W 10 odcinku serii 2 ...mówili o zimie jak to będzie czy zima i niska temperatura coś im zrobi zomiakom.Pierwszy i drugi sezon był pokazany z dnia na dzień a w trzecim ominęli zimę czyli akcja rozgrywa się po jakiś 6-mięsiącach nie podoba mi się to mogli kontynułować akcje tak jak wcześniej ....co o tym myślicie ?
No troszkę szkoda, ale nie bardzo co miało się dziać w serialu. W tomie 2 komiksu ( o ile mnie pamięć nie myli) była podroż z atlanty i Herschel i to u niego spedzili zimę a w serialu fabuła inaczej się potoczyła.
Owszem trochę szkoda, ale zważywszy na to co chcą pokazać w 3 sezonie, taki zabieg był konieczny. Materiał związany z więzieniem jest o wiele ciekawszy od pokazywania tego jak bohaterowie radzą sobie z zimą ;]
Calkowicie sie zgadzam. W dodatku dzieki temu przeskokowi widzimy jakie wielkie zmiany zaszly w bohaterach i jak juz powoli zaklimatyzowali sie w tym nowym swiecie. Wczesnie byly tylko rozterki moralne, zale, leki i smutki. Zwlaszcza w 2 sezonie na ktory co po niektorzy tak nazekaja ale jak dla mnie ten zabieg w 2 sezonie byl bardzo potrzebny by uwiarygodnic ta historie. W koncu ich zachowania byly calkiem ludzkie. A w tym serialu nie chodzi tylko o rozwalanie zombiakow a przedewszystkim o relacje w grupie i umiejetnosci przystosowania sie do nowego zycia. A teraz w trzecim sezonie wszystkie postacie staly sie silniejsze i zdecydowane hronic grupe za wszelka cene. Nie bardzo mi szkoda ze przeskoczyli zime. W koncu mamy wyobraznie i mysle ze mozemy sie mniej wiecej domyslic co dzialo sie przez ostatnie pol roku :)
Było powiedziane że przez ostatnie pół roku jeździli od domu do domu. Jedzenie zdobywali przeszukując domy i pewne zamelinowali się w którymś na zimę żeby przeczekać najgorsze mrozy.
Zawsze mogą być retrospekcje i będą pokazane bardziej znaczące momenty z zimowej tułaczki.
Why not?
Jeszcze w żadnym filmie ,ani serialu nie widziałem zombie przebijających się przez zaspy. Nie wiem dlaczego mieli by z tego zrezygnować. Budżet?
Retrospekcje zabierałby sporo czasu, a w 3 sezonie odcinków będzie tylko 16 w tym będą chcieli pokazać Woodbury ,Gubernatora itd. Po prostu nie ma na retrospekcje czasu.
W pierwszym sezonie było tylko sześć odcinków, a retrospekcje były. Kilkuminutowa sekwencja, choćby na początku odcinka, na pewno się zmieści.
Skoro zdecydowali się pominąć zime, to niech już tak zostanie. Lepiej będzie, jeżeli twórcy skupią się na wątku więzienia oraz Gubernatora.
Będzie jeszcze kolejna zima więc może jeszcze będziemy mieli okazje zobaczyć poczynania naszych bohaterów w zaspach xd Może już w czwartym sezonie :)
No właśnie, przed nami jeszcze zapewne kilka sezonów, więc w którymś mogą pokazać zimę.
Pytanie troszkę nie na temat...
Ile jeszcze zostanie wydanych komiksów ? Póki co 17 tomów a jest jakaś wiadomość co do konkretnej ilości ?
Kirkman wspominał coś jeszcze o jakiś 300 zeszytach choć to i tak nie znaczy, że na tym zakończy. Gdy tak na to spojrzeć to wynika iż najprawdopodobniej dojdzie nam jeszcze około 34 tomy, no chyba, że dojdzie do nieoczekiwanych momentów i Rober będzie musiał przerwać pracę. Podejrzewam, że będzie on ciągnął TWD do oporu. Wszakże chce pokazać jak dorasta Carl itd.
Ja mam nadzieję, że będzie to z mocą, bez niepotrzebnej "Opery Mydlanej", która może być spowodowana brakiem weny twórczej. Tak jak było (możecie mnie hejtować) z Dragon Ballem gdzie GT było bez polotu. Mam nadzieję, że Walking Dead tego nie zaliczy. Ewenetualnie mógłby zająć się kolejnymi książkami w okresie zawieszenia komiksu. Ja z przyjemnością poznałbym Michone od jej pracy w gabinecie prawnym po dojrzenie do życia w świecie Zombie.
Wiesz, nie wydaje mi się aby Kirkman stracił wenę. Dopisywanie dalszej historii nie jest chyba dla niego problemem, skoro już na dzień dzisiejszy ma zarys na fabułę uwzględniającą kolejne 200 zeszytów czyli około 18 lat pracy :D Problemem są jednak bohaterowie. Ci pierwotni są/byli świetnie rozpisani. Idealnie rozpisani, ze świetnymi, czasami skrajnie różnymi osobowościami oraz zestawami cech. Ich ewolucja szła płynnie i gładki mimo wzlotów i upadków. Jednak jak wiadomo nikt w komiksie nie jest bezpieczny. Przez te 9 lat wydawania TWD, Kirkman pozbył się masy postaci. Później chciał zastąpić ich pewnymi zamiennikami co miało różny efekt, czasami mijający się z oczekiwaniami. Rewelacyjnego Tyressa zamienił miałki Abraham, a Lori zastąpiła płaska i mało wyrazista Rosita. Lukę po Dale'u zapełnił klecha, który prócz tragicznego backgroundu kompletnie się nie wyróżnia, mimo jego aktywnej obecności przez sporą część zeszytów.
Co do książek, to w planach póki co jest zakończenie trylogii o Gubernatorze. W przyszłym roku wyjdzie ostatnia część, w której ujrzymy już bohaterów komiksowych oraz cały wątek z ataku na więzienie, a to wszystko widziane oczami Blake. Zakończenie tej trylogii nie równa się oczywiście odsunięciem od książek. Wbrew przeciwnie. Pewnie nadal będzie już tą tradycję kultywował, czyli jedna książka na rok.
Co do Michonne to powstał komiks o tym, co się działo przed momentem jej poznania. Nosi on tytuł "Michonne Story".
Tak wiem, jednak polskie wydawnictwo ma gdzieś komiksy i lepiej wydawać książkę, niż przetłumaczyć komiks, choć jestem całkiem na bieżąco to jednak książka o gubernatorze ma w sobie coś przyciągającego. Każdy szmer jest opisany unikatowo, aż chce się czytać !
Pamiętam że Tomb pisał kiedyś że podobno Kirkman ma zamiar dobić do 200 zeszytów. A że wychodzi 1 egzemplarz na miesiąc, to jeszcze długoooo trzeba będzie czekać na koniec.
Chyba gdzieś mówił ze ma pomysłów na ponad 300 zeszytów mógłby uśmiercić Ricka i Carl sam by ciągnął historie nawet, gdzieś był z Kirkmanem wywiad niech mnie ktoś poprawi jak się mylę. Zresztą Kirkman zaskakuje co chwila nie wiadomo czego się spodziewać po nim
Z takim natężeniem komiksu to być może serial wyprzedzi komiks w końcu . Za 2-3 sezony może być ciekawie ;] .
Mam nadzieje, że komiks będzie stale ciekawy i Kirkman będzie nas dalej zaskakiwał .
Nie powiedziałbym iż serial wyprzedzi komiks. Wszystko zależy od tego ile tomów będzie w sobie dany sezon mieścił. Pierwszy i drugi sezon to pierwsze dwa tomy. Trzeci to już troszeczkę więcej. O ile nie rozbiją tego na dwa sezony, toto co teraz oglądamy i będziemy oglądać zapewne uwzględni aż 6 tomów o ile się nie mylę. Później przyjdzie sezon jak będą w drodze co też zajmie około 6 tomów, no i czas na Aleksandrię. W ciągu tych trzech nadchodzących lat, Kirkman dorobi kolejne 6 tomów, więc serial będzie miał bazę na kolejne sezony. Dzieło pisarskie zawsze będzie do przodu.
No tak, ale przecież nie mogą rozwlekać serialu na 15 sezonów. Serial pewnie zakończą na grubo przed końcem komiksu.
A kto powiedział, że mają go rozwlekać na piętnaście sezonów? W planach są jeszcze co najmniej 4 sezony lub nawet 5. Zarówno AMC jak i Mazzara nie kryją, iż serial będzie nadal kontynuowany o ile widownia utrzyma się z takim wynikiem oraz aktorzy nadal wyrażą chęć angażu w projekt. Co za tym idzie sezonów może być znacznie więcej. Nie mówię o ilości 15 wzwyż. 10 maks 11 mogłoby być. Zawsze mają świetną bazę.
Tak jak mówiłeś wszystlo zależy od ilości widowni i dochodów z serialu ażeby sie opłacało kręcic, tylko trzeba mieć też pomysł aby nie zrobić z tego nudnego tasiemca tylko utrzymać godną fabułę i wymyślać coraz to nowsze wątki. Do 4 sezonu myślę że wykruszy nam sie 80% ludu z grupy i trzeba będzie zastąpić ich innymi, a to znów kolejny problem jak ich odpowiednio wkleić do nowych wydarzeń.
Czy ogólnego pomysłu AMC nie ma? Na wyłączność mają samego autora komiksu, w osobie Roberta Kirkmana i komiks, wraz z książkami i innymi rzeczami :D Twórca uniwersum zawsze znajdzie pomysł na materiał. Teraz to on się nawet wziął za pisanie scenariusza do serialowego TWD.
Co do wykruszenia się ekipy. Ja nie stawiałbym aż na 80%. Tak naprawdę to są duże szanse iż nasz pierwotny skład przetrwa. Pewniakiem są: Rick, Carl, Andrea, Michonne, Maggie, Glenn. Ja osobiście stawiam również na Daryla, Carol (z tego względu, że pozbyli się jej córki więc jest wolny wakat do zapełnienia, poza tym Kirkman sam przyznawał iż zabicie komiksowego pierwowzoru nie był zbyt rozsądnym posunięciem) oraz Hershela (nie ma Dale, więc jest kolejne miejsce do zapełnienia, poza tym ktoś musi w grupie pełnić rolę sumienia) Nie wiem jak będzie z Lori. Z wywiadów przeprowadzonych z Callies wynika, iż w pierwotnych planach mieli ją zostawić przy życiu. Ponoć aktorka nalegała iż śmierć Lori jest ważna dla fabuły. Jak to się rozwiązało? Przekonamy się pod koniec. Na niepewnym miejscu jest również Beth. T-dog od razu idzie na straty co chyba nikogo nie dziwi. To samo Axel i Oscar o ile okażą się tymi dobrymi i przetrwają do nawały Gubernatora. Równie dobrze mogą dojść nowi bohaterzy np. postaci z Woodbury, lub może powrócić Morales, który o ile w ogóle powróci, więzienia nie przeżyje.
Jeżeli okaże się, że skład który podałem przetrwa to niepotrzebne jest wprowadzanie Abrahama i Rosity gdyż są to postacie wprowadzone na zasadzie zapchajdziury. Eugene, patrząc przez pryzmat serialów, też jest zbędny. Wyjaśniał on wszakże działanie wirusa, ale na dzień dzisiejszy po co to komu, skoro grupa spotkała się z Jennerem. Co do Alexandrii no to oczywistą oczywistością jest, że trzeba będzie wprowadzić nowych bohaterów.
Nic dodać nic ująć, lecz zawsze może sie zdarzyć coś nieprzewidywanego co obali Twoją teorię przyszłego składu grupy, serial na tyle odbiega od komiksu że nieraz ekipa z AMC może nas zaskoczyć i to jest w tym świetne dla czytających komiks, to tak jakby czytali go 2 raz :D
Aha i małe PS. Gdyby ktoś nie wiedział to na chomik-uj jest już 103 zeszyt, a kolejny ma podobno być 14 listopada.
Akcja w osiedlu była w serialu. Pamiętasz odcinek w którym Shane razem z Andreą szukali Sophie w jakimś okręgu na który składały się domki jednorodzinne? Bodajże epizod 6 pt. Secrets. To było właśnie Wiltshire Estates. Kirkman wspominał o tym smaczku podczas jednego z Comic Con trwającego już w czasie emisji drugiego sezonu.
Może i tak, ale zamarznięte osiedle to było coś, a to zdarzenie z serialu było raczej nijakie, podobnie, jak większość poprzedniego sezonu.
To zależy jak się patrzy na drugi sezon. A czy zdarzenie nijakie? No nie powiedziałbym. Jedyny moment gdzie Shane się do czegoś przysłużył. Poza tym ważny element w ewolucji Andrei. Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy. Czy w komiksie Wiltshire było jakąś bardzo ważną lokacją? Stało się jedynie pretekstem do zabicia Donny i nic więcej. Taki swoisty przerywnik między pobytem w Atlancie, a pobytem u Hershela, którego celem było wprowadzenie jakieś akcji. To już w książce "Narodziny Gubernatora" odegrało większą rolę.
Ja drugi sezon widzę tak, jaki był, czyli serial o obciętym budżecie, który zapychano głównie byle czym.
Ważny ten motyw, czy nie, był bardzo dobry i klimatyczny. Może być jeszcze pokazany jako retrospekcja, albo dopiero później, ale wątpię, żeby zupełnie z niego zrezygnowali.
Swoją drogą to widz nie obyty w komiksie może być nieco zawiedziony tym co się wydarzy 'po' więzieniu . Apetyt rośnie w miarę jedzenia a losy bohaterów będą całkiem podobne w 4 czy 5 sezonie, nie licząc strat i nowych ubolewań. Aczkolwiek to właśnie może zaspokoić głód widza. Ewentualnie Kirkman wymyśli coś zaskakującego.
Hm nawet jeśli oglądalność by kiedyś spadła do 5 mln widzów co odcinek to i tak sporo dla AMC więc ewentualny upadek serialu można odłożyć na jakieś 5 sezonów.
Ważną rolę będą grały kontrakty aktorów .
W sumie, to ci aktorzy to nie są jakieś wielkie, rozchwytywane gwiazdy, więc raczej wątpię, aby zrezygnowali z ciepłej posadki w serialu.
Obcięty budżet rzutował jedynie na to, iż akcja w głównej mierze działa się na zewnątrz aka otwarty teren. "Zapychanie" związało się ze zwolnieniem Darabonta i chaosem jaki po tum zapanował, a którego to nie dało się opanować aż do odcinka 7. Tak naprawdę to usilne zapełnianie luk nastąpiło jedynie w odcinkach 4,5 oraz 6. Pierwszy epizod był bardzo dobrym wprowadzeniem. Nie tak dobrym jak Days Gone Bay czy Seed, ale jednak dobry. Dwa kolejne to świetne lawirowanie między tym co dzieje się z Carlem i resztą na farmie, z tym co wyprawia Shane'a. Wszystko z miarę zgrabnie doprawione dość sporą dozą zombie. Tak się miały sprawy gdyż jeszcze przy tych trzech odcinkach pracowali scenarzyści Franka. Później oni odeszli, a kolejni nie potrafili tego wszystkiego połączyć. Aż do wkroczenia Mazzary przy odcinku Pretty Much Dead Aleready. Zmienił się skład scenarzystów i cała reszta więc zapanował względny spokój. Epizod 7 jest jednym z najlepszych sezonu drugiego. Napięcie rosło mimo braku trupów w tle. Świetnie zarysowany konflikt w grupie oraz to, iż każdy tak de facto działa na swoją rękę. Później był odcinek 8 typowo dramatyczny. Wiadomo, strata dziecka, nadziei, szansy na pomoc, załamanie wiary. Następnie odcinek 9, który byłby niemal idealny gdyby nie wypadek Lori. Odcinek 10 pokazuje apogeum konfliktu Rick-Shane. Wyreżyserowany przez Dickersona jest perfekcyjny w każdym calu. Dopracowany scenariusz, dobre dialogi i świetne wykonanie. Odcinek 11 to już swoiste zagranie komiksowe. Pierwszy kryzys człowieczeństwa zarysowany na tak wielką skalę. Można powiedzieć, że cała sprawa przypomina pyrrusowe zwycięstwo. Dale dopiął swego ale przypłacił to życiem. Odcinek 12 to już apogeum psychozy Shane'a. Caluteńki odcinek poświęcony właśnie jemu przy czym rozwiązano definitywnie sprawę zarówno Randala jak i jego. Wszystko leci zgrabnie oraz szybko. No i odcinek 13 czy atak na farmę. Epizod rewelacyjny z jedną małą rysą w postaci unlimited ammo Hershela ale to mała bolączka. Jak widać wszystko wyważone 50/50 więc nie można tutaj mówić o jakichkolwiek zapchajdziurach. Akcja była dość zgrabnie i zmyślnie poprowadzona, a farmę wykorzystano do maksimum.
Wiltshire Estates klimatyczne? Bądźmy poważni. Co tam się takiego klimatycznego działo? Jednodniowy pobyt okupiony śmiercią. Kirkman jak szybko ten wątek wprowadził tak szybko go zakończył. Już o wiele bardziej klimatyczny był okres pobytu w kościele i definitywne zakończenie żywota Dale'a. Tajemnica zachowana przez ponad 4 zeszyty, a wszystko zakończone niesamowitym podsumowaniem pokazującym jak dusze naszej grupy uległy wypaczeniu z pokładów moralności.
Z całego drugiego sezonu można by zrobić co najwyżej 7 odcinków, a reszta idiotyzmów i gadaniny do kosza.
Bez sensu się czepiasz dobrego i klimatycznego motywu, byle powiedzieć coś innego, niż ja.
Typowe w internetowych ,,debatach", więc nie widzę sensu, żeby wałkować ten temat w nieskończoność, każdy, kto przeczytał komiks powie to samo, co ja, ty prywatnie też.:P
A widzisz Ja mam akurat odwrotne zdanie na temat Wiltshire. Dla mnie nie ma tam nic odkrywczego, a tym bardziej klimatycznego. Sama lokacja wydawała się z początku ciekawa. Dosłownie aż prosiła się o dłuższe rozwinięcie, jak to miało w książce. Grupa mogłaby odkrywać jakieś tam tajemnice osiedla, zagłębiać się dalej, zbudować jakieś tam zalążki społeczności itd. Na nieszczęście Kirkman potraktował lokację lekko odgórnie. Jak większości poświęcał więcej uwagi (nawet farmie Hershela, kilka powrotów) tak tutaj w ogóle wątku nie rozwinął. Kilka akcji z zombie, jedno przespanie się w domu, po czym bum i trzeba uciekać. Żadnego zagłębienia, nic, kompletnie nic. Jak rozwijał okres obozowiska pod Atlantą, wątki farmy, więzienie, Woodbury, okres w drodze, oraz aż do dnia dzisiejszego Aleksandrię tak tutaj po prostu poszedł w stronę "na odwal się". Jedyne pozytywne wrażenie pozostaje po śmierci Donny, co ma odzew w późniejszych zeszytach, a to w głównej mierze na bliźniakach. Mimo tego, że bardzo cenię sobie komiks Kirkmana, tak czas Wiltshire uważam, za jedyną rysę na marce, aczkolwiek nie tak poważną by w znacznym stopniu miałaby on wpłynąć na moją ocenę.