PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=663523}

The Story of Film - Odyseja filmowa

The Story of Film: An Odyssey
7,7 1 391
ocen
7,7 10 1 1391
7,6 7
ocen krytyków
The Story of Film Odyseja filmowa
powrót do forum serialu The Story of Film - Odyseja filmowa

Spodoba się każdemu zainteresowanemu kinem. Często wpada w mocną pretensjonalność, ale nawet pomimo tego seria utrzymuje wysoki poziom. Cousinsowi udało się stworzyć wrażenie podróży po epokach i wyciągnąć z każdego okresu "goryla" innowacyjności, oraz pokazać zasługi zarówno kina alternatywnego jak i mainstreamowego.
Jego narracja może irytować, bo momentami wpada w taką hiperestymę i tak dziwnie stawia akcenty w zdaniach, że to robi się śmieszne. Też te wszystkie własne próby pokazania technik były raczej marne (bombka obijająca się o kamerę, serio?), a czasami dobór filmów wydaje się nietrafiony - głównie mam na myśli biednie wyglądające afrykańskie i meksykańskie filmy które tutaj zostały obwołane rewolucyjnymi.
Szkoda też, że kino lat 1990-2010 nie dostało jednego odcinka więcej, zostało skrótowo przedstawione i do tego wybrane filmy nie były bardzo reprezentacyjne dla czasów, które my już osobiście znamy.

Jednak - mimo tych potknięć, The Story of Film to najlepszy wykład o historii kina na jaki można uczęszczać. W swoim domu.

ocenił(a) serial na 5
zombiecamel

Mam trochę inne zdanie co do tego „serialu”.
Po pierwsze film jest reklamowany/opisywany jako opowieść o historii kina, a to jest dużym nadużyciem. Nie czepiałbym się gdyby został poprzedzony słowem: subiektywna. Cisną się też inne określenia jak: poprawna politycznie, lewicowa czy multi-kulti. Bo film/serial mówi półprawdy na temat historii kina.
I nie o pretensjonalność tu chodzi, ale o zwykłą rzetelność. Zakładam, że film jest adresowany do młodego widza dla którego samo słowo historia źle się kojarzy, więc przynajmniej powinien mówić o faktach i pokazywać jak było naprawdę.
I jeżeli były dysproporcje wpływu na światowe kino poszczególnych kinematografii narodowych, a były, to na siłę nie promować n.p. kina senegalskiego jako tego, które w latach 60-tych zeszłego wieku miało jakoby znaczący wpływ na historię rozwoju światowej kinematografii, bo nie miało. Nie pokazywać „kina hindi”, a obecnie „Bollywoodu” też jako tego o dużym znaczeniu, bo to kino było wtedy symbolem złego gustu i tandety. Nie wyciągać nikomu nieznanych postaci z dziwnych kinematografii jako tych które wyznaczały trendy. Bo nie wyznaczały. Co najwyżej podążały już wyznaczonymi. Stąd moje określenie: multi-kulti czyli na siłę szukanie równowagi kulturowej w historii światowego kina. A to wszystko składa się na kłamstwo w tak promowanej historii.
Kolejnym elementem jest pomijanie wielu zjawisk lub ślizganie się po ważnych tematach jednozdaniowymi wspomnieniami. Generalnie uważam, że to szkodliwy film.
Czy jest inny, który pokazywałby rzeczywistą, też nieobiektywną historię kina? Coś tam kiedyś powstało, tylko już nie pamiętam tytułu. Może warto odszukać i pokazać młodemu widzowi.
"Jednak - mimo tych potknięć, The Story of Film to najlepszy wykład o historii kina na jaki można uczęszczać." Chyba nie. Może lepiej sięgnąć do jakichś lektur. Na polskim rynku są bardzo wartościowe książki, chociażby pana Płażewskiego.

ocenił(a) serial na 8
pessoaa

Po pierwsze to Story a nie History czyli bardziej opowieść, a nie historia jak w polskim tłumaczeniu. Po drugie film związany jest z kierunkiem "nowej historii kina", który właśnie podwarza ważność niektórych dogmatycznych dzieł czy rolę poszczególnych kinematografii. Stara się również demitologizować filmy, które w świadomości ogólnej istnieją już na zasadzie mitu czy legendy, a ich rzeczywosta wartość nie ma z tym nic wspólnego.

zombiecamel

Fakt faktem, że jest to subiektywne ujęcie historii kina, widać wyraźnie to choćby przez to jakie kino autor lubi a jakiego nie toleruje, ale daje to ciekawy przegląd kina. Nie uważam, że jest mało znaczące kino afrykańskie czy meksykańskie, nie uważam też je za słabe czy biedne, po prostu jest równie ważne, nawet jeśli tylko niewielki procent ludzi je zna i docenia, a i być może jakiś wpływ wywarło na następne pokolenia filmowców, albo istnieje w pewnej świadomości społecznej i tyle. Po części odnoszę się też do pierwszego komentarza pod tymże. Każdy by mógł opowiedzieć swoją taką subiektywną historię kina, sam się nad tym zastanawiam, choć wciąż wielu jeszcze ciekawych filmów nie widziałem. Pod tym względem to jest dobre, że pojawiają się nazwiska, które znane są tylko filmoznawcom i niektórym filmowców, ale tyle co ostatnio zauważyłem, wielu młodych filmowców nawet nie kojarzy nazwisk zjawiskowych reżyserów z lat 70! Dobre jest to, że pojawiają się nazwiska mniej znanych twórców, bo zwyczajnie historii zawsze umknie wiele arcydzieł, wielu zdolnych artystów. I to jest dobre, że chociaż trochę takich się pojawia w tym filmie. Widać wyraźnie jak bardzo twórca fascynuje się kinem lat 20, jak uwielbiam kinematografię wschodu, szczególnie Japonii, a jak nienawidzi amerykańskiego kina, szczególnie współczesnego - takie można powiedzieć typowe spojrzenie wielu filmoznawców, ale nie jest pewien czy można by je nazwać w pełni spojrzeniem miłośników kina. Sam osobiście myślałem o tym, żeby stworzyć cykl krótkich filmów w necie, w których dokonałbym dekonstrukcji wielkich tytułów filmowych by wskazać, że jednak wcale takie mistrzowskie i nieskazitelne nie są;p Wynika to może z tego, że również mam swoje własne spojrzenie na kino, ale rozumiem również obiektywne czy kanoniczne spojrzenie. No cóż może kiedyś uda mi się taki cykl wykładów wygłosić w sposób obrazowy. Tak czy siak fajnie zobaczyć jak ktoś jako widz patrz na kino, wcześniej Godard, Tavernier, czy Scorsese opowiadali nam swoje własne historie kina i fajnie było zobaczyć na jakich filmach się wychowali jakie obrazy nimi wstrząsnęły w młodości, a często to były marne produkcje, a jednak miały w sobie tego ducha, które wykształciło takich zjawiskowych twórców. Przy wspomnianych swoich błędach jednak doceniam ten film, też w wielu miejscach nie zgadzam się z autorem, ale to dlatego, że podobnie jak on, mam wyrobiony swój smak filmowy, po za tym naprawdę lubię takie rozliczenie się z własnym gustem filmowym i było miło, oby więcej takich doświadczonych umysłów potrafiło dzielić się swoimi wrażeniami:) Na przykład wiele nazwisk, które się tam pojawiły, szczególnie w drugiej części filmu wydają mi się wątpliwymi twórcami, reżyserami, czy inżynierami dusz, nie wiem czy zostali wymienieni przez grzeczność, bo chcieli udzielić wywiadu, czy dlatego, że prywatnie podobają się twórcy filmu. Zauważyłem też strasznie nierówną linie historii kina, zaczyna się super, potem rośnie, aż osiąga swoje apogeum w latach 20, 30, potem następuje jakieś takie wyrównanie, aż do lat 70 kiedy jest wybuch rożnych nowych autorów kina, a potem już wydaje się, że kino zaczyna powoli spadać w dół, ale może dlatego, że w latach 90, czy na początku XXI wieku jest wielu świetnych twórców, którzy tworzą zjawiskowe filmy w jakiś odległych mało znanych nam krajach i przesłaniają ich ci, którzy dostają się na festiwale i są promowani jako mistrzowie kina współczesnego, ale tak zawsze było i będzie:) Mógłbym pisać i pisać, w końcu poświęciłem temu obrazowi 15 godzin swojego życia, ale czas skończyć luźne przemyślenia

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones