Serial bardzo mi się podoba, ale strasznie mnie męczy jeden element- przy takiej ilości walki wręcz, nie możliwe by tak mało bohaterów się zaraziło. Zakładając że wystarczy lekkie zadrapanie, dosłownie naruszenie naskórka przez zombie, ten serial powinien się skończyć na 1 odcinku :( Ktoś ma podobny problem, oglądając?
Najlepszy był z tą kością, jak mu łapy się oderwały. Przy bliskim kontakcie powinni się zarazić jak ten co spadł na Ricka.
Zauważ, że w pierwszym sezonie było wspomniane, że i tak każdy jest nosicielem wirusa i po śmierci wróci jako zombie. Wychodzi na to, że sam wirus aktywuje się tylko po śmierci. Ugryzienie może spowodować śmierć ale nie natychmiastową przemianę w zombie. W komiksie jest to lepiej wyjaśnione niż w serialu.
Racja, ale samo zadrapanie powoduje śmiertelne zakażenie => śmierć w następstwie której aktywuje się wirus/bakteria/protista/grzyb czy inny mikrob "zombiizmu"
Ugryzienie powoduje śmiertelne zakażenie, przez wszystkie chorobotwórcze drobnoustroje bytujące w jamie ustnej takiego zombie. Co do zadrapania, to wydaje mi się, że to co znajduje się na łapach takiego trupa nie jest aż tak silne, aby wywołało śmierć. Po prostu możemy przyjąć, że ciężkie bakterie nie przeżyły w tym środowisku przez surowość otoczenia (liczne i częste zmiany temperatur czy warunków pogodowych). Zostały jedynie te, które mogą jakoś tam przetrwać, ale nie mają one takiej siły rażenia by doprowadzić do śmierci. No chyba, że zadrapanie jest naprawdę poważne czyli następuje rozerwanie tkanki nabłonkowej, mięśniowej i na samym końcu również krwionośnej.
Z tego co wiem, naruszenie naskórka połączone z kontaktem z bakterią, daje zakażenie ( zakładając że układ odpornościowy nie da sobie z tym rady). Nawet małe skaleczenie na ręce dadzą taki efekt w kontakcie z "brudną" krwią. A to że ugryzienie nie jest konieczne można się przekonać w najnowszym odcinku. Przed zabiciem tego dużego, Rick mówił że nie ma dla niego szans.
Z tymże, nie wiemy jaki wpływ ma krew na stan organizmu. Możemy jedynie gdybać. Prowadzą obserwacje i analizując TWD, można dojść do wniosku, że krew nie powoduje żadnym zmian w organizmie. Czy którykolwiek z bohaterów zapadł na ciężką, nieuleczalną, śmiertelną chorobę? Nie.
Co do dużego, do odnieś się do "No chyba, że zadrapanie jest naprawdę poważne czyli następuje rozerwanie tkanki nabłonkowej, mięśniowej i na samym końcu również krwionośnej". Z tymże, tutaj jest małe "ale" zadrapanie nie nastąpiło przy użyciu dłoni/placów. Zombie zadał "cios" kością na której pozostały resztki tkanek, w których mogły rozwijać się chorobotwórcze, ciężkie drobnoustroje. Takie coś można że tak powiem opisywać w kategoriach nie zadrapania, a swoistego ugryzienia, dlatego, że ofiara miała do czynienia nie ze środowiskiem zewnętrznym, a środowiskiem wewnętrznym zombie.
Tak naprawdę to póki co nie mamy dość materiału by jednoznacznie stwierdzić jakie konsekwencje mogą wypłynąć w wyniku zadrapania. Przez całe poprzednie sezony nasza grupa nie musiała sobie z czymś takim radzić, gdyż nie miała z podobnym problemem styczności, i o dziwo nadal nie ma. Gdy do takiego momentu dojdzie, w tedy będzie można coś tam analizować. Na dzień dzisiejszy musimy przyjąć, że zadrapania nie równają się śmierci.
Ale nie natychmiastową przemianę". W pierwszym sezonie na samym początku jakoś przemieniły się dwie osoby, bo zostały ugryzione. I jeśli faktycznie by tak było, to nie zabili by tego wielkiego murzyna w "Sick", bo JEST JUŻ ZARAŻONY I KONIEC, tak samo by się nie bali, że Hershell się przemieni (w ogóle nie musieliby mu odcinać nóżki). Jak dla mnie to można wytłumaczyć, że w krwi/ślini zombie jest tyle brudu i syfu, że człowieka dopada jakieś poważne zakażenie i po prostu zaczyna umierać - a jak wiadomo po śmierci wszyscy stają się zombie.
Co prowadzi do błędu ( w scenariuszu? komiksie?) - czemu bohaterowie walczą w krótkich rękawkach, zamiast obwiązać się jak mumie jakimiś szmatami, bandażami itp. Taka gruba, materiałowa warstwa jest ciężka do przecięcia/ przegryzienia. Wiem, wiem to szczegóły ale trochę mi przeszkadza w oglądaniu
Poza tym po co osłona na otwarty terenie, gdzie mobilność bohaterów jest znacznie większa. W każdej chwili mogą wycofać się w miejsce wolne od zombie, co za tym idzie, możliwość dostania się w łapki takiego trupa są małe, co chyba widać było w pierwszym odcinku. Co innego natomiast w przypadku zamkniętych pomieszczeń, gdzie przestrzeń jest ograniczona. W tedy już poubierali się nawet w kamizelki kuloodporne.
Z tym że takowa kamizelka kuloodporna osłania jedynie tułów a reszta kończn lub innych miejsc są odkryte, łatwiej zombie ugryść kogoś w ręke, nogę czy szyję niż w klatkę piersiową czy brzuch więc taka kamizelka bez innych ograniaczy na kończyny jest przydatna jedynie podczas strzelaniny.Lekkie i mocne kombinezony które nosi straż więzienna lub policja jest najlepszym rozwiązaniem bo wtedy taki trupek nie przegryzie warstwy ochronnej.
Nie mogę się z Tobą zgodzić. Obserwując ewolucję wyposażenia żołnierza czasów przed wynalezieniem broni palnej widzimy coraz większe, pełniejsze opancerzenie ciała. Co ci po mobilności, kiedy głupie zadrapanie oznacza śmierć? Tym większa powinna być dbałość o osłonę newralgicznych części ciała (w tym wypadku rąk i nóg). Zbroje płytowe z końca XV wieku pozwalały na dość swobodne poruszanie się (nawet na przewroty, etc.). Tym bardziej nowoczesne pancerze ochronne w przypadku zamieszek, dokładnie takie, w jakie odziane były zombie w obydwu epizodach. W komiksie bohaterowie zaczynają używać tego sprzętu, gdy tylko wpada on im w ręce. Myślę, że tu też będzie podobnie. Mimo wszystko skórzane kurtki, czy inne improwizowane karwasze lub nagolenniki, powinny być już dawno w powszechnym użyciu wśród naszej ekipy, szczególnie w czasie konkretnych, zaplanowanych operacji, jak czyszczenie więzienia.
Tylko że o takowe nie łatwo a te które były na zombie są uwalone ich resztkami zgniłej tkanki i nie mów że któraś osoba by je założyła na siebie. Rick i Daryl byli w więziennej zbrojowni i znaleźli tylko nie liczny ekwipunek i kilka kamizelek (nie pamiętam dokładnie ile)
Mieli wodę, mogli je UMYĆ. to zajęło by tylko chwilkę i już zębiska paskudnego zombiaka skruszyły by się na osłoniętej pancerzem nodze Harshela. Wydaje mi się, że zważywszy na konsekwencje tego zaniedbania, warto było poświęcić te dodatkowe 5 min w łazience. Zakładając jednak, że łazienki nie było, a bohaterowie bardziej brzydzili się uświnionych pancerzy niż utraty życia, to wciąż jednak przez miesiące wędrówki mogli zrobić sobie prowizoryczną ochronę. Na to wytłumaczenia nie ma. I znów osłonięta np blachą, czy zwykłym plastikiem, lub nawet grubą warstwą skóry noga Harshela okazała by się orzechem nie do zgryzienia dla nadgniłego miłośnika goleni.
Popatrz na to ze swojego punktu widzenia. Włożyłbyś na siebie ubabrany kombinezon , wktóry był ubrany gnijący zombie bez uprzedniego wygotowania? Pomijajać już kwestie obrzydzenia i niesmaku dodajmy że w takim kombinezonie az roi sie od różnego rodzaju świństw i innych chorobotwórczych paskudztw, to tak jakby dać sie poślinić zombiakowi i dodajmy jak ktoś ma zadrapania czy inne mniejsze czy większe skalczenia to mamy idealne warunki do infekcji, gorączki i zgonu. Nie, ten pomysł odpada chyba że uprzednio wygotuje sie dosyć długo cały osprzęt to wtedy jak najbardziej, ale gdzie ty znajdziesz gorącą wodę w opuszczonym więzieniu?
Zgadzam się, dlatego napisałem o tym fakcie i przeszedłem do krytyki braku uprzedniego przygotowania improwizowanego sprzętu ochronnego, który mógł by być równie skuteczny. Tego wyjaśnić się nie da inaczej niż głupotą lub brakiem wyobraźni naszych herosów.
Nie nazwałbym tego błędem, ale muszę przyznać, że ja na ich miejscu czułbym się pewniej, mając na sobie jakąś bluzę z długim rękawem czy kurtkę. Mobilności raczej by to nie zmieniło, a przypadkowe zadrapanie raczej już nie wchodziłoby w rachubę.
Właśnie to miałem na myśli :) Samo ugryzienie nie powoduje zakażenia wirusem (zakażeni już przecież są) tylko śmierć na skutek zakażenia i zanieczyszczenia rany od ugryzienia. Hershella uratowali bo szybko go "ciachnęli" a więźniowi co mieli odciąć - głowę ? :) Przecież został raniony w plecy i bark.
Tu się zgadzamy, ale w serialu nie zostało to powiedziane wprost. Nawet po tym, jak już wiadomo było, że wszyscy są zarażeni. W kulki sobie polecieli i tyle : P
Fakt, że serial pozostawia wiele niedopowiedzeń. Jednak dla mnie osobiście jest to piękny zabieg scenarzystów bo pozostawia pole do interpretacji widzowi :)
Że się umiera od bakterii i ogólnego syfu, jakie musi mieć w sobie zombie. Nikt tego nie powiedział w serialu, to są po prostu nasze domysły/interpretacje.
A co do natychmiastowej przemiany osób z początku serii wydaje mi się, że zmienili się natychmiastowo, ponieważ natychmiastowo umarli (zostali ugryzieni w szyję i rozerwano im tętnice). Natomiast samo ugryzienie nie spowodowało przemiany (patrz Hershell)
No zakażenie nie dostało sie serca i za czasu nogę uciachali więc mógł jedynie zjeść przez wykrwawienie.
Ciekawe czy w przypadku takiego zadrapania, czy niegroźnego ugryzienia ( w łydkę ), nie wystarczy po prostu podać silnych antybiotyków? :)
Można by też przemyć ranę dużą dawką spirytusu. Może okaże się to po kilku odcinkach i Hershella trafi szlag, że niepotrzebnie go kroili :)
Raczej wątpie że antybiotyki coś by dały i wogóle czy takie znaleźliby w więzieniu i widzieli jakie mu podać, nie ma niegroźnego ugryzienia ;)
No właśnie, wydaje mi się że to co zombi mają w gębie, to po prostu swojskie bakterie kochające ciepłe, nadgniłe mięso. Z takimi można walczyć lekami. Dopiero po śmierci aktywuje się ten czynnik zombi
Tylko że wirus ich nie zabija tylko bakterie będące w gnijącym ciele a my dokładnie nie wiemy co to za cholerstwo i jakie antybiotki stosować przeciwko nim.
o.O Jakie znowu antybiotyki? Czasem mam wrażenie, że niektórzy to tak oglądają ten serial bez żadnego myślenia. Nie wiedzą co funkcjonuje w takim zombiaku, jakie ma bakterie, jak działają i jak z tym walczyć (czyt. leki). Mają testy robić? Poświęcić kilka osób, aby się dowiedzieć? Już nie wspomnę o lekach. Niby skąd mają je brać? Wyczarować? Oni są gotowi zjeść puszkę dla psa (patrz Carl w 3x01), bo jest ciężko zdobyć pożywienie, a co dopiero antybiotyki.
Dlatego napisałem "Ciekawe czy... " . Abstrahuję już od głównej osi fabuły ( sytuacji z zapasami itp). Po prostu mam wrażenie że sama śmierć, jest spowodowana dobrze znanymi w medycynie czynnikami- nie tym wirusem zombi, tylko zwyczajnym zakażeniem. BTW to że oglądając, dostrzegam inne elementy serialu, nie znaczy że nie myślę, oglądając.
Tylko czy Ty np. byś wiedział jakie bakterie,wirusy czy inne choróbska bytują w tych trupach? Bo ja nie i wielu jak nie wszyscy także nie wiedzą, nie mają oni lekarza w grupie tylko weterynarza i tak samo nie wiedzą przeciw czemu mają używać jakich antybiotyków, btw znajdź sobie np. penicylinę w więzieniu a jeżeli tak to czy nie będzie ona za słaba jak na takie bakterie.