Niezgadzam się z opinią, ze grupa Daryla „wcale nie jest taka zła”. Ta ich reguła „zaklepywania”. Szkoda, ze nie mieliśmy okazji zobaczyć jak ona działa jak trafiają na inną, słabszą grupę w której np. są kobiety.
No i sam Daryl. Naprawde przykro na niego patrzeć od upadku więzienia. W tej chwili jest chyba najbardziej pozbawionym ikry i inicjatywy bohaterem. Snuje się po ekranie, bez żadnego pomysłu na siebie. To jego idiotyczne założenie, ze wszyscy zgineli nie ma żadnego uzasadnienia. Skoro Beth mogła uciec, to czemu zakłada, ze ludzie bardziej zaprawnienie w walce o przetrwanie tak po prostu dali się zabić. W II sezonie uparcie szukał Sophie, której prawie nie znał a teraz nie obchodzi go los Carla czy Ricka?
Przykro to stwierdzić, ale faktycznie nadaje się tylko do roli przybocznego . Najpierw jego życiem kierował Merle, potem Rick. Przez chwile Beth !!!!(czy ktoś był w stanie przewidzieć że w tum duecie to Beth będzie przejawiała większą inicjatywę, a Darył będzie spełniał życzenia panienki, przezywającej nastoletni bunt??), a teraz podąża za Joe.
Na szczęście czas jego męki dobiegają końca. Joe „za rączkę” odprowadzi go do Ricka i pod jego kierownictwem, będzie mógł podreperowac swoją nadszarpnietą reputację. Bo Daryl pod kierownictwem Ricka da się oglądać, bez niego jest zagubionym chłopcem we mgle. Naprawdę ciężkostrawnym.
I znowu się zastawiam, czemu scenarzyści mu to zrobili. Co chcieli osiągnąć robiąc z niego taką sierotę, bez charakteru?
Właśnie z Merlem prezentował się świetnie przez krótką chwilę w marnym 3 sezonie. Najlepiej było widzieć braci razem to mogłoby odbudować jego charakter z 1 i 2 sezonu, 4 sezon wydawał się dobrą okazją, a tak to jest mi szczerze już Daryl obojętny. Już lepiej gdyby był zamiast niego Merle.
Dokładnie. Merle i Shane to moje ulubione postacie. Nadal lubię serial i go oglądam, ale brakuje już tak mocnych charakterów (emo-Daryl traci w oczach wielu i temu się nie dziwię).
Merle to był hardkorowiec, kogoś takiego potrzeba w takim serialu. Daryla lubię coraz mniej w tym 4 sezonie.
Ogólnie to Merle mnie na samym początku mocno irytował. Poznaliśmy go jako rasiste, jednak później zrobiło mi się go szkoda kiedy grupa zostawiła go na dachu samego. A kiedy znaleźli jego dłoń, to naprawde bardzo go polubiłem :D Ucieszyłem się kiedy dołączył do obozu, jednak twórcy nie umieli wykorzystać potencjału braci i jednego z nich uśmiercili. Szkoda
Shane nie lubiłem akurat :D Chciałem, żeby zginął jak najszybciej. Gubernator też był dobrą postacią ale zabił Merla, Andree, Herschela i Martineza więc też ciesze się, że zginął.
Na tę chwilę moim ulubionym bohaterem jest Daryl (jeśli dalej będzie jak jest, to to się zmieni) i uwaga śmieszny doktorek :D
Całkiem zabawną regułę wymyślili z tym zaklepaniem i jeśli chodzi o tą grupę to najbardziej z tych nowych charakterystyczny jest przywódca i wydaję mi się że nieźle nowa grupa namiesza w finałowym odcinku
hahahaa wiadomo samo się mówi przed siebie że przywódca powinien się wyróżniać ale nawiązując do tego miałam na myśli że np jedną główną z postaci był Rick i gościu jest ciekawą postacią ale inny tacy jak np Deryl dorównują mu i również zbudzają zainteresowanie i wracając do mojego po przedniego wpisu że oprócz przywódczy nie ma kogoś z jego grupy wnoszącego coś ciekawego do serialu
Nikt inny z tej grupy nawet się nie odezwał, nawet chyba nie było zbliżenia kamery na ich twarze :D Więc to oczywiste, że Joe jest najbardziej charakterystyczny :D o to mi chodziło. Nie o to, że jest charakterystyczny dlatego, że jest przywódcą.
Jeśli chodzi o tego, którego zabili za kłamstwo, to niechcący go pominąłem. Ale nie żyje więc już niczym się nie wyróżnia :D
Namieszają, Carla też "zaklepią" http://i.imgur.com/fyAXRfk.png Chociaż do gwałtu raczej nie dojdzie bo to byłoby zdecydowanie za wiele.
Ja mam czasami wrażenie, że scenarzyści mieli na niego pomysł takiego zbuntowanego, charakternego i aroganckiego samotnika któremu nie pozostało nic jak przyłączyć się do grupy- wiedział, że inaczej nie przetrwa.Tak zrobili, tylko że nagle Daryl spotulniał, zaczął wżerać się w struktury życia na farmie i więzieniu, wszyscy zaczęli go kochać i dziękować i jemu to się spodobało. Zaczął ufać i słuchać Ricka który liczył się ze zdaniem Hershela a potem szukał poparcia u Daryla.
Nawet jak Merle przyłączył się do grupy to Daryl niemalże jednoznacznie dawał do zrozumienia, że woli taką wersje siebie, temperował brata (albo się przynajmniej starał) jak tylko mógł.
Dlatego tak jak i Ciebie bardzo dziwi mnie fakt, że dał sobie spokój i odpuścił szukania ludzi , którzy zaczęli być dla niego bliscy. Jak pisałaś jest strasznie bierny, ale możę po prostu czeka na odpowiedni moment? Może potrzebuje chwili aby się oswić z nową sytuacją i zdecydować jaki chce być. Ta nowa zgraja ma na niego duży wpływ (ewidentnie to widać, kiedy pobili na śmierć koleżkę od połowy królika a on w ostatniej chwili postanowił nie zasłaniać ciała- dla mnie to taka symbolika że Daryl wraca do swojego wcześniejszego myślenia) . Wszystko skonfrontuje się w Terminusie. Daryl i Rick mogliby jakoś to sklecić do kupy, w sensie grupę. Różnica jest taka że Rick świetnie sam sobie poradzi a Daryl bez niego jest taki nijaki i tam gdzie go popchną tam idzie.
Trochę ta postać się wypala a szkoda bo była bardzo wyrazista na samym początku..
Daryl miał w serialu jeden konkretny cel, uwolnić się z demonów przeszłości, wyjść z cienia brata, nauczyć działania w grupie i dla grupy. Zważywszy na to, że tej postaci nie było w komiksie, zapewne był jednym z bohaterów do odstrzelenie, ale fantastyczna rola aktora, który wykreował tak charyzmatyczną (najlepszą) postać sprawiła, że twórcy postanowili ciągnąć jego wątek choć tak naprawdę Daryl już przeżył swoje katharsis i dla fabuły nie ma wielkiego znaczenia.
słyszałam też (ale nie wiem czy to prawda) że Reedus brał udział w castingu do roli Merle'a ale twórcom tak się spodobał że postanowili napisać dla niego nową postać.- taki smaczek :)
cd wypalenia się postaci to obawiam się, że to prawda, choć mam nadzieję że nas zaskoczą :) nie jestem aż tak zza Darylem ale mógłby zostać nawet jeśli dla fabuły nie ma znaczenia to ma jakąś historie i dużo widzów ma sentyment
No właśnie ta przemiana na początku była fajna. Była tak fajnie zbalansowana to jego "dzika strona" i trochę wrażliwości. Ale teraz przesadzili z tym "spotulnieniem". Stracił cały charakter.
Ta scena gdy zrezygnował z zasłonienia ciała faktycznie jakaś taka symbliczna była.
Mimo, ze teraz mnie bardzo irytuje naddal wolałabym, żeby jeszcze został, nadal się miło patrzy ;-)). A może w finale nastąpi coś co go znowu odmieni na kolejny sezon.
Trzeba przyznac ze przywódca nowej grupy Deryla , BARDZO MĄDRZE dowodzi i rozstrzyga spory i nieporozumienia . No może oprócz zabicia jednego z swoich , ale widocznie miarka cierpliwosci sie przelała . Jesli ta grupa spotka sie z ekipą Ricka i znowu będzie jatka , to będzie to głupie . Może w koncu TE grupy sie połączą pod przywództwem dwóch liderów - Rick i Joe .
Niezgadzam się, że oni mogą się dogadać z grupą Ricka. Tak jak pisałam, jeśli oni tak się zachowują wzgledem siebie to co się dzieje jak natrafią na słabszą grupę? Dlaczego u nich są sami faceci? Czy faktycznie od czasu apokalipsy nie trafili na żadną grupę z kobietami, co się z nimi stało?
trudno mi się ustosunkować do nich jeszcze, może facet i rozstrzyga spory w jakimś tam konkretny sposób bo wiadomo jest grupa facetów cierpliwa rozmowa nie wchodzi raczej w grę ale to takie wszystko prymitywne.."zaklepuję" wtf? tak jak piszę CArOl_6 też ciężko sobie wyobrazić tą grupę po spotkaniu kobiet i dzieci. będzie jatka bo Rick by wydostać się z domu zabił w toalecie jednego z nich, więc praktycznie go szukają a to przekreśla już jakąkolwiek współpracę.
przywódca z grupy Daryla jest inteligentny i zapobiegawczy , w tym wszystkim kieruje się jedną zasadą - przetrwanie dla najsilniejszych.
Z jednej strony ten Joe to świetna postać i zrobiły na mnie wrażenie jego gadki o zasadach, które pozwalają przetrwać apokalipsę, ale kiedy usłyszałem o tej zasadzie "zaklepuję" czar prysł. Jak ta idiotyczne prawo ma komuś pomóc w przetrwaniu? Już w poprzednich odcinkach gdy jeden z kompanów Joe ogłuszył kolegę, gdy ten położył się i nie zaklepał łóżka pokazała idiotyzm sytuacji. Rick nawiał z domu, zabijając faceta w kiblu.
Tak naprawdę stanowią ci faceci zagrożenie dla samych siebie, bo jak dwóch zaklepie w jednym momencie tą samą rzecz/miejsce to mogą się teoretycznie pozabijać. Im więcej testosteronu w grupie tym trudniej ją opanować. Ale ten Joe może się stać mentorem Daryla, Gdyby po jego zgonie przejął grupę, może miałby szansę się odrodzić.
To kolejny argument, że nie ma mowy o porozumieniu. I chyba oczywiste jest po czyjej stronie stanie Daryl.
Cytuję rozmowę Joe z Derylem :
Joe : Byliśmy w domu i nikomu nie przeszkadzaliśmy , ukrywał sie tam jakiś facet i zadusił jednego z naszych . Facet uciekł .
Deryl : Ktoś go widział ?
Joe : Tony go widział , to wystarczy .
I teraz , wystarczy ze Tony zginie i nikt sie nie dowie ze to był Rick . HA !
A skoro Rick ma już liderowanie gdzieś to może Daryl go przekona ze Joe to dobry typ na lidera i może - jeśli ekipa Joe się zgodzi- ekipa Ricka sie podłączy do nich ? Bo u Ricka nie ma juz żadnych dzieci (oprócz Judith a Carl to już nastolatek) a i kazdy tam ma bron i potrafi strzelać (nie licząc te wielkie ciele które uziemiło ciężarówkę) .
Swoją drogą , poziom serialu - pomalutku , bo pomalutku ale jednak- rośnie . Kilka ostatnich odcinków to -jak dla mnie - co odcinek to ciut lepszy . Oby tak dalej . NAWET LALECZKA SIĘ WRESZCIE UBRAŁA .
Pozostanę przy opinii, że nawet jak na te czasy to są po prostu źli ludzie (to zdanie z odcinka, gdy spotkali Daryla, że po co krzywdzić siebie jak można krzywdzić innych - mnie więcej tak to brzmiało). A skoro Joe tak chętnie opowiada ta historię o facecie, co dusił jednego z ich, pewnie szybko opowiedziałby ją Rickowi i Rick by się zorientowałby z kim ma do czynienia. Nie widzę najmniejszej szansy, że się dogadają. Naprawde widzisz Ricka bawiącego się w "zaklepywanie" i oddającego przywództwo komuś takiemu?
pewnie połączenie tych dwóch grup - nawet jeżeli Tony by zginął i nie zdążył zidentyfikować Ricka - jest niemożliwe ,ale fajnie by było jakby przynajmniej Joe dołączył do grupy
Co ty bierzesz człowieku ? Grupa Joego to barbarzyńcy, mordercy, gwałciciele. Już więcej Ricka łączyło z Gubernatorem i Merlem. A poziom serialu spada od drugiego sezonu, jednak nie narzekam. Podoba mi sie i jestem ciekawy dalszych losów bohaterów, a w następnym odcinku będzie super potyczka :D
Też liczę na jakąś niezłą akcje, tylko mogliby zrobić dłuższy odcinek przynajmniej godzinny bo to 40 minut to mało. Za mało:)
"Co ty bierzesz człowieku ? Grupa Joego to barbarzyńcy, mordercy, gwałciciele. Już więcej Ricka łączyło z Gubernatorem i Merlem. A poziom serialu spada od drugiego sezonu, jednak nie narzekam. Podoba mi sie i jestem ciekawy dalszych losów bohaterów, a w następnym odcinku będzie super potyczka :D"
Faktycznie , grupa Ricka to same aniołki . Jak na przykład sam Rick który PODSTĘPNIE zabija człowieka który -notabene- uratował mu życie i chronił rodzine (Shane), który przykuwa i zostawia na pastwe losu Merla , jak Carol która zabija dwie chore bezbronne osoby , jak Carl który usmierca młodego chłopaka oddającego bron , jak Michonne która zabija faceta zadając cios w plecy . Sami szlachetni , honorowi i sprawiedliwi ludzie . A i nie widziałem zeby grupa Joe kogoś zgwałciła . Komiks mnie nie interesuje , jak by co .
Kiedy byli w domu (tam gdzie Rick, Carl i Michonne sie zatrzymali na jakiś czas) było słychać ich rozmowe. Mówili, że jakaś panienka tu zamieszkuje i ją "przejmowali". Chyba można się domyślić o co im chodziło :D
Człowieku jak ty oglądasz ten serial ? Jesteś ograniczony umysłowo :D ? Rick zabijał Shane'a w obronie własnej. Merl był niebezpieczny dla grupy więc Rick, przypiął go do rury, aby ten troche się uspokoił. Niestety Tdogowi wypadł klucz. To był przypadek. Carol już nie jest częścią grupy - Rick ją wyrzucił. Nie sądze, aby Joe kulturalnie wyprosił z grupy kogoś kto zachowuje się niepoprawnie. Carl to jeszcze dziecko :D On nie wie co robi :D Michonne zabiła zapewne tego faceta, bo gdyby tego nie zrobiła - on zabił by ją. Więc tak. W grupie Ricka są dobrzy ludzie (przynajmniej w porównaniu z tymi od Joea).
I to wszystko mogłeś zrozumieć samodzielnie, oglądając po prostu serial. A nie wyrywasz same "złe rzeczy" z kontekstu.
"Człowieku jak ty oglądasz ten serial ? Jesteś ograniczony umysłowo :D ? Rick zabijał Shane'a w obronie własnej."
To właśnie ty niedokładnie oglądasz serial . Shane NIE CHCIAŁ zabic Ricka . Gdyby chciał zrobił by to już dawno . Miał ku temu wcześniej co najmniej dwie znakomite okazje - w lesie i podczas bójki . Shane chciał udowodnic/pokazac Rickowi swoją wyższość . Dlatego nie zastrzelił Ricka w pobliżu farmy tylko skupił sie na oddawanej przez Ricka broni . A Rick ? Tu niby mu oddaje bron , jedną ręką czary mary odwraca uwage Shana a drugą po kryjomu zza pleców sięga po nóż i podstępnie zabija ...nie , nie zabija - MORDUJE Shana .
Najlepszy był Daryl z 1 i 2 sezonu. W 4 sezonie pokazuje trochę swoją delikatną stronę pod wpływem Beth do której ewidentnie coś czuł. Po jej zniknięciu już totalnie zmiękł, teraz jest wg mnie gorszy niż Rick po śmierci Lori - miał niby być twardzielem. Btw. szkoda że twórcy usunęli Merle'a, nie mogę go odżałować. Żałuję też trochę Andrei, bo lubiłem jej nie lubić i Shane'a - zastanawiam się co by robił w takim 4 sezonie.
Rick przeszedł załamanie konkretnie i teraz dał spokój jakby oczyścił się i pogodził ze śmiercią żony (jeszcze się nie mogę doczekać jak zobaczy Judith :)) , Daryl się snuje jak na razie, osłabiło go to strasznie ale może się otrząśnie, potrzebuje zapalnika. Merle wkurzający byłby kulą u nogi ale wyrazista postać..mogli go zostawić, współczułabym tylko Darylowi bo by musiał cały czas mieć na niego oko :) Andrea..jak patrzyłam na jej decyzje to mi się nóż w kieszeni otwierał ale chyba tak jak Ty" lubiłam jej nie lubić". Shane by siał zamęt i nie mógłby pogodzić się że nie jest liderem, był agresorem wszystko czarne i białe , zabijmy i będzie z głowy. poza tym nie zdziwiłabym się gdyby nastawiał Carla przeciwko ojcu i gdyby kwestionował wszystkie decyzja Ricka.
Gdyby został pierwszy reżyser napewno nie uśmierciłby Merla tak szybko, a i Dale by dożył do 3 sezonu
Ta wrażliwa strona Daryla była fajnie pokazana w poprzednich sezonach np. poszukiwania Sophii, scena z Judith, smutek po zniknięciu Carol w III sezonie, śmierć Adnrei. Tylko wtedy to było subtelne i nie psuło charakteru postaci. Odcinek 12 z Beth był najgorszy ze wszystkich. Było to nachalne, źle napisane i okropnie zagrane. Jeśli facet który przez 2 lata nie zwraca uwagi na kobiety, po kilku dniach z takim ładnym ale niewiarygodnie naiwnym i głupiutkim dziewczęciem miałby się się w niej zakochać to jednak zmieniam zdanie. Zamiast tego romansu wole żeby już zginął w tym sezonie.
MIędzy Darylem, a Beth nie ma jakieś wielkiej love....sam Reedus to powiedział, jak również dosadnie on mówi jeśli chodzi o jakieś szipy jego bohatera - Darylowi nie są potrzebne romanse oraz że: "TWD to nie jest reality show":
http://www.thedailybeast.com/articles/2014/03/13/norman-reedus-daryl-doesn-t-nee d-romance-the-walking-dead-isn-t-about-erections.html
''She sort of sparked hope in him and I think he took that spark a little further in his head and turned it into a little fire.'' Chyba czytamy inny wywiad! ;O
"But she’s sparking a hope and a feeling in him. It’s not about erections." Czyli chodzi o uczucia, Reedusa denerwują ludzie którzy chcą seksu, ale nie przekreśla nic, pewnie za dużo powiedziec też nie może. Ale z tego co ja tu widze, to przyznaje się, że Daryl ma uczucia do Beth (tylko może platoniczne).
Ona jest dla niego promykiem nadziei, symbolem normalności, to nie znaczy od razu że pała do niej wielką miłością i och, och będzie słodka parka...
“It’s not a reality show,” he says of how some viewers pair Daryl up with Carol (Melissa McBride) or, most recently, Beth (Emily Kinney). (Daryl himself has never shown more than close friendship with any female on the show.)
It’s not about “shipping” these people and “shipping” those people. You know, “Who’s gonna hook up with so-and-so?” It’s not a reality show. It’s a television show based on emotion and the end of times and finding companionship
Polecam przeczytać całość, a nie wyrywki;)
Poza 'It's not a reality show'' reszta cytatu to nie słowa Reedusa, a stwierdzenie autora wywiadu!
I tak jak mówiłam denerwuje go szukanie taniej sensacji (seks, łączenie w pary itp.), to że ludzie wypisują mu na twitterze i innych portalach jakieś bzdury, ale nigdzie nie zaznaczał, że to nie jest głebsze uczucie, a wręcz podkreśla, że uczucie tam jest.
Ja polecam czytać ze zrozumieniem, również mój poprzedni komentarz, bo zaznaczyłam, że MOŻE TYLKO PLATONICZNIE, a ty mi tu wyskakujesz z jakimiś słodkimi parkami ;O
Ale autor wywiadu skądś to wziął prawda? Chyba sobie nie wziął tego z sufitu i wciska Normanowi słowa, których on nie powiedział :/
Nie pisałam o "słodkich parkach" bezpośrednio do ciebie tylko ogółem...
Denerwuje go że ludzie łączą go w parę z Beth, a potem twierdzi jak Daryl to pała do niej uczuciem, jeszcze bardziej podsycając te natrętne sziperki? Aha...
Właśnie to jest to, że on tak owija wszystko w bawełne, bo nic na prawdę nie może powiedzieć. Ale ogólnie chciałby żeby ludzie patrzyli na uczucia i emocje itp. a nie podniecali się i robili afery ;D No i w pewnym sensie podsyca je, ale niedawno dopiero zdobył taką popularność, więc pewnie nawet nie wie co takiego robi xD
I w sumie można zrozumieć to tak, że autor wciska mu te słowa na siłę, ale jak przeczytasz to kilka razy to widać, że to tylko narracja (o ile tak to się nazywa, nie znam się na tych wszystkich formach literackich itp :x)
Może chodzi o pokazanie, jak ta cała sytuacja zmienia ludzi... samotność, chęć bliskości z inną osobą? Widać, że właśnie się zmienił..zrobił się bardziej uczuciowy i nawet taka młoda dziewczyna mogła mu pokazać w tak krótkim czasie co to współczucie i miłość...
Może i chcieli to pokazać, ale zrobili to tak źle że prawie ośmieszyli ulubionego bohatera większości widzów.
Daryl się zmieniał przez 3 sezony a nie przez 2 odcinki 4tego sezonu - agresywny Daryl z pierwszego sezonu i Daryl przytakujący we wszystkim Rickowi na koniec III sezonu to już była przepaść. Dla wielu osób już wtedy był za "miękki". Od 2 sezonu był akceptowany przez cały grupę i wszyscy przyczynili do jego ewolucji zamkniętego w sobie, niebezpiecznego odludka do ważnej postaci w grupie (więc nikt mnie nie przekona, że dopiero Beth pozwoliła mu odkryć co to "współczucie czy miłość". Gdyby to sie działa między 1 i 2 sezonem to może tak, ale wtedy wygladałoby to zabawniej).
Nie chcę oglądać na ekranie 40latka przeżywającego spóźniony o 20 lat bunt okresu dojrzewania. Ostatnia scena 12 odcinka w moim osobistym rankingu jest najbardziej żenującą sceną tego serialu.
.\
Od postaci, ktorą znałam i lubiłam przez 3 i pół sezonu oczekiwałabym w takiej sytuacji TROSKI O LOS PRZYJACIÓŁ, oczekiwałabym PODJĘCIA DZIAŁAŃ, mającego na celu choćby zapewnienia większego bezpieczeństwa dziewczynie, która znalazła się pod jego opieką zamiast ulegania jej zachciankom. I przede wszystkim MYŚLENIA - czy on naprawde uwierzył, ze dobrzy ludzie posprzątali im upiorny domek i przygotowali im jedzenie w zamian oczekując na liścik z podziękowaniem???