Mam wrażenie, że mamy spory regres w tym sezonie w porównaniu do bardzo dobrego czwartego. O ile w tamtym sezonie budowano głębie bohaterów - Michał pokazywał sporo empatii, Darek przechodził rewolucje w swoim charakterze, poznaliśmy jego żonę, o tyle w tym znowu te charaktery są płytkie - Michał jest głupi, Darek to foliarz. I tyle. O ile żarty są często zabawne i ogląda się wciąż dobrze, to znowu jest to raczej zbiór gag niż serial, do którego będzie się wracać, jak oryginalne the office.
Też jak na razie dużo bardziej podobał mi się 4. sezon, który chyba był najlepszym w polskiej serii The Office. Natomiast trzeba poczekać do ostatnich odcinków, bo mam wrażenie, że 4 sezon był tak dobry, bo miał świetne finałowe odcinki - wszystkie wątki zostały rozwiązane, był dobry balans komedia-dramat, a ostatni odcinek był wręcz wzruszający. W 5. sezonie motywem przewodnim są wybory do Rady Miasta i ciekawa jestem, jak to rozwiążą. Pierwsze odcinki były takie sobie, na plus, że w końcu Asia jest z Adamem i przestała się miotać. Wątek Patrycji z Reganem - na razie jestem sceptyczna, bo jakoś nie widzę chemii między nimi i nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, żeby zostali parą. No ale rozumiem, że jakoś trzeba było rozwiązać wątek toksycznego związku Regana i Agnieszki. 9. odcinek napawa nadzieją, bo idzie trochę w kierunku tego, co widzieliśmy w 5. sezonie. Darek ponosi porażkę, Michał przeżywa swoją samotność i pokazuje uczucia, a do tego duetu dołącza samotna, niepewna Patrycja.