Jak to możliwe? Jadą po tej samej drodze nocą samochody jeden za drugim , nagle pierwszy wpada w stado zombie, a drugie gdzieś znika. Potem odnajduje się też nie wiadomo gdzie, w jakichś ruinach. O co chodzi? Jakaś przenośnia, czy jak? Może oglądając z nudów jednym okiem coś pominąłem? (5.11)
Kurde trudno mi powiedziec ... Dawno nie wpadalem na stada zombi w nocy .... w dzien tez jakos nie ....
To proste, idiotyzm tego serialu zagina czasoprzestrzeń. Co, głupie? To dość logiczne i racjonalne wytłumaczenie, które trzyma się kupy, tak samo jak większość wydarzeń, które przedstawia ów serial.
Ja się od jakiegoś czasu zastanawiam, co zaginają osoby, które w tak agresywny sposób czepiają się tak prostych do wytłumaczenia elementów serialu.
A może tak jak w odcinku powiedziano 2 samochód zawrócił i pojechał inną drogą ? (UWAGA SARKAZM) ale nie to pewnie przez to że "idiotyzm tego serialu zagina czasoprzestrzeń" a nie dlatego że nie słucham co mówią postacie.
Ich już dawno nie można słuchać. A nawet jeśli, to przejechawszy przez stado Glen mówi: uciekli, a Ryki, że inną drogę mają za kilka kilometrów. Tamci uciekli? Kamperem w las? Ślepo oddany fan powie, a co? Zawrócili i pojechali jeszcze inną drogą. Zawracał nocą, w lesie, w stadzie zombie? Poważnie... kamperem? Na szczęście rekompensuje to wszystko doskonały rejestracyjny prezent i soczysty homobuziak.
To wio do Aleksandrii, ale jutro. Stado już nie zagraża, bo zgubiło się w lesie. A kamper nie!
Drugi zapewne zdążył się wcześniej zatrzymać i zmienić drogę. Glenn przebijał się przez stado przez dłuższą chwilę (w serialu trwało to 36 sekund), więc stracenie z oczu kampera, który wcale nie musiał uderzyć w choćby jednego szwendacza (Glenn się na chwilę zagapił, tuż przed zderzeniem wyszło na jaw, że Aaron podsłuchiwał grupę), jest jak najbardziej możliwe. Na zmianę drogi wskazuje też spotkanie Erica, który wcześniej znajdował się w pobliżu stodoły i obserwował bohaterów, którzy poszli sprawdzić, czy Aaron nie kłamał, w następstwie czego natrafili na 2 auta.
Bardzo dziękuję Ci za wytłumaczenie. Naciągane to bardzo, w sensie manewrów kamperowskich, ale jakieś objaśnienie jest. Chociaż nagięcie czasoprzestrzeni też brałbym pod uwagę :)
W serialach/filmach nie chodzi o to, żeby sobie dopowiadać historie znikąd, tylko takie rzeczy mają być pokazane - inaczej mamy dziury w scenariuszu.
Doprawdy? W wielu filmach wszelakie niedopowiedzenia są określane jako przejaw geniuszu reżysera i scenarzysty. :)
Zresztą nie wiem, jaki jest cel czepiania się takich pierdół, w dodatku tak prostych do wytłumaczenia, a których wyjaśnienie nierzadko pada nawet wprost w serialu. Jeśli ktoś chce mieć wszystko od początku do końca wyłożone jak kawa na ławę, być może powinien pomyśleć o przerzuceniu się na oglądanie filmów dokumentalnych. Serio, bądźmy poważni.
Gdybym kręcił film, jechałyby sobie drogą dwa auta, jedno wjechało w drzewo, a drugie zniknęło nie wiadomo gdzie, w następnej scenie nagle pasażerowie jednego jak i drugiego auta stali w starej fabryce, to świadczyłoby to o moim geniuszu czy lukach w scenariuszu? To nie są "pierdoły" - to zwykłe niedbalstwo.
Prosto... Rickuś miał racę Aarona, nie?
Kiedy tamci w Camperze zwolnili bo zaczęły się dziać dziwne rzeczy, po jakimś czasie Eric wystrzelił swoją racę.
Grupa znalazła skróty i dotarli do Erica, ponieważ myśleli ze to był Rickuś, nie? Proste,nie?
:)
Tak. Bardzo proste. Proste jak drut. Odrzutowa raca zabrała ich najpierw da Magicznego Królestwa, gdzie urządzili imprę, a następnie podwiozła ich do Erica. Niefortunnie raca trafiła w Erica i zrobiła mu kuku. ;)
No tak, ale imprezę w filmie też pominęli. W Magicznym Królestwie balangi są niezapomniane, a tu co? Dużo luk w tym scenariuszu ;D
Bo widzisz, ludzie tak czy inaczej będą marudzić. Ciężko wybrać jakie kwestie scenariusza pokazać w odcinku. No i budżet wadzi.
Taka sytuacja. xD
Auta w TWD mają magiczne zdolności:
samochód prowadzony przez Lori po trafieniu w jednego łokera robi przewrotkę w rowie
autobus Abrahama po tjuningu Judżina robi efektowną przewrotkę (sick manevour bro! tak baj de łej)
a i tak najlepszy jest samochodzik, który spadał z dachu wraz z Daryleu i Karol na pokładzie - w jednym ujęciu widać było, że leci prosto na dach by nagle spaść bezpiecznie na cztery łapy. Jak? MAGIC! THAT'S JAK!
A jeśli już gadamy o samochodach w TWD - do dziś podoba mi się scena, w której Gubernator wjeżdża ciężarówą na pełnym gazie do opuszczonego Woodbery.
Nie wspominając o tym że jazda samochodem w tym serialu wygląda zawsze tak samo: Jedziemy prostą drogą i nagle kierowca odwraca się na ułamek sekundy i BUUUM milion zombie, a czasami tylko pare sztuk, ale i tak nie przeszkadza to w dachowaniu tudzież wjechaniu w drzewo.
Lot z wiaduktu :) był kapitalny. Szybciej już można uwierzyć w zombie niż taką trajektorię. :)
A i tak największą zagwozdką auto mobilną w TWD był.... HJUNDAJ!! :D Pamiętacie HJUNDAJA z sezonów 1-2, gdy ta firma sponsorowała TWD? Jakiż on był zawsze lśniący i czyściutki w porównaniu do innych aut. Niestety został w więzieniu i stoi tam samotny, smutny... ale pewnie czyściutki i błyszczący jak zawsze :D
To nie był zwykły hjundaj. To był Z- Hjundaj, a te tak mają. Same się myją. Jak koty...
Jak się Z- Hjundaj położy na plecach to i tam. Ale w środku to tylko jak dowodzący flotą hjundajową Z- Szogun każe. Czyszczenie w środku je łaskocze i tego nie lubiom. Szczególnie pod kierownicom :)
Trudno powiedzieć. Może wie coś o tym jakiś wytrawny hjundajolog. Podobno robią wrr i zarzucają kołami. Nie wiem... :)
Hjudnajologia jeszcze nie odkryła procesu rozmnażania się tych majestatycznych stworzeń.
Jedno jest pewne - jak to odkryją i zrobią o tym film.... to będzie go czytała Krystyna Czubówna! ;]
Głupia autokorekta! Powinno być:
ercew5v43c480w6t79/v3we4v3wyvy2y4nehunzbk hrvt4eg iwe grieqvgucy4gmcvwy8igv8qiugv icht43bvgmqc8e7itm
o, teraz jest dobrze :)
Kamper Dale'a mial najwiecej wlasciwosci fabularnogennych, zawsze wiedzial kiedy sie przegrzac/popsuc, zeby zdarzylo sie cos ciekawego :)
Pośród tłumów zombie i ludzi kamper jest jednym z najważniejszych bohaterów. Ciekawe, kiedy zginie :)
Przecież kamper już zginął - stał koło płonącej stodoły w momencie, w którym łokery wpadły na małe co nie co w postaci postaci epizodycznej, jaką był syn Herszela.
Nie wiem co Cię tak dziwi. Osobówka robi za zwiadowcę i jedzie pierwsza. Wpadają w stado zombie, odwrót odcięty więc starają się na pełnym gazie wbić jak najdalej do przodu z nadzieją, że to nie jest jednak kilometrowe stado.
Autobus będąc za nimi w pewnej odległości widzi co się dzieje i mają szansę na wycofanie się więc to robią, ot cała logika tej sceny.
Ta pewna odległość. To jest właśnie ten brak logiki. No i widzący autobus ;) bez urazy... :)
I kto tu nie ma poczucia humoru. Przecież wyraźnie chyba napisałem ;) i do tego bez urazy. A propos czepiania, o odległości nie wspominasz. Jakbyś wytknął mi jakiś lapsus, też bym się śmiał. Może nawet jeszcze bardziej, a tak to uwaga jest płytka.
jeszcze nie wiesz, ze w tym serialu nie nalezy szukać logiki ;) to jest serial obrazkowy, nie do myslenia.