Nie mam nogi, zjedli mi ją moi współtowarzysze. Jeszcze ich mlaskanie słyszę....
Też tak sądzę. W ogóle wydaje mi się, że on chciał popełnić samobójstwo,
dlatego ukradkiem przed innymi zaczął się zapuszczać w las, żeby strzałem w łeb nie ściągnąć chmary zombie tuż pod kościół...
No i ta prośba o jeszcze jeden pocałunek, jakby się chciał pożegnać.
Nie wspominając już o tym, że zaczął ryczeć w tym lesie, a to raczej nie był ryk ze szczęścia,
więc na bank go zombiak użarł i wiedział, co musi zrobić, choć nie chciał się z tym pogodzić, bo w końcu zaznał szczęścia.
Jeżeli go ugryzł wtedy w wodzie to zmienił by się zanim go zaczęli jeść. Więc nie ugryzł go sztywny
niekoniecznie, przeciez nie umarł. tylko stracił przytomność. a czas przemiany bywa różny.