowany i przez kogo i dlaczego? Przypominam że Gwiezdne Wojny są w Starym Testamencie a Star Trek w nowym. Ciekawy pomysł fabularny:
Mamy tu klasyczny motyw kontrastu: Mandalorianin jest wierzący a Bo Katan niewierząca, co przyznaje sama. Ten mechanizm powoduje powstanie interesujących interakcji między nimi.
Mando udaje się do Żywych Wód (akurat w niedzielę po premierze odcinka w Ewangelii była mowa o Wodzie Żywej. Przypadek? Nie sądzę) aby zmyć swój występek, polegający na zdjęciu hełmu przy okazji pożegnania z Grogu. Akwen ten znajduje się jednak w kopalniach na zniszczonej przez Imperium planecie Mandalora. Roi się tam od niebezpieczeństw, takich jak prymitywni Alamici. Jest też dziwaczny krabolud, który poluje na Mandalorian z zasadzki, jak to krab zagrzebuje się w piasku. Jest to istota biologiczna, która jest obudowana zbroją i posiada infrastrukturę do sterowania robotami. Kto go tam zainstalował? Nie nudzi mu się? Zajmuje się spuszczaniem krwi ofiar i widzę tu pewne logiczne komplikacje: skoro nikt się tam nie zapuszcza to nie ma ofiar? Chyba żeby jednak ktoś się zapuszczał? W każdym bądź razie Mando zostaje pojmany i Grogu rusza do Bo Katan z prośbą o pomoc. Wspomniana ratuje Dina w interesujący sposób i prowadzi go do owych Wód Żywych. Tu nieoczekiwanie spotykają legendarnego Mitozaura. Bo Katan, która wcześniej nie wierzyła widząc go uwierzyła. Ale żmija nie mówi o nim Dinowi. Zataja.
Fajnie to zrobili: opowiada Mandusiowi o swoim dzieciństwie, jak to formalnie przyjęła kodeks. Dosłownie opada jej kopara w reakcji na przejawy wiary Mando. Widząc Mitozaura jej nastawienie się zmienia. Cóż – błogosławieni którzy nie widzieli ale uwierzyli. Ale będzie wojna o to bo nie tak miało być i kierunek dobry ale zwrot nie ten.
II
Bo Katan jest prowadzona przez scenarzystów w sposób romansowy. Nie chce widzieć Mando, ale widząc, że jest w niebezpieczeństwie od razu rusza mu na ratunek. Potem prowadzi go do wspomnianych Wód. Zgodnie z klasycznymi zasadami kreacyjnymi to jest afekt i mam nadzieję na ślub. Wiele problemów by on rozwiązał.
III Grogu
Malkontenty narzekały na Bombelka, że jest takim comic reliefem, tylko robi miny aby ludzie kupowali zabawki. Tutaj tymczasem ma swój wątek i widać, że konkretnie działa. Daje radę. Staje się pełnoprawnym bohaterem.
IV
Wiadomo, że osobniki którym podoba się Trylogia Sekłeli i wymysły Rajanka mają tendencje do krytykowania Mandalorianina. Ale dialogi w Mando są OK, trzeba tylko uważnie słuchać i oglądać.
Np. Grogu robi wielkie oczy ze zdziwienia i Bo Katan rzuca „myślałeś, że twój tatuś jest jedynym Mandalorianinem?” To jest tak zwany łanlajner. Dowcipne powiedzonko. Mando powtarza This is the Way z przekonaniem, to jest właściwa droga Mandalorian, zginać w obronie swojej planety. Jak można nie rozumieć tej sytuacji? Jak mawia Sherlock Holmes »patrzycie a nie dostrzegacie«.