W związku z opóźnieniem kolegi Valdoraptor (why? :D , mój poniedziałkowy poranek nigdy już
nie będzie taki sam... ) korzystam że mogę ;) i zakładam co poniedziałkowy temato . Kto oglądał ,
zapraszam do opinii .
A tymczasem previously on AMC the Walking Dead :
- Judżin wyjawia swoje wielki kłamstwo , po czym gaśnie mu światło (awaria generatora
spowodowana pięścią wkurzenia Rudego Amierykańskiego Żołnierza)
-Poza tym niewiele ponad to ; woda z toalety smakuje nieźle , włosy pomimo apokalipsy nadal
pozostają wdzięcznym tematem do rozmów, nikt nie tęskni za nikim, itd itd ....
-W zasadzie w sumie tyle....
Jak obejrzę najnowszy odcinek a stanie się to zapewne w przeciągu paru chwil , to nie
omieszkam się uzewnętrznić .
To ja pierwszy się podzielę opiniami,bo właśnie skończyłem oglądać chwilę temu.
Odcinek rewelacyjny jak dla mnie,właśnie takie odcinki to jest to co lubię w TWD.Nie zawiodłem się, a moje wcześniejsze spekulacje czyli powrót Daryla z Noah (ten hałas w krzakach to kulejący Noah,a nie pokazali go,bo miała być nowa postać,a Daryl reaguje na imię Carol właśnie dlatego,że ją zostawili,ja początkowo myślałem,że on zaginie,ale nie) oraz potrącenie Carol (dlatego trafiła do szpitala gdzie jest Beth) okazały się jak najbardziej trafne.Teraz już wiemy co okaże się dalej,następny odcinek będzie o Ricku,jego grupie i akcji ze szpitalem w Atlancie.Przyznam,że ten odcinek mile mnie zaskoczył.
Plusy:
* Retrospekcje Carol choć jak to już jest w zwyczaju w ostatnim czasie bardzo krótkie,ale świetnie łączą odcinek,w którym Rick wygania i zostawia Carol po za więzieniem, a momentem obecnym.Szybkie podsumowanie tego co działo się z Carol podczas wygnania,co robiła i gdzie była,jak trafiła na Tyreese i dziewczynki po szturmie na więzienie,itd.Szybkie i treściwe połączenie i uzupełnienie wątku Carol.
* Daryl i Carol - to jest dopiero duet,świetnie się rozumieją i dogadują, a przede wszystkim nie tracą czasu na długie dyskusje co się liczy w serialu,biorąc pod uwagę odcinek 5 z przed tygodnia.Z resztą obie postacie są ciekawe i zawsze umieją zaciekawić.Teraz już wiem,kogo Daryl spalił na dachu, a właśnie nad tym się zastanawiałem po obejrzeniu sneak peak odcinka 6 w zeszłym tygodniu.Jak ktoś słusznie wtedy zasugerował (chyba Valdoraptor),było to dziecko - zombi.Załatwia je Daryl i za to właśnie dziękuję mu Carol.
* Lokalizacja - Atlanta,no w końcu powrót do wielkiego miasta i do tego tak kluczowego dla serialu.Wszystkie odcinki,a było ich niewiele,które się tam rozgrywały były zawsze fajne.Czekam na więcej,z resztą po sneak peak przyszłego odcinka jest pewien,że mam na co czekać ,bo Rick wraca z grupą do Atlanty.Będzie się działo,oj będzie.
* Pierwsze ujęcie na Noah na pod ziemnym parkingu,ja myślałem na początku,że to jakiś zombi będzie śledził naszych bohaterów.
* Skybridge i grupa ocalałych,którzy się tam schronili,a którzy z czasem się przemienili.Chcesz zatrzymać zombi zapnij go w śpiworze lub namiocie,hehehe,świetne.
* Ujęcia Atlany,miejsca spalone po bombach z napalmem,stary odcinek autostrady,który w pierwszym odcinku-pilocie przemierza Rick na koniu.Super.
Minusy:
Właściwie to nie mam się do czego przyczepić w tym odcinku,bo czas antenowy nie został zmarnowany.No może 2 rzeczy napiszę.
* Scena z furgonetką na moście,rozumiem,że chcieli sprawdzić ją w celu zrozumienia co oznaczają lub po co są auta z krzyżem,ale to było do przewidzenia,że nie dadzą rady uciec stamtąd skoro wszędzie na moście kręcą się szwendacze i prędzej czy później się nimi zainteresują.Kwestie upadku auta pozostawiam bez komentarza,bo tam było bardzo wysoko,a oni (po za jednym ramieniem Carol) właściwie nic sobie nie zrobili.Auto też jakoś nie rozwaliło się za mocno.
* Noah - na razie gościa nie kumam,po odcinku z Beth miałem trochę lepsze do niego nastawienie,choć już wtedy się wydawało,że lotny to on za bardzo nie jest.Jego zachowanie jest bez sensu jak dla mnie,uciekł ze szpitala i kręci się blisko,wiadomo,że sam nic nie zrobi,zamiast kraść broń to mógł szukać wsparcia u nowo spotkanych osób,tym bardziej,że ich śledził,więc mógł sobie zdać sprawę z jakim elementem mam do czynienia.Po za tym po co im ukradł broń i dalej ich śledził?To znaczy,że gościu sam nie wiedział do końca czego chce,a jego zachowania były nie przemyślane.
Reasumują,odcinek trzyma poziom,a po zeszło tygodniowej grupie Abraham z pewnością może usatysfakcjonować.Dużo więcej akcji,dynamiczniej,znowu lekki dreszczyk niepewności i zagrożenia sprawiają,że ogląda się go świetnie.By tak dalej,oby tego więcej,okazuje się jednak,że 5 sezon ma jeszcze potencjał i może rozwinąć skrzydła,więc nie ma co tracić nadziei po ostatnich 2 odcinkach.Polecam jak najbardziej.
Pozdro ;)
Co do Noah - wydaje mi się że nie zdążył uciec daleko , bo jak sam zauważyłeś zbyt lotny nie jest , i obawiam się że w jego główce uroiła się myśl że jeszcze coś może zdziałać dla Beth. Inna teoria głosić będzie że nie zdążył się po prostu oddalić , ot prozaicznie. Jego akcja z odebraniem broni naszej parze - jego Pluszośc odbiera to jako desperację i instynktowne działanie niż coś przemyślanego. Dalsze śledzenie Daryla i Carol - to tak jak piszesz , nie do końca chłopok wiedział czego chce - oprócz jednego , ktoś taki jak on zawsze będzie ciągnął do ludzi wiedząc że samemu szanse na przeżycie ma zero zero zero... oczywiście Pluszość widzi idiotyzm sytuacji ; najpierw zajumam im broń ,zostawię ich na pastwę żerców, a jak przeżyją to się spróbuję zaprzyjaźnić...ale widać logika myślenia pozostawia do życzenia mucho jak zawsze w TWD. Pluszość przewiduje także głosy obronne że młody z niego chłopak, nie pomyślał, że naiwny, że zagubiony etc.
Co do samochodu i pikowania w dół - :D dalej uśmiecha. Brakowało mi kissa słodziaczka :D "lecimy Carol , daj mi dłoń?" "No to lecim Darylu" i fruuuu .... Ale nadal przymykam oko pluszowe, ponieważ takich kwiotków mieliśmy już mnóstwo i ja zaczynam je traktowac jako oczko od stfurców -" a macie drodzy fani cobyście mieli o czym pogadać " :D
http://i.imgur.com/vRjeglO.jpg Jak dla mnie, to nie jest oczko od tfórcuf, tylko taki mocny policzek :P "spadł jak spadł, szkoda nam kasy i czasu, żeby to lepiej nakręcić". Jeszcze nam pokazali widok z kamery zza foteli, gdzie ewidentnie widać, że furgonetka patrzy w ziemię ;D
Tej sceny nie dało się nakręcić w logiczny sposób ;) Tzn. wysokość wiaduktu, z jakiej spadł furgon jest za mała, by ten zdążył w locie wykonać pełnego frontfilpa - spadłby na dach, co spowodowałoby, że z naszych bohaterów zostałaby marmolada :)
Z kolei większa wysokość i możliwość pełnego obrotu auta w powietrzu i tak oznacza koniec dla naszych milusińskich :) Upadek z jeszcze większej wysokości zabiłby ich, nawet gdyby wylądowali na kołach.
Tak więc magicznie fruwający furgon dołącza w wielkim stylu do zdalnie sterowanej petardy, która w pierwszym odcinku rozwaliła pojemnik z gazem :]
A jeśli chodzi o ogólne wrażenia z odcinka, to jestem zadowolony - retrospekcje Kerol przypominały mi, że to wciąż jest 5. sezon, bo scenografia była żywcem przeniesiona z pierwszej części ;) Ciekawe, ile osób liczyło na napis DON'T DEAD OPEN INSIDE na drzwiach skutych łańcuchem, przez które przeciskali się Kerol i Deryleu? :)
A co do sneak peaków nekst epizołd - zauważyliście nowe blizny na twarzy BETH? Pytanie dla osób czytających komiks - czy ich umiejscowienie na twarzy blondyneczki kogoś wam nie przypomina ;)?
Nie dało się mówisz? Może po prostu trzeba było uciekać mostem,zamiast czekać na zombich,Tym bardziej,że z jednej strony grupka była mniejsza,więc taki odlotowy duet dałby radę.Zamiast tego najlepszym wyjściem było schowanie się w furgonetce i czekanie na zepchnięcie.Jednym słowem tej sceny według mnie można było uniknąć ;)
Zastanawia mnie to ujęcie na kogoś ukrytego pod szmatą blisko grupki zombi.Zauważyłeś może?
To chyba nie przypadkowy kadr.
Czepiasz się oczywistych rzeczy ;) Spadli to spadli, nie drąż ;) Ja osobiście uważam, że mimo kolejnych nielogicznych pierdół to akurat jest całkiem niezły odcinek. Podobało mi się :)
Czepiam się ;),bo ta ten odcinek ogólnie bardzo mi się podobał,a ta scena trochę to psuje,ale już nie drążę ;) odpuszczam:)
Nie wiem jak Ty ale ja się już przyzwyczaiłem, że praktycznie w każdym odcinku coś spartolą jakąś głupią sceną :) Ale to oczywiście szczegóły a my się nie czepiamy :D
To jest taki symbol TWD.Po prostu w każdym odcinku musi być jakiś absurd lub bez sens.Tak, przyzwyczaiłem się,bo różne rzeczy już w TWD widziałem.Trzeba przymknąć oko i tyle...nie zmienia to jednak faktu,że serial jest fajny ;)
Choć nie ukrywam,że furgonetka mnie rozłożyła..
Zgadzam się, że serial jest fajny ale jednak czasem mogliby trochę bardziej przemyśleć niektóre sceny :)
Nic już z tym nie zrobimy :),ale przynajmniej pośmiać się można,jak już nerwy miną ;). Jestem przekonany,że jak zakończą serial to nie którym pojawi się łezka w oku,jak będą wspominać ten serial ;)
Nie,oczywiście nie chcę myśleć o zakończeniu.Bardziej napisałem to,z tego powodu,że często tu na forum narzekamy,a będzie kiedyś nam brakować tego serialu.
ja czekalem na ten napis :D
moze sie jeszcze doczekamy :p moze to te drzwi w szpitalu z ktorego uciekal rick, w ktorym teraz znajduje sie Beth i Carol :)
nie mowie ze to ten sam ale mozliwe ze to ten sam nie powiedziane ze nie jest ;p
a gdzie wlasciwie bo nie pamietam, przeciez to byla chyba atlanta..
skad te znajome sceny takie jak droga ktora przerzmierzal na koniu, bylo tez widac nawet czolg mozliwe ze to ten sam do ktorego rick sie wpakowal
jakos watpie zeby to byl przypadek i czolgi stoja sobie od tak na ulicach atlanty
Cynthiana, Kentucky, Harrison Memorial Hospital.
To właśnie tam Rick wybudza się ze śpiączki i tam są te drzwi ;)
I to stamtąd udaje się na koniu do Atlanty po rozmowie z Morganem,który mu to opowiada.Rick wierzył,że właśnie tam było bezpiecznie i tam udała się Lori z Carlem.
Znajome sceny są z pierwszych odcinków pierwszego sezonu,tamtędy jechał na koniu Rick i potem tą samą drogą uciekał dwoma autami razem z ocalałymi.
Choć nie wiem na ile serial trzyma się wersji komiksowej.Właśnie przed chwilą znalazłem mapę lokalizacji różnych ważniejszych zdarzeń w serialu i porównując ją z mapą komiksową wychodzi na to,że Rick w serialu budzi się w jednym ze szpitali na przedmieściach Alanty,a nie w Cynthiana jak to było w komiksie.
Źródła:
Mapa lokalizacji w komiksie: https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=zUu0xxvyri-E.kBhn2n Z5SyuQ&ie=UTF8&oe=UTF8&msa=0
Mapa lokalizacji w serialu: https://www.google.com/maps/d/viewer?msa=0&mid=zD38FaCAJ Qek.k_FDpSYzC2wI
Jak łatwo zauważyć porównując te 2 mapy,widać,że w komiksie akcja rozgrywa się na większym terenie,a w serialu wszystko kręci się wokół Atlanty,a wręcz można rzec,że bohaterowie kręcą się w kółko.
W komiksie Rick mieszka w Cynthianie w stanie Kentucky i to właśnie tam budzi się ze śpiączki. W komiksie ma to zaś miejsce w King County w stanie Georgia. Ta druga miejscowość jest fikcyjna. Do Atlanty dojechał później.
Na tej mapie komiksowej wszystko, co znajduje się na wschód od "lewej" grupy znaczników, jeszcze się w serialu nie pojawiło.
Rozumiem,że ta druga lokalizacja-fikcyjna przez ciebie podana odnosi się do serialu,a nie do komiksu.
Dzięki za wyjaśnienie.
Chyba obudził się gdzie indziej, bo potem szli do atlanty (i on jechał na koniu w kierunku atlanty potem a nie z atlanty)
Mówiono też, że lori jest blisko atlanty blebleble
Wyplułem ;),ale cały czas się tego obawiam,bo podobieństwo blizn na twarzy nie wróży nic dobrego...
Czyżby komiksowa Andrea była aż tak złą postacią, że po prostu nie życzycie tego losu Beth?
Na odwrót, komiksowa Andrea była (i nadal jest) aż taka fajna, że mało kto podołałby w moim odczuciu w odgrywaniu jej roli ;)
Odwrotnie,Andrea z komiksu jest spoko i dlatego trudno ją porównywać do Beth.A jeżeli z Beth będą chcieli zrobić komiksową Andreę w serialu to będzie według mnie porażka.To tak jakby Glenn miał zając miejsce Ricka.Profanacja po prostu.
Kwestia gustu, jak tam Beth lubię, więc im jej więcej, i im ważniejszą rolę jej postać będzie odgrywać, tym lepiej.
O co chodzi z tymi bliznami? Proszę o info (oczywiście oznaczone spoilerem dla niewinnych ócz osób nieznających komiksu ^^).
Nie rozwaliła pojemnika, tylko trafiła w chmurę ulatniającego się łatwopalnego gazu. Nie bez powodu najpierw przestrzeliła zbiornik za pomocą snajperki.
Hmmmm.... zbiorniki są.... metalowe?? I wypełnione....gazem? Może ŁATWOPALNYM?
Więc dalej HMMMMMM....
kula ze snajperki, przebijając zbiornik wywołuje ISKRĘ, ale hmmmmm.... zbiornik nie wybucha, bo potrzeba petardy, którą wystrzelono prosto w niebo:)?
THIS IZ TWD! ENDŻOJ IT OR LIW IT :)
Nie mam na tyle wiedzy z fizyki, by jednoznacznie określić realność tego wydarzenia (owszem, niewykluczone, że to zwykły sensacyjny filmowy chwyt, choć z innego powodu, niż się dotychczas mówiło), nie wiem oczywiście też tego, z jakiego materiału był wykonany zbiornik ani jaką prędkość wylotową i kaliber miał pocisk ze snajperki. W każdym razie wszystko wskazuje na to, że nabój nie przeszedł na wylot i jedynie spowodował ulatnianie się gazu. Czy było to możliwe - jak mówiłem, nie jestem w stanie określić. Faktem jest zaś to, że choć ta scena była szeroko krytykowana, to jak dotąd nikt nie podważył jej realności z tej strony.
A petardy nie wystrzelono prosto w niebo.
Piję do tego, że Carol nie trafiła idealnie w zbiornik, a w chmurę szybko ulatniajacego i rozprzestrzeniającego się gazu, co było już znacznie łatwiejsze. Jakbyś doprowadził do ulatniania się gazu w zwykłej domowej kuchence, a po jakimś czasie wrzucił do kuchni zapałkę, to też wszystko by pie*dolnęło.
Dużo mniej logiczna była dzisiejsza scena z upadkiem furgonetki, choć - jak sam zauważyłeś - ciężko było to wiarygodniej nakręcić bez uśmiercenia Daryla i Carol.
Obejrzyj pierwszy epizod tego sezonu i przypatrz się na scenę odpalenia petardy - Karol wsadza petardę do lufy, opiera ją o ogrodzenie i zasłania uszka ;) Bomba leci prosto w górę by potem w magiczny sposób opaść w chmurę gazu ze zbiornika? Aj don't baj it :)
A tak btw, to używała karabinu, a nie snajperki:) Mój błąd!:)
Masz pewność, że puszczona pod kątem petarda nie leci po paraboli, a po idealnie prostym torze? :P Te wszystkie sylwestrowe wypadki nie dzieją się raczej bez przyczyny.
Poza tym, ta scena sama w sobie, nawet choćby gdyby była na 100% realna, miała w sobie coś z typowego zagrania z rodzaju tych, które pojawiają się w niemal każdym filmie sensacyjnym. Kolejnym było zabicie przez Ricka poruszającego się z tyłu grupy mieszkańca Terminusa i zabranie mu broni - strasznie filmowa i zgrana scena. Niektórzy chyba oglądają "The Walking Dead" jak serial dokumentalny.
Jedyne, co dla mnie było nielogiczne w scenie z wysadzeniem zbiornika to to, że nie zachowano odpowiedniego odstępu w czasie - Carol ledwo co widzi, jak Gareth i spółka wyciągają z wagonu jej przyjaciół, a pół minuty później horda z jej pomocą odwiedza Terminusa. Wszyscy wiemy, że scena w rzeźni trwała znacznie dłużej.
Lot po paraboli jest jak najbardziej logiczny, tylko pozostaje pytanie, jakim cudem Karol udało się trafić za pierwszym razem ;) Jak wiemy z ostatniego odcinka, na wygnaniu nie miała zbyt wiele czasu do takich prób, bo była zajęta wpadaniem pod koła JEDYNEGO ruchomego pojazdu w okolicy :)
Bo Carol nie sjest taka głupia, na jaką wygląda. Kobieta-snajperka się znalazła :) Sam nie ogarnąłem momentu. "Hehałem" sobie chwilę.
"Jakbyś doprowadził do ulatniania się gazu w zwykłej domowej kuchence, a po jakimś czasie wrzucił do kuchni zapałkę, to też wszystko by pie*dolnęło."
Ja mniej więcej tyle samo czasu (czasami) zapalam zapałkę (przy otwartym palniku), co Carol grzebała się z tą akcją i jeszcze mi nic nie rypnęło :D A warto dodać, że w domu to gorzej jak na zewnątrz.
Scena z furgonetką jest bzdurna, ponieważ tak spadając musieli by wbić się chłodnicą w ziemię, a nie wylądować na cztery koła.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują,że ta furgonetka powinna czołować albo dachować z glebą,a nie spadać na 4 koła.Ta scena jest tak absurdalna,że przypomniała mi się studnia i zombi-grubas,którego chcieli stamtąd wyciągać na siłę gdzieś,nie pamiętam już w którym sezonie,ale gdzieś na początku to było,chyba w 2.
Wygląda to dziwnie, ale nie dało się tej sceny nakręcić logiczniej, bo w przypadku upadku na dach Daryl i Carol najpewniej by nie przeżyli. :P Chyba niepotrzebnie pokazano moment lotu "dziobem" w dół.
Wolałbym już chyba gdyby spadli zgodnie z fizyką, a w zamian się mocno potłukli i cudem przeżyli, niż taki absurd jak obracająca się samoistnie furgonetka. Prędzej uwierzyłbym w przeżycie tego, bo w sumie jest to jakoś tam możliwe, a taki obrót nie jest. ;-)