PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 178 tys. ocen
7,8 10 1 177603
6,6 38 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Norman Reedus

ocenił(a) serial na 8

Ten aktor przyćmił pozostałych bohaterów tego serialu. Jest jak Ch.Bronson!!

ocenił(a) serial na 8
tymoteush

Reedus? Wstydu oszczędź. To typowa postać, która ratuję dupę Rickowi. W pierwszym sezonie był fajną postacią, szukał brata. W czwartym nie jest fajny, szuka wódki w środku lasu.

tymoteush

Hehe dobre sobie. Wg mnie nie przyćmił pozostałych bohaterów, bo on sam się nie wyróżniał z tłumu. Już bardziej wyróżniający się był Jon Bernthal. A postać Normana poszła nie w ten kierunek co trzeba- od szukania brata do szukania wódki po nocy w lesie...

tymoteush

Marudzenie na Daryla, obecne choćby i wyżej, jest rozkoszne, bo zawsze, ale to zawsze się opiera na tym samym schemacie - że to źle, że scenarzyści zdecydowali się zrobić z niego wielowarstwową postać (oczywiście nikt tak tego nie nazywa), która rozwija się z każdym odcinkiem i uosabia pewne społeczne problemy (w tym wypadku wpływ środowiska na charakter człowieka i rola pozorów w ocenie innych ludzi), bo rzekomo fajniejszy był, gdy w pierwszym sezonie był typowym naburmuszonym, niezniszczalnym badassem rodem z filmów akcji klasy B. Jest to o tyle zabawne, że gdyby takim pozostał, kwestią czasu byłoby zapewne biadolenie, ze jest monotonnym i nudnym bohaterem, a Reedus jest aktorskim "drewnem".

Niezrozumiałe jest też nieustanne czepianie się jednego głupiego wątku obecnego w jednym odcinku, gdzie Daryl nie był nawet prowodyrem akcji szukania alkoholu - ba, w ogóle jej nie popierał.

Po prostu wychodzi szydło z worka, na podstawie jednej postaci widać, kto czego szuka w tym serialu. To obok sprawy liczby scen z zombie (niektórzy narzekają, że jest ich za mało) najlepszy sposób, by podzielić ludzi na ceniących TWD jako dramat społeczno-psychologiczny, w którym epidemia zombie jest tylko tłem i środkiem wyrazu i na takich, którzy widzą w tym serialu zwyczajny horror tudzież sensację i przez taki pryzmat go oceniają.

Moim zdaniem Reedus obok Lincolna, Morrisseya i Wilsona jest w tym serialu póki co aktorsko najlepszy.

Evangarden

"Marudzenie na Daryla, obecne choćby i wyżej, jest rozkoszne, bo zawsze, ale to zawsze się opiera na tym samym schemacie - że to źle, że scenarzyści zdecydowali się zrobić z niego wielowarstwową postać (oczywiście nikt tak tego nie nazywa), która rozwija się z każdym odcinkiem i uosabia pewne społeczne problemy (w tym wypadku wpływ środowiska na charakter człowieka i rola pozorów w ocenie innych ludzi),"

Przydupas Merla, który staje się przydupasem Ricka. Faktycznie zrobili z niego wielowarstwową postać, tylko szkoda, że tego nie widać. Nie zrozum mnie źle, ja miałem nadzieję, że zrobią z niego tą wielowarstwową postać, która ma coś do powiedzenia w grupie, zwłaszcza po szukaniu Sophi, ale niestety zrobili z niego TYLKO przydupasa Ricka. Poza tym ja nie marudzę na Daryla, tylko na scenarzystów, którzy dali ciała, jeśli chodzi o rozwój jego postać - nie ma go w komiksie, to mogą robić z nim co chcą, ale niestety nie potrafią wykorzystać potencjału tej postaci i nie mówię tu wcale o niezniszczalnym baddasie, lecz właśnie o postaci wielowarstwowej, która rozwija się z każdym kolejnym odcinkiem, tymczasem jego postać powoli schodziła na dalszy plan i robiła się jednowarstwowa, a rola jego postaci ograniczała się praktycznie tylko do "strzelania z kuszy".

"Niezrozumiałe jest też nieustanne czepianie się jednego głupiego wątku obecnego w jednym odcinku, gdzie Daryl nie był nawet prowodyrem akcji szukania alkoholu - ba, w ogóle jej nie popierał."

Fakt pomysł szukania wyszedł od Beth, jednak ona chciała napić się pierwszej lepszej wódki jaką znalazła, a Daryl stwierdził, że skoro to jej pierwszy alkohol w życiu, to musi ona się napić czegoś porządnego, a nie jakiegoś szajsu i poszli szukać dalej tego "lepszego" alkoholu. Każdy może interpretować ten wątek jak chce, ale mnie to tylko bardziej utwierdziło w przekonaniu, że scenarzyści nie mają w ogóle żadnego pomysłu na postać Daryla.

Reedus może i być jednym z aktorów, którzy odgrywają dobrze swoją rolą, ale dla mnie granie jednowarstwowej postaci, która jest tylko podporą dla reszty, to żaden wysiłek i pokaz aktorstwa.

"Po prostu wychodzi szydło z worka, na podstawie jednej postaci widać, kto czego szuka w tym serialu. To obok sprawy liczby scen z zombie (niektórzy narzekają, że jest ich za mało) najlepszy sposób, by podzielić ludzi na ceniących TWD jako dramat społeczno-psychologiczny, w którym epidemia zombie jest tylko tłem i środkiem wyrazu i na takich, którzy widzą w tym serialu zwyczajny horror tudzież sensację i przez taki pryzmat go oceniają."

No i tu leżysz, ponieważ ja zawsze uważałem, że TWD to dramat społeczno-psychologiczny, w którym epidemia zombie jest tylko tłem (chociaż nie lubię zbytniego przedramatyzowania dzieła, ale to miało tylko miejsce w tym badziewnym odcinku z wódką - płacze, wywody, żale itp obecne w całym odcinku), nigdy nie przeszło mi przez myśl słowo "horror", bo to dramat z elementami horroru, a nie na odwrót. A to, że nie podoba mi się to co zrobili z Daryla wcale nie oznacza, że nie uważam ten serial za dramat społeczno-psychologiczny i przez pryzmat tego jak, kto ocenia daną postać nie możesz stwierdzić co dany widz oczekuje od serialu, a moje stwierdzenie: "od szukania brata do szukania wódki po nocy w lesie..." było przenośnią, by każdy zrozumiał jak bardzo wg mnie spartolono postać Daryla.

ocenił(a) serial na 8
tiger31648

Jasna dupa, nie chodziło mi w tej recenzji o sam scenariusz!! Myślę , że sam aktor jest interesujący i warto zwrócić na niego uwagi w przyszłości!

tymoteush

"Myślę , że sam aktor jest interesujący i warto zwrócić na niego uwagi w przyszłości!"

Tego aktora już widziałem w kilku filmach i w niektórych z nich zagrał wg mnie lepiej niż w TWD. A jeśli chodzi o jego przyszłość, facet ma już 45 lat, więc wątpie żeby załapał się na jakąś dobrą rolę (wartą zapamiętania), aczkolwiek wszystko jest możliwe. A mój post, na który odpowiedziałeś nie był skierowany do Ciebie, tylko do osoby do której go skierowałem, więc nie wiem po co użyłeś zwrotu "jasna dupa" i wykrzykników na końcu zdania.

tiger31648

To złożoność bohatera jest nierozerwalnie zależna od jego charyzmy i umiejętności przywódczych? Pierwsze słyszę. Daryl nigdy nie miał szczególnie dużo do powiedzenia w grupie (z jednym wyjątkiem), bo jest z natury introwertykiem, outsiderem - najlepiej widać to w drugim sezonie, gdy kompletnie nie przejmuje się tym, że Shane zostawił Otisa na śmierć, chociaż połapał się o tym od razu (zauważył, że Shane wrócił z bronią zmarłego, o którym powiedział, że dopadły go szwendacze). Nie podzielił się swoimi przypuszczeniami z nikim, bo zwyczajnie nie odczuwał takiej potrzeby. Nie interesowały go także wewnętrzne spory, które targały grupą w czasie pobytu na farmie Greene'ów. To prostu nie ten typ postaci, ale mimo to nieformalnie przejął dowodzenie w grupie, gdy Rick był do tego mentalnie niezdolny po śmierci żony. Zresztą podobnie zachowywał się komiksowy Abraham Ford (był tylko bardziej porywczy), a nie zauważyłem, by ktoś narzekał z tego powodu.

Bycie "przydupasem Merle'a", jak to poetycko ująłeś, miało akurat znaczący wpływ na jego charakter, jak to zwykle bywa w przypadku dwóch braci, których dzieli spora różnica wieku. Jako że Merle i jego koledzy byli właściwie jednymi bliskimi mu osobami (takimi, które interesowały się jego losem), nic dziwnego, że dorastający Daryl chłonął niezbyt godne pochwały idee głoszone przez swojego starszego brata, którego bardzo kochał i szanował, mimo że ten nie odwzajemniał tej relacji. Jeśli dodać do tego fakt, że był bity i być może molestowany przez ojca (przemoc rodzi przemoc - dziecięce ofiary przemocy domowej często mają problemy psychiczne lub wchodzą w konflikt z prawem w dorosłym życiu), wychodzi gotowy obraz człowieka sprowadzonego na złą drogę przez środowisko, które go ukształtowało. Takiego też Daryla poznajemy - naburmuszonego furiata, który używa przemocy (zarówno psychicznej, jak i fizycznej) z byle powodu. Z czasem jednak okazuje się, że nie jest on złym człowiekiem. Jako że przebywa wśród ludzi, którzy przejmują się jego losem i go szanują, stopniowo uaktywniają się jego dobre cechy. Po raz pierwszy widać to w scenach poszukiwań Sophii. Nie licząc Carol, jest postacią, której najbardziej zależy na odnalezieniu dziewczynki, mimo że jest ona dla niego zupełnie obcą osobą. Ani na chwilę nie traci też wiary w powodzenie akcji poszukiwawczej, podczas której nadział się na własnego bełta i został akcydentalnie potrzelony przez Andreę. Poza tym, na początku drugiego sezonu uratował życie T-Dogowi, choć w obozie pod Atlantą chciał go zabić za doprowadzenie do uwięzienie Merle'a na dachu jednego z miejskich budynków. Swój altruizm pokazuje też wtedy, gdy stanowczo oświadcza, że znajdzie pokarm dla Judith.

"Przydupasem" Ricka nigdy nie był, co najwyżej przyjacielem (Rick powiedział w ostatnim odcinku czwartego sezonu, że traktuje Daryla jak brata, a Daryl w trzecim sezonie nazwał Ricka członkiem swojej rodziny), do którego zresztą długo się przekonywał, bo z początku - delikatnie mówiąc - nie było mu z nim po drodze. W trzecim sezonie zaczęli się dogadywać i rozumieć bez słów. Pomagając Rickowi po śmierci Lori i narodzinach Judith, Daryl po raz kolejny pokazał zresztą swoją dobrą stronę.

Z czasem Daryl nieco usunął się w cień, ale to zrozumiałe - doszły nowe wątki, nowe wydarzenia, nowe postacie i trzeba je było jakoś zaprezentować. Mimo to w czwartym sezonie, w tym ulubionym przez wszystkich odcinku o szukaniu alkoholu ("Still"), poczuł się wyraźnie urażony tym, jak postrzega go Beth (wspomniana wyżej rola pozorów w ocenie człowieka). Pokłócił się z nią i zarzucił jej, że próbowała popełnić samobójstwo, by zwrócić na siebie uwagę. Gdy została porwana, sumienie nie dawało mu spokoju, czuł się winny temu, że nie zdołał jej ochronić - stary Daryl prawdopodobnie miałby to w dupie. No ale oczywiście wszyscy będą pamiętali z tego tylko poszukiwanie alkoholu, które odbyło się zresztą przy okazji poszukiwania schronienia i pozostałych towarzyszy (bo niby co innego mieliby robić?).

Poza tym, wszystkie główne postaci mają momenty, w których dużo się wokół nich dzieje i momenty, w których poruszają się gdzieś na dalszym planie. W serialu i tak rozwiązano to lepiej niż w komiksie, gdzie wielu bohaterów jest zwykłymi wypełniaczami przestrzeni, które przez większość czasu przejawiają nijakie, kartonowe cechy charakteru.

Jeżeli nie pasujesz do przedstawionego wcześniej przeze mnie szablonu, spoko, najwyraźniej jesteś wyjątkiem od reguły, ale ogólnego wydźwięku nie zmienia to w żaden sposób. Daryl Dixon to portret tylu społecznych problemów i bukiet tylu życiowych doświadczeń, że po prostu jestem zdziwiony tym, jak niedoceniana jest to postać. Od dawna wiem, że TWD to nie jest serial tak przystępny dla widza i łatwy w odbiorze jak chociażby "Breaking Bad" czy "Gra o Tron", które zachwycają lwią część swoich widzów, ale bez przesady - to nadal dość prosta w odbiorze twórczość, żaden Bergman. Z drugiej strony, jak czytam niektóre posty na forum, to dochodzę do absurdalnego wniosku, że to w pewnym stopniu może jednak jest Bergman, zwłaszcza że podobne rzeczy można tu wyczytać m.in. o Carol.

"przez pryzmat tego jak, kto ocenia daną postać nie możesz stwierdzić co dany widz oczekuje od serialu"
W teorii nie mogę, ale w praktyce ma to jakieś 90% sprawdzalności.

"nie ma go w komiksie, to mogą robić z nim co chcą"
A jakby był, to byłby to jakiś poważny problem? Jedyne, co serialowi Carol, Bob i Otis mają wspólnego ze swoimi komiksowymi pierwowzorami, to płeć, Hershel w sumie też.

Aha, wcześniej zapomniałem jeszcze o Bernthalu. Do spółki ze scenarzystami świetnie rozwinął i przedstawił postać wykreowaną w komiksie na tępego, acz wrażliwego osiłka.

Evangarden

W porządku rozumiem twoje stanowisko wobec Daryla i przyznaje Ci rację, że jest wielowarstwową postacią, ja po prostu nie zauważyłem pozytywnej przemiany w Darylu. Jego przemianę przyćmiewały mi przemiany Ricka, Shane'a czy Carol i na nich się skupiałem, resztę traktowałem po macoszemu, a jak później dostałem odcinek z nim i Beth na pierwszym (i jedynym) planie to się załamałem tym co się z nim stało i uznałem, że po prostu nie mają na niego pomysłu.

Faktycznie nie robi to większej różnicy czy Daryl byłby w komiksie czy nie (tylko byłoby można wtedy porównać go do oryginału), zresztą wiadomo jak odmiennie potoczyły się losy Sophii czy Carol w komiksie i serialu.

W każdym bądź razie dzięki za tą krótką wymianę zdań. Muszę przypomnieć sobie serial, może wtedy docenię Daryla, a może nawet odcinek "Still" oraz sądzę, że dalsza rozmowa nie jest potrzebna, bo teraz widzę na czym polegał mój bład w ocenie Daryla (a polegał on na ocenianiu jego przemiany na podstawie jednego odcinka).

ocenił(a) serial na 9
Evangarden

Niestety ludzie bardzo się czepiają o ten odcinek z szukaniem alkoholu, co mnie również doprowadza do szału. Inicjatywa nie wyszła od Daryla, ale co tam, prawda? Trzeba go zmieszać z błotem... Mówi się trudno.

Daryl jest złożoną postacią i widać przemianę jaka w nim zaszła w ciągu tych czterech sezonów. Jak już kiedyś pisałam, jego odejście w trzecim sezonie pokazało jak ważną postacią jest wśród całej grupy. Byli przestraszeni, że bez niego nie dadzą sobie rady. Daryl jest podporą ich małej społeczności. Moim skromnym zdaniem ufają mu bardziej niż Rickowi. Potrafi też wziąć na siebie pewną odpowiedzialność - w drugim sezonie oprócz szukania Sophii, zabrał Rickowi pistolet i ukrócił cierpienie Deyla, którego rozszarpało zombii. Jest wiele przykładów, które wskazują na jego wysoką pozycję w grupie. Tak jak na to, że jest postacią złożoną.