... że niezależnie od wersji komiksowej TWD, Gubernator stojący ze swoimi "wojakami" przed ogrodzeniem więzienia na swoją ofiarę do zabicia kataną wybiera Hershel zamiast Michonne?
W końcu to z Michonne miał znacznie więcej złych przeżyć, niż z Hershelem (chyba nawet z tego co pamiętam ani razu nie miał z nim zwarcia...).
Wiadomo, że "action wise" wygodniej zostawić Michonne przy życiu by była postać do scen akcji w dalszych epizodach TWD, ale z punktu widzenia samej fabuły i doświadczeń poszczególnych postaci, to nieracjonalne i niezrozumiałe posunięcie ze strony Gubernatora, który nieracjonalnie (poza zabijaniem ludzi i dobijaniem ludzi z wiadomych tylko sobie względów) raczej nie działał.
Odcinek super, mocna akcja i definitywny koniec z więzieniem, mam nadzieję że grupa Ricka znowu będzie musiała być mobilna i nie tyle szukać schronienia ile celu do którego musi dążyć niemal bez większych przerw.
bo governor wiedział że Herschel był ważniejszy dla wszystkich i chciał przekonać ricka żeby oddał mu więzienie
Dokładnie. I całkiem możliwe że później chciał załatwić Michonne ale obrót akcji mu na to nie pozwolił. Z jedej strony fajnie że Michonne żyje, bo jak dla mnie świetnie się nadaje do tego serialu. Hershel też był wporządku, ale ktoś musiał odejść. W sumie niespodziewałem się takiego obrotu w serialu, ale odcinek był bardzo fajny. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy naszych ulubieńców...
Wg mnie wytłumaczenie jest takie, że Gubcio uważał, że śmierć Hershela bardziej wpłynie na Ricka i jego ludzi, wystraszy ich i zdołuje. Uznał, że bardziej im wszystkim zależy na Hershelu. No i Gubcio to psychol, nie wiadomo do końca co tam sobie myślał.
Hershell miał córki w więzieniu.To mógł byc dobry element nacisku.
Z Michonne Gubernator zamknął temat,gdyby nie, znalazłby dla niej coś bardziej wyszukanego jak szybka śmierć od ostrza.
Jak dla mnie da się to logicznie wytłumaczyć. Gubernator był chorym psychicznie sadystą, nie tyle nie chciał doprowadzić do kompromisu, ile po prostu ta pokojowa gadka-szmatka go brzydziła, czuł do niej odrazę. Z Michonne grupa nie była aż tak zżyta, bo ta kobieta jest outsiderką, chodzi własnymi ścieżkami. Tymczasem Hershel stanowił swego rodzaju ostoję zdrowego rozsądku, doświadczenia życiowego i starczej mądrości. Ucinając mu głowę, Robert wykonał ostatnie maźnięcie w swoim obrazie dyktatury totalnej. Coś w stylu "Tutaj nie ma miejsca na dyskusje. Czego chcę ja, to się wydarzy, nawet jeśli są to tylko majaczenia porąbanego despoty". I przy okazji zgasił ostatni promyk nadziei, który tlił się jeszcze w umysłach przerażonych mieszkańców więzienia.
Trochę dziwne jest to, że nie zabił pierw Ricka, a potem Hershela.
Jeżeli chciałby z miejsca mieć przewagę, mógł od razu załatwić Ricka bronią palną, bo choć Hershel to była geruzja więzienia, to jednak Rick stanowił morale grupy.
Mógł, ale skoro już trzymał katanę przy czyjejś szyi jako groźbę ostateczną, to po co rzucać ją na bok i łapać za pistolet? Zajęłoby mu to za dużo czasu. Rick zdążyłby się gdzieś schronić, bo nikt nie strzeliłby przed Gubernatorem.
Jak dla mnie głównym celem Gubernatora był Rick, ale dobrze że to Rick (i Michonne) dopadli Gubernatora.;)
Spodziewałem się, że go zeżrą żywcem truposze kiedy jeszcze konał z powodu ran, a tu spotkała go (w tym świecie) dość spokojna śmierć.
To bardzo możliwe w filmach tego typu. Bo w innym wypadku będą musieli znaleźć następnego antagoniste. Ciekawe jak to było w komiksie...
A no dokładnie, bo bylo widac dokladnie, ze Mishon (jakkolwiek sie to pisze) jeszcze stanela nad nim jakby miala go dobic, ale oczywiscie juz odpuscila.. tez jestem ciekawa jak to sie wszystko dalej potoczy, tym bardziej ze wszyscy sie rozproszyli.. i tez nie czytalam komiksu, nawet nie wiedziałam ze to na podstawie jest komiksu hehe ;)
Nie, jak "było", tylko jak "jest" - bo ten wątek w komiksie dopiero nabiera rozpędu. Na miejsce Governora wchodzi jeszcze większy psychopata, czyli niejaki Negan. Ciekawe, czy umieszczą go w serialu, a jeśli tak, to komu przypadnie w udziale jego rola...
Poniżej spoilery z komiksu.
W komiksie Gubernator został zastrzelony. Dostał w tył głowy od "komendantki" własnej armii.
Myślę, że zabicie Ricka dopiero byłoby niemoralne. Rick podszedł do niego SAM z bronią w kaburze. Ludzie Filipa (gubernatora) inaczej by na niego patrzyli po czymś takim. Pomyślcie taką rozmowę: "Gościu oferował miejsce dla każdego w sposób pokojowy, a ty go po prostu zabiłeś?!"
Swoją drogą i tak pewnie gówno by to zmieniło. Pamiętajmy, że Daryl wciąż by żył. Uważam, że bez Daryla obrona więzienia byłaby niemożliwa (w końcu to on zniszczył czołg :D ).
Tyle miałem do powiedzenia. Pozdrawiam ;)
(oczywiście napisałem z błędem :D )
*Wyobraźcie sobie taką rozmowę: "Gościu..."
Głupie tłumaczenie - dlatego ścięcie starca bez nogi, na klęczkach i ze związanymi rękoma byłoby moralniejsze?
Nie twierdzę, że Gub. zachował się moralnie (zabicie Hershela to była egzekucja). Jednakże (przynajmniej takie mam wrażenie) Rick zmusił ludzi Filipa do refleksji i do zadania sobie pytania: "Co my robimy?" Hershel dla nich był obcy i w ogóle się nie odzywał do nich (owszem mówił, ale do Gubernatora), ale mimo wszystko tę kobietę po akademii policyjnej (nie pamiętam imienia :P ) szok sparaliżował. Powiedziała coś w stylu: "On mu odciął głowę! Mieczem!"
Wydaje mi się, że ta sytuacja i tak jest patowa - obie strony mają trochę racji i nie widzę sensu się kłócić. Gdyby Gub. zabił Ricka, to wtedy byśmy się o to kłócili ;)
Poza tym mam wrażenie, że mamy podobną sytuację jak w przypadku Dale'a - śmierć na siłę. Powód? O to trzeba zapytać twórców serialu ;)
Pozdrawiam
"Myślę, że zabicie Ricka dopiero byłoby niemoralne." Zdanie w którym stopniujemy - coś bardziej oznacza, że to co było było mniej (w tym przypadku niemoralne). Swoją drogą - moralność w tym przypadku... Dyskusyjne. Ale to już czepialstwo ;). Kto ma rację?
Tutaj przyznam Ci rację - źle dobrałem słowa ;)
"Swoją drogą - moralność w tym przypadku... Dyskusyjne."
Jak się nad w/w wypowiedzią zastanowić - w walce o przetrwanie ludzie trącą to, kim byli. Teraz wszyscy jednogłośnie mówimy "Nie zabiłbym Hershela", ale postawmy się na miejscu Gubernatora i jego ludzi. No i czym w świecie TWD jest moralność? Czy Carol zachowywała się moralnie, kiedy zabiła zarażone osoby? Czy Rick zachował się moralnie, wyrzucając ją? Albo wcześniej (w 2. sezonie) kiedy zabił tych ludzi w barze?
Wszystko jest względne i "Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" :D
Pozdrawiam :)
Ktoś w komentarzach do TWD zamieścił komentarz "że w takim świecie nie chciałby żyć" (złym). O ile zabicie zarażonych było dyskusyjne - nie było czarno-białe, o tyle zamordowanie człowieka zniewolonego tylko z własnego widzimisię nie ebyło. Rozumiem Filipka, ale innych nie. Wszyscy mają się dobrze, nagle pojawia się jednooki, ginie przywódca, którego jednooki zna, ginie następca, a jego brat staje się przydupasem jednnookiego, który staje się liderem grupy. Przywódca przychodzi i mówi, że idą po dobre miejsce, bo wziął zakładników których jakby co poświęci, a mieszkańców nowego domu rozjedzie czołgiem - niszcząc dom o który walczymy i hałasem ściągając hordy zombie. Zakładnicy proponują sojusz, szef przeciwników również. Nasz lider nie zastanawiając się ucina głowę "starca bez nogi, na klęczkach i ze związanymi rękoma" i każe zabić wszystkich. Tu nie ma mowy o moralności. To jest przykład kompletnego zidiocenia.
"Tu nie ma mowy o moralności."
Dokładnie. Nie ważne co by Gub. zrobił i tak byśmy go nienawidzili :D
Bo naprawdę bo tą maską psychopaty skrycie kochał czarnulkę i chciał żeby pobawiła się jego mieczem.
Hershel był the best ! <3 dlaczego on dlaczego , normalnie jestem wściekły że tak sie skończył ten odcinek i że tyle pozostaje nam czekać :/
Zgadzam się, że jego śmierć była chamska, tym bardziej że niedowalony Gubernator nie potrafił go zabić 1 uderzeniem kataną, tylko musiał jeszcze docinać mu żywcem głowę...
To proste dlaczego. Właśnie dlatego, że był lubiany, więc jego śmierć wzbudzi większe emocje, będzie mocniejsza dla fabuły, a nieudana za pierwszym razem egzekucja i miotający się na ziemi Hershel dodały dramatyzmu, bo oto dobry, moralny autorytet, lekarz i prawy człowiek miota się teraz na ziemi jak zarżnięta świnia, a jego oprawca na koniec jeszcze odcina mu głowę. Wszystko to daje silne emocje widzom, co sprawia, że odcinek jest lepiej oceniany. No a od strony zachowania bohaterów, to już tu wyjaśniano, Gubernator wiedział, że w więzieniu są córki Hershela, stąd mógł paść na niego wybór, ale najprawdopodobniej po prostu był to przypływ adrenaliny do krwi Filipa, więc będąc obok Hershela, zarżnął jego.
Michonne tak naprawdę z perspektywy Gubernatora była nic nie znaczącym pionkiem, który dla Ricka nie gra znaczącej roli. To właśnie Hershel był tutaj czynnikiem decydującym, ponieważ jako jedyny członek z grupy więziennej utożsamiał w sobie cechy starego porządku moralnego. Był ostają, jedyną pewną rzeczą w tym niestabilnym świecie łączącą w jedność całą społeczność "Ricków". Dla każdego stanowił źródło wartości oraz ostoję człowieczeństwa podpartą silną drabiną wartości. Blakowi nie chodziło o zrobienie szoku, ale psychiczne załamanie Grimesa oraz reszty ze względu na stratę tego stabilizatora normalności. Hershel był jedynym człowiekiem z czystym sumieniem, który potrafił poddać swoje bezpieczeństwo dla dobra innych. Śmierć Michonnie nic by tutaj nie przyniosła. Tutaj rozpatrywałbym racjonalności poczynań Philipa nie z punktu widzenia dawnych wydarzeń, ale z psychicznego oraz emocjonalnego stanu bohaterów.
Skąd to wszystko wiedział Filip?
Michonne była outsiderką - 6 miesięcy temu.
Wcześniej to Hersh był outsiderem.
Właściwie każdy w grupie w pewnym momencie był outsiderem, z oryginalnego stanu zostały 3 osoby!
Filip nie wie, że Michonne nie trzymała z grupą w ciągu ostatnich 6 miesięcy. Kiedy widzi ją po raz pierwszy jest właśnie z Hershem, razem pracują, Michonne jest uśmiechnięta i zrelaksowana - wszystkie znaki wskazują, że jest pełnoprawnym członkiem grupy.
Filip wcześniej nie znał Hersha.
Filip zna i spotkał się wielokrotnie z Michonne i ma z nią wspólną historię naładowaną potężnymi uczuciami po obu stronach.
Wiem, że zaraz wyskoczysz z Andreą, że opowiedziała mu o Hershu, ale nawet jeżeli by mu o nim opowiadała, to Andrea też nie znała go tak dobrze, bo znali się tylko z farmy, na której Hersh wcale ich nie chciał i generalnie trzymał się na uboczu, a starego porządku moralnego pilnował DALE.
Dla mnie również wszystkie znaki wskazywały na to, że zarówno ze względu na wspólną historię, jak i fakt przynależności do grupy, to Michonne powinna zginąć. Jej śmierć też zdruzgotałaby grupę Ricka bo ja wszyscy lubili, tak jak Hersha.
Poza tym sorry, ale nie ważne kto by tam był, każdy zareagowałby bólem i wściekłością na tak straszny czyn jak nieudana, makabryczna dekapitacja. Jestem pewna, że nawet jak by tam była Carol, to wszyscy zareagowaliby tak samo. Bo czyn sam w sobie jest po prostu nieludzki i barbarzyński.
Dlatego nie uważam, że chodzi o jakieś niezwykłe, sadystyczne zdolności Filipa do wybierania kogoś, kogo śmierć najgorzej wpłynie na grupę, ale o scenarzystów, którzy wolą prowadzić dalej Murzynkę z kataną, niż świętego Mikołaja.
Pyta czy Michone jest w radzie - czyli nie wie jakie zajmuje stanowisko. Wszystko się zgadza.
Nie będę wyskakiwał ani z Andreą ani z innymi temu podobnymi pierdołami bo byłoby to po prostu pustą próbą poparcia mojego stanowiska. To co usłyszał albo i nie usłyszał Gubernator nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Liczy się to co Philip sam wyciągnął z tego jednego jedynego spotkania z Hershelem. Zobaczył w nim człowieka innego niż cała reszta więzienia, człowieka który w pierwszej kolejności myśli o ogóle niż o sobie samym, człowieka szukającego prawdziwego pokojowego rozwiązania mimo beznadziejności swojej sytuacji i wizji rychłej śmierci. Wniosek nasuwa się zatem sam, Green jest jedyną osobą która żyje jeszcze według dawnego systemu wartości i moralności. Zestaw teraz jego postawę z postawą reszty bohaterów, z którymi Blake miał do czynienia. Merle bez oporów zabijał ludzi, Andrea wyszła na przeciw niemu z bronią w ręku, Rick zaatakował miasto nie bacząc na innych, Daryl odznaczył się dokładnie tym samym, Michonne zabiła mu córkę oraz okaleczyła. Gubi dostrzegł w każdym z osobna pewne cząstki siebie samego. Z jednej strony zemsta, z drugiej bezwzględność, z trzeciej blef. Po co zatem zabijać człowieka który i tak osiągnął już dno z którego nie może się podnieść? Wszyscy osiągnęli jeden poziom zdemoralizowania. Nie ujrzał tego jednak w Hershelu. Jak już pisałem, wniosek z tego prosty. Pomiędzy poszanowaniem życia ludzkiego w wykonaniu Greena, a zatraceniem reszty ludzi społeczności więziennej jest przeogromna przepaść. Co za tym idzie nasz "święty Mikołaj" stał się jedyną ostoją człowieczeństwa w tej grupie, która przez naszego antagonistę była nieakceptowania. Nie potrafił on sobie z nią poradzić, czego potwierdzeniem jest wypowiedziane przez niego "kłamca". Nie umiał się pogodzić z faktem niemożności powrotu do człowieka, którym kiedyś być. Skoro on tego zrobić nie może, inni takie nie będą mieli ku temu szansy. Wybierając Hershela Gubernator nie tylko chciał psychiczne oraz emocjonalnie podłamać grupę, ale również pokazać że nie ma ucieczki od tego czym człowiek się stał.
Wydaje mi się, że już raz pisałeś, że Andrea opowiedziała Filipowi o Hershu. Mylę się? jeżeli tak, to sorry, ale jestem prawie pewna, że taki twój post czytałam :)
Hersh nie jest jedyną osobą, która nie jest skłonna do przemocy. Drugą taką osobą jest.... Rick. Który nie zaatakował miasta jak to piszesz "nie bacząc na innych", tylko poszedł odbić swoich ludzi! A poza tym, kiedy spotkał się z Filipem nie dążył do konfrontacji, chciał zawieszenia broni i pokojowej koegzystencji, tak ze nie róbmy z Hersha Ostatniego i Jedynego Sprawiedliwego.
Tak samo nie zgadzam się z hasłem że między poszanowaniem życia ludzkiego u Hersha a resztą grupy jest przeogromna przepaść. Owszem, jest u dziadzia największa, ale nie demonizuję bynajmniej reszty grupy - widać to choćby po tym, jak wszyscy zareagowali na wyskok Carol, jak silna jest potrzeba pomagania sobie nawzajem, no i nie zapominajmy, że szlachetny dziadzio Green jakoś niezbyt żywiołowo bronił Mich przed wydaniem jej Gubernatorowi - gdzie wtedy było jego poszanowanie życia ludzkiego oraz moralna wyższość?
Mogę się natomiast zgodzić z tym, że Filip mógł wybrać Hersha, bo był szlachetny, a to ludzi pokroju Filipa może po prostu wku8wiać i usunięcie takich jednostek traktują jako wymazanie, zaprzeczenie, że dobro może istnieć w tym świecie, czy cuś :)
Ale i tak uważam, że Mich powinna być automatycznym wyborem. Po prostu tak jak Rick najbardziej go skrzywdziła - on psychicznie, ona fizycznie i psychicznie. Skoro jest tak sfiksowany na jego punkcie, ona również powinna cieszyć się jego atencją.
Wcześniejszy argument - o zniszczeniu morale jest w tej sprawie równie ważny (jeśli przyjmiemy, że Gubernator zachował resztki intelektu przynajmniej przed mową Ricka). Zabicie ojca 2 córek (o czym wie), które na pewno mają bliskich jest złym posunięciem - nie poddadzą się. Zabicie Mich mogłoby taki efekt spowodować.
W tym momencie możemy zadać sobie pytanie: co tak naprawdę chciał osiągnąć Filip: czy chciał więzienia i schronienia dla swojej rodziny, czy chciał po prostu prostacko zabijać i mścić się na grupie Ricka.
Bo jeżeli to pierwsze, to zabicie dziadzia Greena, nawet dla przykładu i siania terroru jest totalnie, absolutnie i 100% głupim posunięciem. Bo nic nie zyskuje i tym samym wszelkie negocjacje idą w łeb. Bo z kim chciałby negocjować - ze zrozpaczonymi, zszokowanymi córkami? Ze zrozpaczonym i zszokowanym Rickiem?Tacy ludzie nie będą negocjować, bo po prostu nie są w stanie! I nikt z takim poziomem świeżo obudzonej nienawiści nie będzie się godził na ustępstwa.
Filip podobno jest mądry (tak go przedstawiają, te szachy i knowania), ale ta decyzja była bardzo głupia. Nie da się zastraszyć ani zaszantażować człowieka, który nie ma nic do stracenia i zabijając Hersha Filip postawił ekipę Ricka właśnie w tej pozycji - nie mieli już nic do stracenia i w szoku i bólu nie myśleli nawet o Michonne. No to jak on chciał inaczej zdobyć więzienie, skoro stracił kartę przetargową, nie mógłby zdobyć więzienia praktycznie w inny sposób, niż owym czołgiem, równocześnie niszcząc jego atuty, czyli ochronę.
No głupota :) Także pod płaszczykiem efektywnego zakończenia półsezonu, które wprawiło w zachwyt tylu widzów, dowiedzieliśmy się, że Filip to jednak prostak, idiota i psychol. Czyli nic ciekawego i dwa specjalne odcinki mu poświęcone były po uj wie po co :)
Zgadzam się. Dokładnie o to chodziło (w wersji instant ;)).
A dodatkowe odcinki były (tu się z Tobą z innych komentarzy nie zgadzam) bardzo dobre, wprowadzenie postaci ważnej dla fabuły pokazanie zmagania się intelektu z szaleństwem, uczuć rodzinnych z kompletnym brakiem podstawowej logiki i człowieczeństwa.
Mnie się podobał ten odcinek, kiedy poznał kobity, ich ojca i Megan. Ten odcinek to drugi najlepszy w tym sezonie wg mnie. Ale wszystko, co zostało wypracowane i pokazane w tym odcinku zostało zaprzepaszczone w następnym oraz dobite w ostatnim i o to mam głównie ból dupy :D
Aż mi się nie chce szukać obrazka z maścią. Myślałaś, że złapią się za rączki z Rickiem i pójdą w stronę zachodzącego słońca :D?
=_=
Tak dokładnie tego oczekiwałam. Nie powiedziałabym też 'nie' na jakiś gorący pocałunek czy akcję w sianie, wszak Rick jest atrakcyjnym mężczyzną i Filip też ujdzie w tłumie.
A tak wyszła grupowa zabawa z zombie. A tak zupełnie serio, to co Ci się tak nie podobało w podsumowaniu tej historii (Filipa)?
wystarczyło że dowiedział się że na terenie więzienia ma dwie córki to chyba wystarczający argument za tym aby go jako pierwszego sprzątnąć czyż nie?
Te gadki o pokoju były na pokaz, on chciał ich sprowokować i nie mógł w tym celu zrobić nic lepszego niż zabicie Hershela. Strasznie nad tym ubolewam, bo to była ostatnio moja ulubiona postać. Strasznie przykra scena:(
Bo to psychopata?
Oni mają niską tolerancje frustracji, gdy Rick go wkurzył to zaatakował najbliżej stojącą osobę, nie zastanawiał się.
Dlaczego wcześniej groził zabiciem dziadka?
Bo wiedział o jego córkach, w końcu to miała być tylko próba zastraszania i na pewno lepiej zadziała na dziadku niż Michonne.
A koniec końców Gubcio myślał że tak czy inaczej wszystkich zabije, trochę głupio że kompletnie zapomniał o Michonne i zajął się robieniem tatara z Herszela.
Zgadzam się możliwe że dlatego właśnie twórcy uśmiercili Hershela zamiast Michonne tak samo było w drugim sezonie gdzie też dobrego staruszka uśmiercili widać stawiają na akcję plus oczywiście to że tutaj wybór miał jakieś znaczenie gdyż jak inni piszą Hershel był ważniejszą postacią w końcu był w radzie.Co do odcinka moim zdaniem w końcu dokładnie w końcu coś się działo powinno to się już stać w połowie 3 sezonu nie potrzebnie ciągnęli ten wątek do 4 sezonu tym bardziej że najlepsze dali nam teraz kiedy trzeba czekać :-(.
dokładnie o tym samym pomyślałam. dodam do tego argument, że Michonne jest badassem i bezpieczniej dla niego byłoby ją od razu zabić (o czym się szybko przekonał B) )