Portal The Spoiling Dead donosi, że w kolejnym odcinku życie straci Aiden, syn Deanny oraz co ma dla nas zapewne większe znaczenie - Noah.
Ten pierwszy zginie w towarzystwie Tary i Eugena, którzy również będą mieli poważne problemy, zaś Noah zginie podczas wspólnego wypadu z Glennem a scena jego śmierci będzie bardzo interesująca.
Wydaje mi się, że tak. Wcześniej juz kilka osób pisało na forum, że wprowadzenie nowego bohatera afroamerykańskiego związana jest ze śmiercią innego.
Może odbiegam od tematu, ale ten serial coraz bardziej przypomina mi jakąś... teorie gier (cokolwiek by to nie znaczyło), a nie serial, który ma rozwijającą się ciekawą fabułę. Już nie mówię o zaskakującej. Jak pojawi się nowy czarnoskóry, to znaczy, że inny zginie. Jak zginie jedna postać, to zrekompensują nam ją inną postacią. To jakieś przewidywalne reguły gry. A taka postać rzeczy wyklucza przyjemność oglądania. Chyba już wiem, dlaczego ten serial stał się taki nijaki.
I tak pewnie będzie. Noah pełen nadziei że wyleczą mu nogę, albo to zrobią, a tu nagle "hap" i po nóżce. Szkoda mi gościa...
Doniesienia o Aidenie mnie nie dziwią, to postać stworzona na potrzeby serialu, więc twórcy mają pełną dowolność w kreowaniu jego losów i nikt się nie przyczepi. Dużo ważniejszy jest Spencer, jego brat.
Zaskakują mnie za to wieści o Noah. Wobec nieobecności (póki co) Heatha myślałem, że jest on swoistym zastępstwem za niego.