Mam takie pytanie, w sezonie pierwszym, Doktor którego spotkali w tym "laboratorium" powiedział iż czas przemiany w zombie od śmierci to od 3 min do 8 godzin. A czemu jak oni przemieszczają się drogami, to w autach są trupy ? Czemu te
trupy nie zamieniły się w zombie? A na pewno tam leżą już dniami jak nie tygodniami :) Niedopatrzenie scenarzystów? Reżysera ?;) Jakieś pomysły ?
Jedynym logicznym wyjaśnieniem jest to, że te trupy w samochodach umarły od uderzenia w głowę. Np. był sobie wypadek, ktoś dostał śmiertelnie w głowę, bo nie zapiął pasów (??) i po nim. I leży sobie w samochodzie, bo nie było nikogo, kto wyjąłby jego truchło ze środka. Ale to raczej słabe. Też mnie to zastanawia.
Raczej to nie mógł być wypadek samochodowy, biorąc pod uwagę jakie korki musiały być gdy wszyscy z miasta uciekali :) zresztą widać to było po zatłoczonej ulicy.
No właśnie, dlatego sama uznałam to za słabe : )
Czy ktoś kiedyś rozwiąże tę tajemnicę? D:
No właśnie mnie też to zastanawia. A może wpakowali sobie kulki w łeb.. Choć nie, to jest niemożliwe. Pewnie niedopatrzenie scenarzystów, innego sensowniejszego wytłumaczenia nie widzę. ;]
To pytanie padło podczas "The Talking Dead" po którymś z odcinków zeszłego sezonu. O ile dobrze pamiętam, to tłumaczenie twórców było takie, że u tych osobników nastąpiło uszkodzenie mózgu na skutek wysokiej temperatury w zamkniętych samochodach.