Nie wiem jakie macie odczucia, ale jak dla mnie Ben Barnes, (obok Jona Bernthala, który moim zdaniem jest urodzonym Punisherem i kapitalnie prezentuje się na ekranie) zasługuje na brawa. Bardzo rozwinął się aktorsko w tym sezonie. Zagrał autentycznie skrzywionego na psychice gościa. Był bardzo niejednoznaczny, bez jakiś wyraźnych intencji. Kiedy miał scenę, nigdy nie byłem pewien co się wydarzy. Potrafił utrzymać mnie w niepewności i autentycznie zastanawiałem się do czego jest zdolny w kolejnych posunięciach. Szacun!