Dzisiaj oglądałem pierwsze dwa odcinki z dziewczyną i zauważyłem, że zombie podczas całej serii cofnęły się w rozwoju. W owych, pierwszych odcinkach "szwędacze" bez problemu przeskakiwały przez dość wysoką, metalową siatkę, wspinały się na czołg, a nawet chodziły po drabinie czy biegały. W nowych sezonach jakoś tego nie uświadczyłem (a przynajmniej nie zauważyłem jeśli było). Ba! Główne zagrożenie serialu zeszło na boczny tor. Bohaterowie nie obawiają się podejścia i zlikwidowania nawet grupki szwędaczy...
Dlatego TWD nie zbiera już takich laurów. W pierwszych sezon widz czuł strach bohatera. Teraz Rick spuszcza wpie*dol każdemu i to jego się boją.
Moim zdaniem uciekanie przed zombie cały czas byłoby nudne. Mnie bardziej interesuje jak grupa daje sobie radę w czasie apokalipsy sama ze sobą. Zombie można by zastąpić plagą szarańczy czy zmianami klimatycznymi - dla mnie to bez znaczenia.
Można tłumaczyć zmiany w wyglądzie i zachowaniu zombie tym, że minęło już sporo czasu. Sztywni nie są już "świeży" i kończy im się "pokarm". Jest stosunkowo mało nowych. W serialu powiedziano, że głód jest w stanie ich powoli zabić.
Bo w świecie apokalipsy łokery nie stanowią głównego zagrożenia, tylko ludzie, którym udało się ocaleć?
Zgadzam się z kolegą wyżej, że uciekanie przed zombie przez 5 sezonów byłoby nudne. Ale zombie nie stanowiące żadnego zagrożenia są chyba jeszcze głupsze. Rozumiem, że bohaterowie mogli się po jakimś czasie nauczyć walczyć ze szwendaczami, ale byłoby ciekawiej gdyby zombiaki posiadały jakieś skile w stylu wspinania się albo szybszego chodzenia. Być może to, o czym piszesz to również część tego "klimatu" pierwszych sezonów, którego brakuje w późniejszych.
Weź to na logikę - w pierwszych sezonach zombie jeszcze były ,,całe i zdrowe'' ale martwe.
Teraz to rozkładające się zwłoki którym biegając odpadają nogi więc w zasadzie bez wątpienia nie są tak sprawne jak na początku.