... to moim zdaniem skandal!!! Już bez wspominania, że serial z sezonu na sezon jest coraz gorszy, a prawdopodobnie będzie jeszcze kilka sezonów i jak nie wymyśla czegoś nowego i księżulek będzie po to, żeby być, to ja tego nie widzę...

z biologicznego, fizycznego i życiowego punktu widzenia jest to możliwe.

No właśnie, piszesz niżej, że serial z sezonu na sezon jest coraz gorszy i chcesz, żeby miedzy nudnymi scenami jeszcze pokazywali zasrane pieluchy?

Jest możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. Nie ma mowy o żadnej opiece medycznej, a więc brak możliwości skorygowania jakichkolwiek wad na wczesnym etapie rozwoju, żadnych szczepionek, higiena na zatrważająco niskim poziomie, nieodpowiednia dieta itp., itd. Oczywiście zawsze można założyć, że to wyjątkowo silny organizm, ale statystycznie takie dziecko miałoby słabe szanse na prawidłowy rozwój, a co za tym idzie na przeżycie do dorosłości.

A jeśli chodzi o obsrane pieluchy, to studiowanie ich wydaje mi się bardziej pasjonujące niż to, co serial ostatnio sobą reprezentuje...

A czy parę tysięcy lat temu ludzie mieli lepsze warunki do rozwoju dziecka? Nie, mieli nawet gorsze. Tutaj mimo wszystko mają mleko w proszku, witaminy, lekarstwa, a i te szczepionki się znajdą. W jednym odcinku poprzednich sezonów było nawet pokazane, że ktoś wybiera się do apteki po mleko, pampersy i witaminy.... nie pamiętam, który to sezon i kto się wybierał.

No i jaka była wówczas śmiertelność noworodków czy nawet starszych dzieci? W starożytności szacunki mówią o wielkościach rzędu 30%. Dla średniowiecza spotkałem się nawet z wielkością 50%. Generalnie przy słabej, czy wręcz żadnej opiece medyczną dzieci były i są najbardziej narażone na komplikacje zdrowotne.

W uniwersum TWD rzeczywiście są witaminy czy mleko w proszku. Ok, ale już szczepionki - czy ktoś tam w ogóle potrafiłby je prawidłowo dobrać i podać? Nie mówiąc już o innych problemach. Higiena? Oni nawet nie mają bieżącej wody :( Czerpią ją z jakichś stawów gdy wkoło wala się pełno rozkładającego się truchła. Jedzą to, co uda im się akurat znaleźć jeśli w ogóle się uda.

Przy tym nie twierdzę, że Judith na bank by nie przeżyła. Pewnie, że nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach znajdą się na tyle odporne jednostki, że sobie poradzą. Po prostu statystycznie jej szanse byłyby dość mizerne.

Tak, na pewno procentowo szanse przeżycia noworodka w takich warunkach spadają. Ale nie tak drastycznie jak w średniowieczu. Co do szczepionek to sam bym dał radę, a lekarzem, ani pielęgniarzem nie jestem.

Ja tam bym się mocno zastanowił, nie znając ani nazwy leku, ani dawki, którą należy podać. Zresztą nawet zakładając, że sobie to wszystko gdzieś wyczytasz - te leki zazwyczaj muszą być przechowywane w warunkach chłodniczych. W TWD byłoby o to trudno, bo lodówki dawno już padły ;)

No tak warunki chłodnicze. Tu masz rację.

Ale ale odbiegliśmy od tematu. Pytanie założyciela tematu brzmiało : "Czy jest w ogóle możliwe, że świeżo narodzone dziecko w takich warunkach normalnie się rozwija bez matki?" Więc ja odpowiadam, że jest to możliwe...A ile procent szans to naprawdę nie jestem w stanie policzyć...

Z tym się zgadzam.