PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 178 tys. ocen
7,8 10 1 177603
6,6 38 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

Fajnie wykreowany świat i niezwykle realistyczne efekty. Te zombie naprawdę żyją, ale debilizm głównych bohaterów niestety
zabija widzów.

Ten serial, to zmarnowany potencjał. Już po pierwszych czterech odcinkach można odnieść wrażenie, że coś tu nie gra. Dalej
nie jest wcale lepiej. Bardzo szybko można odnieść wrażenie, że główni bohaterowie, to idioci. Przez to wszystkie te
niefortunne zbiegi okoliczności są nie do zniesienia, bowiem połowa z nich jest efektem debilizmu głównych bohaterów.
Z nimi po prostu nie da się sympatyzować, bowiem ma się ochotę samemu strzelić im w łeb, żeby już zakończyć ich nędzny
żywot. Dlatego wszystkie te tragedie i przykre momenty są po prostu nudne.
Ten, kto projektował postacie nie ma kompletnie pojęcia o psychologii i zachowaniu ludzkim. Spieprzył to. I to sprawia, że ten
serial jest po prostu nudny i głupi, niczym brazylijska telenowela.

Srebrnobury

moglbys rozwinac, podac jakies przykłady ?

ocenił(a) serial na 3
dziamdziam31

Tak, chociaż niewiele one powiedzą komuś, kto serialu nie widział. A niektóre z nich są dość złożone.

[UWAGA SPOILERY]

1. Rick zabija dwóch ludzi w barze, z czego jednego z nich bezlitośnie dobija strzałem w głowę, bez żadnej krępacji. Chwilę później nawet Hershel łapie się za broń. A po strzelaninie zastanawiają się nad ratowaniem chłopaka, który chwile wcześniej chciałi ch zabić. Mało tego, oni narażają siebie i swoje życie by go uratować. A potem... trzymają go w niewoli i Rick ma jakiś nieuzasadniony problem z zabiciem go, chociaż doskonale wie, że chłopak jest wyzbyty ze skrupułów i stanowi zagrożenie. I tak to się ciągnie jak flaki z olejem... kompletny bezsens.

2. W pierwszych odcinkach serialu Rick wydostaje się ze szpitala. Przy tylu ciałach gnijących w upalne dni smród jest nie do opisania. Nie ma kozaka, który by się nie porzygał. Poza tym po spotkaniu zombie nie wygląda na zbyt zdziwionego. Raczej komuś kto wyszedł ze śpiącszki nie powinno być łatwo uwierzyć w coś takiego. Rick natomiast przyjmuje istnienie Walkerów jakby to było absolutnie normalne.
Poza tym w wielu miejscach w serialu bohaterowie nawet się nie krzywią w obliczu ton flaków, i to wcale nie świeżych, a to śmierdzi jak jasna cholera...

3. Po dotarciu na farmę Hershela absolutnie nikt nie wpadł na pomysł, by ją zabezpieczyć... choćby zwykłym rowem! Sztywni są dość niezdarni i powolni, więc taki rów by ich na pewno zatrzymał, a stado spowolnił. W miarę szeroki i głęboki byłby przeszkodą nie do pokonania, a otwartego terenu by to wykonać było tam pod dostatkiem. Tymczasem c idioci po prostu tam sobie rozbijają obóz na zewnątrz i wstawiają warty...

4. W serialu widać idiotyczne zagrywki rodem z "Lost", kiedy Rick doznaje halucynacji, które są przedstawione po prostu bezsensownie...

5. Zachowanie Dale'a też pozostawia wiele do życzenia. Dziadek próbuje zgrywać doktora Housea, wyraźnie wszystko o wszystkich wie, normalnie psycholog-akrobata, wróżbita-Maciej. Zwłaszcza jeśli chodzi o Shane'a, który postąpił jak należy, zostawiając grubasa na przynętę. Każdy by tak zrobił, dokładnie każdy z nich przełożyłby jego życie, by chociażby ratować chłopaka, no ale Dale ma o to pretensje i już wie, że Shane to morderca i w ogóle... Tymczasem Shane stał się taki dopiero przez Ricka.

6. Próba zabicia Ricka przez Shane'a, to było kompletnie idiotyczne. Wcześniej się już tłukli i Rick go oszczędził. shane się zgodził, potem wpadł nagle na jakiś idiotyczny pomysł żeby go ukatrupić, chociaż plan był dziurawy jak sito. Mimo to, chociaż wszystko zaplanował, w ostatniej chwili zżerają go skrupuły, natomiast Rick zabija go z zimną krwią i to podstępem, chociaż widzi, że Shane tak naprawdę nie chce go zabić. Jest tylko zdesperowany, i to akurat nie bez powodu. Rick wcześniej nie mógł zabić chłopaka, który chciał ich zabić, a zabija swojego przyjaciela, który wyraźnie odpuszcza. Debilizm.

7. Lori, która zachowuje się niczym wyrachowana sucz. To można by jeszcze zrozumieć, jednak takie zachowanie nie za bardzo pasuje do tej postaci. Nieustannie prowokuje Shane'a, jakby go jednak kochała, ale znowu na każdym kroku go odtrąca i daje do zrozumienia, że między nimi nic nie było. To nielogiczne.


Zapomniałem dodać o jeszcze jednej, cholernie irytującej kwestii. Scenarzysta to jakiś kretyn, który stosuje zabieg najgłupszy z możliwych, rodem ze starych filmów klasy C. Otóż kilka razy zombie mają w zwyczaju pojawiać się znikąd i atakować jednego z bohaterów. W kadrze nie widać, żeby byli jakoś specjalnie blisko, ale nagle ujęcie się zmienia i... zombie wyskakuje na bohatera gryząc go, chociaż w zasadzie nie wiadomo skąd miałby się tam wziąć.

Tak można by wymieniać jeszcze wiele...


użytkownik usunięty
Srebrnobury

Na wstępie zaznaczam, że to, co napiszę jest tylko i wyłącznie moją interpretacją. Nikomu jej nie narzucam i nikogo nie atakuję, sam również nie chcę wdawać się w bezsensowne sprzeczki.

A teraz do rzeczy:

1. Czym innym jest zabicie dwójki ludzi, którzy stanowią realne zagrożenie dla całej grupy, a czym innym nie zabicie bezbronnej osoby, która w dodatku została porzucona przez swoich ludzi na pewną - i bardzo długą i bolesną - śmierć. Ludzie spotkani w barze z pewnością nie mieli dobrych intencji. Nie pasowali do grupy Ricka i mogli być niebezpieczni dla kobiet (przypomnijmy, że Rick ma w obozie żonę, a Hershel dwie córki). Rick zabił ich, bo nie miał innej możliwości. Gdyby im pozwolił dołączyć do swojej grupy, to na pewno skończyło by się źle. Gdyby odmówił (co zresztą na początku usiłował uczynić), oni poszliby za nim i mogło być jeszcze gorzej. Nie miał czasu na obmyślanie planu, więc pozbył się zagrożenia. Natomiast Randall został uratowany przez Ricka dość niechętnie. Pomógł mu, bo na tym etapie historii nie był jeszcze takim badassem, jak później. Nie chciał skazywać młodego chłopaka, którego właśni ludzie porzucili, na okrutną śmierć w męczarniach. Czy ryzykował - tak, ale czy bezmyślnie - tu już się można sprzeczać. Zgodzę się natomiast co do tego, że wątek był sztucznie przeciągany. Niemniej, to nie powinien być zarzut co do psychologii bohaterów (tutaj moim zdaniem wszystko było okej), ale raczej co do rozpisania historii. To zaś nie była wina samych twórców serialu, lecz niskiego budżetu, który nie pozwolił na wprowadzenie więzienia w drugim sezonie.

2. Czy ja wiem, moim zdaniem pan Andrzej Lincoln bardzo dobrze zagrał tę scenę (jak i każdą inną). Podczas oglądania właśnie widziałem tę bezradność i, jak Rick sam później stwierdził, dezorientację. Zresztą, jak to inaczej pokazać? Co, miał się miotać jak szatan? To by było bardziej wiarygodne? Według mnie, ten akurat zarzut jest bezpodstawny. Co innego reakcje, a raczej ich brak, na smród, który niewątpliwie panował wszędzie. To już zapewne zwykłe uproszczenie, żeby widzowie nie musieli oglądać non-stop rzygających bohaterów. To tak samo, jak ogolone pachy i nogi u kobiet. Niby błąd, ale jednak gdyby nie ten błąd, to nie oglądałoby się tego zbyt dobrze.

3. Farma Hershela, z tego, co mi się zdaje, była dość rozległa. Wykopanie rowu dookoła niej zajęłoby sporo czasu. Na farmie mieszkał podstarzały Hershel i trzy kobiety oraz jeden młody chłopak, na oko niezbyt silny. Grupy Ricka nie liczę, bo zaraz i tak miała się wynieść. Poza tym, teren wokół farmy był bagnisty, zostało to wyraźnie pokazane. Kilka razy było także wspominane, że farma sama w sobie jest zabezpieczeniem, bo leży tak daleko od wszystkiego, że nawet walkery do niej nie dotarły. Nikt nie spodziewał się nadciągającej hordy (która zresztą ominęła by farmę, gdyby nie usłyszała wystrzałów, za którymi podążyła). Obóz nie był na zewnątrz farmy. Był w zasadzie w jej centrum. A później przeniósł się pod sam dom.

4. Na ten argument nie odpowiem, bo w sumie nie wiem, co w tym idiotycznego.

5. Teraz czepiasz się o rys charakterologiczny postaci. Dlaczego House może wszystkich analizować, a Dale nie? Co, House ma patent na analizowanie? Dale był od początku do końca (swojego) głosem moralności. Podczas, gdy inni (nawet głęboko wierzący Hershel) starali się dostosować do nowych czasów, on był obrońcą starego porządku i nie chciał, aby apokalipsa zombie była usprawiedliwieniem dla wszystkiego. Shane to nie tylko "zabicie grubasa" (o słuszność tego czynu też można się spierać, ale zostawmy to), to cały zespół zachowań, które przesądziły o tym, jak był on postrzegany przez Dale'a. W pierwszym sezonie Dale jest świadkiem tego, że Shane mierzy do Ricka. Jako jedyny od razu dostrzega w Walshu zagrożenie i próbuje swoimi sposobami (czyli głównie rozmową) to zagrożenie zażegnać. Poza tym, cholera, Shane nie zabił Otisa? Zabił. Czyli kim jest? Zabójcą. To jest definicja zabójcy. Zabójstwo nie musi być niemoralne. To akurat było niemoralne, bo Shane mógł równie dobrze strzelić Otisowi w łeb, żeby ten przynajmniej nie cierpiał.

6. Nie żeby coś, ale Shane nie zrobił tego "ot tak". Według mnie impulsem była tutaj rozmowa z Lori (o której za moment), która dała mu nadzieję na to, że śmierć Ricka sprawi, że będzie mógł być z jego żoną. Co do skrupułów: wyobraź sobie, że zamierzasz zabić kogoś bliskiego. Masz plan, wydaje ci się, że nie może nie wypalić. A tu nagle twoja niedoszła ofiara okazuje się być świadoma tego, że zapędzasz ją w kozi róg. Co innego czyste teoretyzowanie, a co innego sama chwila, kiedy musisz pociągnąć za spust. Shane był psycholem, ale nie takim pozbawionym uczuć. Bo gdyby nie czuł, to nie kochałby Lori i Carla, prawda? I nie byłoby całej sytuacji. Rick zaś jet już na skraju wyczerpania. Jego najlepszy przyjaciel próbował go zabić, doszło już wcześniej do konfrontacji i kiedy teraz Shane znów próbuje go wyeliminować, Grimes zdaje sobie sprawę, że to się będzie ciągnąć w nieskończoność. Chciał to zakończyć i tyle. Był na tyle mądry, że wiedział, iż któryś z nich musi zginąć, bo to się nie skończy. Wybrał siebie, co dla mnie jest logicznym wyborem.

7. Znów to samo, co przy Dale'u. Dlaczego Lori zachowuje się jak wyrachowana sucz? Niech pomyślę... A! Bo nią jest! I co z tego? To jest błąd, że taki jej nadano charakter? Dlaczego twierdzisz, że to do niej nie pasuje, skoro jest taka od początku? Gdyby wcześniej była jakimś wzorem cnót, to bym zrozumiał, że masz obiekcje, ale tak... Ona taka była od początku, prawie do końca (no jednak trochę się pod koniec poprawiła). Jak dla mnie Lori to po prostu zimna suka, która myśli tylko o sobie i wybiera tego, z którym będzie jej lepiej. Jakby po powrocie Ricka wybrała Shane'a, a temu - nie daj Boże - coś by się stało, to Rick i tak by jej nie chciał. Ale jak była z Rickiem, to zawsze miała alternatywę w postaci Shane'a. Nie wiem, co w tym nielogicznego. To, ze postać nie jest wzorową matką i żoną jest nielogiczne?

Co do zombie wyskakujących nie wiadomo skąd, to też jest uproszczenie, które było konieczne, bo bez tego serial nie miałby jakiejkolwiek racji bytu. Myślę, że gdyby to miało być bardziej realistyczne (o ile o realizmie można mówić przy tematyce apokalipsy zombie) to pojedyncze walkery nie stanowiłyby żadnego zagrożenia np. w otwartym terenie. Aczkolwiek zgadzam się z tym, że z deczka przesadzają momentami.

ocenił(a) serial na 3

Nie trolluj, bo jesteś na to za cienki. Na tyle, że nie chce mi się podnosić na ciebie klawiatury.

użytkownik usunięty
Srebrnobury

Nie żeby coś, ale to nie był trolling. Liczyłem na dyskusję na poziomie, ale widzę, że tu nie mam na to szans. Wobec tego faktycznie nie ma co więcej męczyć palców i klawiatury...

ocenił(a) serial na 3

A podobno to wszystko było jedynie twoją interpretacją, a ty w sprzeczki się nie chciałeś wdawać. Coś się w tej kwestii zmieniło?

Żeby dyskutować na twoim poziomie, musiałbym zacząć zachowywać się tak, jak bohaterowie serialu.

"4. Na ten argument nie odpowiem, bo w sumie nie wiem, co w tym idiotycznego."

Najwyraźniej jest to serial dla ciebie. Pozostaje jeszcze dołożyć trochę mrocznego mroku i latające cienie, duchy i tak dalej.

ocenił(a) serial na 3

Niech ci jednak będzie, skoro tak bardzo chcesz zrobić z siebie idiotę.

"Znów to samo, co przy Dale'u. Dlaczego Lori zachowuje się jak wyrachowana sucz? Niech pomyślę... A! Bo nią jest! I co z tego? To jest błąd, że taki jej nadano charakter? Dlaczego twierdzisz, że to do niej nie pasuje, skoro jest taka od początku? Gdyby wcześniej była jakimś wzorem cnót, to bym zrozumiał, że masz obiekcje, ale tak... Ona taka była od początku, prawie do końca (no jednak trochę się pod koniec poprawiła)."

Nie myl. Wyraźnie nie masz do tego predyspozycji. Na samym początku Lori jest z Szejnem, ale nadal tęskni za mężem. Widać to w scenie, kiedy z szacunku do niego ściąga z siebie wisiorek. Potem widać, że jej relacje z Szejnem są głębokie i to nie dziwi, bo to był przyjaciel jej męża. Zaopiekował się nią, oraz jej dzieckiem, co było ważne.
Kiedy Rick wraca, Lori wyraźnie odcina się od Szejna. Każe mu się trzymać z daleka. Potem ma do Szejna pretensje, że trzyma jej syna na dystans, co nawet zauważył sam Szejn, że to idiotyczne. Dalej Szejn chce odejść, a co robi Lori? Prosi go by został, potem znowu bierze go na stronę i jeszcze raz zadaje cios, tłumacząc Szejnowi, że to między nimi, to była tylko mrzonka.
Problem w tym, że jej zachowanie jest nielogiczne, tym bardziej, że nie ma żadnego celu. Żeby ona chciała jeszcze zatrzymać Szejna, coś do niego czuła i to byłoby widać, to widz mógłby zrozumieć jej dylemat i ciągłe zmiany zdania. Ona jednak postawiła sprawę jasno, a odejście Szejna powinno być jej przynajmniej obojętne, jeśli nawet nie na rękę, bo wtedy nie dochodziło by do głupich sytuacji, a ona nie musiałaby się tłumaczyć Rickowi.
Motyw dylematów moralnych z powodu miłosnego trójkąta Rick-Sejn-Lori został tak samo zmarnowany, jak większość kwestii w tym serialu.

To sobie podyskutowałeś. :P
Też zastanawiałem się na odpisaniem mu, bo w podanych przez niego sytuacjach nie widzę absolutnie niczego idiotycznego, ale po jego reakcji na twoją odpowiedź sobie podarowałem.

użytkownik usunięty
Evangarden

Haha, to mogłem poczekać :D

Zastanawiałem się, dopóki nie zjechałem na dół i nie zobaczyłem, jak cię potraktował po tym, jak mu kulturalnie odpowiedziałeś na jego zarzuty względem serialu.

Poza tym:
"To zaś nie była wina samych twórców serialu, lecz niskiego budżetu, który nie pozwolił na wprowadzenie więzienia w drugim sezonie."
Co ma budżet serialu do więzienia?

użytkownik usunięty
Evangarden

Kręcenie na farmie całego sezonu wyszło o wiele taniej. Więzienie trzeba zbudować, trzeba wprowadzić pierwsze "więzienne" postacie, a może i Woodbury. Wszystko kosztuje. No chyba, że to co wyczytałem w sieci to nie prawda i od początku taki był plan, żeby więzienie weszło w sezonie trzecim.

Wydaje mi się, że więzienie od początku miało się znaleźć w trzecim sezonie (pomijając już to, że jako pierwszy widać je w ostatnim odcinku drugiego sezonu). Jakby nie patrzeć, to świetny materiał na cliffhanger w finale drugiego sezonu. Poza tym, w komiksie wydarzenia na farmie odgrywają się w zaledwie jednym tomie (6 zeszytów), który w serialu rozciągnięto na cały sezon - to samo tyczy się zresztą pierwszego sezonu, jednakże o połowę krótszego.

użytkownik usunięty
Evangarden

Całkiem możliwe. Niemniej, moim skromnym zdaniem ładniej by to wyszło, jakby w drugim sezonie zawarli więzienie przed Woodbury (głównie całą akcję z więźniami, która w serialu wyszła strasznie słabo w porównaniu z komiksem), a w trzecim skupili się już na wojnie z Gubernatorem i doprowadzili ją do końca.

Srebrnobury

Z tym gówniarzem, bodajże mu było Randall, to była wtopa jak stąd do Władywostoku. Koleś mówi jasno, że był w grupie gwałcicieli, sadystów i morderców, Rick NIE WIE, czy on tylko stał i się przyglądał, czy uczestniczył w "rozrywkach" swojej grupy i co robi? Sprowadza go do swojej grupy do żony i dziecka, do ludzi, u których sam jest GOŚCIEM, wśród których też są kobiety.
Wcześniej zabija członków tej grupy, ale gówniarza z tej grupy ratuje, bo się - nie wiem - uszkodził? i przez to stał się automatycznie dobry? i został porzucony przez towarzyszy awwww (!!!!!!!!).
Wszystko co było potem, te dywagacje, tzw. moralne rozkminy, posępne obrady tylko dobiły ten idiotyczny sezon.

Ja ci przyznaję rację, zupełnie niepotrzebnie robią z bohaterów TWD idiotów. Głupota jest rzeczą ludzką i bohaterowie powinni od czasu do czasu rozbić czegoś głupiego i za to płacić.
Praktycznie ciągłe głupie zachowanie połączone z brakiem umiejętności wyciągania wniosków i wyciągania nauki na przyszłość doprowadza mnie w TWD do szału :)

emo_waitress

A to nie byli ogólnie pierwsi ludzie zabici przez Ricków? Wydaje mi się, że stąd te późniejsze rozterki, zabić kogoś kto bezpośrednio nam zagraża, a zabić rannego dzieciaka, którego pod wpływem chwilowego impulsu się zabrało. Dopiero po akcji z ostatnim złym więźniem i porodem Lori Rick zaczął olewać obcych (facet z plecakiem).

Valdoraptor23

Mnie właśnie dziwiło to, że tego Randalla w ogóle Rychu zabrał i cała ta sytuacja była z czapy.
Odnośnie strzelania do ludzi, kontaktów z przestępcami i stresujących sytuacji: Rychu był policjantem, to nie był randomowy człowiek, który do tej pory zabijał najwyżej muchy, czy skorki :)
Poza tym zabił tych ludzi w barze, Szejn zabił jak-mu-tam Otisa? Czyli krew została przelana w imię przetrwania. Ratowanie Randalla było kosmicznym idiotyzmem, z którego pączkowały kolejne kretynizmy.

Cackanie się z ludźmi na to nie zasługującymi to nie jest tylko Randall i ten więzień: to jeszcze gwóźdź programu, czyli Gubernator. Sytuacja z Randallem zaowocowała utratą farmy, śmiercią i rozdzieleniem grupy. Litowanie się na więźniami siedzącymi w kiciu za niewinność zaowocowała śmiercią Lori, patyczkowanie się z Gubernatorem, który więził Glenna i molestował Maggie zaowocowała śmiercią Hersha, kilkoma atakami i późniejszą utratą więzienia. Nie widzę tu wyciągania wniosków, co słusznie wytknął Rickowi jego własny syn. Fakt, że nie zabrali gościa z plecakiem po początkowych oklaskach z mojej strony oceniam jednak teraz na minus - nie wiadomo kim był wcześniej, a skoro tak długo przeżył sam, to może nie była całkiem głupi i mógł się przydać grupie naszych ciućmoków :D Jakby nie było potem bez pytań przytulili samotnego Murzyna- alkoholika, którego imienia teraz nie pomnę :)

Uprzejmie przypominam, że biedny Rychu chciał koegzystować z Filipkiem w więzieniu, jak mu stanął na progu z czołgiem i zakładnikami. To jest właśnie Ryszard w całej swojej miłosiernej okazałości :D Temu człowiekowi przyszło do głowy, żeby zaatakować Złego dopiero w finale 4 sezonu. łał :o

Srebrnobury

Tym niestety różni się serial od pierwowzoru, który jest po prostu świetny. Najlepszy komiks jaki kiedykolwiek przeczytałem. I jedyny ;)
Ale naprawdę warto, polecam. Po przeczytaniu zwłaszcza widać jak duży potencjał został zmarnowany. Pierwszy sezon nie był w sumie taki zły, ale później wraz ze zmianą scenarzystów... "everything has gone-to-shit" :/

MorgarathPL

Nie wiem, co ludzie mają z tym "marnowaniem potencjału pierwowzoru". W porównaniu do serialu komiks (którego też bardzo lubię, żeby nie było) nie ma nawet żadnego potencjału, który mógłby zostać zmarnowany - mowa oczywiście o dotychczas zrealizowanych tomach, bo "All Out War" jest dla mnie świetne i obrażę się, jeśli jego przeniesienie na ekran zostanie schrzanione. Chodzi mi zwłaszcza o wydarzenia z obozu pod Atlantą, na farmie Greene'ów i po upadku więzienia - w myśl Kirkmanowskiej woli "naprawiania błędów z komiksu" (sam to tak nazywa) zdecydowanie je rozwinięto. Niektóre postacie (Shane, Carol, Hershel, Glenn, Gubernator) również.

Evangarden

Jest w tym trochę racji, ale w moim odczuciu wiele takich rozwinięć było zbędnych i powodowało zwyczajne zamulenie fabuły. Miałem nieraz wrażenie, że twórcy kombinują tylko co by tu jeszcze dorzucić, aby starczyło materiału fabularnego w danej lokacji na cały sezon. Nie macie wrażenia, że fabuła jest kreowana tak jakby była to jakaś pieprzona gra platformowa? ;D

MorgarathPL

Cóż, wolę to niż (spoilery) Dale'a ogłaszającego Rickowi na dzień dobry, że Shane pewnie kręci z Lori, Hershela wyznającego równie szybko z rozbrajającą szczerością, że chowa szwendaczy w stodole, błyskawiczną rozprawę z kanibalami albo grupę, która odnajduje się i jednoczy w minutę osiem po opuszczeniu więzienia i ucieczce w losowym kierunku. W komiksie z kolei wszystko działo się za szybko, żałuję tylko pominięcia Wiltshire Estates (tzn. w komiksowej formie - nie wszyscy wiedzą, że byli tam Shane i Andrea, gdy szukali Sophii) w serialu. To jeden z moich ulubionych paneli z komiksu: http://newslang89.files.wordpress.com/2011/10/thewalkingdeadgn6.jpg

Evangarden

Ten wątek był świetny :D

ocenił(a) serial na 8
Srebrnobury

Tak.
Brakuje twórczego i charyzmatycznego reżysera.
Franka Darrabonta.

ocenił(a) serial na 4
Srebrnobury

Też mnie dobijał ten idiotyzm bohaterów,i te zombi co pojawiają sie znikad, to jest przegiecie

ocenił(a) serial na 6
M_Nita

Wskaż mi serial fantastyczny gdzie bohaterowie postępują racjonalnie i przewidywalnie. Ten idiotyzm głównych bohaterów jest wpisany w akcję serialu a liczebność zombie wynika z tego, że ludzie stają się nimi po ugryzieniu i po śmierci. Dla mnie tu nie ma nic niezrozumiałego bo oglądając tego typu serial po prostu muszę liczyć się z takimi celowymi zabiegami w scenariuszu. A tak poza marginesem- powaznie uważasz, że Kevin sam w Nowym Jorku zasługuję na ocenę 10???

ocenił(a) serial na 4
Bersi89

To mój ulubiony film z dziecinstwa wiec uwazam ze zasługuje na ta ocene, teraz zapewne bym ocenił go inaczej

ocenił(a) serial na 6
M_Nita

Aha, rozumiem. Moim ulubionym filmem z dzieciństwa i pierwszym, który widziałem w kinie był Król Lew- to był bodajże 1994r. miałem wtedy pięć lat.

ocenił(a) serial na 3
Bersi89

A co ma wspólnego typ serialu z inteligencją jego bohaterów?
Bohaterowie serialu nie są upośledzeni, są też ludźmi i powinni zachowywać się logicznie. Tymczasem się tak nie zachowują, i to można byłoby im wybaczyć od czasu do czasu jako wynik stresu, jednak oni to robią nagminnie, a ich debilizm jest na tyle nachalny, że psuje odbiór serialu.
Notabene, elementem fantastycznym w tym serialu są jedynie zombie, a to tylko i wyłącznie czynnik katastroficzny. Sądzisz, że owy czynnik wpływa w jakiś sposób na inteligencję wszystkich ludzi czy co?

ocenił(a) serial na 2
Srebrnobury

Dobra analiza, podpisuję się w 100%

ocenił(a) serial na 8
Srebrnobury

Ogólnie masz rację, ale w zasadzie większość Amerykanów to idioci, więc i tacy są przedstawiani ;p To jest jakieś wytłumaczenie, no nie ;p?

Srebrnobury

idiotyzm nie szkodzi, właściwie to pomaga, bo gdyby każda postać zachowywała się zgodznie z w wyśrubowanymi zasadami logiki to byłoby z deka nudno. głupota to jedna z cech człowieka więc jest git. chociaż, co jeden nazwie głupotą drugi powie że to bohaterstwo itp można to roztrząsać dalej.

serial skupia się głównie na zachowaniu ludzi. i zanudza trochę. nie oglądałem wszystkiego, niektóre odcinki oglądałem w całości niektóre przeglądałem no i przydałby się jakiś powiew świeżości, ciągle tylko głupie, wręcz nieszkodliwe zombie i jacyś szaleńcy.
powinni zastosować metody w grach komputerowych - im dalej w las, tym trudniejsi przeciwnicy. mogliby zaserwować jakąś odmianę zombi ala z 28 dni później, przynajmniej żeby biegał i coś robił. albo nie wiem, dać zombim inteligencję stadną, robią się inteligentniejsze w grupie. bo tak to walenie młotkiem w te same czerepy co na początku - nuży.