PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 177 tys. ocen
7,8 10 1 177126
6,6 33 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Lubię horrory a zwłaszcza motyw zombie i chociaż natrafiałam na odcinki „Żywych trupów” w przeciągu ostatnich lat to jakoś nie zachęciły mnie do oglądania dalej. Jednakże w końcu postanowiłam spróbować i obejrzeć przynajmniej kilka pierwszych odcinków i zobaczyć co z tego wyniknie. I tak kiedy świat czekał na 12 odcinek 4 serii serialu ja dopiero zaczęłam przygodę z "Żywymi trupami". Obecnie zakończyłam 2 serię i to dobry czas na podsumowanie tego co do tej pory zobaczyłam.

Kiedy stwierdziłam, że zacznę oglądać serial i szukałam odcinków to po znalezieniu pierwszych 6 zdziwiłam się czy to na pewno ma być tylko 6. Sprawdziłam w kilku źródłach i tak to nie pomyłka. Z perspektywy obejrzenia już 2 sezonu stwierdzam, że dzięki temu, że pierwszy sezon miał tylko 6 odcinków twórcy musieli zawrzeć w nich tylko ten najbardziej istotne, ciekawe rzeczy i dlatego tak przyjemnie i tym samym szybko się go obejrzało. Wydłużenie sezonu 2 o ponad połowę czyli do 13 odcinków sprawiło, że widoczne i odczuwalne były momenty czy wątki, które przynajmniej mnie nużyły. Z tego względu z pewną obawą podchodzę do obejrzenia serii 3 i 4, które mają po 16 odcinków.

Co o treści serialu to pierwsze podejście do tematu. Podoba mi się, że nie jest to ekranizacja z zombie w stylu „Resident evil”, do której kino zdążyło nas przyzwyczaić. Czyli oprócz zombie inne potwory wraz z niesamowitymi i nierealistycznymi scenami walki gdzie ludzie biegają po ścianach i skaczą 2 metry wzwyż. Tu podziękowania dla twórców komiksu na podstawie którego powstał serial. „Żywym trupom” bliżej jest do pierwszego „Świtu żywych trupów”. Oprócz oczywistej walki z zombie pokazane jest też jak ludzie starają się żyć i ich wzajemne relacje. Starano się udane wg mnie zachować wszelkie realia obecnego świata. Postacie są w granicach realizmu odpowiednio brudni i zmęczeni aczkolwiek kobiety nie mają problemu z włosami pod pachami a sporo facetów z wąsami i brodą. Serial nie ucieka też przed oczywistą prawdą świata że nie tylko złym ludziom przytrafiają się złe rzeczy ale i dobrym. Zauważyłam, że w filmach bardzo rzadko pokazuje się śmierć dziecka w tym serialu tak aczkolwiek też nie tak do końca. Bo śmierć ponoszą zombie dzieci natomiast jak do tej pory nie pokazano jak np. dziecko zostaje rozszarpane przez zombie lub chociaż ugryzione. Trochę denerwuje mnie również, że prawie cały czas chodzą w tych samych ubraniach . Serio codzienne przez 10 miesięcy w tych samych ciuchach i one się nie rozpadły. Przecież zajeżdżają do miast bywają w sklepach nie mogą sobie znaleźć sklepu z ubraniami? Podoba mi się też, że działanie ‘choroby’ jest inne czyli wszyscy są zarażeni i każdy po śmierci zostanie szwędaczem a zranienie przez zombie powoduje ‘jedynie’ chorobę, która zabija i w ten sposób przyśpiesza tą przemianę. Fajne też uważam, to że nie używa się w serialu słowa zombie ale mnóstwa innych określeń.

Przejdźmy do postaci w serialu (tu pojawią się istotne informacje dotyczące fabuły)

Rick – w pierwszej serii pomyślałam sobie no to mamy takiego dobrego, prawego harcerzyka, który stara się grać twardego. W drugiej serii zaczął się zmieniać i pokazywać więcej charakteru co mi się spodobało. Postać ta ma zadatki na stanie się mniej idealną co wg mnie oznacza jej rozwój.

Lori – ja nie wiem czy to wina aktorki czy ona po prostu otrzymuje role takich denerwujących kobiet. W „Skazanym na śmierć” jak i tu od pierwszej chwili nie czułam do niej sympatii a im bardziej ją poznawałam tym bardziej chciałam aby umarła. Jak Rick był w szpitalu i wybuchła pandemia to do momentu jego wybudzenia minęło może z 3-4 dni (więcej raczej nie bo by zmarł z odwonienia) następnie kolejne 3-4 dni jak poznał grupę i trafił do obozu. Oznacza to, że kochająca żona na wiadomość, że mąż nie żyje ,zamiast rozpaczać po jego stracie i nad sytuacją w jakiej się znalazła z resztą świata, w przeciągu tygodnia nawiązała romans z najlepszym kolegą męża. A później te tłumaczenia, że chciała coś poczuć mogła się walnąć młotkiem w dłoń to by poczuła.

Carl – przed oglądaniem czytałam opinie, że postać głupia i są przez niego różne problemy, że dzieciak go grający to drewno. No cóż po pierwsze jak na dziecko to aktorsko nie wypada źle. Nie w porządku porównywać 10 letnie dziecko do 45 aktora z 20 letnim doświadczeniem. Sama postać to tylko dziecko i jak to one robi dużo głupich, nieprzemyślanych rzeczy. Jak ja sobie przypomnę co wyprawiłam w jego wieku to teraz mi wstyd jak głupie czy niebezpieczne to było. Dla mnie pod względem gry aktorskiej i samej postaci jest dobrze.

Dale – chyba jedyna postać denerwująca bardziej niż Lori. Taki dobry dziadek z radą i złota myślą na każdy wypadek. Jeszcze jego postępowanie byłabym w stanie znieść ale ten jedyny wyraz twarzy jaki wciąż przybiera wkurza już mnie niesamowicie. Ciągle i w każdej sytuacji Dale reaguje rozdziawieniem ust i wybałuszeniem oczu. Dobrze, że zginą aczkolwiek w okropny sposób i aż tak źle mu nie życzyłam. Swoją drogą jak łatwo rozerwać czyjś brzuch. Owszem zombie nie czują zmęczenia i bólu ale i nie nabywają super siły. Ludzkie ciało ma pewne bariery wytrzymałości i to się tyczy sytuacji zarówno w aspekcie ataku jak i ochrony.

Andrea – jedyna kobieta jaką polubiłam w pierwszej serii i jeszcze żyje (polubiłam też Jacqui wydawał się fajną postacią z możliwością dobrego rozwinięcia ale szybko się jej pozbyli). Szkoda, że oddzielili ją od grupy. Dotarły też do mnie informację, że niestety ale zginie.

Carol – kolejna postać, którą bym uśmierciła. Było kilka sytuacji, że dałam jej plusa ale znacznie więcej było takich, że otrzymała u mnie minus. Jest taka nijaka. Wiem, że pod koniec 4 serii jest wciąż obecna więc nie mam liczyć na jej śmierć i jakoś przeboleć tą postać w serialu. A może uda się ciekawie rozwinąć ta postać i ją polubię?

Beth – pojawiła się w 2 serii i za bardzo się w niej nie pokazała. Miała dwie większe sceny jak zemdlała z szoku a potem chciała popełnić samobójstwo. Miałam nadzieję, że zginie podczas ucieczki z farmy ale tak się nie stało i z tego co wiem dotrwa do 4 serii i jej rola się zwiększy. Nie denerwuje mnie o tyle sama postać co tak jak w przypadku Dale’a wyraz twarzy jaką ma aktorka grająca Beth. Nie podoba mi się i chcę aby zniknęła z serialu.

Shane – od początku wydawał się być takim co będzie sprawiać kłopoty. Pomimo że postać negatywna to ciekawa i ważna w akcji serialu. Po zabiciu Otisa nie postrzegałam go jeszcze ostatecznie negatywnie. Oczywiście sam akt był naganny ale sytuacja była nie bez znaczenia. Czy lepiej zabić kogoś aby się uratować oraz umierające dziecko czy w imię zasad zginąć wraz z dwójką innych osób? Poza tym po tym zdarzeniu miał wyrzuty sumienia ale też coraz bardziej zaczął się zmieniać i ujawniać swoje egocentryczne, mroczne oblicze.

Glenn i Maggie – nie są to moje ulubione postacie ale ich lubię i liczę, że pozostaną na chwilę obecną przy życiu.

T-Dog i Hershel – postacie raczej drugoplanowe ale na takiej samej zasadzie jak Glenn i Maggie oceniam ich pozytywnie.

I doszliśmy do mojej ulubionej postaci.

Daryl – wiem, że tej postaci nie ma w komiksie i została stworzona specjalnie do serialu. Był to strzał w dziesiątkę. Chyba jedyna postać która ma mocne i zapamiętywalne wejście. Jest jeszcze Michonne pod koniec 2 serii ale i tak pojawienie się po raz pierwszy Daryla oceniam lepiej ponieważ było takie naturalne i luzackie bez silenia się na wzniosłość jak w przypadku Michonne. Daryl jest typem złego faceta o złotym sercu. Widać, że ta szorstka powierzchowność to wynik wychowywania się w patologicznej rodzinie. Ta sprzeczność w wyglądzie i zachowaniu fajnie kontrastuje z jego faktycznymi uczuciami i postępowaniem. Nie jest to jakoś specjalnie głębokie ale się sprawdza. Chyba każdy chciałby mieć takie zdolności w tropieniu, polowaniu i walce jak Daryl a przynajmniej posiadać dobrego przyjaciela z takimi umiejętnościami. Poza tym bądźmy szczerzy kusza moi drodzy! Kusza bez wątpienia robi swoje! Jak sam Norman Reedus stwierdził nie da się być nie fajnym z kuszą i nawet jego babcia z kuszą wyglądała by super. Poza tym Norman Reedus to aktor, którego najbardziej znam i doceniam z całej obsady. Lubię go i cieszę się, że dzięki „Żywym trupom” zyskał na popularności. Niech mi tylko Daryl’a nie uśmiercą niech żyje do końca serialu. I lepiej niech nie wplątują go w jakieś romanse zwłaszcza z Carol jeśli już to widzę go z równie silną kobieta jak on w stylu Maggie lub Andrei.

Rozpisałam się bardzo i pewnie niewielu ludzi to przeczyta ale musiałam wyrzucić z siebie moje myśli względem tego serialu. Po obejrzeniu serii 3 a następnie 4 dodam kolejne moje opinie. Z jednej strony to, że zaczęłam oglądać ten serial dopiero teraz pozwala mi na obejrzenie kilku odcinków pod rząd bez czekania tydzień na kolejny a potem na długie przerwy pomiędzy seriami. Jednakże dużą wadą jest natomiast to, że docierają do mnie informację co się stanie i kto zginie więc nie mam tego zaskoczenia podczas oglądania. Wtedy z kolei oglądając odcinek zastanawiam się czy to w tym odcinku się stanie czy jeszcze nie. Na koniec nie mogę sobie darować aby nie wrzuci linka do mojego ulubionego śmiesznego filmiku związanego z „Żywymi trupami”.

http://www.youtube.com/watch?v=XSWxQBq33hE

Nariel_ArYarrel

Przeczytałem i obejrzałem filmik - genialny :D :D :D Polecam każdemu, kto tu trafi :)

Ja też oglądałem od grudnia ubiegłego roku do przerwy po odcinku 4x08. Dopóki nie obejrzałem wszystkiego, nawet się nie zbliżałem do tego forum :)

Jedynie chyba mylnie odebrałaś kwestię śpiączki Ricka - on leżał w szpitalu ok. 2 miesięcy (dane z oficjalnej wikii) od wybuchu epidemii. Widziałem na forum tematy fanów z wieloma wyliczeniami co do tej chronologii - ale na pewno nie był to tydzień.

ocenił(a) serial na 7
Valdoraptor23

Dzięki za przeczytanie no naprawdę nie spodziewałam się, że ktoś się na to zdobędzie :)

Co do tych wyliczeń to nie mam pojęcia jak ludziom wyszło 2 miesiące . Rozumiem 2 miesiące od postrzału ale do wybuchu epidemii!? Przecież Rick bez opieki i podawania mu jedzenia i wody przez rurki to by kopną w kalendarz po tygodniu a co dopiero po 2 miesiącach. Swoją drogą jak Rick się obudził to nie miał, żadnych rurek przyczepionych do ciała to jak oni tam karmią ludzi w śpiączce, telepatycznie he, he? Będę musiała poszukać informacji i tych wyliczeniach bo zaintrygowało mnie to.

Co do psucia sobie fabuły to nie jest to jednoznacznie wina forum czy stron o serialu choć nie przeczę, że zaglądałam tu i ówdzie :P Spotkania ze znajomymi, którzy wymieniali się informacjami o serialu. I jak napisałam powyżej zanim zaczęłam oglądać serial trafiałam wcześniej na jego pojedyncze odcinki. Oglądając urywki trafiało się wtedy między innymi na jakieś ważne momenty.

Nariel_ArYarrel

Zwróć uwagę, że wybuch epidemii nie jest równoznaczny z zaprzestaniem funkcjonowania szpitala. Szpital nadal działał i Rick miał podłączane nowe kroplówki. Od momentu gdy Shane zastawił drzwi łóżkiem, a wojsko zabijało każdego, kto się nawinął, minęło najwyżej 2 dni - ktoś tu na forum to opisywał, widziałem w jakimś wcześniejszym temacie.
Polecam Ci obejrzenie Webisodes, to krótkie odcinki z historiami innych ludzi podczas apokalipsy, w sezonie trzecim akcja rozgrywa się właśnie w tym szpitalu podczas śpiączki Ricka ;)

Nariel_ArYarrel

Podoba mi się ta wypowiedź. Jedyne w czym się nie zgadzamy, to opinia o Dale'u. Ja go bardzo lubiłem. Jak skończysz 3 sezon, to napisz co myślisz o mojej ulubionej postaci do tej pory. Mianowicie o Merlu, jednorękim bandycie :D

ocenił(a) serial na 9
Nariel_ArYarrel

"dzięki temu, że pierwszy sezon miał tylko 6 odcinków twórcy musieli zawrzeć w nich tylko ten najbardziej istotne, ciekawe rzeczy i dlatego tak przyjemnie i tym samym szybko się go obejrzało. Wydłużenie sezonu 2 o ponad połowę czyli do 13 odcinków sprawiło, że widoczne i odczuwalne były momenty czy wątki, które przynajmniej mnie nużyły."

i to zdanie jest kwintesencją moich odczuć względem tej produkcji : ). pierwszą serię oglądało się jak film. zjadłem ją niemalże jednego dnia (do czwartej rano siedziałem i oglądałem). druga seria nie jest zła, jest wręcz równie dobra, tylko jej problemem jest rozciąganie wątków, które można by zawrzeć w jednym-dwóch odcinkach, na odcinków 3 a nawet 4. dużo patetyzmu, monologów, dyskusji na temat sensu istnienia: wszystko fajnie, ale już to przerabialiśmy kilkukrotnie, a jak wiadomo: odsmażany kotlet nie smakuje już tak samo. jeszcze nie oglądałem trzeciego i czwartego sezonu, dlatego wstrzymuję się z oceną serii, ale troszeczkę (tylko odrobinkę ;)) się zawiodłem!

bbbosa

Popieram.

ocenił(a) serial na 7
Nariel_ArYarrel

Po pierwsze dziękuje za zainteresowanie moim tematem :)

I po sezonie numer 3. Zmiana to przede wszystkim czołówka. Podobało mi się przedstawienie trzech głównych postaci w 1 i 2 sezonie. Rozczarowałam się (a zapomniałam o tym napisać we wcześniejszym komentarzu), że w 2 sezonie dodając w czołówce głównych aktorów nie zrobili takiego zabiegu jak przy aktorach grających Ricka, Shanea i Lori. Do Daryla mogli dać zdjęcie z kartoteki policyjnej a w przypadku Glenna zdjęcie „pracownika miesiąca” ze ściany w pizzeri. Do pozostałych też by coś wymyślili. W 3 sezonie jest coś pomiędzy ale nie dla każdego. Zamiast zdjęć są atrybuty i tak przy imieniu i nazwisku aktora grającego Ricka pojawia się gwiazda szeryfa, przy Normanie Reedusie bełty wbite w drzewo. Tylko jak rozumieć tego wija przy aktorkach grających Lori i Andreę ;P ? Nie podoba mi się to, że dodali zombie do czołówki a ściśle to oko zombie ale jednak. Lepiej wyglądały tylko opuszczone pomieszczenia i ulice.

Pierwszy odcinek i wnerw. W ostatnim odcinku 2 sezonu pokazali, że więzienie jest jakieś no ile 15, 20 kilometrów od nich? Tymczasem oni znaleźli je dopiero po kilku miesiącach, bo pobłądzili i chodzili w kółko? Ta jasne z Darylem super tropicielem.

Co do postaci starych:

T-Doga - fajna postać szkoda, że zginą i do tego straszliwa śmiercią ale za to jak prawdziwy bohater.

Lori - wreszcie zniknęła i choć była moją najbardziej nie lubianą postacią serialu to nawet ja uroniłam łezkę nad nie tyle jej śmiercią co okolicznościach.

Andrea - lubiłam ją od początku ale tutaj zaczęła mnie denerwować. Rozumiem zaślepienie Gubernatorem, chęć przestania włóczyć się po lasach i wreszcie bezpiecznie gdzieś osiąść ale ja bym zwiewała z Michonne jak bym tylko zobaczyła te głowy w akwariach i martwą dziewczynkę zombie. Potem wychodziły kolejne kłamstwa i podłości Gubernatora a ta cały czas z nim świrowała i chciała wszystkich ratować. Nie mniej ostatecznie przejrzała na oczy i chciała wrócić do dawnej grupy szkoda, że jej na to nie pozwolono nie koniecznie już w czasie jej ucieczki ale mogli (w sensie scenarzyści) wydostać ja z pokoju z zombie Miltonem. Kurka tyle przeszła a załatwił ja pojedynczy zombie. Nie mogła mu tych kombinerek w usta włożyć? Pomimo wzlotów i upadków lubiłam i wciąż lubię tą postać być może dlatego, że była to pierwsza kobieta jaką polubiłam i z jaką się utożsamiłam. Ja tak jak ona zamiast prać i gotować wolałabym nauczyć się strzelać i walczyć z zombie.

Rick - denerwowało mnie, że ciągle sam chciał, wręcz błagał o schronienie dla jego grupy (farma Hershela, ludzie od telefonu) a jednocześnie sam nie chciał nikogo wpuścić do swojej grupy. Zrobił kilka wyjątków Oscar, Axel, Michonne, ale jak to się mówi wyjątek potwierdza regułę. Dopiero w ostatnim odcinku poją, że należy pomagać sobie nawzajem w znaczeniu wszystkich ludzie a nie tylko w obrębie zamkniętej grupy. Najbardziej było to widoczne w konfrontacji czy raczej unikania jej z tym facetem na drodze z plecakiem a w drodze powrotnej jeszcze bezczelnie zajumali mu plecak.

Daryl -cieszy mnie, że coraz więcej jego w serialu ale jak dla mnie trochę za bardzo rozmiękczyli tą postać. To puciu, puciu na widok małych dzieci jest takie przerysowane i nie pasujące do niego.

Carol - no tu widzę postęp, z postaci, której nie lubiłam i chciałam aby zniknęła stała się postacią już mnie nie denerwującą co jest dużym postępem. Czy w sezonie 4 rozwinie się jeszcze bardziej i ją polubię? Dopuszczam taką możliwość.

Carl - jak to dziecko wkurzający, nieracjonalny, obrażający się o byle co. Myślę, że o to właśnie chodzi w tej postaci i ja to kupuję.

Glenn i Maggie - wciąż ich lubię aczkolwiek akcja jak dla mnie zbyt często skupia się na wątku ich wielkiej miłości i chędożenia gdzie popadnie.

Hershel - ugryziony już w pierwszym odcinku ale uratowany poprzez szybką amputację. Sympatyczny starszy pan, który nie stroi dziwnych min jak Dale.

Beth - postać w porządku ale aktorka mi nie pasuje. Wciąż nie lubię wyrazu jej twarzy, ciężko mi oglądać sceny z jej udziałem.

Merle - wielki powrót starszego z barci Dixon. Na początku drań i taki sam dupek jak go zapamiętałam z 1 serii ale pod koniec pokazał, że ma w sobie ludzkie uczucia. Możliwe, że jak by przebywał cały czas z grupą Ricka to pokazał by to swoje przyzwoite drugie oblicze jak Daryl. Postać może i nie pozytywna ale wyrazista i dobrze zagrana.

Czas na nowe postacie zacznijmy od

Michonne - jej sylwetka pojawiła się pod koniec ostatniego odcinka 2 sezonu. Postać silna, tajemnicza, poważna i to aż za bardzo. Ta jej ciągła sroga mina, buńczuczne zachowanie po kilku odcinkach stają się uciążliwe. Mogłaby pokazać trochę zwyczajnych ludzkich zachowań i uczuć zamiast obnosić się wciąż z mina jakby miała wieczne zatwardzenie. Dwa wyjątki to jak znalazła córkę Gubernatora nie wiedząc jeszcze, że jest ona zombie i jak poszła po zdjęcie dla Carla i wróciła dodatkowo z rzeźbą kota.

Axel - fajna postać już sam jego wygląd przyprawiał o uśmiech. Wprowadził do serialu luz i humor bardzo szkoda, że nie zostawili go na dłużej i tak szybko go uśmiercili. Przynajmniej umarł bezboleśnie i będąc w dobrym humorze.

Sasha i Tyreese - pojawili się w tym sezonie ale ich role nie były zbytnio znaczące, coś tam porobili coś tam powiedzili i tak możana by podsumować ich występ w 3 sezonie.

Philip "Gubernator" Blake - niewątpliwie największa gwiazda tego sezonu. Takie postacie kocha się nienawidzić. Wiesz, że jest zły ba to psychopatyczny, sadystyczny, kłamliwy dupek i powinien zginąć w męczarniach ale jednocześnie wiesz, że dzięki niemu toczy się akcja i zastanawiasz się co znowu wymyśli i jak dalej potoczą się losy bohaterów. Po zabiciu swojej ‘armii’ i zabraniu przez grupę Ricka reszty mieszkańców Woodberry został sam z dwójka ludzi. Odjechał w nieznane i coś mi mówi, że nie odpuści i będzie obmyślał zemstę.

Zastanawiam się jeszcze nad kilkoma rzeczami z serialu. Jak to się stało, że Michonne w przeciągu 10 sekund zdobyła zdjęcie dla Carla, na którym jest on z rodzicami. Nie kupuję wyjaśnienie, że zaszła zombie od tyłu ponieważ zdjęcie upadło tuż przy drzwiach a tam kotłowały się zombie. Ponadto nie było słychać aby zombie były zabijane cały czas były za szybą. Druga rzecz skąd Merle wiedział, że Maggie to córeczka farmera? Przecież jeszcze jej nie przesłuchiwał a ona będąc transportowana do Woodberry raczej nie powiedział od tak, że jest córką farmera. I trzecia gdzie się podziało ciało Lori? Rozumiem, że została zjedzona przez zombie ale co do kosteczki? Tak że zupełnie nic a nic z niej nie zostało no tylko krwawe ślady na podłodze?

Zabieram się za 4 sezon z mocnym postanowieniem dogonienia akcji do finałowego 16 odcinka.

ocenił(a) serial na 7
Nariel_ArYarrel

Ajj zapomniałam wstawić linka do kolejnego śmiesznego filmiku z tym serialem.

http://www.youtube.com/watch?v=jR4lLJu_-wE

Powinno się włączyć z napisami a jak nie to na pasku od filmiku 4 ikona od prawej to "napisy" kliknąć i włączyć.

użytkownik usunięty
Nariel_ArYarrel

Hershelowi utną głowe, a Lori zmieni się w zombiaka

hahahahahaha nie przypominam sobie tych scen xD ale wyobraźnia dobra

użytkownik usunięty
mejbirdus

A no i Rick straci noge.

A Gubernator zostanie piratem

Nariel_ArYarrel

Na Odyna, kobieto, przywracasz wiarę w ludzi i tylko tym jednym tematem zawyżasz poziom na forum o kilka punktów :)

Bardzo ciekawie się to czytało, muszę powiedzieć, że interesujące jest spojrzenie "świeżynki" na TWD, szczególnie, że jesteś po 2 sezonach i jeszcze nie wiesz co dalej. Ilekroć ktoś nowy w fandomie się tu pojawia, najczęściej ogranicza się do bluzgów, nie potrafiąc skupić się na częściach składowych serialu i po kolei ich analizować.
Widzę, że masz otwarty umysł, potrafisz pisać obiektywnie bez uprzedzeń, które wielu z nas już się nabawiło (tak, tak, ja też ^^). Jestem bardzo ciekawa, twojego spojrzenia na bohaterów po 3 i po 4 sezonie, miałam podobne spostrzeżenia do twoich po pierwszych dwóch sezonach i teraz w kilku przypadkach są dość, lub diametralnie różne - ciekawam, jak to będzie u ciebie :)
Nie zapomnij napisać recenzji po następnych sezonach :)

Pozdrawiam serdecznie!

ocenił(a) serial na 7
emo_waitress

Dziękuje za miłe słowa :)

Jak już coś oceniam to staram się to zrobić porządnie. Pokazać co mi się podobało wytknąć co nie i to uzasadnić. Ponieważ o ile łatwo przyjąć pochwały to już krytykę trudniej i uważam, że powinna być ona dobrze uzasadniona. Nie zawsze jest ona racjonalna jak nielubienie postaci ze względu na wygląd aktorki ją odgrywającą ale zawsze to jakieś uzasadnienie. Przede wszystkim unikam przeklinania i komentarzy w stylu "dno i metr mułu" mogę tak napisać ale w szerszym kontekście a nie jako jedynie zdanie opisujące film czy serial. Niestety coraz więcej chamstwa prostactwa na filmwebie sprawiło, że zaglądam tutaj rzadko jeszcze mniej się wypowiadam a dodawać materiały do weryfikacji już dawno przestałam i wrócić do tego nie zamierzam.

Moje recenzje sezonu 3 i 4 już są obecne a wraz z nimi kolejna solidna porcja tekstu do przeczytania. Jestem ciekawa jak się do nich odniesiesz.

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
Nariel_ArYarrel

Jak oceniasz poszczególne sezony w skali 1-10?

ocenił(a) serial na 7

Wreszcie odpowiem na twoje pytanie. Zwlekałam z odpowiedzią czekając na ostatni odcinek 4 serii. Trudno mi oceniać poszczególne sezony wolę oceniać ogólnie cały serial lub jego poszczególne odcinki. Wszystkie dotychczasowe serie zawierały jakieś interesujące wątki, niespodziewane zwroty akcji, ciekawie rozegrane sceny a także niepotrzebne sceny, zbyt rozwleczone wątki. Czyli w każdej serii było coś pozytywnego i negatywnego. Jeśli jednak musiałabym zrobić oceną 4 sezonów "Żywych trupów" to wyglądała by ona tak:

Sezon 1 - 9/10
Uzasadnienie - jak napisałam w pierwszym komentarzu ograniczenie ilości odcinków tylko do 6 spowodowało dużą koncentrację akcji co znacznie zminimalizowało ilość niepotrzebnych scen w porównaniu do kolejnych sezonów. Pierwszy sezon uświadamia widza, że nie jest to serial w rodzaju trochę powalczą, lekko się skaleczą ale przeżyją i będą żyć długo i szczęśliwie. W przeciągu tych 6 odcinków giną co najmniej 3 osoby, które miały zadatki na bycie jednymi z głównych bohaterów.

Sezon 2 - 7/10
Uzasadnienie - Niższa ocena za takie nierealne sielskie życie na farmie. Przez tyle miesięcy tak mało zawędrowało tam zombie, że aż musieli je importować ;) seria ta posiadała 4 dobre rzeczy akcja z Sophią, następnie z Shanem, niespodziewana śmierć Dale'a i zakończenie.

Sezon 3 - 8/10
Uzasadnienie - Przejmowanie wiezienia, postać Gubernatora i walka z nim, powrót Merle'a, śmierć kolejnych 3 czołowych postaci, popadanie w obłęd Ricka i obojętność na los innych ludzi spoza grupy tym samym pokazanie, że nie jest to postać jednowymiarowa. Jak by było to skoncentrowane do mniejszej ilości odcinków, niekoniecznie 6 jak w sezonie 1 ale tak 10-12, to może dobiło by do oceny 9.

Sezon 4 - 7/10
Uzasadnienie - Fajnie się zaczął epidemia, morderstwa, powrót Gubernatora. Po rozdzieleniu się grupy mam mieszane uczucia co do sposobu pokazywania jak sobie te mniejsze grupki radzą. Czy ograniczanie całego odcinka do jednej maksymalnie dwóch grupek jest dobre? Dużym plusem w tej serii była dla mnie muzyka za nią +1 punkt do ogólnej oceny. Jak w przypadku serii 3 mogła być ocena wyżej jednak końcówka nie była tym czego się spodziewałam. Nie chcę się tutaj za bardzo rozpisywać o tej serii bo zaraz zabieram się do napisania obszerniejszego jej podsumowania.

użytkownik usunięty
Nariel_ArYarrel

Dzięki.

Co do ilości odcinków, to (gdzieś już o tym pisałem) podzielam Twoje zdanie, optymalnym rozwiązaniem wg mnie byłaby liczba 12 odcinków na sezon (6 jesienią i 6 po nowym roku, luty-marzec). A jakby jeszcze za tym całym przedsięwzięciem stał Darabont, to mielibyśmy do czynienia z dziełem wybitnym.

ocenił(a) serial na 7
Nariel_ArYarrel

Udało mi się nadgonić 4 sezon i tym samym razem z tysiącami ludzi w Polsce oglądałam finałowy odcinek „Żywych trupów”. Jednakże zacznijmy od początku. Czołówka pozostała bez większych zmian jedynie zmiany nastąpiły w sferze wyświetlanych imion
i nazwisk aktorów. Po 3 sezonach wreszcie do czołówki trafiła Melissa McBirde. Czy się postać przez nią graną lubi czy nie to jednak zasługiwała wreszcie na tą czołówkę. Dużym plusem jest dla mnie muzyka w tej serii. We wcześniejszych seriach nie zwracałam na nią większej uwagi tutaj były sceny gdzie dobrana była fantastycznie ponadto sama muzyka była z rodzaju tych co same wpadają w uszy, wkręcają się w mózg a potem ją mimowolnie się nuci. Przejedzmy do fabuły.

Akcja zaczyna się sielsko anielsko. Więzienna grupa rośnie w siłę jest ich dużo, są dobrze zorganizowani, uprawiają warzywa, hodują świnie. Jak na tamte warunki cud, miód i orzeszki. Pierwszy odcinek sezonu i pierwsza akcja kryptonim „helikopter na dachu”. Walka jak walka ale jak zobaczyłam jak trup w przeciągu 2 sekund przegryza się przez jeansowe spodnie i skórę odrywając wielki gryz mięsa ze ścięgnami z męskiej łydki tylko przewróciłam oczami. Całe szczęście zrobili bardzo dobrą i mocna końcówkę a następnie mocny początek i koniec drugiego. Mamy walkę z zarazą, obronę płotu przed coraz większą ilością zombie - tu użyłabym broni dużo wcześniej a nie w ostateczności jak już przedarły się do środka a poświecenie świń uważam za niepotrzebne. Następnie powrót Philipa "Gubernatora" Blake’a i ostatecznie rozprawienie się z nim i wreszcie ucieczka ze zniszczonego więzienia. Tak kończy się pierwsza połowa 4 sezonu.

W drugiej mamy zupełnie inny sposób przedstawiania losów bohaterów, który nie do końca mi się spodobał. Chodzi o to, że na jeden odcinek pokazywano losy tylko 1-2 grup spośród wszystkich powstały po ucieczce z więzienia. Z jednej strony było to coś nowego i biorąc pod uwagę, że mieliśmy 5 grup (Glenna, Maggie, Ricka, Carol i Daryla) to chcąc pokazać w każdym odcinku każdą wychodzi po mniej niż 8 minut na jedną a co w tym czasie można przedstawić? Niezbyt wiele. Jednocześnie takie skupianie się tylko 1-2 grupach na odcinek spowodowało, że mogliśmy lepiej ich poznać i zagłębić w ich sytuację i odczucia. Bardzo wysoko oceniam odcinek poświęcony Carol, Tyreesowi i dziewczynkom. Również odcinek poświęcony Darylowi i Beth był ciekawy. Raz stawałam po stronie Beth a zaraz po stronie Daryla i tak naprzemiennie przez cały odcinek zarówno jedno jak i drugie w tym co robiło i mówiło miało swoją część racji. Z drugiej strony skupiane się na tak mocno ograniczonej ilości bohaterów sprawiała, że można mieć ich przesyt pod koniec odcinka. W zależności jak przedstawiono ich losy czy ciekawie czy wciskano na siłę sceny aby dobić do tych 43 minut. Ponadto trzeba było czekać 2-3 odcinki aby poznać dalsze losy innych postaci. I tu dochodzę do końcowych odcinków i Terminusa. Końcówka nie była tym czego się spodziewałam to znaczy w sumie końcówka powinna być zaskakująca no i ta w większej części nawet była. Jednak nie wywołała u mnie uczuć jakich oczekiwałam. O wiele lepiej wydaj mi się sprawdziło by się zakończenie kiedy grupa Ricka spotyka połączona już grupę Glenna i Maggie przed wejściem do Terminusa a następnie razem do niego wkraczają i tu zaciemnienie. I nie wiadomo do 5 sezonu co to za miejsce, co ich tam czeka taka niewiadoma. Tymczasem mamy w sumie wszystko na tacy choć nie podano tego wprost to wszystko co widzieliśmy wskazuje na 100%, że to kanibale i teraz jedynie pozostaje naszym bohaterom wyrwanie się z niewoli i pokonanie oprawców. Możliwe, że zanim do tego dojdzie 1 czy 2 osoby zostaną zjedzone ale wiadomo, że uwolnić się muszą. Z tej końcówki co nam przedstawiono podobała mi się bardzo scena kiedy grupa Ricka jest częstowana mięsem z grilla a Rick swoim policyjnym okiem wyłapuje rzeczy swoich kompanów (poncho, spodnie, zbroja), świetnie to wyszło. Nie podobały mi się jeszcze te wstawki z przeszłości dla mnie nic one nie wnosiły i były zupełnie niepotrzebne oraz, że nie wiadomo co z Beth, Carol i Tyreesem. Dobrym rozwiązaniem było by gdyby Carol z Tyreesem widzieli akcje w Terminusie i obmyślą plan uwolnienia przyjaciół. Na koniec odnośnie akcji wreszcie widać, że ludzie zmieniają ubrania w tym serialu a nie ciągle chodzą w tych samych.

Po długiej analizie fabuły przejdźmy do analizy poszczególnych postaci:

Rick – w 4 sezonie pokazywał wiele twarzy i nawet kiedy był wredny to do odpowiednich ludzi a nie jak w sezonie 3 wrzeszczał i miał pretensje do przypadkowych osób. Krótko i na temat oceniam tą postać najlepiej ze wszystkich dotychczasowych sezonów. Zwróciłam uwagę, że jak jest sfrustrowany, zakłopotany, podłamany to w charakterystyczny sposób kręci głowa i ją opuszcza na dół.

Daryl – było go mało ale w świetnym stylu w 1 sezonie, więcej wizualnie i całkiem dobrze pod względem przedstawienie w 2 sezonie, 3 sezon to zauważalny spadek w dół dla tej postaci, 4 sezon wypadł lepiej niż 3 i tak oscyluje wokół poziomu z 2 sezonu. Były momenty, że wypadła gorzej ale były sceny, że wypadał lepiej. Podobała mi się scena jak znajduje zabitego Lena i w pierwszym odruchu chce go zakryć kawałkiem materiału (jak wtedy kiedy był z Beth w klubie golfowym i przykrył ciało zombie przytwierdzone do manekina) jednak w ostatniej chwili się rozmyślił. To z kolei prowadzi do wniosku, że Daryl będąc niby takim twardzielem ulega wpływom/dostosowuje się do osób z jakimi przebywa. Przy bracie był dupkiem, z Rickiem jego pomagierem, z Beth zaczął okazywać uczucia a z bandą Joe znowu był na drodze do stania się dupkiem. Co zrobią z tą postacią w 5 sezonie? Mam nadzieję, że uda im się ją uratować (dosłownie i w przenośni) i będzie się ją oglądać znowu z przyjemnością.

Glenn – lubiłam go w 1 i 2 sezonie w 3 nieco mi podpadł a w 4 wciąż trzyma poziom z wcześniejszego sezonu. Jak dla mnie zbytnio eksponują jego miłość do Maggie.

Maggie – podobnie jak u Glenna fajna postać ale ciągle tylko Glenn i Glenn chyba ani razu nie zająknęła się o siostrze nie mówiąc o innych osobach z wiezienia. Poza tym zaczęło mnie denerwować, że aktorka grająca tą postać mając szerokie usta mówi w taki sposób, że dodatkowo jeszcze uwydatnia tą cechę.

Carol – po sezonie nr 3 zyskała u mnie a po 4? Pierwsza połowa sezonu w dół i to znacznie ale w drugiej znowu w górę. Czyli wychodzimy na 0? W dół za morderstwo Karen i Briana i podejść, że wszystko jej wolno a jak ktoś się dowie to wystarczy, że nie powie reszcie i będzie dobrze. Carl nie mów tacie, że robię z dziećmi tajne lekcje dotyczące walki, Rick nie mów reszcie, że zamordowałam Karen i Briana. Uważam, że Rick postąpił słusznie wydalając ją z grupy choć w rzeczywistości jej samej należała się raczej kara śmierci. Świetnie wypadła natomiast w odcinku poświęconym tylko jej Tyreesowi i dziewczynkom. Jako postać jej nie lubię ale muszę przyznać, że wywołuje emocje więc przynajmniej nie jest tylko tłem dla innych jak na początku serialu. Zastanawiam się jak zareaguje na nią grupa wiedząc co zrobiła. Czy przyjmą powrotem czy dalej wygnają a może zginie?

Carl – dużo ludzi nie lubi tej postaci a ja odnoszę się do niej pozytywnie. Wydaje mi się, że tak to właśnie ma być nastolatek dorastający w takim świecie. Borykający się z własnymi emocjami, przeżywający bunt młodzieńczy a jednocześnie walczący o przetrwanie. Świetna był scena kiedy Carl z tatą po ucieczce z więzienia trafili do opuszczonego domu. Carl sprawdzał pokoje i trafił na pokój nastoletniego chłopca. Zachwycił się jego wystrojem widać było, że bardzo mu się podoba i chciałby taki mieć. Podszedł do gier wideo i zaczął je oglądać i pewnie pomyślał jak fajnie było by w nie zagrać. A wtedy jego wzrok padł na jego odbicie w telewizorze i w przeciągu chwili zdał sobie sprawę, że to już nie jest świat gdzie można beztrosko się bawić a on nie jest dzieckiem, które może sobie pozwolić na takie przyjemności i obecnie są inne priorytety. Następnie odłożył grę na miejsce i wypiął kabel od telewizora, który posłużył mu do związania drzwi wejściowych. Czytałam też, że ludzie mieli polewkę z Carla, że taki był buńczuczny a po ataku przez bandę Joe zrobił się miękki. No kurcze większość nastolatków kozaczy i chce pokazać co to nie on a napaść była pierwszym bezpośrednim atakiem ludzi na Carla pierwszy raz go obito a do tego chciano zgwałcić. Carl zdał sobie sprawę, że łatwo być chojrakiem z bronią w ręku wobec słabszego. A jak przyszło co do czego to był po prostu przestraszonym dzieckiem. Jak w przypadku Ricka w tym sezonie Carl wypadł dla mnie najlepiej ze wszystkich czterech.

Hershel – postać ta zastąpiła rolę jaką pełnił w grupie Dale ale w odróżnieniu od niego nie działała mi na nerwy. Dlatego ze smutkiem przyjęłam, że go uśmiercono i do tego podwójnie jak Shanea.

Beth – wcześniej postać była dla mnie w porządku a negatywne odczucia miałam jedynie co do wyglądu aktorki. Tutaj zaczęła denerwować mnie postać. Ciągle mówiła o zadaniach jakie każdy ma do wykonania, jej przytulania dobre na każda sytuację i tekst po tym jak jej chłopak został zabity przez zombie, że nie ma już łez aby płakać za zmarłymi. No kurka jak to był jej chłopa to znaczy, że czuła coś więcej do niego niż zwykłe lubienie i chociaż kilka łez mu się należało. A jak już tak mówiła to co tak wyła jak zabito jej ojca? Brak konsekwencji moja droga. Potem jeszcze akcja kryptonim „muszę się napić…alkoholu”. Jasne co tam bezpieczeństwo idziemy polować na butelczynę i spijmy się do oporu jak będziemy biegać wężykiem to zombie trudniej nas dorwą. Zresztą ten odcinek nie był jednoznaczny jak pisałam przy Darylu raz byłam po jego stronie raz po stronie Beth. Ciekawy odcinek to był wywołujący niejednoznaczne emocje. Nie przepadam za tą postacią i nie miałabym nic przeciwko jak by zginęła. Jednocześnie nie uważam aby jak podejrzewa sporo osób została już zgrillowana w Terminusie. Dlaczego? Ponieważ to nie sposób działania ludzi stamtąd. Ludzie z Terminusa poprzez tablice i nadawanie przez radio ściągają ludzi do siebie i mięsko samo do nich przychodzi nie robią wypadów aby porywać ludzi. Zresztą czy Beth została porwana? Daryl kazał jej uciekać zobaczyła samochód (najprawdopodobniej mieszkańca domu, w którym się zatrzymali) i to był najlepszy sposób na uratowanie się wskoczyć do niego i odjechać. Ewentualnie za porwaniem może świadczyć torebka Beth na ulicy ale równie dobrze mogła ją po prostu zgubić a powrót po nią był zbyt ryzykowny. Jak ostatecznie było dowiemy się w kolejnym sezonie.

Philip "Gubernator" Blake aka Brian H. – powrót tej postaci wydawał, się nieunikniony pierwszy wielki wróg i brak definitywnego rozprawienia się z nim musiał wreszcie doprowadzić do ponownego spotkania. Powrót tej postaci oceniam pozytywne ale sposób jej wprowadzania już nie. Mogli po prostu pokazać co się działo z Philipem po zmasakrowaniu ludzi po ataku na więzienie. Jak się tułał potem znalazł rodzinę Chamlbersów i dalsze losy. Takie przedstawienie powodowałoby zastanowienie widza w rodzaju ‘czyżby Gubernator się zmienił?’ Tymczasem pokazują go pod koniec 6 odcinka obserwującego wiezienie już wiadomo, że nie przybył tam aby się pogodzić ale dokończyć to co zaczął. Ergo pokazując jego tułaczkę i dobre uczynki i tak wiemy do czego to doprowadzi nie ma tego zaskoczenia, które można było osiągnąć. Chociaż muszę przyznać, że o ile wiedziałam, że ten zarośnięty włóczęga skończy w końcu pod więzieniem to kiedy był u Chamblersów zastanawiałam się ‘jak on działa’? W sensie czy wyprawa po grę i butle z tlenem to akty prawdziwej pomocy czy zagrywka aby wkupić się w ich łaskę? Z drugiej strony była akcja z jedzeniem przyniesionym przez Lilly. Dlaczego go nie zjadł? A jak go nie chciał po prostu nie odmówił tylko przyjął je i wyrzucił przez okno? Czy podanie fałszywego imienia i nazwiska miało na celu ukrycie prawdziwych danych bo bał się, że mogą dowiedzieć się później o Woodbury i o tym co tam wyprawiał czy to próba zaczęcia wszystkiego od początku jako nowa dobra osoba jak ksiądz Robak w „Panu Tadeuszu”? Na koniec moment kiedy odchodził czy odmówienie Lilly zabrania ich ze sobą to szczera odmowa czy też przekalkulowana kolejna akcja? Wiedział, że te jego wcześniejsze okazywanie pomoc sprawi, że będzie ona chciała z nim iść i go będzie o to wręcz prosić. Wydaje mi się, że to wszytko jego wyrachowanie Meghan przypominał mu jego córkę Penny i chciał ją mieć przy sobie. Tak to wszystko zaplanował i rozegrał, że Tara i Lilly same chciały z nim iść. Później była ucieczka przed zombie i dostanie się do obozu Caesara. I tu pokazał swoją prawdziwą naturę. Myślę, że miał manię uzależniania ludzi od siebie i nimi rządzenia na początek Lilly, Tara i Meghan a kiedy tylko poznali większą grupę od razu rozbudziła się w nim ambicja i potrzeba dowodzeni też i nimi a przy okazji stworzenia sobie kolejnej armii do rozprawienia się z Rickiem. Powrócił nawet do praktyki trofeum tylko zamiast akwariów teraz miał jezioro. Trochę nie podobało mi się poświęcenie całych dwóch odcinków jeden po drugim Gubernatorowi choć z drugiej strony nie mam pomysłu jak mogli by pokazać jak toczyły się jego losy bo takie naprzemienne pokazywanie jego i wiezienia, kiedy nie mieli jeszcze wspólnej akcji to byłoby z kolei zbyt poplątane.

Michonne – tak wreszcie pokazała jakieś pozytywne uczucia. Kiedy trzeba była poważna i zabójcza ale też potrafiła się wygłupiać i uśmiechać. Teraz jest dla mnie wiarygodną postacią i zdecydowanie przyjemniej mi się na nią patrzy niż w sezonie 3 i chcę ją oglądać dłużej.

Sasha, Tyreese, Bob – piszę o nich razem bo to samo o nich sądzę. Odbieram ich raczej pozytywnie i jako ciekawe uzupełnienie głównych bohaterów. Nie przeszkadzają mi póki co i niech sobie będą. Jednak uwaga w sprawie Tyreesa. Jak wybrał się razem z Darylem, Bobem i Sashą po lekarstwa i musieli uciekać z samochodu przez zombie. Najpierw siedział w nim dłuższą chwilę i żadne zombie go nie zaatakowało, potem magicznie z tylniego lewego siedzenia przeniósł się na tylnie prawe a ostatecznie został praktycznie otoczony przez zombie a jednak uciekł a żadne z nich go nie tylko nie ugryzło ale nawet nie zadrapało. Poziom absurdu tej sceny mnie powalił.

Abraham Ford i jego ekipa – zabawni goście, wprowadzający nieco humoru do fabuły. Przyjemnie się ich ogląda ciekawe na jak długo zagoszczą w serialu. Czy jeśli ich szybko nie zabija to czy nie znikną bo muszą jechać do stolicy z doktorkiem. Przy okazji wiele osób uważa, że doktorek kłamie, odnośnie poznania genezy epidemii, dla ochrony. Z tego co ja zrozumiałam Abraham i jego towarzyszka dostali rozkaz od przełożonych aby tego doktorka dostarczyć a nie odbyło się to na zasadzie, że przyszedł do nich taki Eugenie i powiedział wszystko wiem zawieźcie mnie do Waszyngtonu. Jeśli coś mi umknęło i powiedziano coś co by wskazywało na inny przebieg to proszę o uświadomienie.

Tara – siostra Lilly, widać zagościła na dłużej. Jak dla mnie całkiem niepotrzebnie, nie mówi i robi nic co wnosiłoby cokolwiek istotnego do akcji. Na dodatek jest jakaś niezdarna czy pechowa cały czas się przewraca (raz została popchnięta ale jednak). Może pójdzie pierwsza na grilla w Terminusie?

Lizzie i Mika Samuels – niewiele było ich w serialu ale jednak według mnie odegrała w nim dość istotna rolę a ich wątek zapada w pamięć. Ciekawie było patrzeć na te postacie Lizzie nie czuła oporu przed zabijaniem ludzi ale nie chciała zabijać zombie, może uważała, że zombie to taka ostateczna wersja człowieka w rozumieniu ewolucji i osiągnięciu najwyższej formy. Z kolei Mika nie chciała zabijać żywych nawet tych, który mogli by ja skrzywdzić ale wiedziała, że należy zabijać zombie. Chyba nikt (oprócz osób czytających komiks) nie spodziewał się takiego zakończenia wątku sióstr. Było wzruszające, przejmujące i zaskakujące. A dziewczynki aktorsko spisały się naprawdę dobrze. Na tym przykładzie widać, że nie czas na ekranie się liczy aby zaznaczyć swoją obecność ale ciekawie napisana postać, z interesującym wątkiem i oczywiście dobrze zagrana.

Na tym kończę podsumowanie czwartego i jak na razie ostatniego wyemitowanego sezonu „Żywych trupów” choć wiadomo już że nie ostatniego. Na piąty trzeba poczekać do października czyli pół roku. Cóż jak wszystkim pozostały pozostaje mi czekać i ewentualnie gdybać sobie co się może stać, kto może zginąć itp. Dobrze, że od poniedziałku zaczyna się 4 sezon „Gry o tron” z nim do czerwca szybciej czas upłynie potem lato a następnie już jesień :)

Nariel_ArYarrel

Jak zwykle przyjemnie się czyta Twoje wrażenia.

Co do tej sceny z Tyreesem otoczonym przy samochodzie - była to trochę nieudolna próba wykorzystania motywu komiksowego.
[ SPOILER KOMIKSOWY ]
W komiksie Tyreese też był taki otępiały, ale po śmierci córki i podczas oczyszczania sali gimnastycznej w więzieniu z zombie rzucił się w sam środek stada walkerów, reszta musiała zamknąć za nim drzwi do sali, gdyż walkerów było zbyt wiele. Potem okazało się, że cały pokój jest pełen martwych zmasakrowanych zombie, a Tyreese siedzi nietknięty pod ścianą.

Nariel_ArYarrel

Przeczytałam, ponownie mi się podobało, mimo że z kilkoma twoimi opiniami się nie zgadzam :)
Za to wiele stwierdzeń uważam za bardzo akuratne, np. "nie czas na ekranie się liczy aby zaznaczyć swoją obecność ale ciekawie napisana postać, z interesującym wątkiem i oczywiście dobrze zagrana".