Postacie też bardzo cliche, w tym filmie nic nie wychodzi poza mocno utarty schamat. Oraz - o
zgrozo- polityczna poprawność do potęgi entej. Tak więc - OK, spoko serial ale nic kultowego czy
przełamującego jakiekolwiek grzeczne konwencje
co w tym serialu jest poprawnego politycznie ? Twoje argumenty sa be sensu...przelamujacego grzeczne konwencje hahah co to wogole za zdanie. Jasne 1wsze serial o zombie i to jest ta twoja wtornosc i utarty schemat, zaraz padne ze smiechu.
Mnie najbardziej irytuje bardzo uproszczony sposób ukazania postaci. Nie czuję z nimi głębszej więzi.
To, że Ty nie czujesz głębszej więzi z ukazaną postacią nie czyni z niej postaci uproszczonej. Ja np. nie pałam zbytnią sympatią do Javiera z "Nędzników" ale dostrzegam jego dramatyczną naturę. Tak samo jak w przypadku serialu AHS. Większość postaci jest mi obojętna, choć widać złożoność chociażby w bohaterce granej przez Paulson. Zresztą takich przykładów jest od groma.
American Horror Story, poniekąd jeden z najlepszych seriali jakie można spotkać w TV, aczkolwiek mam co do niego spore zastrzeżenia. Jest on po prostu przereklamowany i odrobinę nieprzemyślany, szczególnie jeśli chodzi o wykorzystanie potencjału niektórych bohaterów. Aczkolwiek można spotkać perełki jak postać grana przez Lange czy chociażby Paulson.
Nie wiem, czy nie identyfikujesz się z tym serialem przez pryzmat komiksu. Nie można zmuszać każdego by oglądając serial miał rozszerzony (komiksowy) obraz poszczególnych postaci. Być może jako ekranizacja komiksu serial rzeczywiście jest dobry i spełnia swoją funkcję. Od strony warsztatowej, scenariusza, gry aktorskiej, prezentacji postaci, dialogów, kumulowania napięcia jest jednak poniżej oceny 8.0
Nie spełnia funkcji ekranizacji, bo wszystko jest pogmatwane i postawione na głowie w porównaniu do komiksu, są nowe postacie i motywy, w 70 % inny twór. Komiks jest o wiele lepszy.
Nie przesadzaj...
Atlanta była ? Była.
Farma była? Była.
Motyw z Shanem był? Był.
Michonne przyszła do więzienia? Przyszła.
Gubernator jest? Jest.
Stracił oko? Stracił.
Walki na arenie były? Były.
Więźniowie byli? Byli.
Odcięto komuś nogę? Odcięto.
Itd...
Wbrew pozorom, serial nie odbiega całkowicie od komiksu. Tyle że wiele motywów przyspieszono, bądź zmieniono bohaterów biorących w nich udział itd. Nadal jest to adaptacja, adaptacja wcale nie musi być kropka w kropę odzwierciedleniem oryginału. A czy komiks jest lepszy - kwestia gustu. Ja się teraz bardziej skłaniam w stronę serialu.
Shane żył 5x dłużej, chodź nie mam pojęcia dlaczego, był beznadziejną postacią.
Gubernator stracił oko, ale zachował rękę.
Rick również zachował dłoń którą w komiksie odciął mu gubernator, co było moim zdaniem istotne dla fabuły (chyba że gubernator jeszcze to zrobi).
Michonne nie została brutalnie zgwałcona.
Andrea jest beznadziejną i bezpłciową postacią w filmie, w komiksie była zajebista (i o wiele młodsza).
Niepotrzebne odcinki w mieście na początku, zwłaszcza ta historia z gangsterami którzy prowadzą dom starców XD.
Odcinki w bazie badań chorób których nie było w komiksie.
Psychopata w więzieniu który odciął dwóm dziewczynkom głowy i poharatał Andreę.
Darle i Merle których w komiksie niema, kosztem innych bohaterów.
I wiele innych różnic, 30% podobieństwa to odważne założenie.
Ogólnie lubię też serial, ale dla mnie to zupełnie inna liga, jak by porównywać arcydzieło do prostej i niewymagającej rozrywki (co może być również zaletą).
Tak jak pisałam, adaptacja nie musi przedstawiać w 100% tego co jest w pierwowzorze. Polega też między innymi na tym, że dodawane są całkiem nowe elementy. Mnie osobiście większość zmian się podoba choć nie wszystkie (przedłużanie żywotu Shane'a, Andrea). Co do ręki Ricka, to Kirkman sam zrezygnował z tego pomysłu, bo stwierdził że odcinanie Rickowi ręki, było błędem.
Co do Dixonów, to są to moje ulubione postacie więc...
Cóż, dla mnie komiks nie jest jakimiś znowu wybitnym arcydziełem,więc i jego adaptacja też nie jest.
Dla mnie komiks jest dość wybitny, zwłaszcza jeśli chodzi o tematykę zombie. Dlatego większość różnic odbieram jako minusy. Ale serial chodź okrojony z dramatyzmu i uproszczony, wciąż jest dobry (jako prawie zupełnie inny twór).
Nie wiem jak sobie wyobrażasz wierną ekranizację komiksu liczącego wiele tomów w warunkach amerykańskich. Oni kręcąc każde kilka odcinków nie mają gwarancji, że serial będzie kontynuowany. Nawet zapewnienia stacji i wstępne umowy na kolejne sezony są nic nie warte jeżeli oglądalność serialu nagle spadnie. Żeby serial się utrzymał muszą prowadzić akcję by była atrakcyjna dla maksymalnej liczbie widzów. Podążanie za pierwowzorem jest ważne (bo twórca tego i tego to ta sama postać), ale najważaniejsze są słupki oglądalności.
O, ciekawe. Co tam jest poprawne politycznie? Pytam poważnie i z czystej ciekawości.
pisałam to po oglądnięciu kilku pierwszych odcinków pierwszej serii, były tam motywy z przełamywaniem stereotypów rasowych i płciowych (np. motyw z latynoskimi gangsterami którzy okazali się do rany przyłóż i przytul, obrońcy chorych staruszek). Później trochę się uspokoiło pod tym względem.
Chyba trzeba być fanatykiem, aby to zauważyć i potraktować jako poprawność polityczną. No i ''oglądnąłeś'' zamiast obejrzeć...