Rick chyba juz przestał swirowac...
Jak pod koniec przygladal sie na siatke, to nie widzial postaci żony, tak jakby jej widmo przestało go przesladowac.
Carl to motherfuc*er wysokich lotow. podoba mi sie ta postac, bo w koncu cos z nia zrobili. nie jest juz taka lumusiarska zapchajdziurą.
Andrea... szkoda, ze zginela, ale wiekszosc z was przez te 3 sezony bardzo irytowala. moze to taka rekompensata, bo widze, ze opinie o niej sie diametralnie zmienily.
Gubernator nie tyle zabijal w gniewie tych, co byli pod reka, co wszystkich. Wkurzyla go debata, by nie wracac do wiezienia, bo to niebezpiecznie itp. Mimo wszystko Psychol z niego sie robi dobry. Do tej postaci bylem bardzo sceptycznie nastawiony, ze wzgledu na jego aparycje i zero podobienstwa z oryginalem. Ale zmienilem zdanie, bo z milej twarzy dobrego tatusia i kochanego meza potrafi zmienic sie w sekunde w psychopate. wielki plus.
Tyresse - powinien sie czesciej pojawiac, bo w komiksie byl o wiele bardziej ogarniety. Mimo wszystko bardzo lubie te postac. Jego laska tez wydaje sie byc ogarnieta i trzezwo mysli. Ogolnie nie takiego finału sie spodziewalem, ale tak czy siak daje rade. Czekam na 4 sezon
Michonne - Postac spelnila moje oczekiwania w 100%
tajemnicza, troche odizolowana, ale zawsze gotowa pomoc. Do tego jest bardzo uparta i dosyc brutalna kiedy trzeba. Ciezko jej jest sie wmieszac w grupe, bo ciagle chce byc na uboczu. jakby nie chciala ze swoimi problemami wyskakiwac. mimo wszystko wielkie przywiazanie do Andrei
Daryl - Jedna z moich ulubionych postaci :D w tym sezonie rozwinal skrzydla i mozna bylo zobaczyc jego wszystkie twarze, od wojownika, do opiekunki dzieciecej. POstac zasluguje na czolowe miejsce, i bledem byloby ja usmiercac kiedykolwiek!
hershel - dziadek w 2 sezonie mnie wkurzal, bo mial te swoje wywody o zombie. teraz zajal miejsce Dale'a, ale z lepszym skutkiem i bardziej przemawia do wszystkich. Potrafi sie postawic i agresywnie wytoczyc argumenty.
Glenn i Maggie - fajna parka, duzo wniesli. Potrafia sobie poradzic. czesto narazaja sie dla dobra grupy. troche jak para na posylki. Ale jakos nie kreci mnie ich historia. powinni ograniczcy te Love Story i zaczac cos z nimi robic (byc moze usmiercic ktores z nich)
Carol - kobita z jajami. NIby cos chce z Darylem, ale on jakos nie bardzo sie do tego ciagnie... powinna zostac usmiercona, bo jej rola przypomina mi T-Doga. Pokazuja ja tylko, jak ma ubic zombie, wiec raczej dlugo nie pozyje.
Nabjbardziej bedzie mi brakowac postaci Merle'a. Gosc zaczal juz egzystowac razem z grupa. liczylem, ze jeszcze troche pozyje, ze zaczna mu ufac i lubic go. dopiero wtedy sie poswieci i umrze. Ogolnie Procz Daryla brak twardzieli w grupie. Shane byl swietna postacia. Troche jak gubernator. Za duzo dobrych postaci ginie, a zostaja dupne. np siosta Maggie.
Andrea czasami irytowała, ale była bardziej barwna niż Beth. Powinni zostawić Merlea i Andre a usmiercic Beth , która nie wnosci do serialu nic.
Beth pewnie ubija... teraz laska Tyreese'a moze sie dzieckiem opiekowac. Do tego Hershel oplakujacy corke i chec zemsty Maggie :D
bylby ciekawy motyw
Postaram się krótko:
Rick - motyw z schizami już jest męczący. W komiksie były to subtelniejsze, same telefony, które szybko się skończyły. Męcząca już jest ta "depresja" Szeryfa. Takie dziecko we mgle jest z niego przez większość sezonu. Szału nie ma.
Carl - w tym sezonie prawie nie widoczny. Jednak gdy się już pojawił to miał coś konretnego do powiedzenia i nie raz okazywał się być bardziej ogarnięty od ojca.
Hershel - dziadek robi za sumienie grupy i bardzo dobrze się spisuję w tej roli. Dale'a lubiłam, ale Hershel lepiej się sprawdza w tej roli. Niczego nie narzuca, stara się doradzić, ogólnie zazwyczaj mówi mądrze i ogólnie z niego taki ciepły i sympatyczny Dziadziuś. Cieszy mnie to że nie zginął, tak jak to głosiły pewne spojlery.
Maggie - ma dziewczyna łeb na karku. Ogólnie to aż tak wiele nie pokazała w tym sezonie.
Glenn - nie przepadałam za nim w komiksie, w serialu przez 1 i 2 sezon i przez 3 również. Taki nudny, narwany, chojrakowaty chłoptaś.
Carol - nudna, irytująca, schematyczna, pozbawiona charyzmy i ogólnie nie ciekawa postać. Powinna pójść do piachu razem z Skośnym zamiast Merle'a.
Andrea - nie dość że ją spieprzyli wątkiem z Gubernatorem to jeszcze do tego ją uśmiercili - no comment. Liczyłam na ogarniecie się tej postaci w kolejnym sezonie i zostałam nie mile zaskoczona.
Gubernator - z jednej strony podoba mi się ta postać, choć do komiksowego Gubernatora sporo mu brakuje, ale z drugiej strony zaczęli robić z niego groteskowego i komicznego typa, dlatego też nie miałabym żalu gdyby już dano sobie z nim spokój.
Michonne - przez kilka odcinków wielkie nic, ale w kolejnych odcinkach nadrabia. Jednak lekki smród pozostał.
Tyreese - moim zdaniem postać wepchnięta na siłę i kompletnie zbędna w tym sezonie. Uważam że powinien był się pojawić dużo wcześniej już w 1 lub w 2 sezonie, bądź dopiero powinni go dać po wątku z więzieniem. Ogólnie niby jakiś potencjał tam ma, ale bardziej wygląda jak karykatura/parodia tego komiksowego. Taki właśnie łagodny Pączuś z maślanymi oczkami.
Beth - statystka
Lori - zaczęła się wyrabiać, no ale niestety trochę za późno.
No i moi ulubieńcy Dixonowie
Merle - z jednej strony narwany i nieprzewidywalny prostak i cham z drugiej badass z ciętą gadką z jeszcze innej inteligenty i oczytany człowiek i jeszcze z innej postać skrzywdzona i tragiczna. Merle był postacią charyzmatyczną, barwną, złożoną, niejednoznaczną, interesującą i po prostu zajebistą. Innymi słowy - taką którą się trzyma jak najdłużej. A oni co zrobili ? Dali go na odstrzał...nie wspomnę już po raz "n-ty" o zmarnowanym potencjale, który tkwił w nim - w tym jakby wyglądał jego egzystencja w grupie, jakby się w niej odnalazł, co by do niej wniósł, co wyniósł, jaki by to na niego miało wpływ, czy jego relacje z bratem. Oj, a jednak wspomniałam.
Daryl - jego z kolei zaczynają systematycznie knocić, pozbawiając go jego pazura. Po pierwsze go idealizują robiąc z niego postać a'la Rick z 1 i 2 sezonu - jest dobrym i szlachetnym panem, któremu zawsze wszystko się udaje, zawsze robi wszystko dobrze.
Po drugie spychają go na boczny tor, robiąc z niego bezbarwnego, dupowatego przydupasa Ricka bez własnego zdania , który tylko tępo przytakuje Szeryfowi, co najlepiej było widać w 15 odcinku kiedy Rick chciał oddać Michonne. Daryl miał szanse na wyjście z cienia i pokazanie się od innej strony - tą szansą był wątek z bratem.
Ogólnie rzecz ujmując większość bohaterów moim zdaniem w tym sezonie spieprzoną. W większości kręci się wszystko w okół Ricka i 2 czy 3 innych postaci, a reszta robi za statystów, którzy mają swoje kilka min i tyle. Niektórzy zostali kompletnie olani (patrz Tyreese), jeszcze innych chamsko odstrzelono, uprzednio fajnie ich rozwijając, następnie spychając ich na tyły, by potem dać im 5 min. No i oczywiście kompletnie zawalone relacje: Rick-Carl, Daryl-Merle, adaptacja Michonne do grupy i ogólne relacje bohaterów między sobą.
a takie mam spojlerowe pytanko do ludzi oczytanych w komiksie...
Carol tam też jest taka dupowata? a może już odeszła do krainy wiecznych łowów?
tak podpytuje bo dosyć mocno obawiam się rozwinięcia tej postaci. a dokładnie że serial pójdzie w sielanke i będą romanse....
wszędzie też się pisze jaka to Beth jest straszna i że powinni ją ubić. Fakt, jest statystką, ale przyznam że szczerze mi się w tym podoba. Taki powiew.... normalności? Niech sobie tam pląsa w tle :)
SPOJLER
Carol w komiksie jest w związku z Tyreesem, ale po tym jak widzi że ten ją zdradza z Michonne, podcina sobie żył i ogólnie zaczyna lekko świrować (całuje Lori, proponuje żeby razem z Rickiem byli rodzinką w trójkę), końcową popełnia samobójstwo, podchodząc do Szwędacza, który rozszarpuje jej gardło.
Osobiście wolałam tą komiksową bo była ciut ciekawsza i na swój sposób urocza.
eee fajne :)
chociaż jestem pewna że tutaj to nawet nie ma co śnić o takim rozwiązaniu.
marudy marudy no pozmieniali fabułe nie da sie ukryc ale te lamenty sa niepotrzebne, za wczesniej zeby wyrokowac i krytykować na maksa poczekajmy na 4 sezon ktory bedzie zakończeniem wątku wiezienia ( tak myślę). Mazzara już nie będzie maczał paluchów w serialu co nie których powinno to zadowolić.
To ile mam czekać? Może do końca serialu? Niepotrzebne? Sorry, ale ja nie będę pisać że coś jest piękne i rewelacyjne, jeśli dla mnie takie nie jest.
Mówcie co chcecie, ale każda postać w tym sezonie jakoś na swój sposób ewoluowała.
Rick - stał się trochę takim człowiekiem bez skrupułów, stał się twardszy - nadal podejmuje dobre decyzje (m.in niezła taktyka na finał), ale zdarzają mu się te gorsze (wypuszcznie Mich, myśląć ze Gubcio ich zostawi). Ano i te jego wizje. Ogólnie na początku było śmiesznie (bieganie po lesie jak idiota .. ), ale potem już nie były takie irytujące.
Gubernator - oprócz tego że ma "god-mode", to całkiem fajnie przedstawiony zły charakter. Jak oglądaliśmy z wujem ostatnio Twd, powiedział że "wkręcanie kitów to opanował do perfekcji". No i zabił łajza Merle ! :D
Herszel - co powiedzieć? "Dziadek-dobra rada", rozsądek grupy.
Maggie - Od siebie dodam, że najbardziej mi się podoba z aktorek :P . Ogólnie postać zła nie jest, chociaż oprócz romansu z Kitajcem i porwaniu przez Gubcia, dużo nie było z nią wątków.
Carl - to taki Bad-Ass się zrobił :D . W sezonie 2 wkurzający dzieciak, a stał się przydatnym członkiem grupy. Trochę czasami chcę udowodnić swą "dorosłość" co mu zawsze nie wychodzi.
Carol - Ogólnie dla mnie niezbyt przyjemna postać, raczej drugorzędna. Dużo nie wnosi, choć też jej zmiana co do S01 jest diametralna.
Andrea - Jakoś mi jej nie szkoda. Wkurzała mnie cały czas w sezonie 3 swą naiwnością. Tak chciała uratować niby wszystkich. Więc miała niby dobre intencje. Zawsze coś :D . No i dziwna scena śmierci. "Lamusek" Glenn, dał sobie radę z zombiakiem, będąc przywiązanym do krzesła, a ona miała jeszcze jakieś narzędzie i dała się ugryźć.
Glenn - No były w tym sezonie momenty w których strasznie mnie wkurzał (vide pierwszy atak na więzienie, gdzie sobie pojechał na przejażdzke), ale czasami wykazywał się dobrymi pomysłami i pomagał grupie. Nie przepadam z nim specjalnie, w S04 może być na moje nawet do odstrzału. Jest mi obojętny.
Michonne - Na początku sezonu niemowa, a teraz? Jedna z moich ulubionych bohaterek. Odrazu wyczuła że z Gubciem jest coś nie tak, dobrze planuje, dobre umiejętności survivalowe (w końcu przeżyli z Andrea zime), no i jak wywija mieczykiem. Fajna postać :)
Tyresse - Ta postać narazie dla mnie to zagadka. Mam nadzieje że się rozwinie. Btw. Świetnie strzela :D
Beth - Fajna niańka, czasami sobie pośpiewa z Herszelem.
Lori - Ja tam nadal się cieszę że zginęła. Co z tego że już trochę ogarniała, ale niesmak pozostał, i ten pomysł z pojawianiem się ...
Merle - Nie wiadomo co o nim napisać. Najważniejsze dla niego było dobro swoje i brata. Nikt inny go nie obchodził. Przedstawił się z różnych stron. Raz narwany, pochopnie podejmujący decyzje - a tak naprawdę całkiem oczytany człowiek. No i ten czarny humor. Była to jedna z najlepszych postaci. Mogli pociągnąć jeszcze chociaż przez 1 sezon.
Daryl - No mój ulubieniec. Choć jego charakter się zmienił (kiedyś bardziej na uboczu nie ingerujący w sprawy grupy), stał się drugim po Ricku najważniejszą osobą w grupie. Można było wiedzieć w grupie rozpacz gdy ten odszedł z swoim bratem.
Trochę mnie to wkurza, że nie stawia się Rickowi i tak na wszystko się zgadza (najbardziej drażni mnie sprawa z Mich, widać było odrazu po nim że w głębi nie podoba mu się ten pomysł.)
Ten Final byl niepowazny jak mozna bylo cos takiego glupiego nakrecic Wrecz sie lalo idiotyzmami w sam raz dla tego gatunku (z aukji w ciemno jak sie to oglada)
Scena z Miltonem, koles lezy z dziuro w brzuchu a blodynka wyglasza kazania zamiast wyrwac ten fotel wiedzac ze zaraz bedzie zjedzona
W wiezieniu sie tez nie popisali bo nikogo nie ustrzelili podczas ucieczki, strzelajacy naglej slepoty doznali Natomiast Carl zastrzelil dziecko za plotem
Czy ktos powie na co czekal ten koles z kalachem w reku celujacy w Gubernatora ? Co za idiotyczna scena
Czego się spodziewasz po blondynce? Jakiś realizm musi zostać zachowany.
A koleś z kałachem został zahipnotyzowany przez mistyczne oko Gubernatora. Wszedł do mózgu niczym Charles Xavier i kazał mu dać się zabić. Przecież każdy chciałby zostać zabity przez Philipa, w końcu ludzie nawet zasłaniają go własnym ciałem by tylko mógł ich potem rozstrzelać swoim karabinkiem.
Koleś był po prostu zdziwiony, przecież to nie był wyszkolony żołnierz ;)
No i co do Andrei się zgadzam, przecież to było do niej podobne, taka była. Zresztą ta scena jak dla mnie była jak najbardziej prawdopodobna, dopóki do niego mówiła miała pewność, że żyje, zresztą ta jej gadka w sumie utrzymywała jego też przy życiu. A operować tym narzędziem aby się wyswobodzić mając ręce związane też do łatwych i szybkich nie należy, prawą rękę oswobodziła jak już przemieniony Milton się zbliżał a nawet był już przy niej.
myslisz ze mozna kogos takiego utrzymac przy zyciu z dziura po ciosie zadanym nozem gadajac do niego? hehe dobre
Myślę, że w pewnym sensie tak, a w zasadzie nie utrzymaniu przy życiu ale niedopuszczenie do tego aby utracił świadomość.
Zbyt dosłownie potraktowałeś mój post ;)
Jeśli się nie ma takiej podzielnej uwagi żeby mówić do kogoś i jednocześnie coś robić, to lepiej darować sobie gadki i szybko zrobić swoje :D
Wkur.. mnie takie przypieprzanie się do kazdego źdźbła trawy, które krzywo rośnie na planie.
Coś jak świry, które w ogóle nie skupiają się na tym co oglądaja i nie wczuwaja się w fabułe i akcję, tylko wyszukują błędów filmowych, że np noga operatora była widoczna w kadrze albo że postac w jednym ujęciu trzymała szklankę w prawej ręce a potem w lewej. Następnie w pełnej podniecie umieszczają te wpadki na stronie, żeby inni maniacy mogli się tez podniecać.
"Rick chyba juz przestał swirowac...
Jak pod koniec przygladal sie na siatke, to nie widzial postaci żony, tak jakby jej widmo przestało go przesladowac."
Spoglądał celowo, zrozumiał już ze ukazywała mu sie zeby cos mu powiedziec, przekazac, że to że ja widział, to po prostu były jego wyrzuty sumienia, bo zawsze widział ją w sytuacjach kiedy czuł ze zle robi, albo był zagubiony. I w momencie gdy jej już nie ujrzał, skumal się ze zrobił dobrze, że tak własnie powinien był postapić. Choć z poczatku sam uwazal ze swiruje. Ot tyle.
I najlepsze jak wszyscy by chcieli jatki przez cały odcinek każdej serii. Twardziele wielcy! Żeby serial był dobry, trza zróżnicowania i zbalansowania, musi oprócz tej jatki być też wątek, jak garstka ludzi, którzy zostali na chorym świecie próbuje zachować resztki człowieczeństwa, żeby do konca nie zeswirowac chociażby. Jak mimo rozpier..stara sobie radzić i odtwarzac pozory dawnego życia i swiata żeby do konca nie zejsc na psy. To akurat w przypadku tego filmu.
Dlatego ten serial tak sie podoba, bo nie polega tylko na głupiej jatce, masakrze i rozrywaniu gardeł a też na pokazywaniu drugiej strony medalu. To nie tani horror ani slasher. Stąd też tak jak ktoś wyżej pisze tyle roznych charakterów, osobowosci i ich ewolucja bądź regresja.