Mam pytanko, wyjaśni się co się działo później z tą meksykańską rodziną z 1 sezonu?
Glen Mazzara wspominał kilkakrotnie, iż możemy spodziewać się powrotu Moralesa wraz z jego rodziną w drugiej połowie trzeciego sezonu, jednakże ile w tym prawdy? Nie mam zielonego pojęcia. Jeżeli jednak faktycznie się pojawią, to nie dość, że dostaniemy wyjaśnienie co, jak, gdzie i kiedy, to na dodatek stała obsada będzie na bezpiecznej pozycji, gdyż twórcy dostarczą kolejnego, jak ja to mówię, "mięsa armatniego".
Zapewne jeżeli się pojawią to długo nie zagoszczą . Jakoś specjalnie Morales mi nie przypadł do gustu .
Jak dla mnie Morales był mało znaczącą postacią. Moim zdaniem był jedynie statystą. W ogóle mi go nie brakuje. Jeżeli jednak twórcy postanowią ponownie wprowadzić go do serialu, to tak jak napisałeś, posłuży jedynie jako ,, mięso armatnie". Tak naprawdę, jest mi zupełnie obojętne, czy się jeszcze pojawi, czy nie.
Hehe widzę że chcą upchnąć jak najwięcej postaci-statystów, czy też mięs armatnich (Axel, Morgan, Morales) żeby nasza paczka wyszła z jak najmniejszymi stratami.
I bardzo dobrze, że tak postępują. Widać, że twórcy mają pomysł na głównych bohaterów i nie uśmiercają ich w sposób masowy, jak to mam miejsce w komiksie. Oczywiście jest to lekkie odejście od założenia iż nikt nie jest bezpieczny, niemniej jednak takie rozwiązanie mi się podoba.
Mnie też takie rozwiązanie pasuje. Jeśli główni bohaterowie mają zostać kosztem innych, to jestem na tak.
Poza tym należy nadmienić, iż niektóre "substytuty" np. Abraham, nie były trafne. Przeważnie gdzieś tam Kirkman gubił ten balans, przez co ja miałem wrażenie braku pomysłu.
Też mnie to cieszy, bo jednak nie chcę żeby taki Hershel, czy Carol zginęli. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
Dokładnie. Niby te postaci nie grają jak na razie większej roli, ale jednak trochę szkoda gdyby tak zniknęli z "tapety". To samo mam z Lori. Mimo tego, że nie przepadałem za nią, jako bohaterką, to jednak pozostała po niej taka pustka.
Ja jakoś za Lori nie tęsknie, choć było mi jej żal jak tak bidulka umierała.
No na razie może ich "nie widać", ale jednak są ważną cześcią grupy - Hershel oprócz bycia sumieniem grupy, pełni też rolę dobrego dziadziusia, który posłuży dobrą radą oraz wsparciem duchowym, gdy wymaga tego sytuacja. Carol za to jest oprócz Maggie jedyną kobitą (Beth nie liczę, bo ona jak na razie robi za sztuczny tłum) , która dodatkowo ma łeb na karku i jeśli trzeba to potrafi wiele zdziałać. Poza tym to postać, która ma duży potencjał i może jeszcze wiele pokazać.
Dokładnie o Carol nie miałem takiego zdania wcześniej ale od 3 sezonu jak sama aktorka zapowiadała, tę postać można lubić jednak i przekonać się do niej. Chciałem jej jak najszybszego uśmiercenia zwłaszcza w 2 sezonie, a teraz niech jeszcze pożyje.
Miałam tak samo. W II sezonie czekałam aż uśmiercą Carol, była mi zupełnie obojętna, ale teraz tego Jej nie życzę. Fajna z Niej babka, odważna. Niech pożyje jeszcze.
W II sezonie ciężko było ją lubić. Ciągle marudna, niezadowolona, no cóż straciła córkę, więc rozumiem, ale niechętnie się ją oglądało. Teraz po prostu jakby to powiedzieć rozkwitła :)
Też czuję jakoś tę pustkę i jestem zdziwiony. Może po prostu przyzwyczaiłem się do niej.
Mimo wielu negatywnych stron Lori, to jednak była ona nieodzowną częścią grupy, szczególnie teraz kiedy miała urodzić dziecko. Dawała nadzieję i stawała się, tak samo jak Hershel, podporą dla każdego.
Dobrze to ująłeś. Lori w jakiś sposób była podporą grupy, tak samo jak teraz Hershel. Szkoda by było dziadziusia gdyby coś mu się stało.
Dlatego teraz Hershelowi kibicuję jak nigdy dotąd. Mówię to naprawdę szczerze. Jak twórcy postanowią go uśmiercić, to nie wiem......... No po prostu nie wyobrażam sobie serialu bez naszego Świętego Mikołaja :D
Dziadziuś wnosi spokój do grupy. Poza tym jest wielce pomocny z racji tego, że ma doświadczenie medyczne (co prawda na zwierzętach, ale to prawie to samo ;) ). Ja też mam nadzieję, że Hershel zostanie jak najdłużej.
No właśnie, w wcześniejszym poście nie wspomniałam chyba o najważniejszym z punktu widzenia naszych bohaterów atucie Hershela - jest lekarzem. Co prawda weterynarzem, no ale Carlowi potrafił pomóc ;] Mam nadzieję że twórcy jak najdłużej utrzymają go przy życiu i mam też nadzieję że będzie miał spory wkład w życie grupy.
No w końcu też jesteśmy ssakami. :] Swoją drogą ciekawe że pomimo wykształcenia z dziedziny weterynarii na porodach ludzi się znał.
No chyba że krowom i koniom też robił cesarki. hehe
Możliwe, że robił. Zwierzęta też mogą rodzić w ten sposób. Hershel wprawę ma :D.
Skoro był weterynarzem to raczej potrafił coś więcej niż podać jakieś leki czy odżywki zwierzętom
Hershel przeżyje wszystkich, a już bankowo Beth. Uch, ciekaw jestem w takiej sytuacji jego gry aktorskiej, bo w scenie z Shanem przed stodołą, w pubie (odc. 8 i 9 drugiego sezonu) i w pierwszym odcinku 3-go sezonu zagrał po prostu po mistrzowsku. :)
Też właśnie jestem ciekaw jak Wilson z tego wybrnie. Nie od dziś wiadomo, iż jest to genialny aktor. Aż dziw bierze, że nie zrobił kariery na miarę Nicholsona. No może to trochę za wysokie progi, ale daleko za nim by nie był.
Co zaś się tyczy wątku Beth. Moim zdaniem jej los jest całkowicie związany z losem Judith a ta jak wiadomo jest może przeżyć oblężenia więzienia, gdyż w późniejszym czasie stanie się znacznym ciężarem dla grupy. Ja to widzę tak, Gubernator atakuje więzienie, ginie większa część bohaterów trzecioplanowych czyli Axel itd, Rick dochodzi do wniosku, iż dalsza obrona więzienia nie ma sensu, zbiera ekipę, wszyscy uciekają przez spacerniak, Rick z Carlem, Maggie z Hershelem i Glenem, Carol z Michonne i możliwe, że Andreą, za nimi Tyreese i Sasha (o ile przeżyje). Między tą całą grupą lawiruje Beth z dzieckiem na rękach lecz traf chciał, że zostaje postrzelona. Wielka tragedia w grupie, żal itd, ale to już w następnym sezonie :D
Zastanawiałem się właśnie jak skończy się ten sezon i obstawiam, że właśnie śmiercią Beth i dziecka + Gubernatora (może z ręki Adnreii) + jakimś jeszcze wydarzeniem.
Powrót Morgana będzie zapewne gdzieś w granicy odcinka 10. Nosi on dość dobitną nazwę "Home" co naświetla już nam sytuacją która będzie miała miejsce, a co najważniejsze nawet opis mówi nam, iż Rick idzie na poszukiwania swojego zaginionego przyjaciela.
Co do Andrei to nie byłbym taki pewien. Według opisów nadchodzących odcinków, Andrea zmieni zdanie na temat Woodbury i to diametralnie, a to ze względu na to, iż stanie się ono swoistą bazą wojskową do czego doprowadzi sam Gubernator. Poza tym on sam straci posłuch wśród mieszkańców, a ci znowuż będą chcieli z miasta wiać. Dzięki takiemu obrotowi sprawy już można wywnioskować, że Andrea opowie się po stronie grupy. Ja osobiście jestem pewien, iż jeszcze przed atakiem na więzienie, powróci ona na stałe do Ricka i reszty, choć oczywiście jest to małe prawdopodobieństwo iż tak się nie stanie.
Co do zabicia Gubernatora przez kogoś tam, to ja na to miejsce typuję Haley. Jest ona zapewne odzwierciedleniem komiksowej Lily więc by się zgadzało.
Ale jest jeszcze jedna opcja. Twórcy pozostawią nas z ogromnym cliffhangerem nie kończąc wątków więziennych, a przeciągając je na następny, czwarty z kolei sezon.
Jeżeli Morgan ma się pojawić jeszcze w 3 sezonie, to ja myślę że raczej stanie się to jeszcze przed obławą na więzienie. No chyba żeby rozegrali to w ten sposób że Rick razem z Carlem po ucieczce z więzienia trafili by na jakieś opuszczone osiedle gdzie natknęli by się na Morgana, ale to jest raczej grubymi nićmi szyte, zważywszy na fakt że Morgan razem ze swoim synem przebywa w Cythianie, a jak wiadomo to spory kawałek od więzienia. No i kwestia tego że to było by dosyć naciągane, że Rick akurat by nadział się na Morgana. Zbyt duży przypadek.
3 sezon pewnie skończy się na ucieczce z więzienia i możliwe że ostatnie sceny będą pokazywać akcję widzianą z perspektywy Ricka i Carla, czyli w trakcie ucieczki wbiegną do lasu i odłączą się od grupy i tym samym sezon zakończy się "stary,dobrym" cliffhangerem, bo:
-nie wiadomo co zresztą. Kto przeżył, a kto niestety dednął
-jeżeli Beth zginęła by jak Lori - nie wiadomo co z dzieckiem
Oczywiście zakładając że w tym sezonie zakończyli by motyw więzienia.
Mnie też pozostała po niej pustka - po tym, jak babsko zaliczyło wreszcie zgona, żeby to uczcić otworzyłam szampana i teraz nie zostało mi nic na sylwestra.
Akurat Morgana polubiłem, bo ciekawa postać no i dobrze zagrana przez niezłego aktora, którego pamiętam w rewelacyjnym "Przekręcie".