Trafiłam na ten serial szukając czegoś podobnego do cudownego niemieckiego "The Dark".
Wpadłam już po pierwszych odcinkach. Film jest metafizyczny i przepełniony emocjami. Nie chodzi o to, by wszystko rozumieć, logiczne analizować i rozkładać na czynniki pierwsze, ale o to, by dać się ponieść uczuciom. Wtedy ruchy wykonywane przez głównych bohaterów stają się niezwykle poruszającym tańcem współczesnym i czeka się na kolejną podobną scenę. Świetnie zagrane aktorsko. Fenomenalna Brit Marling, czyli OA, niesamowicie przystojny Jason Isaacs z lekkim rysem Bono z czasów "Achtung Baby" (i pomyśleć, że Jason ma już 60 lat - dla mnie hot!), no i oczywiście muszę wspomnieć o seksownym rudzielcu, czyli Patricku Gibsonie, który grał Steve'a. Pierwszy sezon to dla mnie czysta emocja i piękno, Drugi słabszy i za bardzo zagmatwany, ale chętnie obejrzałabym trzeci, którego podobno jednak nie będzie. Polecam wszystkim, którzy mają w sobie dużo wyobraźni.