81 na top 100 seriali???? To największa kpina w historii Filmwebu - Zasługuje na mocną 7 w top 100 a nie 81.
Może i TWD nie jest perfekcyjnym serialem ,ale to 81 miejsce to za mało . Troszkę przesadziłeś z tą 7 ,ale w pierwszej 30 mógł by się znaleźć .
Spójrz na swoje oceny filmów :).
Ten serial nie zasługuję na taką ocenę jaką mu dałeś.
Mówiąc szczerze, nawet ja, jako osoba, która raczej podchodzi przychylnie do produkcji i zawsze stara się znaleźć pozytywne strony serialu o czym większość tutaj wie, uważam, że pozycja w granicach od 50 do 100 jest w sam raz dla TWD. Jest gro dużo lepszych produkcji pod względem aktorstwa czy już samej fabuły. "The Walking Dead" nigdy do miana najlepszego nie aspirowało i nie aspiruje nadal, choć uważam, że ma potencjał. Cała wina leży po stronie AMC. Zamiast ładować jak największego pokłady pieniędzy w tytuł, który niewątpliwie stanie się ich symbolem flagowym na dobre kilka at, to ci wolą inwestować w "dzieła", która za rok, góra dwa się skończą. No ale jak to się mówi, nie od nas to zależy.
A może to fakt, że nie inwestują w ten serial tyle kasy powoduje, że jest dość dobry ? Chociaz obsadziłbym go w pierwszej 50tce, ale ja tam na serialach sie nie znam...
Różnica między "dość dobry", a "bardzo dobry" jest diametralna, nieprawdaż? :D Okrojony budżet był powodem sporu na drodze Darabont-AMC. Pomyśl sobie co taki Frank mógłby zrobić z trzykrotnie większym budżetem na odcinek. Gdyby poziom wzrósł do bagatela 6mln to dostalibyśmy cud, miód i orzeszki. Zresztą co tam Darabont. Mazzara mógłby w pełni zrealizować swoją wizję. Zamiast serii 16 odcinków, od razu dostalibyśmy 24, twórcy pozwoliliby sobie na większy rozmach tworząc więzienie (zamiast jeden blok to cały kompleks, większa horda pod bramami, a to natomiast równa się większą precyzją w odwzorowywaniu komiksu), niektóre efekty specjalne (Mich i jej wyczyny) nie raziłby aż tak sztucznością, lepsi scenarzyści etc. Twórcy TWD naprawdę nie są głupi i uważam, że przy większych pieniądzach, mogli by zrobić naprawdę flagowy serial, który stałby się konkurencją dla tych guru z innych stacji. Ja i tak jestem w szoku widząc jak sprawnie dysponują tymi okrojonymi finansami. Już nawet nie chcę wspominać o fakcie, że im większa precyzja tym większa liczba widzów, a co za tym idzie, większe zarobki dla AMC, co natomiast zaowocowałoby tym, iż zniknęłyby ochy i achy stacji, a samo TWD miałoby zapewnioną ciągłość.
Dlatego, że to nie twórcy w postaci Nicotero czy Hurd, a AMC posiada prawa do tytułu. Można powiedzieć, że są oni kompletnie uzależnieni od tej stacji i ich widzimisię. Hierarchia jest następują, w procesie preprodukcji AMC informuje jak ma wyglądać mniej więcej nadchodzący sezon, mówi ile pieniędzy przeznacza na odcinek, jak ma być rozlokowania akcja itd. Następnie producenci wykonawczy implementują te zalecenia w swoją wizję, a to wszystko w porozumieniu z Kirkmanem. Niestety ale nie posiadają oni przywileju samodzielnego kierowania serialem. Gdyby tak było, to stanowisko showrunera nadal piastowałby Darabont.
Regularnie sprawdzam maila ale nie otrzymałem żadnej wiadomości. Dokładnie przeszukam jeszcze strona po stronie ostatnie wiadomości. Możliwe, że przegapiłem ale w to wątpię.
kolego nie spinaj zwieraczy... w serialu pojawiło sie wiele pseudonaukowych teorii które oskórowały ten serial żywcem. Dla mnie jest wysoko ceniony, nie wiem w sumie za co, pierwszy sezon oglądało mi się swietnie, praktycznie cały na raz, drugi też nie najgorzej, ale szału nie było ale trzeci... najsłabszy poziomem... top 7 raczej nieee.. ale kolo 25-30 dlaczego nie ...
Jeżeli Dr House, w którym każdy odcinek opiera się praktycznie na tym samym, (pacjent->nieudolne leczenie->niezwykłe objawienie house'a) jest tak wysoko, to czemu TWD nie może być wyżej :)
PS: Mimo tej "powtarzalności" lubie House, ale nie zasługuje na tak wysokie miejsce.
To ciekawe, ja większości nie oglądałem, ale moim zdaniem TWD nie ma nawet startu do takich seriali ja: Sopranos, Breaking Bad, Gra o tron, Boardwalk Empire, Dexter czy The Wire. Chętnie uzasadnię tę tezę, ale to nie teraz, bo akurat wychodzę, a byłaby to dłuższa wypowiedź. Może wieczorem bądź jutro.
Z tych , które wymieniłeś widziałam tylko Grę o Tron i (za pewne zaraz się co poniektórzy rzucą na mnie) wg mojej SUBIEKTYWNEJ opinii Gra o Tron jest serialem przecenionym i przereklamowanym, o wiele wyżej cenie sobie Walking Dead. Po pierwsze - klimat. Nie lubię klimatów średniowiecza, więc co za tym idzie GOT mnie trochę tym odpycha. Co prawda taki ponury, ciężki post apokaliptyczny świat, też nie do końca mi odpowiada, ale wolę go o wiele bardziej niż syf i brud średniowiecza.
Po trzecie bohaterowie - w GOT jest tyle jakiś pobocznych postaci, że jak się zaczyna oglądać serial, to ciężko na początku jest się połapać o kim w danej chwili jest mowa i co za tym idzie łatwo stracić wątek. W TWD tego problemu nie ma. Główni bohaterowie Gry w moim odczuciu są w większości kompletnie nie ciekawi i albo wzbudzają we mnie obojętność, albo mi działają na nerwy w większym bądź mniejszym stopniu. Chyba jedyną postać jaką darze rzeczywiście sympatią to Ned Stark i jego córka Arya. Sama fabuła polegająca na jakiś intrygach, spiskach i ogólnej walce o tytułowy tron, średnio mnie cieszy. Poza tym serial ma dużo dłużny. Momentami to przypomina Modę na Sukces. Dwie osoby stoją i prowadzą między sobą nużący monolog, a akcja posuwa się momentami w bardzo wolnym tempie. Głównie mowa tu o drugim sezonie. Niektórzy twierdzą że 2 sezon TWD to "nuda,nuda i jeszcze raz nuda", a ja uważam że 2 sezon GOT to dopiero nudziarstwo. W pierwszym było zdecydowanie więcej (ciekawej) i wciągającej akcji. W drugim to tak pisałam lekka Moda na Sukces - np. wątek z Jonem Snowem. Przez kilka odcinków idą,idą i idą...i praktycznie nic się nie dzieje. Sezon rozkręcił się dopiero po 5 odcinku, czyli praktycznie po połowie sezonu. Tak to siedziałam niemiłosiernie znudzona i z trudem się powstrzymywałam, żeby nie odbiec myślami gdzie indziej. Kiedy już coś konkretniej ruszyło, to jednak nie wzbudzało to we mnie jakieś takiej ekscytacji, tak żebym to oglądała z takim zaciekawieniem, no po prostu nie wciągnęło mnie to.
W TWD fabuła jest prostsza, przez to bardziej przejrzysta, a i tematyka sprawia że dla mnie jest to serial ciekawy i wciągający. Bohaterowie z początku nie byli zbyt ciekawi, ale z czasem zaczęło się to zmieniać i obecnie są to postacie złożone, charakterystyczne, wyróżniające się między sobą. Wzbudzają moje emocje, jednym kibicuje innym nie, skłaniają mnie do dokonywania analizy ich zachowań, przemian itd.
Na razie tyle.
przeczytałem dwie linijki i dalej zrezygnowałem. Nie porównujmy gry o tron z twd. To jak cola z biedronki z org. coca cola.
Moim zdaniem serial jest na odpowiednim miejscu.
1 sezon nuda
2 sezon (nawet nie pamietam o czym byl)
3 sezon chyba najlepszy.
pozdrawiam
Chwalisz się czy żalisz? Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale zalatuje to ignorancją w stosunku do rozmówcy, no chyba że przeczytanie więcej niż dwóch linijek jest dla Ciebie zbyt dużym wyzwaniem intelektualnym...
Tak jak pisałam to moja subiektywna opinia. Nawet bardzo subiektywna. Porównanie było ogólne.
Ja osobiście zgadzam się z Tortugą. "Gra o Tron" jako książka jest niesamowita, gdyż wprowadza czytelnika w nieziemski nastrój. Czyta się ją lekko, sprawnie oraz co najważniejsze szybko, przy czym nieznaczna archaizacja języka w książce dodaje jej charakteru. Wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach, choć sama historia czasami wydaje się zawiła przez namnożenie wątków, co uważam za ogromny plus. Serial niestety, a może i stety jak dla mnie jest więcej niż zły. Przeniesienie pierwowzorów wyszło wręcz koszmarnie, a nawet powiedziałbym że komicznie, nie wspominając już o tym, że o ile w książce dosyć sporą liczbę postaci darzyłem sympatią, tak tutaj większości wręcz nie trawię, za wyjątkiem Eddarda, który faktycznie, w wykonaniu Sean'a Bean'a jest rewelacyjny. Fabuła również nie porywa, lecz wydawałoby się, że powinna. Problemem jest to, że o ile w pierwowzorze liczne opisy pozwalały na wczucie się w sytuację, to przedstawienie tychże sytuacji w serialu w formie obrazowej obniża loty. Na tym chyba zakończę swój wywód gdyż nie ma powodu dla dalszego elaboratu, bo i po co?. Seria "Gra o Tron" jest idealnym przykładem na to, że pewne książki nigdy w życiu nie powinny być ekranizowane. Coś co jest dobre w pierwotnym wydaniu nie wymaga przenoszenia na inną płaszczyznę ekspresji artystycznej, chyba że ma się pomysł. Zresztą serial ten nie jest jedynym przykładem złej ekranizacji. Powieści Brown'a spotkało to samo. Nawet Tom Hanks nie uratował sytuacji.
Przeczytalem ksiazki, i ogladam serial.. musze powiedziec ze specjalnie od siebie nie odbiegaja ] ale o gustach sie nie dyskutuje;] Co do postaci moze to faktycznie kwestia dobranych aktorów, jednak wydaje mi sie ze osoby ktore mialy byc irytujące nimi są a postacie wzbudzające sympatie także są dobrze trafieni(problem w tym ze ci fajni szybko umieraja:)) No i tego nie moge powiedziec o TWD tu aktorzy sa naprawde kiepsko dobrani, wiekszosc z nich jest irytująca, najbardziej ŚP Lori i jej synek(mam nadzieje ze zombiaki zjedza go w tym sezonie)
Ja siedzę w literaturze non stop. Dosłownie książka za książką, z tego też względu, jeżeli pierwowzór wyznaczył pewien, wysoki poziom, to oczekuję iż ekranizacja będzie rzeczony poziom trzymała. Niestety rzadko się zdarza, a by tak się stało. No ale dobra, teraz możesz powiedzieć, że TWD też jest ekranizacją. Owszem, problem jednak leży w tym, że bazuje na komiksie, który mimo tego, iż jest dobry, ma mniejszą objętość treściową, w stosunku do takiej 800-set stronicowej książki, co za tym idzie mam zgoła inne wymagania.
Co do postaci w "Grze o Tron". Wyobraź Sobie, że ja lubiłem całą rodzinę Stark, nawet Cersei w pewnym stopniu mnie intrygowała. Już nawet nie chcę wspominać o Tyrion'ie. W pierwowzorze byli świetni, w serialu już nie. Odniosłem wrażenie, że reżyser nie potrafił odpowiednie naprowadzić aktorów, by jak najlepiej przedstawili portrety psychologiczne.
Co do aktorów w TWD. Dlaczego mówisz, że są kiepsko dobrani? Gro z nich reprezentuje wysoki poziom aktorstwa. Weźmy chociażby takiego Lincolna (dziwi brak nominacji do Saturna, czy Emmy za rolę w trzecim sezonie), Reedusa, Holden, Willsona, Cohan, McBride, Morisset, Rooker. Oczywiście są słabsze elementy jak Yeun, Callies, czy w ogóle nieopierzeni w tematyce jak Riggs, czy Kinney, ale to nie oznacza, iż mamy brać wszystkich jedną miarą.
Co zaś się tyczy postaci, to niestety ale również się Tobą zgodzić nie mogę. Owszem, bohaterzy "Gry o Tron" (książka) mają świetne portrety psychologiczne, jednakże wyzbyte są one realizmu. Ja osobiście odczułem nutkę przerysowania, przekoloryzowania oraz idealizacji czego naprawdę nie lubię, aczkolwiek jest to literatura więc wszystko jest do wybaczenia. Pewne problemy też były lekko absurdalne, lecz do przetrawienia. W TWD natomiast postaci są "żywsze", a ich problemy nie są jakoś wydumane, przez co ja, jako widz mogę się odrobinę z nimi zidentyfikować. Poza tym, w każdym bohaterze mogę znaleźć nutkę siebie, co się naprawdę rzadko zdarza. Już nawet nie chcę wspominać o tym, że ich przemiany są bardziej rzeczywiste, bez zbędnego wydumania, przy czym każdy kolejny krok tychże postaci pozwolił na dobudowanie pewnych aspektów z życia wcześniejszego, nam nie nigdy nie pokazanego, co niektórzy użytkujący forum mogą potwierdzić. Niemniej jednak w pełni respektują odmienne zdanie. Jak wiadomo każdy widz szuka czegoś innego w oglądanych treściach.
No właśnie też miałam się zapytać, co oznacza stwierdzenie że aktorzy są "kiepsko dobrani". Patrząc przez pryzmat komiksu, to większość bardzo dobrze oddaje swoje papierowe pierwowzory. Osobiście, mnie niektórzy nawet bardziej się podobają od oryginałów (Rick, Dale,Hershel). Jeśli chodzi o spojrzenie na samo aktorstwo, to w moim odczuciu większość gra przekonywająco,naturalnie, wzbudzają we mnie emocję.
I to jest właśnie to co mi się w TWD podoba - tu mamy zwykłych ludzi. Nie jakiś lordów, królów i ludzi z wyższych sfer. Po prostu akcja TWD jest osadzona w czasach współczesnych, przez co ludzie i ich problemy są nam bliższe.
Dokładnie. Już nawet nie chcę wspominać o tym, że większość aktorów dokonuje eskalacji pewnych płaszczyzn psychologii, co nie udało się samemu Kirkmanowi. Wystarczy popatrzeć na same wywiady z aktorami. Lincoln stwierdził, że jeszcze nigdy nie zagrał aż tak złożonej postaci, a Holden wprost powiedziała, że nagrywając TWD odniosła wrażenie jakby brała udział w kilkunastu różny projektach przez tak dobrze rozpisanie postaci Andrei na przestrzeni tych trzech sezonów. Co za tym idzie coś jest na rzeczy. Poza tym widać, iż aktorzy czują się swobodnie odgrywają te postaci. Nie ma takiego spięcia co mi się niezmiernie podoba.
Co do realizmu TWD. Ja osobiście odnoszę wrażenie, że jednak co poniektórzy reprezentują czystą hipokryzją. Nie jest to kierowane do konkretnej osoby, a ogółu. Gro osób narzeka na brak realizmu w dzisiejszym kinie, mówiąc iż pewne zachowania są nierealne, jednakże kiedy twórcy postawią na ten realizm to padają stwierdzenia, że pewne zachowania są irracjonalne. Owszem, niektóre kroki bohaterów trąciły sztucznością (patrz Lori), ale większość wyglądała tak jak każdy by postępował. Jednakże niektórzy tego nie dostrzegają gdyż kreują samych siebie na istne rambo, które wyrżnie wszystko co spotka na swojej drodze.