Tak, wiem, mało popularna opinia, ale tak uważam. Amerykańska wersja w pewnym momencie już mi się dłużyła, odejście Michaela było w zasadzie końcem serialu dla mnie (ale dociągnęłam do ostatniego odcinka). Aktualnie jestem na początku 3 sezonu polskiej wersji i z czystym sumieniem daję serialowi o gwiazdkę wyżej niż pierwowzorowi. Bohaterowie są jacyś autentyczniejsi, bliżsi. Bałam się, że serial będzie zżynką totalną, a to by się nie sprawdziło, bo, cytując klasyka "tutaj jest Polska", mamy inne problemy, zwyczaje itd. Ogromnym plusem serialu są aktorzy, każdy gra naturalnie, a postaci są po prostu dobrze napisane. Dariusz Wasiak to ikona tego serialu, wiadomo, ale Łuki czy Adam (duuuużo lepszy niż Franek) to jak dla mnie najzabawniejsze postaci. Michał trochę głupszy niż pierwowzór, ale nie powoduje to poczucia niewiarygodności, raczej ogromnego poczucia cringu.

Na zdecydowany plus zasługuje humor - czasami przekraczają granice i poruszają jakieś, nazwijmy to ogólnie, "tematy tabu" czy wyśmiewają stereotypy, które w większości mają w głowach Polacy, ale na tym to polega. Na pewno byłam bardzo zrażona do The Office przez sercowe rozterki w biurze i nieustanne żarty o seksie - żenujące, nieśmieszne, zawsze miałam ochotę rzucić ten serial za każdym razem, gdy rozwijali wątki miłosne czy pojawiały się takie "żarty". Cieszę się, że polska wersja nie poszła tą drogą. I mam nadzieję, że nie pójdzie.